3.Thomas
Już z godzinę siedzimy w tej sali! Nie dość, że nas siła tu do chuja wafla sprowadzili to jeszcze zostawili ! Alex chodziła w tą i z powrotem ze słuchawkami w uszach. Ja nadal nie wiem jak ona je tu przywlekła! Ale co ja się dziwie?
Różowowłosa zawsze zdobywa to czego chce, nie ważne po jak długim czasie. Isak siedział pod ścianą i patrzył się w jeden punkt. Podobnie jak Scott, tylko on jeszcze marudził pod nosem. Oni zdecydowanie są z nas najspokojniejsi . Liam z Brad'em bawią się...w berka? Co do chuja?! Oni nawet poważnie nie mogą, choć raz do czegoś podejść!
- Jak się stąd wydostaniemy? - zacząłem temat i wstałem z ziemi otrzepując spodnie.
- Dziś nam się nie uda. - westchnął Scott, ale widząc nasze zdziwione spojrzenia dodał. - Będą nas pilnować. Nie wiem jak, ale będą.
- Czyli co? - Isak spojrzał na mnie, a potem na Liam'a. - Robimy rozpierdol?
Liam zatrzymał się w miejscu, a na jego twarzy pojawił się sprytny uśmiech.
- Nie. - powiedziała natychmiast Alex i posłała zielonookiemu gromkie spojrzenie. - Uciekniemy, ale nie tak. Jak zrobimy "rozpierdol" to zwrócimy jeszcze większą uwagę na siebie.
- Ehhh to jak się stąd wydostaniemy? - Liam zrobił obrażoną minę. - Ile czasu nam to zajmie? Może miesiąc, rok.... Kiedy stąd zwiejemy?
- Może tera? - Brad wyciągnął z kieszeni wsuwkę i jakieś coś. On ma wszystko w tych kieszeniach. Nie zdziwię się jak kiedyś wyciągnie z nich prezerwatywy albo jakiś kaganiec lub gorset.-Otworze drzwi.
Brad mógł po prostu wyjść i nas zostawić, ale nie zrobi tego. Kocha nas! Jego moc jest niezwykła, ale rzadko jej używa. Nie mówi dlaczego, a my nie pytany. To dla niego trudny temat. Jak Liam kiedyś o to zaczął podpytywać to na niego na krzyczał. Szczerze trochę się go bałem w tamtym momencie.
Kiedy chwile w nim pogrzebał zamek w końcu się przekręcił , a on z dumą oparł się o nie i otworzył już budzie, żeby coś powiedzieć, lecz nagle drzwi się otworzyły. Isak i Scott poderwali się, stając na baczność. Wszyscy podeszliśmy bliżej zobaczyć co się stało. Natomiast Brad tak szybko jak wypadł tak szybko znalazł się obok mnie. Nawet szybciej! Za nim wszedł jakiś gruby facet i 6 chłopaków. Mamy problem . Kiedy facio zaczął nas przedstawiać kompletnie go olałem i przyjrzałem się przybyszom. Każdy był przystojny. Ale zobaczył coś dziwnego w ich oczach. Jak by lekkie wkurzanie i niechęć z nutką ciekawości? A chuj wie co jeszcze! Kiedy mój wzrok spoczął na szatynie zrobiło mi się trochę gorąco. Ale tylko trochę! Miał brązowe ciemne oczy, wypełnione pewnością siebie. Ale kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały przez plecy przeszedł mi dziwny prąd. Jako pierwszy odwróciłem wzrok , ale byłem pewny, że mi się przypatruje. Może jest przystojny ale... No dobra jest bardzo w moim typie. Ciach na 102! Ale kuźwa mać! Z za myślenia wyrwały mnie krzyki. Faceta już nie było . Kiedy poszedł? I co Liam się drze?
- Ja biorę tego. - usłyszałem głos chłopaka z blond włosami i niebieskimi oczami.
Podszedł do Isak'a, który obdarował go zdziwionym spojrzeniem.
- A ja brunetkę. - oznajmił pogodnie blondyn z szarymi oczami.
- Jaką brunetkę. - oburzył się mój przyjaciele, ale ten chłopak kompletnie go zignorował i bezczelnie się na niego patrzył.
Coś czuje, że nasz kochany Scott'uś będzie miał ciekawie...
Ale ich zdania mnie niepokoiły. Wkurzyło mnie to, jak oni nas zaczęli traktować. My też jestem ludźmi i mamy prawo do głosu. I ja już im to przypomnę !
- Nie jesteśmy rzeczami. - powiedziałem głośno idąc w stronę zbiorowiska, bo stałem trochę z boku.
Złapałem Isak'a za ramie tak samo jak po chwili Scott'a i odsunąłem od tych popaprańców. Stanąłem na przeciwko nich tak jak moja załoga.
- Czego chcecie od nas. - warknąłem.
- Jesteśmy tu żeby was pilnować. - szatyn podrapał się po potylicy - Mamy dobrać się w pary i was oprowadzić .
To wcale nie wyglądało gorąco.
- Nie podoba mi się to. - szepnął Scott.
- Mi też. - dodała Alex.
- Poradzimy sobie sami. - oznajmiłem.
- O nie. - wtrącił się wysoki chłopak. - Ja na lekcje nie wracam..
- To idź na wagary. - podsunął mu pomysł Liam, na co skarcił go wzrokiem. - No co?
- Nawet.... - mruknął chłopak.
- Debile. - westchnęła Alex. - Poradzimy sobie sami chłopcy...
- A tak! - krzyknął czarnowłosy Azjata. - Nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Minho. To Brett. - wskazał na chłopaka od wagarów.-Ten to Even.- to pokazał na tego który przyczepił się do Isak'a. - Ostatni stoi Connor. - chłopak miał niebieskie oczy i brązowe włosy. Spoglądał na Alex przez co bardziej schowałem ją za siebie.- Tu jest Max.- o ten od Scott'a. - A ostatni to Dylan.
To już nie była moja wina, że mój wzrok sam do niego powędrował, ale okazało się, że ten też na mnie patrzy. Robi się dziwnie .. I gorąco.
- To fajnie Minho. - powiedziałem i spojrzałem na niego mimo nie chęci, odwróciłem wzrok od Dylana. - Ale nie potrzeba pomocy naprawdę.
- Musimy to zrobić. - Max wręcz jęknął. - Każą nam.
- A wy niby tacy grzeczni i słuchajcie się rozkazów. - Liam podniósł brwi.
- Taaaaa wcale nie. - Dylan posłał mam piękny uśmiech. - To dobierany się w pary!
Jak na zawołanie obok Isak'a znalazł się ten cały Evan.
- Czyli Evan i Isak. - powiedział szatyn.
- Co? Ja się nie zgadzam. - prawie krzyknął mówiąc to Isak.
- Za późno. - niebieskooki uśmiechnął się do niego kusząco.
- Dalej! - krzyknął Dylan.
- Ja mogę być w.. To znaczy z nim. - Brett wskazał na Liam'a.
- No chyba cię popierdoliło! - krzyknął robiąc wkurzoną minę. - Ja z tobą nie będę!
- Za późno kochanie. - zaśmiał się.
- Pomocy! - krzyknął i schował się za Scott'em, który wywrócił oczami na jego zachowanie. - On mnie zabije.
- Żeeeee zabije od razu. - Brett zerknął na Liam'a, lekko się odchylając w bok. - Na pewno nie od razu..
- Swoje flirty na później zostaw Romeo.- przerwał mu Max. - Ja mogę być ze Scotty'm.
- Scotty'm? -mój przyjaciel wytrzeszczył oczy.- Skąd tyś się urwał?
- Czyli została Alex...
- Ja z nią mogę być. - Connor odezwał się po raz pierwszy i pościł jej oczko.
Co oni na randki się szykują?! Czy po prostu są niewyżyci? Mam nadzieję, że Brad ma ten gorset lub jeszcze lepiej. Kaftan!
-Dobra.- Dylan spojrzał na mnie.- Ja będę z Tommy'm.
Co kurwa!? Jakim Tommy'm? Coś mnie ominęło? Oni są jacyś pojebani.
- Minho będziesz z Brad'em? - zwrócił się do Azjaty.
- Z przyjemnością. - skośnooki uśmiechnął się pokrzepiająco do Brad'a, a mój przyjaciel to odwzajemnił i lekko zarumienił.
- Czyli wszystko ustalone. Każdy pójdzie w inną stronę, żeby oprowadzający miał szanse coś opowiedzieć i.. - zaczął swoja przemowę Dylan, ale mój jak że to pojebany na umyśle kolega musiał mu przerwać.
Ahhh.
- Ja kurwa nigdzie nie idę!- Liam powiedział, krzyżując ręce na piersi. -A już tym bardziej z tym psychopatą od siedmiu boleści. - wskazał kiwnięciem głowy na Brett'a.
- Wypraszam sobie! Ja przynajmniej w porównaniu do ciebie nie muszę patrzeć na wszystko z dołu!
Oho rozjuszyłeś Krakena. Będzie ciekawie...
- Ty pierdolony, bezmózgi chuju bez chuja! Ja bym się martwił jak by tam u ciebie zaczęło podać!
- Zamknij jadaczkę! - od krzyknął wysoki chłopak.
Myślę ze zaraz się na siebie rzucą i rozszarpią. Liam wygląda jak małe dziecko, które zostało pozbawione swojej ulubionej zabawki i krzyczy na rodziców, że ich nie lubi. Natomiast Brett ma zaciśnięte pięści i wygląda jak pitbull zastanawiający się, czy biec za wiewiórką i ją zjeść czy zagryźć i zostawić trupa pod drzwiami sąsiada.
- Nie rozkazuj mi! - niebieskooki tupnął nogą .- I sam zamknij jadaczkę!
- Nie drzyj japy! - odszczekał.
- Będę krzyczał ile, gdzie i kiedy mi się podoba! - ponownie tupnął nogą i spojrzał na Brett'a groźnie.
- Możesz wieczorem, głośno i dużo u mnie w łóżku. - Brett jak by w ogóle zapominając
o ich kłótni uśmiechnął się perfidnie widząc czerwoną twarz Liam'a. - Tam możesz krzyczeć do woli.
- Spierdalaj! - oburzył się. - Ja nigdzie z tym deklem nie idę!
Usiadł pod ściana z obrażoną miną . Alex zaczęła się śmiać, Scott usiadł obok niego na co podniosłem brwi do góry.
- Jak Liam zostaje to ja też. - powiedział stanowczo. - Nie mam zamiaru z tym imbecylem nigdzie iść.
- O boziu... - westchnął Isak i wywrócił oczami. - Oprowadź mnie Evan i miejmy to
z głowy.
Blondyn z niebieskim oczami uśmiechnął się szeroko i złapał mojego przyjaciela za nadgarstek szybko zmywając się z sali.
- Ja też już chce mieć to za sobą.. - westchnęła Alex i spojrzała na Connora.
- Tedy proszę panią - oznajmił uprzejmie, a róźowowłosa uśmiechnęła się szeroko.
- Czyli Brad... - rozejrzałem się, a jego nie ma tak jak tego Azjaty.
Czyli ja, Liam i Scott kontra tamta banda bezmózgich orangutanów.
- To jak blondi? - zapytał Dylan. - Zostajesz czy idziesz ze mną zwiedzać budę i jej okolice.
XXXXXXXX
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top