2.Dylan
Kiedy dyrektor powiedział , że będzie zmuszony nas wywalić mina mi zrzedła. Jak on śmie! Ale.... Patrząc na nas to mu się nie dziwię. Zgodziłem się, bo nie miałem wyjścia. Minho może i by mnie poparł, ale reszta. Max i Brett zrobili by aferę na całą szkole i pobliskie okolice ,a Evan z Connor powiedzieli by o kilka słów za dużo i mieli kłopoty.
Nie chce dla nich źle. Są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze trzymamy się razem nieważne co się stanie. Taka paczka gejów. Tylko Connor wyklucza, ale nieważne.
Kiedy się zgodziłem nie tylko moi koledzy popatrzyli na mnie w szoku. Również dyrektor, ale za chwile uśmiechnął się z satysfakcją.
- Widzimy się jutro rano chłopcy. - oznajmił wesoło. - Każdy ma przyjść. - spojrzał wymownie na Max'a i Brett'a. - Do zobaczenia chłopaki.
I już go nie było.
- Co to kurwa miało być! - krzyknął na mnie Max.
- No będziemy niańczyć dzieci. Damy rade. - powiedziałem.
- Ale dlaczego się zgodziłeś? - burknął Evan.
- Bo by nas stary piernik wypierdolił? - huknąłem.
-Nie zrobił by tego. - powiedział Brett pewnym siebie głosem
- Nie był bym tego taki pewny. - powiedział Minho, na co wszyscy popatrzeliśmy na niego. - Ostatnio podsłuchałem, że ma dość i jest zdolny do dramatycznych kroków.
- No to kurwa pięknie. - Max wyglądał jak by dostał w czułe miejsce.
Pogadaliśmy jeszcze potem. Dzwonek zadzwonił i się rozdzieliliśmy. Ja, Evan i Minho poszliśmy na matmę, a reszta na polski. Mimo wszystko nie uczymy się najgorzej. Max jako jedyny z nas powtarza klasę. Sam się dziwie. Doszedł rok temu i musiał jeszcze raz być w tej samej klasie. Szkoda mi go.
Wracając do tematu, szczęście, że później mamy biole razem, bo chyba bym się zrzygał, patrząc na twarz nauczycielki, niejeden by nie wytrzymał.
Tak jak dyrektor powiedział na długiej przerwie poszliśmy do jego gabinetu. Znam tą drogę na pamięć, już jesteśmy tam z moja paczką stałymi gośćmi, wręcz spędzamy tam więcej czasu niż na lekcjach.
Zapukałem, a po usłyszeniu głośnego "proszę " weszliśmy.
Brett i Evan jak króle rozwiedli się na fotelach a ja razem z pozostałymi stanęliśmy za nimi.
- To kiedy mamy pilnować tych dzieci? - zapytał lekko wkurzony Max. On jako jedyny nadal nie oswoił się z tą myślą. E tam... Przywyknie.
- Dzieci? - zakpił dyrektor, podnosząc brwi do góry.- Kto wam powiedział, że to dzieci? To na pewno nie są dzieci.-pokiwał głową, śmiejąc się z naszych min.
- Jak to nie? - zapytałem. - To kogo my będziemy niańczyć?
-Nie będziecie ich niańczyć panie O'Brien. Tylko będziecie ich pilnować. Jest ich sześcioro. Każdy z was będzie pilnował jednego...
- Ale kiedy, po co, na co...? - Evan by mógł tak w nieskończoność, ale dyrektor walnął ręką w stół, a on zamknął się, ale po chwili zaczął mruczeć coś pod nosem.
- Tak jak mówiłem, każdy z was będzie pilnował jednej osoby. Jakiś miesiąc, aż się za klimatyzują, ale to w czasie szkoły po niej róbcie co chcecie. Ale nie dosłownie. - powiedział szybko kiedy Brett uśmiechnął się szeroko, a na szybką dopowiedzieć przewrócił oczami. -Sami dobierzecie się w pary. Wymagam od was dobrego zachowania i pilnowania ich jasne?
-Jak słońce.- uśmiechnął się Minho. -Ale od kiedy mamy ich pilnować?
- Od jutra. A teraz wypad.- powiedział głośno, a nam nie trzeba dwa razy powtarzać tego samego.
Wyszliśmy z gabinetu i cała nasza paczka poszła na plac za szkołą. Uwielbiany go,
bo tam najczęściej dochodzi do bójek.
Po chwili, kiedy siedzieliśmy na murku pod drzewem, Brett odpalił papierosa i zaciągnął się
- Fajnie. Może będzie tam jakiś słodziak.- skomentował Evan i uśmiechnął się na swoją myśl.
- Pedofil. - szepnął Max, na co dostał od niego w łydkę - Nie no masz racje. Może kogoś poznasz i się odpierdolisz tych biednych pierwszoklasistów?
- Ja tam chce blondynka. - powiedziałem, a Evan podniósł brwi do góry. - Nie wyobrażają sobie za dużo. Nie jesteś w moim typie.
- Dobra chodźcie, bo zaraz coś walne jak dalej będziecie pieprzyć o waszych upodobaniach.- powiedział roześmiany Connor.
- Pieprzyć to ja mogę jakiegoś cichego i niewinnego... - skomentował Max.
-Błagam nie kończ!- krzyknął i zasłonił sobie uszy.
Następnego dnia tak jak mówił dyrko poszliśmy do niego. Staliśmy pod drzwiami jego gabinetu, aż w końcu zapukał Minho i bez pozwolenia wszedł do środka. Ale nikogo w nim nie było oprócz dyrektora, który coś bazgrał w papierach.
- O już jesteście.- podniósł na chwile wzrok. - Jak już mówiłem dziś jesteście zwolnieni z lekcji...
Jak to zwolnieni! Jej! I chyba nie tylko ja się cieszyłem, bo zauważyłem jak Max i Evan przybijają sobie piątki po kryjomu.
- Ale jest haczyk. - no jasne. - Musicie dziś pilnować tych dzieciaków jak oczka w głowie. Zaprowadzę was do nich .- wstał z fotela z trudem i wyszedł a my za nim - Nie bądźcie zdziwieni jak będą nie mili czy coś .Tacy są. Przedstawcie się i macie dobrać w pary. Tak? To super! Właśnie zasady.- stanął dokładnie pod drzwiami auli.
Tak, my w szkole mamy sale gimnastyczna, aule i orlika. Nasza szkoła jest dziana
- Zakaz palenia, ćpania czy brania narkotyków z nimi jasne?- spojrzał na nas uważnie.
- Tak- powiedzieliśmy jednocześnie.
- To dobrze. - i wtedy otworzył drzwi. Dokładnie w tym samy czasie jakiś chłopak wypad przez nie prosto na Minho.
Moi przyjaciel był tak zszokowany, że tylko go podtrzymywał i patrzył jak na obrazek. Ten chłopak jak zauważyłem miał oczy koloru nieba bardzo intensywne, włosy brązowe. Wyglądał na delikatnego i słodkiego chłopaka. Potwierdziły jeszcze moją teorie rumieńce, które wpłynęły na jego policzki i tak szybko jak się pojawił tak zniknął.
Spojrzeliśmy po sobie z przyjaciółmi i za dyrektorem weszliśmy na aule.
- Podejdźcie! - krzyknął dyrektor na co cała szóstka nowych się zgromadziła.
- Wiec tak to jest Liam.- wskazał ma chłopaka z ciemnymi blond włosami i niebieskimi oczami. Patrzył na nas złowrogo, ale się nie odezwał. Wyglądał jak naburmuszone dziecko , tylko troszeczkę. - ten to Scott. - pokazał na chłopaka z brązowymi oczami i włosami. Był słodki i definitywnie niewinny i mądry. Tak przypuszczam zważając na jego ubiór.. - Z czapką to Isak.- wskazał na zielonookiego blondynka. Wyglądał na wyluzowanego i jak by miał na nas wywalone - Brad'a już pewnie poznaliście.- pokazał na chłopaka, który wpadł na Minho. Miał spuszczoną głowę i jego buty były najciekawszym widokiem na świecie - Jedyna dziewczyna to Alex. - wskazał na różowowłosą dziewczynę, której oczy były tak jasne, że pod słońce wyglądały na złote. Przyglądała nam się ciekawym i badawczym wzrokiem. - A ostatni to Thomas - moje spojrzenie spoczęło na blondynie. Jego jasne kosmyki włosów opadały na czoło i brązowe wręcz czekoladowe oczy. Miał słodziutką i niewinną twarz jak dziecko. Z odległości jaka nas dzieliła to i tak dostrzegłem jego spojrzenie, które zatrzymało się na mnie. Chwile patrzyliśmy sobie w oczy, aż on to przerwał, skupiając całą uwagę na dyrektorze. - To poznajcie się . Narka!
I wyszedł.
Isak szybko poczłapał do drzwi i spojrzał czy są zamknięte.
- Co robisz? - zapytał Minho
- Yyyyyyy stoję , a aktualnie do ciebie mówię? - powiedział głupio i wyprostował się - Poszedł.
- W końcu .- westchnął Liam i spojrzał na nas badawczo - A wy tu po co?
- Mamy was pilnować. - oznajmił Max patrząc na Scott'a.
Uuuuuu. Współczuje temu chłopakowi.
- Jeszcze czego, co my dzieci? - oburzył się
- Patrząc na twój wzrost to... - zaczął Brett, lecz nie dokończył, bo schylił się w ostatniej chwili, przed lecącą w jego stronę kula do kręgli - Co do cholery?!
- Uuuupps - powiedział słodko Liam. Robiąc maślane oczka - Nie mówiłem ze leci. Jaka szkoda że się schyliłeś. To znaczy... Dobrze że cię nie trafiła
Niebieska kula uderzyła w ścianę. Robiąc wielką dziurę.
Ja tego nie sprzątam!
- Ale jak ty to..? Co? Ty mały .... - warknął mój przyjaciel.
- Bez bójek .- wtrąciła się pierwszy raz różowowłosa. - Liam sprzątaj to.
- Ale... - jęknął - To on zaczął!
- Wcale nie! - oburzył się Brett.
- Liam!
Tan mruknął coś pod nosem i machnął ręką, a jak dostrzegłem to kula znikła tak samo jak dziura w ścianie jaką zrobił. Jak to możliwe? Jeszcze takiej mocy nie widziałem.
- Ja biorę jego. - usłyszałem głos Evan'a i spojrzałem w jego stronę.
Stal przy tym chłopaku z czapka i uśmiechnął się szeroko.
- Ja biorę brunetkę. - oznajmił Max podchodząc do Scott'a.
- Jaką brunetkę. - warknął cicho na niego.
Kiedy miałem coś powiedzieć ktoś mnie uprzedził.
- Nie jesteśmy rzeczami....- usłyszałem słodki głosik.
Coś czuje ze będzie ciekawie. I dość głośno
XXXXXXXX
To jest drugi rozdział mojej pierwszej książki.
Mam nadzieje że wam się spodobał i do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top