25.Scott
Cały ranek siedziałam wczoraj nad tym projektem i jaszcze tego dziadostwa nie skończyłem! Rapucha zadała nam zrobić projekt o jakimś prądzie, więc zrobię tego model i opowiem o wszystkim dokładnie oraz szczegółowo, ta paskuda nie będzie miała nic do gadania. Kiedy przyczepiałem ostatni element dostałem wiadomość. Szybko odczytałem, bo tylko 5 osób ma mój numer telefonu, którego używamy w nagłych wypadkach.
Wariatka 👅:
Spotkanie w kryjówce za 10 minut. Obecność obowiązkowa.
Ja:
Jasne.
Schowałem wszystkie notatki, a projekt odłożyłem na biurko. Wyszedłem, zamykając uprzednio drzwi na klucz. Ruszyłem korytarzem na główny hol, patrząc czy nikogo po drodze nie ma. Chce ominąć pytania typu "dlaczego o 19 wychodzisz z akademika? " bądź " gdzie idziesz? ". Szczęście, że nikogo nie spotkałem. Wyszedłem z budynku i jak ninja skradałem się do szkoły.
Jeżeli Alex napisała to musi byś to coś ważnego, może ma jakieś informacje na temat tego czegoś z jej koszmaru? Od ostatniego spotkania nie mogliśmy nic znaleźć na ten temat. Stoimy w miejscu. Na dodatek zaczęliśmy się rozpraszać i teraz do mnie dotarło, że zamiast szukać informacji czy czegoś co nam pomoże, robiłem projekt z fizyki.
Genialnie!
Zaczęliśmy się zżywać z tym nowym życiem, może dlatego, że nigdy takiego nie mieliśmy? Brakowało nam odskoczni od naszego, już i tak wylicytowanego życia? Chcą od reagować od przeszłości. Alex niedługo będzie gwiazdą szkoły, Liam sportowym odkryciem, Thomas wyrobie sobie licencje bad boya i nikt mu nie podskoczy, Brad natomiast odniesie sukcesy w nauce i odkryje wiele rzeczy, Isak zostanie najrozsądniejszym i opanowanym kolesiem w szkole, a ja? Nie mam nic charakterystycznego. Jestem nudny i przewidywalny. Wole uczyć się lub czytać zamiast wychodzić z przyjaciółmi czy chodzić na imprezy. Jestem przegrywem. Na dodatek oni już znaleźli swoich partnerów więzi, a ja? Nikogo nie mam i nawet nie miałem.
Nawet nie spostrzegłem, że się zatrzymałem i staję na środku boiska. Przypał po całości.Kiedy miałem znowu wznowić marsz, ktoś stanął przed mną. Wkopałem się! Zaczepiście!
- A ty gdzie brunetko? - zapytał mnie Max z zadziornym uśmiechem.
- Nie twoja sprawa. - bruknąłem i wyminąłem go.
A ten cap zamiast zrozumieć aluzję podbiegł do mnie i zastąpił drogę.
-Chyba moja, bo jak dyrektor dowie się, że ty i twoja gromada włamujecie się do szkoły to było by nie fajnie. - rzekł z fałszywym uśmiechem.
A mi mina zrzedła. Jak dyrko się dowie to będziemy mieć przerąbane na całego. Zacznie nas dopatrywać i broń boże znajdzie kryjówkę. Nie mogę na to pozwolić! Nie po to Theo się poświęcił , żeby teraz nas złapali! Zrobię wszystko, żeby nasza tajemnica nie wyszła na jaw.
- Co chcesz w zamian za trzymanie jęzora za zębami? - syknąłem zły.
- No nie wiem... - położył ręce na moich biodrach i uśmiechnął się przebiegle. - Jutro wieczorem u mnie w pokoju, Scotty.
- Co?! - oburzyłem się.- Nie ma mowy!
Jemu to tylko jedno w głowie!
Odepchnąłem go od siebie mocno. Szkoda że się skurwiel nie wywalił na zbity pysk. On myśli, że do niego przyjdę dobrowolnie! Wolne żarty. Nigdy w życiu!
- To już twoja decyzja. - wzruszył ramionami. - Ale pamiętaj o tym co mówiłem. Może jeszcze zmienisz zdanie.
Po czym po prostu sobie odszedł. Stałem zszokowany jak kołek. Nie pójdę do niego... lecz... Ah!
Kurwa mać! Jutro się nad tym zastanowię! Ruszyłem szybkim krokiem w stronę szkoły, gdzie na tyłach czekał na mnie Thomas.
-No nareszcie. - uśmiechnął się do mnie szeroko. Związek z Dylan'em dobrze mu sprzyja. - Chodźmy, czekają na nas.
- To chodź. - wszedłem pierwszy do środka budynku po czym ruszyłem w stronę przejścia.
Kiedy razem z blondynem zeszliśmy na dół myślałem, że oszaleje. Brad cały w skowronkach biegał w okół stołu , rzucając płatkami kwiatków na Liam'a i Isak'a pogrążonych w swoich myślach.
Alex była zajęta przeglądaniem jakieś starej księgi. Podszedłem do dziewczyny i spojrzałem przez ramie.
- Co to? - zapytałem zdziwiony.
To jakieś ruskie znaczki czy jak?
- Leżała tu jak przyszłam.- odwróciła wzrok od bazgrołów i spojrzała na mnie zmęczony wzrokiem.
- Ile tu siedzisz? - zmartwiłem się od razu. Zmęczona Alex to chora Alex.
- Jakieś 3 godziny. - ziewa.
Ile? Ja nawet tyle nad książkami nie siedzę! Coś ją dręczy jak nic.
-Czas na zebranie. -rzekła i spojrzała na ten cały harmider.
- Brad uspokój się w końcu i siadaj na tyłku. - powiedziałem głośno i sam zająłem swoje miejsce.
Niebieskooki zatrzymał się w miejscu i spojrzał na nas speszony, szybko zajmując swoje miejsce.
- Więc tak. - zaczęłam Alex. - Zwołałam te zebranie , ponieważ miałam kolejną wizję i..
W ten sposób różowowłosa opowiedziała nam cała historię z tą kobietą w bieli. Naprawdę to się robi jakieś niepokojące.
- Kogo ona kazała nam chronić? - zapytał jeszcze raz Liam.
- " go ". - mruknąłem. - Może jej dziecko?
- Nie mam pojęcia.- wtrąciła się dziewczyna. - Ale wiem, że te romanse jakie tam przeżywacię musicie trzymać jak najdalej od tego co tu się dzieje. Jasne.Thomas, Brad?
- Czemu ja?! - oburzył się blondyn, na co podnieśliśmy brwi go góry. - Dobra wiem czemu... - mruknął zsuwając się po krześle z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
- Ale czemu ja? - zarumienił się Brad.
- A Minho to co? - zapytałem rozbawiony.
- Jaki Minho? Nie znam Minho? Co? Ja też nie wiem? Pogadajmy lepiej na temat dalszych działań. - powiedział szybko.
- Zmiana tematu na szóstkę.- zaśmiał się Isak. - Moim zdaniem powinniśmy poszukać morderstw lub samobójstw w ostatnich 2 latach.
Zgodzę się z chłopakiem. Musimy dowiedzieć się kim była ta kobieta i co jej się stało.
- Dobra. - powiedziała Alex, wstając od stołu. - Na dziś koniec.
- A co z księgą? - zapytał Isak i wskazał na wymieniony przedmiot.
- To wszystko jest po łacińsku. - powiedziała dziewczyna. - Jak chcesz tą ją bierz. Ja mam jej po dziurki w nosie.
Chłopak wziął książkę i wpakował do plecaka, skąd on go wytrzasnął?
- Chodźcie spać.- pogonił nas Thomas.
- Masz randkę czy jak, że nas tak poganiasz. - Liam spojrzał na niego uważnie.
- Spinkalaj. - syknął i jako pierwszy wyszedł z krejówki.
Kiedy wszyscy rozeszli się do pokój, rzuciłem się na łóżko i zacząłem szukać coś na temat morderstwa kobiet, ale chuj znalazłem. Tylko artykuł o wypadku po ślubie. Po co mi jakiś cholerny ślub?
W moich myślach zaczęło buzować na temat spotkania z Max'em. Nie wiem, czego on ode mnie chce, ale trochę się boje. Nie mówiłem o tym mojej paczce, bo nie chce im dawać więcej zmartwień.
Postanowione.
Spotkam się z nim jutro wieczorem. Przeżyje wszystko byłe by tajemnica nie wyszła na jaw. Nie pozwolę by plan się posypał. Nie kiedy mam coś, na czym możemy się oprzeć w poszukiwaniach.
Rozmyślałam tak, nawet nie zdając sobie sprawy, że odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Kiedy się obudziłem nie wiedziałem, co się dzieje. Spanikowany rozejrzałem się na wszystkie strony i odetchnąłem, łapiąc się za serce. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem realistyczny sen. Mianowicie byłem w nim ja i reszta tylko, że oni byli martwi. Wszyscy mieli po rościnane brzuchy. Potem sceneria się zmieniła, byłem w jakimś domu. Wyglądał pięknie, nowe meble, biały dywan i no jak nowy. Tylko jedno przykuło moją uwagę. Moje ciało samowolnie podeszło do starego zdjęcia, które wyróżniało się na ścianie. Była na nim kobieta w białej sukni i facet, tylko, że on zamiast twarzy miał czarną plamę, a jego ciało było jak by podrapane paznokciami.
- Uratujcie go. - ktoś powiedział mi do ucha i wtedy się obudziłem.
Naprawdę nie wiem kim jest ta kobieta, ale mnie przeraża.
Wstałem z łóżka i szybko się ogarnąłem biorąc z biurka kanapki. Nawet nie wiem skąd one się tam biorą, lecz zawsze na śniadanie i kolacje znajdując się na moim biurku. Tak jak z resztą u innych. Spojrzałem na mój projekt i westchnąłem, podszedłem do niego powoli i spojrzałem jak na złe dziecko.
- Jak ja nienawidzę fizyki. - warknąłem i usiadłem, żeby dokończyć projekt.
Zajęło mi to jakieś 2 godziny i moja biedna pupa tak boli. Mam nadzieję, że dostaje za to szóstkę, bo jak nie to zrobię protest! Wszedłem z pokoju, udając się do pokoju Thomas'a. Nie miałem zamiaru mu mówić o tym, że zamierzam iść do Max'a , lecz o śnie. Zapukałem do jego drzwi i po chwili otworzył mi ja w samych bokserkach.
- Co tu robisz tak wcześnie Scott? - zapytał zasypany blondyn i zaprosił mnie gestem ręki do środka.
- Jak to wcześnie? -mruknąłem i usiadłem na łóżku. - Miałem dziwny sen...
- Scott z takim czymś do Alex, to ona słucha takich rzeczy... - zaczął lekko zdziwiony.
- Tu chodzi o tą kobietę.- rzekłem szybko , na co blondyn zaczął mnie uważnie słuchać.
Opowiedziałem mu wszystko, każdy szczegół i czekałem na jego teorię.
- Dobrze, że mi mówisz. - szepnął. - Jutro się spotkamy po szkole w kryjówce. - oznajmił. - Mamy nowy temat do obgadania.
- Czemu jutro? - zapytałem.
- Bo.. Tak i już, a teraz wypad ja idę spać. - wskazał ręką na drzwi.
- Już, już i tak wiek, że masz randkę z Dylan'em - powiedziałem szybko i uciekłem z pokoju przed lecącą poduszką.
Jak dostałem do pokoju to rzuciłem się na łóżko, myśląc o tym co mnie czeka wieczorem.
XXXXXXXX
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top