!28!Dorian
Jeny nie wiem czy to takie szczęście czy co, ale ten lokal jest świetny. Razem z chłopakami oprócz oczywiście Austin'a mamy pokój razem i każdy ma z nas wielkie łóżko. Co mi odpowiada. Blondyn ma swój mały zakątek, bo Nya kazała mu tam siedzieć do puki nie wyzdrowieje, albo nie polepszy mu się. Ma gorączkę, katar i kaszel i boimy się, że będzie gorzej więc jak na razie tylko Nya, która swoją drogą jest bardzo fajna, do niego chodzi. Carlos zamartwia się za trzech, a mnie ta sytuacja zaczyna drażnić powoli, bo w końcu oni się nienawidzą czy kochają? Bo się pogubiłem.
-Mów.- powiedziałem, kiedy chłopaki poszli na kolację, zrobioną przez Zane, który jest zaczepistym robotę i naprawdę podziwiam.
- Ale co?- białowłosy spojrzał na mnie dziwnie.
-Ty i Austin?- powiedziałem i podniosłem, kilka razy brwi do góry.
-Nie ma nic. Zaczęliśmy się po prostu lepiej dogadywać. - odpowiedział, a po tonie jego głosu stwierdzam, że łże jak pies.
-Yhym, a zachowanie pary to też z tego?- zapytałem i zagrodziłem mu drogę ucieczki, bo widziałem, że chciał ją podjąć.
-Nie wiem o czym mówisz.- wymamrotał cicho i odwrócił spłoszony wzrok.
-Nikomu nie powiem, chcę tylko wyjaśnienie Carlos.- rzekłem spokojnie.
- Ja...- zaczął i spojrzał na mnie pewniej.- Jestem z Austin'em.
Otworzyłem szeroko oczy i usta i stanąłem jak posąg zszokowany, co o wykorzystał i zwiał. Nie kryją się przecież z lekkimi gestami, ale nikt jeszcze się o to nie spytał. Pewnie myśleli, że nikt na nich nie patrzy, ale każdy na nich zerkał co chwila. Pewnie go zaskoczyłem.
Odwróciłem się w ruszyłem do salono kuchnio podobnego czegoś, gdzie czeka reszta. Po drodze minąłem Cola i Jay'a idących do jakiegoś pokoju, a raczej czarnowłosy szedł, bo jego chłopak był na nim uwieszony i chyba zasypiał. Mężczyzna posłał mi ciepły uśmiech który odwzajemniłem.
Razem z Kai'em i Lloydem ustalili nam charmonoram i podzielili na dwie grupy. W pierwszej jest Sam, Carlos, Cameron, Rebeka, Gabriel i Taylor, a w drugiej ja, Lydia, Ryan, Leo, Morro i Austin do nas dołączy jak wyzdrowieje. Nie chciał bym mieć takiej słabej odporności jak on, bo bym nie wyrobił. Ćwiczymy codziennie. My wieczorem po dwie godziny, a oni rano. Nasi nauczyciele będą się zmieniać, co jest jasne i trochę się tego obawiam. Może i szybko się uczę, jednak nie jestem pewny swoich umiejętności. A zaczynamy już od jutra. Padnę.
-O już jesteś.- Leo uśmiechnął się do mnie słodko, kiedy usiadłem obok niego przy wielkim stole, który zmontowała Nya w swojej pracowni.
Posłałem mu również lekki uśmiech i zająłem się jedzeniem pysznie wyglądającego i smakującego klopsa w sosie. Tylko Rebeka zajadła sałatkę zadowolona,a obok niej siedział pilnujący jej Taylor. Gabriel i Sam siedzieli po obu stronach Morro próbując zachęcić skrępowanego lekko chłopaka do rozmowy i co chwila posyłając sobie mordercze spojrzenia na co Cameron reagował wywróceniem oczami lub prychnięciem. Lydia dyskutowała o czymś z Kai'em i Lloyd'em, a do rozmowy wtrącał coś od czas do czasu Ryan. Carlos siedział cicho i z kim pisał na telefonie i chyba wiem z kim, bo Austin'a nigdzie nie widzę. Nya i Zane bawili się w kelnerów i chyba mieli z tego niezłą zabawę, bo śmieli się co chwila z siebie i swoich poważnych min. Atmosfera jest naprawdę spoko.
-O czym myślisz?- zaczepił mnie niebieskooki.
-O niczym...- westchnąłem.
-I o wszystkim.- dokończył za mnie i położył rękę na mojej.- Damy radę przecież, nie?
-Wiem, że dam, bo nie mamy wyboru- spojrzałem na niego.- A po za tym to ja powinienem ciebie na duchu podnosić, a nie ty mnie, wiesz?
-Podniesiemy siebie za wzajem.- powiedział z lekkim prychnięciem rozbawieniem.
-Dasz radę okiełznać swoją moc Leoś.- rzekłem łagodnie i pogładziłem go po dłoni.
-Skąd ty..?- zaczął zdziwiony, ale tym razem to ja przerwałem mu.
-Znam cię Leo od małego. Wiem kiedy coś jest nie tak. Mogę ci z tym pomóc jak byś chciał.- rzekłem szczerze.
Jego oczy skanował każdy element mojej twarzy, a po chwili uśmiechnął się szeroko i skinął głową. A w jego niebieskich patrzałkach zobaczyłem iskierki szczęścia, których od kilku dni nie miałem zaszczytu ujrzeć.
-Może wieczór filmowy, tak dla lepszego poznania się.- zaproponował Lloyd, wstając po jakimś czasie od stołu.-Co wy na to?
-Fajnie.- mruknął Taylor.
-Tylko żadnych horrorów.- Rebeka i Morro powiedzieli w tym samym momencie po czym zaśmieli się.
-Może bajkę? Gdzie jest Nemo?- zapytał Kai roześmianym głosem.
-Tandeta.- zgodziliśmy się wszyscy jednocześnie.
Tak właśnie zaczęła się kłótnia. Dorośli chcieli jakiś kryminał przeplatany z romansem, a my wolimy coś przygodowego, ale tu też są różne gusta. Jednak nasza wymiana zdań była zbyt głośna bo do salonu wpadł Jay, pocierając oczy zaspany, a po nim Cole, zabijają nas wzrokiem. Zapanował cisza i tylko patrzeliśmy jak przyszłą mama bierze pilota i włącza najnowszą cześć króla lwa.
-Ktoś ma coś do powiedzenia jeszcze?- spojrzał na nas wymownie, a my pokręciliśmy głową przecząc.- Skoczcie jeszcze po Austin'a, bo biedaczek sam siedzi. Cole misiek chodź do mnie.
Czarnowłosy usiadł obok niego i zagarnął go na swoje kolana i zaczęli oglądać. My po chwili też się dosiedliśmy. Dziewczyny oczywiście zwalił nas na ziemię, tylko Morro, Leo, Cameron i później Austin se siedli na tapczanie, a my musieliśmy na ziemi jak pieski siedzieć. Jednak nie będę się kłócić, bo wolę nie wkurzyć Jay'a, bo Cole mnie zabije.
Usiadłem se przed Leo i oparłem o jego nogi, a ten położył ręce na moich ramionach i przytulił do siebie. Lubie takie chwilę przy niebieskookim, bo wiem, że on chce czułości tak jak ja w tej chwili i nawzajem ją sobie dajemy. Zerknąłem jeszcze po wszystkich i wywróciłem oczami widząc, że Austin siedzi na ziemi obok Carlos'a, przytulony do jego ramienia, a na jego miejsce wczołgał się Sam i siedzi obok Morro. Widzę, że teraz on i Gabriel będą rywalizować o względy brązowookiego, co mnie śmieszy, bo wiadomo, że Gab i tak wybrał by Cameron'a.
Zane przyniósł trzy wielkie miski popcornu, które zniknęły tak szybko jak się pojawiły, a jedną miskę zabrał se Jay i nikt nawet o nią nie pytał. Później uśmiechnąłem się lekko widząc Lloyd'a i Kai'a którzy przytuleni do siebie opierają się o tapczan, jednak moją uwagę przykuły ręce brązowookiego na brzuchu blondyna, które go lekko gładziły.
Później zignorowałem resztę i przykułem wzrok do telewizora nastawiając się psychicznie na jutrzejszą mękę.
YYYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top