22.Isak

Nie spadłem całą noc. Żadna moja myśl nie była spójna. Zaciąłem się i siedziałem na  łóżku z nogami podkulonymi do klatki piersiowej. Co ja sobie myślałem? Czemu ja się zgodziłem na spotkanie z nim. Chciałem płakać, ale żadna łza nie wypłynęła. Siedziałem tak kilka godzin. Zawsze, kiedy nie mogę pozbierać myśli,  zamykam się w sobie i obserwuje jakiś punkt , a tym razem była to mała figurka w kształcie złotego kwiatka.

 Około 7 wyrwałem się z tego stanu i wstałem. Oczywiście potem zderzyłem się z podłogą.Plecy,  nogi,  szyja i o dziwo ręce bolały mnie jak by ktoś mi po nich przejechał. Po rozchodzeniu się ruszyłem do pokoju Scott'a. On zawsze ma dobre rady i pomoże. Zapukałem i wszedłem do pokoju. Chłopka spał skulony na łóżku, podszedłem bliżej i okazał się, że nie jest sam. Brad rozwalił się na całym materacu. Wyglądali słodko!  Wyjąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie. Później pokaże Alex.

- Scott. - powiedziałem cicho, szturchając go w ramie.- Scott.

Po kilku nawoływaniach i nawet ani jednym  rezultacie, wessałem do płuc powietrze i krzyknąłem.

- Wstań Scott'cie!

Chłopak poderwał się do siadu, a Brad z wrażenia spadł z łóżka prosto pod moje nogi.

- Isak głupku jeden! - brązowooki złapał się za serce. - Co robisz?

-Przyszedłem pogadać. - odrzekłem.

Chłopaki spojrzeli na mnie i pokiwali głowami na zgodę.

- Usiądź tu. - Brad poklepał materace na środku. - Mów o co chodzi.

Spojrzałem na ich twarze, były  zmartwione i pełne troski. Martwią się o mnie. Jako jedyni.

- O czym tak myślałeś? - zapytał spokojnie Scott.

- Skąd wiesz, że myślałem? - zdziwiłem się, nigdy przecież powodu nie podawałem jak prosiłem o radę,  skąd on wie co się dzieje jak się zamyślam?

- Znamy cię.- Brad położy mi rękę na ramieniu z lekki uśmiechem. - Możesz nam powiedzieć.

Do niego też chodziłem po rady. Jedyna osoba u której nie byłem to Liam. Na pewno kazał by mi coś zjeść i się z tym przespać. A uwierzcie mi to nie działa.

- Jak pewnie wiecie byłem umówiony wczoraj z Evan'em. - zacząłem spokojnie.- i tam wtedy...

- Zrobił ci krzywdę? - wtrącił się przerażony Brad.

- Jak tak to go zagryzę. - zagroził Scott.

- Nie! - zaprzeczyłem natychmiast. - Ja się z nim całowałem.

- Ty co zrobiłeś?! - krzyknęli razem, otwierając szeroko oczy.

- No całowałem się z Evan'em. - spojrzałem na swoje dłonie, okazało się, że są bardzo ciekawe.

- Powiedz, że żartujesz. - Scott pokręciłem głową załamany.

- Ja nie chciałem, ale potem... - zacząłem się tłumaczyć.

- Nie zmusił cię do tego? - zapytał Brad.

- No, nie. - odrzekłem, będąc trochę zdziwiony pytaniem chłopaka.

- Podobało ci się?- mruknął.

- Tak, ale...- chciałem coś dodać, lecz jak niebieskooki się rozkręci to nie ma przebacz.

- Chciał byś to powtórzyć? -i w tym momencie mnie zatkało.

Chciał bym? Sam nie wiem czy bym chciał. Wtedy mnie poniosło, ale nie żałuje tego. Evan dobrze całuje.

- Chyba .. tak. - powiedziałem powoli i ostrożnie .

- To wszystko jasne. - klasnął Brad.- Podoba ci się!

- Co? On mi się nie podoba! - zacząłem gestykulować jak opętany.

- Isak.- Scott po raz pierwszy się odezwał od dłuższego czasu.- Uważaj na niego,  dobrze?

- O co ci chodzi? - podniosłem brew do góry patrząc na chłopaka.

- Nie ważne, po prostu uważaj.- odrzekł, wstawać z łóżka.

W tym właśnie momencie do pokoju wpadł Thomas, a za nim Dylan. Oboje radośni i roześmiani, dodatkowo trzymali się za ręce! Co tu się dzieje? Przecież blondyn sam nam mówił ostatnio, że mamy się trzymać od nich z daleka, a sam co robi?

Scott pod wrażeniem wywalił się o dywan,  Brad zaczął kaszleć, a ja patrzyłem na nich jak na duchy.

- Uuu to może nie najlepszy moment. - odezwał się szatyn i zaczął się wycofywać z pokoju, jednak plany popsuła mu ręką Thomas'a, która pociągnęła go do siebie.

- Zostaniesz tu ze mną. - syknął groźnie. -Wiec chłopaki to jest Dylan, mój chłopak. - wypalił szybko.

Niebieskooki zareagował od razu.

- Mówiłem! - krzyknął tak, że figurki wilków się zatrzęsły. - Miałem rację! Dylmas is real bebe!

Tak, okej...Czy tylko ja nie wiem o co mu chodzi. Thomas walnął siebie z otwartej dłoni w czoło, tak że zahuczało. Natomiast Dylan patrzał na niego jak na debila.

- Jaki Dylmas? - zapytał.

- To połączenie waszych imion!- ogłosił radośnie.

- Słodko. - odrzekł szatyn,  na co jego chłopak wywrócił oczami.

- Co wy tu wszyscy robocie? - zapytał nas blondyn, chcąc usiąść na łóżku, lecz Dylan go uprzedził, ciągnąć na swoje kolana.

Thomas wygląda słodko z rumieńcami. Mimo, że nie znam za bardzo tego chłopaka, to mam nadzieje, że blondyn nie popełnia błędu, jednak jeżeli zgodził się z nim być to znaczy , że musi naprawdę go lubić. Kibicuje im.

- A ja u Scott'a nocowałem. - pochwalił się niebieskooki.

- Dlaczego? - zapytał szatyn.

- Bo nie chciałem spać sam. - posmutniał, ale po chwili się rozpromienił. - Ze Scott'em się fajnie śpi.

- Tak, ty tak myślisz. Nie wyspałem się, a miałem pracować dziś nad projektem na fizykę. - jęknął chłopak wymieniony przez Brad'a.

- Jaki projekt?- ożywił się Thomas.

- No ta, rapucha, no. - zaczął Scott, a ja z Dylan'em wybuchliśmy śmiechem. Skąd on wziął to przezwisko? - Nie ważne, no, kazała  nam zrobić prezentacje na temat prądu,  napięcia i tak dalej.

- O kurwa. - przeklął blondyn.- Jak ja jej na lekcji w ogóle nie słucham!

- Ja też, dlatego znalazłem książki na ten temat i coś tam wymyślę . - pochwalił się.

- Ja jestem dobry z fizyki. - wtrącił się Dylan. - A skoro ja też mam prezentacje. Zrobimy je razem, nie blondyneczko?

- Jasne, ktoś przecież musi ją za mnie zrobić. - powiedział słodko.

- Tak nie gramy blondyneczko.- zaśmiał się.

- Dla mnie zrobisz wyjątek. - zamrugał i cmoknął go w policzek.

Słodziaki!

- Chyba zrobię ten wyjątek. - zdecydował szybko.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy po sobie z chłopakami, a Scott krzyknął,,  proszę".

Drzwi się uchyliły i wyjrzał zza nich Minho. Co wy spać ludzie nie możecie? Jest dopiero 8 rano!

- A ty tu czego? - zapytał nie miło Brad.

Jeszcze jest na niego obrażony?  Wow! To nowy rekord. Zazwyczaj jest na kogoś zły co najwyżej 3 godziny.

- Szukałem cię.- odpowiedział i wszedł do pokoju.

- Po co? - niebieskooki wstał z łóżka,  stając na przeciw chłopaka.

- Po to.- Minho z za pleców wyciągnął bukiet róż i wręczył je Brad'owi prosto pod nos. - Wiem ,że nie powinienem cię okłamywać i przepraszam.

- Piękne kwiaty. - szepnął rumieniec się.

To znaczyło tylko jedno... Brad się zauroczył i mamy problem. Raczej Minho, a nie my , ale to też odbije się na nas.  Zresztą jak zawsze.

- Nie tak piękne jak ty. - posłał mu szeroki uśmiech.

Mój przyjaciel zamiast odpowiedzieć lub coś zrobić, szybko wskoczył na łóżko, wcześniej odkładając róże,  a raczej rzucają je w Thomas'a na co ten razem z szatanem  padli na podłogę.

Ała.

- Możemy tak chwile poleżeć. -Dylan objął go w pasie.

- Debil. - blondyn mruknął, ale wtulił się w jego tors.

- Czyli jednak to z Thomas'em leżałeś w łóżku. - zaśmiał się skośnooki.

- A z kim innym miał leżeć? - Oł zazdrosny Thomas to bardzo przerażający Thomas.

- Z nikim innym! - krzyknął szatyn.

- No odkąd ciebie zobaczył na auli ma świra na twoim punkcie,  mój blondasek zrobił to i tamto. Mógł tak cały dzień! - poskarżył się.

- Wcale nie! - oburzył się Dylan.

Zanim kłótnia by się rozkręciła do pokoju wpadła Samira, a za nią Wendy.

- Cześć dziewczyny. - powiedziałem z uśmiechem.

Lubie je. Są zakręcone i śmieszne. Z nimi nie można się nudzić. Ostatnio czerwonowłosa zaczęła się ganiać w okół stolika z Brad'em bo ten zabrał jej telefon.

- Gadać!  Ale to natychmiast! - krzyknęła Samira, popychając agresywnie Minho na bok. - Co wy sobie wyobrażacie!

- Uspokój się już bambusie. -jej przyjaciółka dogoniła ją szybko.

- Nie! Ona przez nich ma wstrząs mózgu! - jak ona głośno wrzeszczy.

Moje biedne uszy.

- Kto, co ma? - zapytał na spokojnie Thomas, który jakoś wytarmosił się z objęć swojego chłopaka.

- Katy. - westchnęła  Wendy. - Kiedy ognik ją zaprowadził ją do pielęgniarki ta wysłała ją do szpitala. Ma LEKKIE wstrząśnienie mózgu.

- I to wasza wina! - krzyknęła oburzona niebiesko włosa.

- Nasza? - zapytałem zdziwiony.

- Nie, nie twoja, ani Brad'a,  Scott'a czy Thomas'a  tylko o ty fagasów z drużyny. - bruknęła do mnie zła.

Wkurzona dziewczyna to drugie wcielenie Krakena.

- Ja nic nie zrobiłem. - bronił się Dylan.

- Tak jasne, każde wasze plemniki są winne!- warknęła.

- To nie ja! 

- Jak nie ty to kto?

Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez drzwi radosny Liam, a za nim Alex.

- Liam! - krzyknął Dylan od razu, zwalając na niego winę. 

- Co? -zapytał zdziwiony chłopak.

- Już nie żyjesz! - Samira rzuciła się na Liam'a, który w porę odwrócił  się i zwiał.

- Ja nic nie zrobiłem! - usłyszałem jeszcze.

- Samira ,  nie zabij go! - Wendy wybiegła za nimi.

- Coś mnie chyba ominęło. - powiedziała skołowana różowowłosa, po czym spojrzała na Dylana , który znowu trzymał na kolanach Thomas'a. - I to sporo! Czuje się nie doinformowania!

- A tak w ogóle to o co chodzi z tą Kate? - zapytałem.

- Bo Samira jest w niej  zauroczona na całego. Potrafi o nie ględzić tak jak Dylan o Thomas'ie.- odpowiedział Minho. - Świata po za nią nie widzi, ale boi się to niej nawet odezwać.

- Ciężko. - westchnąłem.

Ta szkoła to zło.

Uczucia to zło.

Mam nadzieje, że nasz plan niedługo wypali i stąd zwiejemy.

XXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top