30.Brad

Zaczynam się poważnie martwić o Alex. Jest silna i przeszła już wiele, ale boje się, że to może ją to przerosnąć, tym razem. Kiedy dziewczyna powiedziała, że idzie dostrzegłem jak Connor łapie ją przed upadkiem, postanowiłem im nie przeszkadzać, westchnąłem po czym sam ruszyłem pod klasę. Mam teraz matmę.

Lubię się uczyć bo to pozwalało mi pojąć moją moc, która w pewnym momencie mnie przerosła. Mam dość i nie mogę wytrzymać, kiedy przejmują nade mną kontrolę wspomnienia, a moją moc sama się ujawnia. Chociaż tylko kilka osób wie na czym ona polega. Ostatni raz jej użyłem, ratując Liam'a przed gangiem, któremu się naraził. Właśnie w tego straciłem pewność siebie i od tamtej pory stałem się bardziej spokojny i cichy, jak na mnie. Za każdym razem, kiedy moja moc zostaje użyta, tracę cześć siebie. Przeraża mnie myśl, że mógłbym kiedyś zapomnieć swoich przyjaciół.

Ocuciłem się dopiero, kiedy na kogoś wpadłem wpadłem. Szybko podniosłem wzrok i napotkałem szeroki uśmiech Minho. Odwzajemniłem go delikatnie .,Jaki on jest boski! Gdybym miał tą pewność siebie to bym mu to powiedział . Ale...no cóż. Tak bywa.

- Cześć Brad.- powiedział. - Dawno się nie widzieliśmy.

- Tak zaledwie godzinę.- stwierdziłem .

Przypomniał mi się jego dotyk, jak mnie przytulał,  ciepło jego ciała , aż mnie dreszcze przeszły!

- Pasujesz nastrój.-bruknął na co się cicho zaśmiałem .- Co teraz masz?

- Matematykę .- odpowiedziałem. - A ty?

- Francuzki.- odrzekł .- Mam sprawdzian .

Kocham ten język. Jest pociągający i mrr mrr.

- C'est une belle langue.(to fajny język)- powiedziałem po francusku z cwanym uśmiechem .

- Je sais parce que je vais chez lui.(wiem, bo na niego chodzę)- powiedział i wypiął dumnie pierś.- Je ne savais pas que tu connaissais la langue( nie wiedziałem że znasz ten język)

-Vous ne savez pas encore beaucouq do choses sur moi. (jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz 

- Ale chcę się dowiedzieć \.- powiedział już normalnie i spojrzał mi w oczy.- Wszystko chcę o tobie wiedzieć Brad.

-J-ja ...- uratował mnie dzwonek.- Muszę iść. Pa Minho'ś.

On tylko mi pomachał i poszedł na górę, a ja ustawiłem się pod klasą. Lekcja minęła szybko na omawianiu jakiś sprawdzianów próbnych. Nudy. Jak wyszłam z klasy to ruszyłem szybko na dwór. Usiadłem na jednej z ławek i napisałem do moich przyjaciół, że robimy dziś spotkanie w bazie. Po chwili uzyskałem od wszystkich odpowiedzi.

- Widzę, że słodziak siedzi sam.- usłyszałem i natychmiast serce mi stanęło.

- Theo?- szepnąłem i patrzyłem w niego jak na ducha, bo on nie żyje, ale stoi przede mną i się patrzy.

- A kogo się spodziewałeś Brad?- prychnął , a ja wstałem i podszedłem do niego.- Nie dotykaj mnie bo zniknę. A muszę ci coś powiedzieć.

- Co takiego?- powiedziałem zmartwiony.

-Ktoś miesza na górze.- oznajmił i spojrzał mi w oczy.- Musisz wkraść się do pokoju nauczycielskiego i dać Alex czarne pudełko, które znajduje się na najwyższej szafce.

- Theo...- mamroczę pod nosem.

- Dasz radę mały.- posłał mi ciepły uśmiech.- Wierzę w ciebie.

Tylko ty. 

- Jak tu się dostałeś ... przecież ty...jak? To niemożliwe. - mówiłem bez sensu, sam się gubiąc w swojej wypowiedzi.

- Dowiesz się niedługo.- machnął ręką. 

- Wrócisz?- powiedziałem ze łzami w oczach .

- Czas pokaże. - podszedł do mnie i mnie przytulił, po chwili się rozmazując się w powietrzu. 

- Theo ...- jęknąłem, bo tyle w stanie byłem z siebie wydusić .

- Brad ?- mój Bóg podszedł do mnie, a w jego oczach dostrzegłem niepokój.- Co się stało?

Zamiast odpowiedzieć, wtuliłem się w jego umięśnioną klatkę piersiową, wypuszczając z oczu kilka łez.

- Ej mały...- zaczął zdezorientowany chłopak, lecz kiedy usłyszał mój cichutki płacz zaczął się bujać na boki.- Ciiii już Brad ciiii.

Ja po prostu za nim tęsknię. Był dla mnie jak brat i poświęcił się dla nas, oddając życie. Zawsze mnie wspierała i to jemu na początku się zwierzałem, ale potem doszła Alex i Scott . Miałem z nim bardzo dobry kontakt, ale nie taki jaki miał Liam. Oni byli najbardziej zżyci. Najbardziej przeżył jego śmierć, a ja zaraz po nim. Nadal nie mogę się pogodzić z tym, że go nie ma z nami...

- Już?- zapytał, kiedy się uspokoiłem i odsunął mnie od siebie.- A teraz powiedz mi ci się stało.

- Minho ..- mruknąłem.- Ja nie...

- Jak nie chcesz, to nie mów.- przerwał mi smutno.- Nie ufasz mi?

- To nie tak.- zaprzeczyłem od razy.- Ja po prostu ....

- Ja już pójdę.- jego głos był smutny i niewyraźny.

- Ale ...- podniosłem się razem z chłopakiem z ławki na której usiedliśmy chwilę wcześniej.

- Pa Brad.-mruknął po czym odwrócił się na pięcie i wszedł do budynku.

- Minho...- szepnąłem, nie wiedząc czemu mam ochotę znowu płakać.

Ostatnio i tak często płacze, więc kilkanaście łez w tą czy w tamtą nie zrobi i różnicy. Nie wiem ile tak stałem, ale usłyszałem dzwonek. Z tego co pamiętam teraz mam polski. Jestem genialny, więc jeden polski na którym i tak nic nie robimy w tą czy z powrotem nic nie zmieni. 

Kiedy dostrzegłem, że już nikogo nie ma na korytarzu , stanąłem pod drzwiami do pokoju nauczycielskiego. Westchnęłam i moje myśli stały się wolniejsze , poczułem jak wszystko w okół mnie zwalnia i po chwili powraca do normalnego stanu. Moje ciało przeszedł dreszcz tak mocny, że przed oczami pojawiły mi się mroczki. Zacisnąłem usta i spojrzałem na ścianę obok drzwi. Wziąłem wdech po czym z rozpędu przeszedłem przez nią jak by była tam dziura.

Dawno tego nie robiłem.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu szafki, która stała na przeciw mnie. Była wysoka i szeroka. Jak jakaś nie dorobiona drabina. Wnętrze było tak urządzone jak zwykły pokój nauczycieli. Tylko tabliczka z mocami uczniów. Dziwne.

Odnalazłem swoje zdjęcie , a obok była wstawiona kreska. Jednak, kiedy miałem zamiar szukać moich przyjaciół to ktoś zaczął otwierać drzwi. Szybko wlazłem pod stolik i używając mocy usiadłem centralnie tam gdzie jest nóżka.

Okazało się, że to dyrektor.

- Ja ci mówię,  coś jest nie tak.- rzekł do telefonu.- Ja wiem ...Tak rozumiem ....Ale jak oni coś zrobią ....Tak od dziś będą pod nadzorem i postaram się wynająć kogoś do obserwacji ich . Tak 69, 101 ..- czy on powiedział nasze numer pokoju?- Tak jest ich sześć...Pilnujemy ich cały czas. Nie martw się panie,  wszystko będzie dobrze,  dopilnuję tego.

Jego głos w ostatnich słowach wywołał na moim ciele ciarki. Mocniej wcisnąłem się w kąt. O co mu chodzi? Dlaczego chcę nas mieć na oku?!

Facet tylko wziął jakieś dokumenty i szybko wyszedł z pomieszczenia. Błyskawicznie wyszedłem z moje ekstra kryjówki, od razy zaczynając się na wspinać. Znalazłem pudełko i zaskoczyłem z szafki,  zwalając przy okazji sobie na głowę jakieś coś .

To jakieś coś okazało się być szklaną kulką i rozbiło mi się na głowie.

Super!

Poczułem ciepło na policzku i dotknąłem go palce  ,na którym znalazła się krew. Po prostu pięknie! Szybko ogarnąłem bałagan, mianowicie wwaliłem wszystko pod spodem szafę i trzymając mocno pudełko, wyszedłem. 

Na korytarzu jak się spodziewałem nie było nikogo. Wolnym krokiem ruszyłem pod klasę, wcześniej wrzucając pudełko dla Alex do torby o którą cudem wybłagałem Liam'a, kilka dni temu. Zapukałem i ze skruszoną miną wszedłem do klasy.

Facet spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem, a klasa szeptała cicho między sobą.

- Dlaczego się spóźniłeś?- zapytał, po czym westchnął.- I dlaczego jesteś ranny?

Miałem już powiedzieć, że było mi niedobrze i siedziałem całą końcówkę przerwy w kiblu , przy okazji potykając się i wywracając , ale z moich ust wydobyło się coś innego .

- Bo mi się nie chciało tu przychodzić .- stwierdziłem, naśladując jego znudzony głos .

Ja tak nie myślę! Ale z drugiej strony, po co mi szkoła? Umiem dużo i wiem, że będę miał w przyszłości wiele kasy.

- Słucham?- powiedział nauczyciel.- Co ty powiedziałeś?

- Już pan nie dosłyszy?- zakupiłem .

Sam nie wiem dlaczego to mówię , ale mam wrażenie, że on jest niedorozwinięty i nic nie czai.

- Usiądź zanim jeszcze bardziej mnie wkurzysz dzieciaku.- syknął .

Oni już się ciebie boje pierdolniku.

Prychnąłem, ale usiadłem na swoim miejscu. Liam, który cały czas mnie obserwował, wyglądał na przerażonego. Zignorowałem go i zalogowałem się na swoje konto. Zamiast wykonywać zadania przeglądałem internet w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jaka nuda!

Na szczęście lekcja skończyła się szybko, więc jak błyskawica wyszedłem z klasy .

- Brad!- krzyknął niebieskooki, doganiając mnie.- Co się dzieje?

- Nic.- wzruszyłem ramionami i spojrzałem na niego kątem oka.- A co ma być .

Chłopak przyglądał mi się po czym złapał za nadgarstek, ciągnąć chuj wie gdzie.

- Puść mnie kurwa!- wydarłem się głośno.

Liam klął pod nosem i przyspieszył kroku.

Okazało się, że ten gamoń ciągnie mnie do Thomas'a, który o dziwo był bez Dylan'a, ale z resztą naszej paczki.

- Mamy problem.- powiedział Liam na wstępie.

- Sam masz problem.- mruknąłem pod nosem, bo ciężko mi było tego nie skomentować.

- O nie.- Isak wypuścił głośno powietrze z płuc i spojrzał na mnie uważnie.

- Co ci się stało w policzek?- Alex powiedziała i dotknęła mojego policzka lecząc go.- Co się stało?

- Nic się nie stało.- zaprzeczyłem natychmiast .

- Nie było go na lekcji, a potem jak w połowie przyszedł, zaczął kłócić się z tym pojebem od polskiego, a potem miał na wszystko wywalone, nawet przeklął- naskarżył na mnie.

- Konfident.-syknąłem na niego.

- Brad...- Thomas złapał mnie za ramiona .-Co ty najlepszego zrobiłeś?

-To co kazał mi Theo.-powiedziałem z wyczuwalną złością w głosie.

-T-theo?-wyjąkał Liam , a w jego oczach zobaczyłem nadzieje.

Nie wiem dlaczego, ale miałem chęć ją zniszczyć.

-Tak, a potem zamienił się w pył i zniknął razem z wiatrem i już nigdy nie wróci.-dodałem z zadowoleniem, patrząc jak w jego niebieskich oczach pojawiają się łzy .

Odwrócił się i pobiegł przed siebie. Zrobiło mi się źle, bardzo źle. Tylko moje ciało nie reagowało na moje emocje.

Po prostu stałem z kpiącym uśmiechem I patrzyłem na przerażone twarze moich przyjaciół.

XXXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top