!34!Leo

Zmarszczyłem brwi zdziwiony na komentarz obcej mi osoby. Reszta wydawała się być tak samo zdziwiona, ale przez słowa Rebeki byłem bardzo zaniepokojony. Przysunąłem się bliżej Dorian'a, bo przy nim czuję się bezpieczny.

-Ale że coś?- zaczął znowu nieznajomy i już wiem skąd pochodzi głos. Z zaułka obok.- Morro nie przedstawisz mnie nowym znajomym?

Spojrzałem na naszego przewodnika zaskoczony. Brązowowłosy wyglądał jak by miał zaraz paść na zawał. Spojrzał na nas zrezygnowany i westchnął jak by wiedział, że czeka nas ważna rozmowa.

-To jest Henryk.- mruknął zirytowany.- Nikt ważny. Możemy iść dalej.- dodał błyskawicznie i ruszył, ale ręka tego chłopaka złapała go za nadgarstek i pociągnęła w swoją stronę.

Chłopak wynurzył się z cienia jak jakiś demon i objął zaborczo Morro ramionami posyłając nam zadziorny uśmiech, ale było w nim coś strasznego. Jak by był jakiś psychiczny. Ma brązowe oczy jak krem orzechowy i przydługie blond włosy opadające mu na nie. Wygląda jak jakiś nastoletni przestępca. Ale przystojny jest i to mocno.

-A ty gdzie?- zapytał z powagą.

Kątem oka zobaczyłem jak Sam się spina i zaciska pięści. Uhu ktoś jest zazdrosny. Później z zaciekawieniem spojrzał na Gabriel'a, ale on obserwował to z zaciekawieniem. Pogubiłem się w ich zachowaniu.

-Jak najdalej od ciebie.- odpowiedział słodko i zamachnął się ręką dając Henrykowi z łokcia w żebra, przez co on go puścił natychmiast, co wykorzystał i czmychnął od niego jak jakaś jaszczurka.- Czego chcesz?

-Nie można się przywitać z przyjacielem.- powiedział jak gdyby nigdy nic i uśmiechnął się roześmiany.- Panikarz, przecież ich nie zjem.

-Nie jesteśmy przyjaciółmi, to po pierwsze, a po drugie ty nie przychodzisz bez powodu.- wywrócił oczami Morro i zerknął na nas szukając pomocy.

Reszta naszej paczki jakoś nie śpieszyła się do wejścia im w rozmowę. Szczerze jestem zaciekawiony co z tego wyniknie.

-I tu masz rację.- odrzekł blondyn.-Charlotte cię szuka.

-Nic nie zrobiłem.- odrzekł od razu.- Odczepcie się ode mnie to, zaczyna być nudne i irytujące.

-Co?- zdziwił się Ryan na którego spojrzeli oboje.

-Bo wiecie. Nasza Charlotte jest zakochana w Morro i nie ukrywa się jakoś z tym specjalnie.- puścił oczko do brązowowłosego i podszedł do nas.- Henryk jestem.

-To wiemy już.- Lydia wtrąciła.

-Możesz już iść.- Sam dodał miło, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni.

Zazdrość od niego kipi na kilometr.

-Jeszcze nie mogę, ale widząc wasze miny chyba muszę.- odpowiedział roześmiany.- Dobra jako, że wysłali mnie tu żebym was powiedział powodzenia to wam to powiem "Powodzenia"

-Co?- zdziwiłem się, a blondyn spojrzał na mnie.

-Bo wiesz...- zaczął, a jego spojrzenie zeskanowało całego mnie. - U nas każdy już wie, że to wy macie nas uratować, a jako że oni to cykory, kazali mi powiedzieć powodzenia, żeby wam się udało i takie tam, bo naprawdę by było szkodastracić taką słodką buźki- odrzekł i puścił mi oczko, a moje policzki mimo mojego sprzeciwu zrobiły się czerwone jak pomidor.

Czułem jak Dorian coś tak syczy pod nosem, ale nie przejąłem się tym za bardzo, bo tarozmowa schodzi na zły tor, według mnie.

-A ty byś się nie bał?- zapytała Lydia zaciekawiona.

-Uwielbiam igrać ze śmiercią.- powiedział poważnie.

-To super.- ucieszyła się rudowłosa, na co zerknąłem na nią zdziwiony.- Witamy w drużynie!

-Co?!- krzyknął jednocześnie Sam, Morro i Dorian.

-Nie podejmuj decyzji pochopnie Lydia.- zaczął lamentować Morro i podszedł do niej szybko.- To nie jest dobry kandydat na to. Jest nieodpowiedzialny..

-Jak Gabriel.- wtrąciła.

-Porywczy.- dodał.

-Jak Ryan.- rzekła.

-To idiota.- jęknął.

-My mamy Camerona.- wywróciła oczami.

-No ej!- wtrącił jej brat.

- Spóźnia się, nie słucha i jest bardzo, ale to bardzo głupi.- dodał i wyglądał był blady jak ściana.

- Carlos, Rebeka i każdy z nas jest na jakiś sposób głupi Morro.- Lydia powiedziała łagodnie.- Zgadzasz się Henryk? Chcesz z nami uratować świat?

-Jasne, ze tak!- powiedział uradowany i widać było w jego oczach zadowolenie i szczęście. Ładnie to wygląda.- Zaraz, czyli co mam zrobić?

-Przychodzić codziennie rano do dojo rodziny Morro.- powiedział Ryan.

-Um.- chłopak zawiesił się, ale skinął głową na znak zgody. -Ja już spadam, bo nie chce przeszkadzać, więcej. Do widzenia słodziaku.- zwrócił się w moją stronę i złapał moją dłoń i pocałował jej wierzch i już zniknął po prostu zniknął.

-To błąd.- Morro mamrotał te słowa na okrągło.- Lydia dlaczego?

-Potrzebujemy ludzi.- wzruszyła ramionami.

-Leo ma chłopaka!- zanucił Gabriel na co spiorunowałem go wzrokiem.

-Wypluj te słowa.- Carlos syknął na niego.- Na pewno nie jego! On już bardziej do Morro pasuję.

-Nie ma mowy.- Sam wtrącił się natychmiast w jego słowa.

I tak zaczęło się przekomarzanie między wszystkimi. Gabriel twierdził, że ładnie mi z Henrykiem, a ja go nawet nie znam, za to Carlos cały czas powtarzał, że ma się w głowę puknąć kretyn jeden, a popierał go w tym Dorian o dziwo. Biało włosy jeszcze mówił, że Morro ładnie by wyglądał z blondynem i tu Sam i brązowowłosy się wtrącają i mówią mu żeby się zamknął. Reszta prowadziła dyskusję na tematy nowego w drużynie.

Ponoć umie walczyć i jest dobry w władaniu bronią palną, według Morro, który mówi to tak niechętnie. Jeszcze opowiedział nam o tej Charlotte, która prześladuję go już od ponad pół roku, chcąc się z nim umówić, a ten jej odmawia za każdym razem. Trochę przypomina to Gabriela i Camerona, ale widzę, że ostatnio już nie. Jak by się podzielili, jakkolwiek to brzmi.

Zjedliśmy i nawet Ryan i Taylor wzięli se dodatkowo na wynos, ale wiem, że czarnowłosy wziął Rebece to jedzenie, bo on nienawidzi surówek i sałatek. To typowy mięsożerca, zakochany po uszy w naszej przyjaciółce.

Po dotarciu do naszego miejsca pobytu poczułem się dziwnie ignorowany przez Dorian'a. Mimo tego że mi odpowiadał na pytania, to nawet na mnie nie spojrzał ani razu od kiedy wyszliśmy z pizzeri. Czuję się urażony. W naszym pokoju jest teraz podobnie. Morro to w ogóle jest fochnięty na Lydię dlatego, że przygarnęła Henryka, a ja czuję się jak by to Dorian był obrażony na mnie. Ale co ja zrobiłem?

Jeszcze Carlos postanowił, że nocuję dziś u Austina no i co za tym idzie jego łózko jest puste i mogę teraz bez skrępowania wpatrywać się w już śpiącego Dorian'a. Nie wiem dlaczego jest uczucie przygnębienia i pustki mnie zaraz zeżrę od środka.

YYYYYYYYY

HENRYK-18 lat- potrafi zirytować każdego

( syn swoich rodziców)

moc wrodzona: znikanie i pojawianie się w cieniu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top