!10!Leo

Kiedy usłyszałem krzyk z korytarza, uśmiechnąłem się szeroko. Sam wparował do salonu jak burza. 

-Sam!-krzyknęli wszyscy, kiedy przytulili się do chłopaka. 

Spojrzałem na Dorian'a, który prychnął na niego, ale podał mu rękę i przywitał się. Ciemnowłosy spojrzał na mnie i uśmiechnął się czule. 

-Leo'ś.- rzekł i podszedł do mnie.- Wyrosłeś mały. 

-A ty niby nie?- mruknąłem i przytuliłem się do niego, kiedy rozłożył ramiona.

-Nie róbcie takich scen, bo nie wiem kogo mam shipować.-jęknął Carlos, a ja zaśmiałem się i odsunąłem od chłopaka. 

-Jeny wszyscy się zmieniliście.- mruknął i podrapał się po głowie.Sam również się zmienił i to mocno. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, był mojego wzrostu i podobnej figury do mnie. Teraz wzrostem dorównuje chyba Taylor'owi, jak nie jest od niego wyższy. Również widać jego dobrze zbudowane ramiona i w ogóle jego figura się zmieniła. Jest bardziej napakowany i przystojniejszy. - Lydia wypiękniała, Carlos urósł, a wy to chyba sterydy bierzecie. 

- Dziękuję.- jedyna dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

-A gdzie reszta?- niebieskooki uśmiechnął się zdziwiony.- Austin? 

-Chory.- odrzekł Taylor. 

-Rebeka? 

-Odchorowuję kaca.- odrzekł Taylor. 

-Serio wczoraj przesadziliście z alko.- zaśmiał się i usiadł na kanapie, ciągnąc mnie na swoje kolana. 

Usiadłem na nim bokiem, a on objął mnie ręką w pasie. Zawsze z Sam'em byliśmy blisko. Tata Liam nawet pytał się, czy jesteśmy razem, ale mnie i ciemnowłosego łączy jedynie przyjaźń. Może zachowujemy się trochę jak para, ale nią nie jesteśmy. Po prostu lubimy swoją bliskość i mi to nie przeszkadza. Kocham go jak brata rodzonego. 

-Trochę.- odrzekł lekko zdziwiony Ryan.-  Na ile zostajesz?

-Nie wiem, ale z tego co mi ostatnio ojciec pierd...- urwał, kiedy szczypnąłem go w ramię.- Mówił mi, że niedługo nasza Lydia kochana ma 18, a ja nie mam prezentu, więc przyjechałem na sprawozdanie. 

-Jeszcze jest niecałe siedem miesięcy.- mruknął Dorian.

-Wiem, ale muszę też z wami zacząć ćwiczyć.- wywrócił oczami na jego słowa, a ja spojrzałem na niego. - Chociaż ojciec mnie nauczył tam trochę.

Jego jadowite spojrzenie było wbite w stół, a ręce co chwila ściskały jego miętolony telefon w ręce. Na moje oko zaraz go rozwali. Na bank. Nie wiem o co mu chodzi, że tak nagle stał się zły, aż tak nie lubi Sam'a? Później z nim o tym pogadam. 

Zapamiętać ojciec to wujek Markus, a tata to wujek Theo. Ja tam lubię obu, ale Sam'owi tak łatwiej po prostu mówić. 

-A gdzie wujkowie?- zapytał Cameron i wstał.

-U wujka Isak'a i Evan'a i tak mają dla was prezenty.- odpowiedział ze śmiechem. 

-To nara.- odrzekł chłopak i już go nie było, tak jak reszty po chwili. 

Oni na prezenty są chciwi jak psy na parówki. W sumie to ja też, ale wiem, że mi nigdzie nie ucieknie, tylko Cameron może mi go ukraść, chociaż ostatnio jest jakiś nie w sosie. 

 Spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się szeroko. 

-Co się tak patrzysz? Wiem przecież, że jestem przystojny.- puścił mi oczko i wstał, jednocześnie mnie z siebie ściągając.- Dorian mnie chyba nie lubi. 

-Nie przejmuj się.- machnąłem ręką.- Pogadam z nim. 

-Spoczko.- odrzekł i objął mnie w pasie, a potem zakręcił w okół mojej osi. 

Sam właśnie taki jest. Lubi być w centrum uwagi i lubi podrywać wszystkich w okół. Do nas już się przyzwyczaił i czasami też walnie taki zboczony tekst, ale to u niego normalność. Uwielbiam z nim spędzać czas, bo poświęca 100% uwagi mi jak jesteśmy sami. Nie ignoruję i nie krytykuje zachowania. Jeszcze Austin ma  nim taki sam kontakt jak ja. 

-Idziemy na zgromadzenie?- zapytał na co skinąłem głową. 

AUSTIN

Jęknąłem cicho i schowałem twarz w poduszce. Od kiedy Carlos i Dorian oblali mnie i Leo wodą, moje ciało bardzo na to źle reaguję do tej pory. Może i niebieskooki ma dobrą odporność, ale nie ja. Zawsze byłem chory z byle powodu.  Jak mnie lekko przewiało to natychmiast miałem zapalenie płuc, a teraz? Mam zapchane zatoki do takiego stopnia, że ledwo co oddycham, gorączka co chwile skacze, a do tego dreszcze. Nienawidzę tych kretynów. 

Bella w sumie mogła by mnie uleczyć, ale ma dopiero 7 lat, a ja wolę nie ryzykować. Uwielbiam tą małą, ale jeżeli chodzi o takie sprawy, to niech z dala ode mnie ją trzymają. 

-Austin?- tata Isak otworzył drzwi  do mojego pokoju i spojrzał na mnie.- Lepiej już? 

- Trochę.- powiedziałem szczerze w poduszkę. 

Na samym początku było strasznie. Teraz to jest zbawienie dla mnie. 

-To świetnie.- uśmiechnął się zmartwiony.- Markus i Theo przyjechali.

Natychmiast usiadłem na łóżku i spojrzałem na niego uradowany. Skoro oni są to znaczy, że Sam też jest! Uwielbiam go. Zawsze jest taki czuły i delikatny oraz troskliwy wobec mnie . Zawsze jak się widzimy robimy sobie maratony filmów. Nigdy horrory, ale anime czy fantaza jakoś przejdzie. 

-Są na dole jak chcesz się przywitać.- zaśmiał się tata z mojej reakcji.- I inni też już się zlecieli. 

Wstałem z łóżka natychmiast. Przywitał mnie lekki zawrót głowy, ale kit z tym. Mam na sobie moją piżamę w zielone kropki. Mimo, że wyglądam w niej dziecinnie to uwielbiam w niej chodzić. Do tego jeszcze narzuciłem sobie brązowy puchowy kc na ramiona. 

Razem z tatą znaleźliśmy się na dolę i szczerze spodziewałem się takiego widoku. Wszyscy byli u nas w domu. Zaczynając od wujków i cioć, kończąc na moich przyjaciołach i najmłodszej z nas,  Belli. 

Wszyscy siedzieli w salonie, a to na podłodze, a to na krzesłach. W ogóle takie zgromadzenie ludu dzisiaj u nas w domu nastało. 

-Austin.- usłyszałem z boku i pisnąłem uradowany. Sam podszedł do mnie szybko, a ja wręcz rzuciłem się na niego. Kurcze...Trochę się zmienił z postury, ale na lepsze oczywiście. Ręce zarzuciłem mu na szyję, kiedy obrócił się ze mną w około własnej osi. Stęskniłem się za nim. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Po chwili odstawił mnie na podłogę i przyjrzał mi się uważnie. 

-Nadal jesteś słodki.- stwierdził na co zarumieniłem się mocno. 

On zawsze mnie zawstydza. Co za wredny oszołom. 

-Miło mi cię znowu widzieć.- mruknąłem.

-Słodko.- usłyszałem i spojrzałem na wujka Markus'a .- A ty Austin nie jesteś chory przypadkiem? 

-Um no tak.- speszyłem się i odsunąłem od Sam'a na bezpieczną odległość, żeby go nie zarazić. 

-Nie panikuj.- wujek Theo wywrócił oczami i walnął swojego męża w ramię.- Chodź. Opoiwedźcie mi teraz co i jak z waszym planem. 

YYYYYYYYYY

SAM-17 lat- podrywacz 

(syn Theo i Markus'a)

moc wrodzona: portale przestrzenne

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top