52.Isak

Po zakończeniu lekcji szybko zmyliśmy się z tamtej szkoły i jak kurde olimpijczycy spieprzyliśmy na nasz statek.

Nadal w głowie mi siedzi zdanie tego całego Marshall'a. Jaka wojna? Z tego co mówili wynika jedynie, że to my zastosowaliśmy ich wybrzeża na południu królestwa, ale kiedy? Przecież nie mieliśmy powodu! Ta sprawa mi śmierdzi czymś nie za bardzo legalnym i złym. Może poprosić żartowali, mam nadzieję, że tak.

- Jaka kurwa wojna!- jęknął Scott wykładając się na pokładzie jachtu.

- Nie wiem jaka.- rzekła Alex.-  Lecz jestem na 99,9% pewna, że to wszystko wina jego.

- Mi też się tak zdaję.- mruknąłem.- Dobra! Nie traćmy czasu.

- Isak ma rację.- poparł mnie Thomas.- Gdzie może się spotykać Gaia z Uranosem.

- Skąd my to mamy wiedzieć?- syknął Liam.

- A od czego jest internet?- zapytał się Brad i spojrzał się na telefon.- Którego nie mamy.

- No właśnie.- zamknęła oczy Alex i oparła czoło o rękę.- I co teraz?

- Wiem. - rzekłem.- Chodźcie.

- Co?Gdzie?- zapytał się Scott, podnosząc dupę  z jękiem.- Po co?

- Dowiesz się za chwilę.- powiedziane radośnie.

Znowu wkroczyliśmy do miasta, ale tym razem miałem plan! Kazałem tym sępom zostać z boku i czekać na mnie, ale oczywiście się mnie nie posłuchali, bo jak odwróciłem się to akurat głowa Liam'a wystawała zza jakieś ściany. Głąby. Zobaczyłem jedną starą panią i wzięłam głęboko powietrze. Podbiegłem do niej. Zaczynamy przedstawienie!

- Proszę panią  przepraszam, że przeszkadzam ale zgubiłem moją grupę wycieczkową. Nie widziała ich pani nigdzie?- zapytałem płaczliwie.

Kobieta najwidoczniej w świecie złapała haczy i jej miną wyglądała na taką zatroskaną, jak bym był co najmniej jej wnukiem. Ale dlaczego ona ma czerwone korale na sobie? Nowe trendy czy jak?

- Oj kochanie!- powiedziała szybko i zaczęła się lekko rozglądać dookoła.- Nie widziałam ich, naprawdę! Ale gdzie widziałeś ich po raz ostatni?

- Nie pamiętam. - powiedziałem, a moje oczy się zaszklił.- Naprawdę, nie pamiętam, ale pani przewodniczką mówiła coś o jakimś złączeniu Grei i Urejosa?

- Gai i Uranosa.- poprawiła mnie.- Wiem gdzie to. Widzisz tam ten mały pagórek.- wskazała na coś wystającego zza budynku. To tam.

- Dziękuję!- krzyknąłem i przytuliłem ją.- Bardzo dziękuję! To ja już biegnę.

Ruszyłem biegiem w tamtą stronę i zatrzymałem się za najbliższa ścianą, czekając jak kobieta se pójdzie. Po czym ruszyłem w stronę tych idiotów.

- Nie wiedziałam, że z ciebie taki oszukista.- powiedziała z podziwem Alex.

- Tak, tak.- machnąłem ręką na nią.- To wiemy gdzie iść. Chodźcie.

Szybko ruszyliśmy w kierunku góry, przy okazji omijając szerokim łukiem psiarnię. Co jak co, ale wolę koty!

- Jaka ona wielka.- powiedział przerażony Liam i spojrzał na górę przed nami.

- Popieram cię. To wy idźcie, a  ja poczekam z Liam'em na was.-  oznajmił Brad i zaczął się lekko wycofywać.

- Wszyscy albo nikt.- Thomas złapał za fraki niebieskookich i popchnął do przodu.

- Weś no.- jęknął jeden z nich, ale nie za bardzo wiem który.

- Idźcie przodem.- powiedział Scott.

- Dzbany. - wystawił nam język Liam i ruszył przodem z założonymi rękoma.

- Od Wendy się uczysz?- zaśmiałem się i zacząłem go naśladować.

- Chłopaki.- zawołała nas Alex, która macała zbocze góry.- Tam coś jest.

- Co?- zdziwił się Scott, przykładając ucho do kamienia, po czym w niego walnął.- Rzeczywiście. Tam jest korytarz.

- Czyli co? Rozpierdalamy?- ożywił się Thomas i szykował się do uderzenia i już na nią biegł, kiedy Alex krzyknęła.

- Stój!

Blondyn zatrzymał się tak gwałtownie, że stracił równowagę i wpadł mordą na kamień i mogę przysiąc, że jak by Liam nie złapał go za ramię w ostatnim momencie, połamał by se ręce.

- Mój policzek.- syknął i złapał się za bolące miejsce.- I jak?- zapytał odsłaniając miejsce gdzie znajdowała się rękę, Było w krwi, a zdarte aż do mięsa.

- Ssssss ała.- skomentował Brad.

- Już ci to wyleczę.- rzekła Alex wyciągając ręką i chcąc ją przyłożyć do policzka blondyna, lecz kiedy z jej palców poleciał złoty pyłek, to zmarszczyła brwi i odsunęła rękę. -Co jest?- zdziwiła się i spojrzał na nas zdezorientowana.

- Dobra rana pójdzie na później, teraz trzeba dostać się na korytarz.-zdecydował poszkodowany i spojrzał na tę ścianę.- Patrzcie.

Ukucnął i lekko rozszerzył kłębki trawy. Za skale były rysunek. Połowicznie człowiek, a druga część to był wilk.

- Scott ty stoisz tu.- rzekłem zamyślony.

Okazało się, że każdy z nas miał swoje miejsce, staliśmy w równym rządku i patrzeliśmy się na skałę, jak by wyświetlany był na tym jakiś film.

- I co teraz?- zapytał Brad i machał rękoma do przodu i w tył. Jak mała dziewczynka.

Czy tylko ja zobaczyłem to, że gdy jego ręka była na przeciw ściany, kamienie pod nią lekko drgnęły. Również wyciągnąłem rękę, powoli i ostrożnie ułożyłem ją kilka centymetrów od skały i spojrzałem na innym.

-Róbcie to co ja.- poleciłem im.

Wszyscy mieliśmy wyciągnięte ręką w stronę skały, a widocznie Liam'a to nudziło bo powiedział cicho coś pod nosem, a  cała góra  drgnęła.

- Co ty powiedziałeś?- rzekł zszokowany Thomas.

- Sezamie otwórz się.- mruknął niezrozumiale.

Skała na nowo drgnęła, a ja powtórzyłem to co on. Po chwili każdy z nas to powtarzał po cichu.

- Może spróbujmy razem?- zaproponowałem.- Na trzy...raz...dwa...trzy!
 
- Sezamie otwórz się!- krzyknęliśmy wspólnie.

Ziemia pod naszymi nogami zatrzęsła się, a ja z trudem utrzymałem równowagę, bo to jebnęło tak mocno jak kiedyś Scott Liam'a. Później cały tydzień unikał go jak ognia i nosił okulary przeciwsłoneczne, by ukryć limo.

Ze skały przed nami poleciał pył i małe kamyki, a my cofnęliśmy się odruchowo w tył. Po chwili ściana zaczęła się podnosić w górę i oto przed nami znalazł się w chuj czarny tunel prowadzący przed siebie z jeszcze ciemniejsze jego zaułki.

- Liam wymyślił, Liam pierwszy wchodzi.- powiedziałem szybko.

- Eh!- jęknął.- Już wchodziłem pierwszy do naszej bazy, teraz kolej Thomas'a!

- Co, czemu moja!?- krzyknął oburzony blondyn.- Niech Scott idzie! On w ciemności widzi!

- Nie mieszajcie mnie do tego!- brunet tylko podniósł rękę w górę.- Brad powinien iść.

- Nie ma mowy!- odkrzyknął natychmiast i spojrzał na mnie.- Isak...

- Jakie dzieci!- różowowłosa jedynie wyrzuciła dłonie w górę i weszła do tunelu.- Ruszcie dupy!

Spojrzeliśmy po sobie i przepychając się między sobą próbowaliśmy dogonić Alex, bo to ona jak się wkurwi może zmieść  miasteczko w drobny pył jedną myślą. Jednak po wszelkiego rodzaju wyzwiskach i krzykach wylądowałem na samym końcu, bo Scott jakoś dziwnie zaczął warczeć, więc postanowiliśmy się z nim nie kłócić. Szedłem se za resztą, aż nagle na jednej ze ścian dostrzegłem jakieś dziwne bazgroły.

- Ej? Spójrzcie na to.- zawołałem ich.

Na ścianie znajdowała się jakaś postać z czarnymi oczami jak i włosami, patrząca przed siebie, na kolejnym czarna plama, a na ostatnim jakiś zielony zawijas.

- Co to ma być?- zdziwił się Thomas.- Co to oznacza?

- Brad?- mruknął Liam.- Kojarzysz jakaś legendę mająca dwie postacie podobne do nich?

- Na razie na myśl mi nic nie przychodzi.- rzekł po chwili zamyślony jak i lekko przerażony tymi bazgrołami.- Ale nie podoba mi się to.

- Witaj w klubie.- mruknął Scott i lekko wychylił się do przodu.- Tu jest coś wyskrobane.

- Serio?- zdziwiła się Alex i zajrzała przez jego ramię.- Thomas poświęć.

- Jasne.-  w dłoni blondyna pojawił się pomarańczowy promień rozjaśniający wszystko w okół nas.

-Tu piszę...- zaczęła niepewnie.- Czas na trzy próby każdego z dzielnych herosów, właśnie rozpoczął się.- dokończyła przerażona.

- Fajnie chociaż się nas spodziewają.- zaćwiergotał lekko zdenerwowany Liam i oparł się o ścianę.

- Ale co to miało znaczyć, że trzy próby?- zapytał się Brad.

Jak by na komendę niebieskookiego wejście ponownie z hukiem się zamknęło, a większość z nas pisnęła mało męsko, oprócz Alex.

- Co do...- zaczęła Liam, ale ściana o którą się opierał przechyliła się do środka, a masz przyjaciel wpadł z ciemność drżąc japę wniebogłosy.

- Liam!- wrzasnąłem i walnąłem w ścianę, gdzie przed chwilą stał chłopak, ale ona ani drgnęła.

- Co tu się kurwa odpierdala!- krzyknął przerażony Scott.

- Nie wiem, ale musimy się pilnować i ..- zaczął Thomas, lecz nie dokończył bo ziemia pod nim jak zapadnia otworzyła się i połknęła go w całości, włącznie z naszym źródłem światła.

Trzeba było wziąć te latarki ze statku, ale nie, po co!

- Thomas...-rzekła drżącym głosem Alex.- Chłopaki nie podoba mi się....

Urwała, a ja usłyszałem tylko trzask kamieni i huk zatrzaskującej się klapy.

- Czy tylko ja się boje?- szepnął Brad.

- Uwierz mi nie tylko ty.- dopowiedział mu Scott.- O kurwaaaa!

Coś znowu trzasnęło pod nami, a mi to zaczęło się nie podobać.

- Brad jesteś tu? Brad!?- wrzasnąłem, kiedy nie odpowiedział mi po chwili.

Pięknie zostałem sam jak palec. Teraz już wiem, jak czuł się Liam podczas naszych zabaw w terenie. Jęknąłem w duchu i wykonałem pierwszy ostrożny krok w przód i to był mój błąd.

Po chwili grónt pod nogami zniknął i poczułem wiatr we włosach i zimne coś pod plecami, lecąc w dół. Zjeżdżalnie tu zamontowali czy jak?

Kiedy moja przejażdżka dobiegła końca, spadłem na mordę, zbierając do buzi kamyki jak i piasek.

- O fujjj.- syknąłem i zacząłem pluć podnoszą się z ziemi.

Nagle na po każdej stronie zapaliły się pochodnej, oświetlając korytarz i pokazując mi dalszą drogę. Westchnęłam głośno i ruszyłem przed siebie. Mam nadzieję, że reszta następnie bezpieczna...

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top