!33!Morro
Właśnie robię jako dostawca pewnych nieogarniętych nastolatków do kina. Zachowują się jak stado bawołów wypuszczonych właśnie na wolność. Leo i Dorian są grzeczni idą obok mnie i cicho między sobą dyskutują. Carlos ciągle gdzieś biega i rozśmiesza Austina, który stara się ukryć swoje uśmiechy. Taylor trzyma Rebekę za rękę i ciągle głośno do niej gada, a ona kręci głową jak na kretyna. Lydia i Ryan też są w miarę grzeczni, ale reszta tragedia. Gabriel i Sam ciągle coś do mnie mówili i nawzajem się przezywali, a Cameron szedł idący obok mnie zabijał mnie wzrokiem. Ale co ja zrobiłem? Nic przecież takiego nie powiedziałem do niego i nic nie zrobiłem. Chyba muszę z nim pogadać, bo inaczej nie wyrobię. Czuję się przez niego osaczony i to nawet gorzej niż przez tych dwóch.
-Morro usiądziesz obok mnie w kinie?- Gabriel stanął obok mnie i zrównał ze mną kroku.- No wiesz tak, żeby było raźniej.
- No nie wiem.- mruknąłem, widząc palące spojrzeniem chłopaka obok mnie.- Zobaczymy jak będą miejsca rozsadzone.
-Spoko.- skinął głową i ponownie zaczął sobie dogryzać z ciemnowłosym.
Resztę drogi szedłem w ciszy i kiedy dotarliśmy na miejsce docelowe odetchnąłem z ulgą. Koniec cierpienia mojej biednej skóry przez spojrzenia Cameron'a. Szczęście, że pozbierałem wcześniej kasę na bilety od niech, więc od razu pognałem do kasy i kupiłem papierki potrzebne do wejścia na salę. Rozdałem je i usiadłem na jednym z krzeseł stojących pod ścianą.
-Idę do kolejki po popcorn.- oznajmił Carlos dyplomatycznym tonem i ruszył ponownie do sklepiku, ciągnąc Austina za sobą, a kilka osób poszło za nim jak pieski na smyczy.
-Chcesz coś Morro?- Sam stanął na przeciw mnie i spojrzał mi w oczy, swoimi morskimi.
Pokiwałem głową na boki, zaprzeczając. Chłopak mruknął, że i tak mi coś kupi i ruszył. Czemu on jest tak słodko uparty? Obok mnie został tylko Cameron. Aż boje się na niego spojrzeć. Jeny.
Zerknąłem na kolejkę, która była dość długa aż po same wyjście, a to jakieś 100 m. Trochę se na nich poczekamy. Czyli mam czas.
-Cameron..- zacząłem spokojnie i zerknąłem na chłopaka, który grał na telefonie.- Możemy pogadać.
-Właśnie to robimy.- odpowiedział opanowanym głosem.
-Ale tak poważnie.- westchnąłem.-Chcę wiedzieć, co do mnie masz.
-Nie rozumiem.-zgasił urządzenie i skierował swoją twarz do mojej.
-Widzę twoją niechęć do mnie Cameron.- odrzekłem prosto z mostu. -Chcę wiedzieć, co robię źle.
-Nie o to chodzi Morro.- powiedział jak by smutno.- Tu nie chodzi o ciebie tylko o mnie.
-Nie rozumiem.- powiedziałem to co samo chłopak wcześniej.- Coś ci zrobiłem?
-Nie Morro.- pokręcił głową.- To ja mam problem, ale nie do ciebie tylko do niego.- warknął ostatnie słowa i skierował wzrok na bok i za nim podążyłem.
-Gabriel? On ci coś zrobił?- zdziwiłem się.- Zerwał z tobą?
Przecież wydawali się być szczęśliwą parą, a to że on jakoś dziwnie się do mnie odnosi.. myślałem, że to normalne.
-My nie jesteśmy i nie byliśmy parą.- powiedział natychmiast.- On po prostu jest zjebany.
-A w jakim sensie zjebany?- zerknąłem na rudowłosego jeszcze raz.- Bo można uzyć tego w wielu określeniach.
-I tu się zgodzę.- zaśmiał się cicho.- Chodzi o to, że...- urwał jak by chciał powiedzieć jakąś tajemnicę.- On cały czas podrywał mnie, przez kilkanaście miesięcy, a teraz to nawet na mnie nie spojrzy. Tylko ty teraz mu w głowie, a mnie zlał totalnie.- wybuchł, ale nadal mówił cicho tylko do mnie.
-Jesteś zazdrosny.- wywnioskowałem i dostrzegłem, że się lekko zarumienił.- I jak to podrywa?
-Serio jesteś aż tak ślepy?- jęknął ironicznie.- Ciągle cię zaczepia na zmianę z tym drugim kretynem. Nawet nie wiesz ile się już ich głupich tekstów na podryw nasłuchałem.
-Dzięki.- syknąłem, ale nie byłem zły.- Wkurza cię to, że nie poświęca ci już tyle uwagi, tak?
-Nom tak.- skinął głową.
-Ty naprawdę jesteś zazdrosny.- powiedziałem z szerokim uśmiechem.- Podoba ci się Gabriel.
-Nie ma mowy.- pokręcił głową i zrobił naburmuszona minę.
-Nie bój się ja ci go nie ukradnę.- powiedziałem zgodnie z prawdą.- Mogę ci nawet dać dowód.
-Jaki niby?- powiedział niby od niechcenia, ale w jego oczach zobaczyłem iskierki.
-Nie wiem jeszcze jaki, ale coś wymyślę.- stwierdziłem.
Na tym rozmowa się skończyła. Ja, ani Cameron nie spojrzeliśmy na siebie, ani nie zamieniliśmy już słowa, jednak wiem, że ucieszyła go moja obietnica. Nauczyłem się już ich ruchów i gestów na pamięć. Nie minęła nawet długa chwila, a już zaczęli wracać z jedzeniem.
-Nie wiem po co wam tego tyle, bo film trwa niecałe dwie godziny.- pokiwałem głową nie dowierzając w nich.
Każdy miał wielki popcorn i chyba z trzy butelki picia. Tylko Austin żelki trzymał w ręce. Uśmiechnąłem się delikatnie widząc, że drugą rękę ma splecioną z tą Carlosa. Stanowią naprawdę super parę moim zdaniem.
-Przezorny zawsze ubezpieczony.- odrzekł mi Ryan, a Lydia tak żeby on nie widział zaczęła mu zjadać popcorn. Oni też stanowią słodką parę moim zdaniem. Mimo tego rannego kryzysu, ale pogadali i jest nawet lepiej między nimi niż było wcześniej.
-Idziemy?- Leo zapytał.- Zaraz się film zacznie.
Rozejrzałem się po wszystkich i utkwiłem wzrok w Rebece. Przecież ona nie widzi, a przyszła z nami na film? To dość miłe z jej strony. Jest mi jej tak strasznie żal. Nie wiemy jak jej pomóc, a Wu jak nie był tak go nie ma. Jak wrócimy postaram się z nim skontaktować i poprosić o radę.
Film minął w dość luźnej atmosferze. Taylor opowiadał wszystko Rebece,a czasami my dodawaliśmy jakieś uwagi. Inni ludzie jak odwracali się w naszą stronę, chcąc nas uciszyć zapewne, ale zawsze odwracali się speszeniu widząc brunetkę. Nie dziwię im się.
-Mam wrażenie, że już jest dość późno.- Lydia zagadała pierwsza po wyjściu z kina.
-Bo jest już dwudziesta druga.- odpowiedział jej Gabriel.- Czyli na pizze?
Nikt nie zaprzeczył. Wszyscy ruszyli za mną, a ja udałem się do ulubionej restauracji mojego taty. Szliśmy se gadając w najlepsze i słuchając jakiś dziwnych historii Carlos'a i Dorian'a. Nagle jednak centralnie przed wejściem do knajpki Rebeka się zatrzymała i spojrzała w bok.
-Ktoś cały czas za nami jest.- szepnęła i złapała mocniej dłoń Taylor'a.
-Co?- zdziwiłem się.
-Od samego początku.- zaczęła.- W kinie stało obok, teraz też.
-Sprytna dziewczyna.- usłyszałem znajomy mi głos i wiedziałem, że po mnie.
YYYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top