13.Connor
Też macie tak, że kogoś kto was wkurwia uczepił się do was? Ale to tak wkurwiający, że chcieli byście se skoczyć z wieżowca, byłe by nie słyszeć pierdolenia tej osoby?
Nie?
Bo ja tak!
Drew jest ładna. To fakt. Tylko, że zachowuje się jak kurwa gwiazda telewizyjna! Jak ja nie lubię takich ludzi. Mówi tylko o sobie i myśli, że jak pokaże dupę i cycki to każdy za nią będzie chodził jak piesek.
Do takich to ja nie na leże!
Po lekcji matematyki udało mi się uniknąć konfrontacji z paszczurem, czytaj Drew. Wpadłem jeszcze na Minho, który opowiedział mi o tym, co się działo na tamtej przerwie. I szczerze jestem pod wrażeniem i zdziwieniem. Nowi mają charakterki.
Tak gadając zobaczyliśmy Evan'a siedzącego na parapecie. Podeszliśmy do niego i zaczęliśmy gadać.
Kiedy doszliśmy do wniosku, że podejdziemy trafiliśmy na najlepszy moment.
Thomas zamachnął się i walnął szatyna z pięści w nos. Dylan stał w szoku i mrugał szybko oczami.
- Odpierdol się ode mnie! - krzyknął wkurwiony do maksimum.
- Jesteś słodki jak się złościsz. - powiedział jedynie, a blondyna szlag jasne trafił.
- Nie wieżę. - westchnął wręcz płaczliwie. - Weźcie go ode mnie.
- Zaprzeczenie to pierwszy etap zauroczenia. - powiedział mądrze Brad.
Blondyn spiorunował go wzrokiem. Dylan natomiast uśmiechnął się z satysfakcją. Coś czuję, że mój ziomek nie da tak łatwo mu spokoju.
- No chyba nie! - oburzył się. - Po prostu ten debil to debil i się mnie uczepił!
- Argumenty pierwsza klasa! - powiedział Evan kiwając głową nie dowierzając.
- Ej? Chłopaki dajcie mu spokój. - powiedziała Alex lekko zażenowanym tonem. - To się robi nudne.
Podeszła do blondyna i otoczyła go ramieniem.
Właśnie Alex! Ona jest inna. Wyjątkowa. Nie chodzi mi tylko o jaj wygląd bo.... To też powala na łopatki.
Piękne oczy w których można zobaczyć jej wszystkie uczucia , których nie kryje. Włosy bardzo wyróżniające ją z tłumu. Figura nie do opisania. Na pierwszy rzut oka widać, że jest pozytywną osobą i bardzo sympatyczną. Przyciąga jak magnez.
Jak ją zobaczyłem miałem zamiar przelecieć ją i zostawić, ale co godzinę, minutę, sekundę ta cześć mnie, która mi to podsunęła cofa się w głąb umysłu, a na jej miejsce wchodzi fascynacja dziewczyną.
Ale zauważyłem, że nie tylko ja mam sentymenty do nowych. Ta gamonie zwane moimi przyjaciółmi, też są nimi zafascynowani.
- No wesz co? - prychnął Scott. - Niech się wyszaleją.
- Słucham? - powiedział Isak. - Ty ich popierasz?
- Jak się wyszaleją to łatwiej będzie ich zaciukać. - uśmiechnął się przebiegle.
- Ta i to twoje prawdziwe myślenie. - powiedziała Alex.
- Jak chcesz spędzić ze mną wspaniałe chwile to trzeba było powiedzieć. - Max posłał mu oczko.
- Ostro! - krzyknął Evan. - A wracając... Gdzie jest Brett?
- A skąd my mamy to wiedzieć? - blondyn spojrzał na niego lekko zirytowany. On ma słabe nerwy albo okres.- To wasz kumpel, a pa za tym jesteśmy tu ledwo jeden dzień.
- Po was tego nie widać. - prychnął Max.
- Co proszę? - uuuuu blondyn się obudził od razu.
- Blondyneczko jemu chodziło o to, że jesteście bardzo pewni siebie. - Dylan oparł się głową o jego ramię, a Thomas natychmiast się odsunął.
- Jesteśmy zajebiści. -poprawił go Scott. -Nie Liam?
Tego też nie ma?
- Kurwa znowu? - jęknął blondyn. - Na każdej przerwie się będziemy gubić?
- No i co? Jeden od nas jeden od was. - zaćwiergotał Max i ruszył korytarzem, ale jego twarz przywitała podłogę.
- Chodzić nawet nie umiesz? - zaśmiał się Scott, który podłożył mu nogę.
- Zajebie cię!
I tak o to brunet uciekał , śmiejący się do rozpuku, przed krzyczącym za nim Max'em.
Fajnie. Czyli nie ma już kolejnej dwójki.
Zajebiście!
Spojrzałem na róźowowłosą, która kiwała głową z niedowierzaniem. Wyglądała tak ślicznie...
- Jak dzieci. - wyszeptała.
- Duże dzieci. - podpowiedziałem jej na co na mnie spojrzała.
Kiedy nasze oczy się spotkały poczułem dziwne prądy na ciele. Jak by mnie ktoś prądem jebnął.
- Masz rację. -przytaknęła. - Ej gołąbeczki. - zawołała Brad'a i Minho, którzy o czymś dyskutowali zawzięcie na boku. -Idziemy szukać gamonia i Brett'a, idziecie z nami ?
- No okej. - wzruszył ramionami niebieskooki . - Idziesz Minho'ś?
Minho'ś? Uuuu robi się poważnie! Ogólnie rzecz biorąc Brad wydaje się być z nich najbardziej radosny. Zaraża entuzjazmem.
- To chodźcie. - posłała im piękny uśmiech. Szkoda, że zdjęcia nie zrobiłem! - A wy?
- Jak najdalej od niego! -uniósł się Thomas.
- Jak najbliżej blondaska, idę! - Dylan podążał za nim jak cień.
- Isak? Evan? - obdarzyła ich zaciekawionym spojrzeniem.
- Jasne, że idziemy! - Evan odezwał się za nich dwóch.
- Jej! - krzyknęła. - To kierunek..! Nie wiem gdzie, ale idziemy!
Zaśmieliśmy się wszyscy z jej przemowy.
Maszerowaliśmy zwartą grupą jak na wojnę. Uwaga! Maszerują chłopcy i dziewczyna, maszerują.... Jak to tam było dalej? Nie ważne!
- Gdzie oni mogą być? - mruknąłem pod nosem.
- Może się rozpłynęli w powietrzu? - podsunął pomysł Dylan.
- Ciumok. - skomentował jego wypowiedz Thomas.
- Tam jest Max. - Minho zatrzymał się i ruszył na podwórko. - I skacze jak popierdolony klaun?
Rzeczywiście. Max skakał jak gamoń z ADHD. Co on chce złapać? Nagle z nikąd na nosie Alex usiadł brązowo-czarny motyl. Dziewczyna uroczo zachichotała.
- Co ty robisz? - zwróciła się do zwierzęcia.
- Złap go i daj mi! -podbiegł do nas Max. - Szybko!
- Scott mówi, że se możesz pomarzyć. - powiedział blondyn.
- Rozumiesz go? - zaciekawił się Dylan patrząc na niego intensywnie.
- Jak widać. - prychnął.
-Jak? - zadał pytanie Minho. - Jak to możliwe?
- To polega na tym że Scott jest z nami połączony empatycznie, kiedy jest w formie zwierzęcej. - odpowiedział mu Brad. - Może mieć co najwyżej 6 osób połączonych taką więzią. Wszystko to jest dzięki zwierzęcemu instynktowi. Scott ma już wszystkie włączone. Tylko raz na tysiąc lat zdarza się że jest połączony z 7 osobą. A jak tak się dzieje to jest to zazwyczaj bratnia dusza lub osoba którą się kocha całym sercem.
Dokończył wypowiedź zadowolony. Patrzeliśmy na niego oniemieli. Oni rozumieli go jak jest w postaci zwierząt? Ciekawe.
- Powiedziałeś, że może połączyć się z 6 osobami i wszystkie połączenia są zajęte. Kto jest 6? - zapytałem się.
Wszyscy od razu spochmurnieli. Brad i Isak odwrócili wzroku. Thomas patrzył w punkty za mną pustym wzrokiem.
- Nie chcemy o tym mówić. - powiedziała cicho Alex, stojąc ze spuszczoną głową.
- Ale... - zaczął Dylan.
- Powiedziała nie! - uniósł się blondyn . - Odczepcie się, okej!?
Krzyknął i wszedł z powrotem do szkoły, a za nim wbiegł Isak. Ups. To chyba ciężki temat. Motyl który nadal siedział na nosie Alex poleciał na wysokość jej ramion i zabłysł. Chwilę po tym na jego miejscu stanął Scott i chyba coś unikanie ciosów Max'a mu nie wyszło. Miał lekko spuchnięty i fioletowo-żółty policzek oraz rozwaloną wargę.
- O boże! - krzyknęła dziewczyna i złapała jego twarz w dłonie. Z jej oczu bił niepokój.
Nachyliła się i cmoknęła go w policzek. No ej! A ja?! Spojrzałem na Max'a z którego kupiła złość lub zazdrość. Nie wiem co , ale widząc jego wkurzoną minę...
Zazdrosny na bank!
Rana na policzku chłopaka zabłysła i znikła tak jak rozwalona warga. Jak za sprawą magicznej różdżki.
- I już! - ucieszyła się odsuwając dalej od chłopaka. - A teraz druga sprawa. Skąd to masz?!
Scott uśmiechnął się zadowolony i założył ręce na piersi.
- Masz przejebane. - szepnąłem do mojego przyjaciela.
- Wiem. - odszeptał, szykując się do ucieczki.
- O ten debil. - Scott wskazał palcem na Max'a
Alex spojrzał na niego zła . Oj! Nowe wydanie.
- Posłuchaj koleś.. - zaczęła, ale nagle Samira i Wandy wpadły pomiędzy nas.
- Liam i Brett się biją! - krzyknęły jednocześnie.
- Co?! - krzyknął Scott. - Idę po Thomas'a
i Isak'a!
I po chwili wszyscy biegliśmy w stronę zamieszania. Kilka osób krzyczało "bójka! ", a reszta machała pięściami i wydawała dźwięki jak goryle. Blondyn i brunet siłą przedarli się przez tłum. Po ich trasie reszta ich paczki i my.
- Ty pierdoleńcu! - zobaczyłem jak Brett krzyknął do Liam'a i dał mu z pięści w policzek. Ałć.
Mimo tego, że Brett jest moim przyjacielem czasami mnie przeraża.
- Jebanych chuj. - warknął Scott i zacisnął pięści.
Liam cofnął się trochę do tyłu i stanął w lekkim rozkroku. Zacisnął pięści i spuścił głowę. Nie powiem... Wyglądało to strasznie. Tłum chyba myślał podobnie bo zapadła grobowa cisza.
- Już się poddajesz? - zakpił Talbot.
- O nie. - szepnęła Alex.
- Tylko nie to. - powiedział Brad po chwili.
Liam powoli podniósł głowę, a jego oczy były tak jasne, że serce mi na chwili stanęło. Podniósł rękę i wytarł krew kapiącą z jego rozciętej wargi. Zdążył zrobić krok, a w okół jego rąk zaczęło się coś formować. Zdaje mi się, albo to był miecz. Zarejestrowałem to, że Thomas wręcz rzucił się biegiem i powalił Liam'a na ziemię. Tamten się szarpał, a z pomocą powalającemu przyszedł Scott. Oboje trzymali go za ramiona i przyciskali do ziemi. Alex szybko podbiegła do nich tak jak po chwili Brad. Isak stanął z boku gotowy by pomóc.
- Co się gapicie?! - krzyknął Max. - Rozejść się!!
Brett podszedł do mnie i stanął obok ze zmieszanym wyrazem twarzy.
Grupka osób lekko przestraszona rozeszła się nie robiąc zamieszania. Spojrzałem na Samire i Wandy których miny wyrażały zmartwienie lekko pomieszanie z zdziwieniem. Sam jestem zdziwiony.
- Pojebało cię do reszty?! - krzyknął Thomas. - Liam?!
Chłopak zamrugał szybko jak by dopiero co obudził się ze snu. Rozejrzał dookoła. Na tyle ile mógł z ziemi. Wyglądał na przerażonego..
XXXXXXXX
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top