tak

-niesamowite jesteś w ciąży!-pisnęła Lulu trzymając w nosidełku małego Andiego jej synka który wyglądał identycznie jak Kai i miał tylko oczy po Lulu.

-tak. Też się cieszę chociaż Cole trochę przesadza-mój brzuch nie był taki duży. pierwszy miesiąc.

-To dobrze. Kai przez pół mojej ciąży nawet chyba o niej nie wiedział bo nie rósł mi brzuch. Ale u ciebie to trochę widać-prawda. Miałam na sobie opinającą bluzkę i czarne getry z białym paskiem z boku. Gdy doszłyśmy pod dom Lulu ona weszła do środka a ja ruszyłam dalej. kilka domów dalej stał dom o ciemnym dachu i kamiennych ścianach. weszłam przez ogrodzenie i zobaczyłam bawiącą się na trawie 8 letnią dziewczynkę.

-Nala!-krzyknęłam a dziewczynka podniosła głowę
-Ciocia!-podbiegłą do mnie i przytuliła się do nogi. Nala nic nie wiedziała o smokach czy o Zefir. Gorzej było gdy nasi chłopcy lecieli na misję. Wtedy jechałyśmy nad jezioro w lesie. Mówiła do mnie Ciocia i byłam z tego zadowolona. Wpuściłam ja do domu i stojąc w drzwiach zobaczyłam błysk i po chwili usłyszałam huk. -Co to było?-zapytała.
-Nic idź do pokoju-wbiegła po schodach a ja powoli przeszłam przez ogrodzenie aż do ulicy. rozejrzałam się i przeszłam przez jezdnię i weszłam do lasu. Na polanie leżał chłopiec gdzieś w wieku Nali.
-hej? coś się stało?-podeszłam do niego i kleknęłam obok a on kichnął i wstał.
-nie. kim pani jest?-dookoła niego zobaczyłam zwęglone rośliny.
-Jestem Nova. A ty?
-Ja jestem Dante
-czy znasz Zefir i Drago?
-tak...to moi rodzice a skąd pani to wie?-zapytał grzecznie
-jestem jej przyjaciółką-powiedziałam spojrzawszy w niebo.-Mama wie że tu jesteś?
-ee...tak?...
-jestem po twojej stronie. powiedz mi.
-nie wie. tata chce żebym został władcą krainy Oni i smoków ale...ja się chyba nie nadaję...codzienne treningi. On nie może zrozumieć że mam tylko 8 lat. Moja siostra poleciała przez portal za rodzicami a ja tylko chciałem ją dogonić-pożalił się.
-czekaj...Zefir jest w Ninjago?
-no...tak.-wyciągnęłam telefon z różową obudową i zadzwoniłam do Zef.
~nie uwierzysz-zaczęła ale jej przerwałam
-wiem. jest tu...twój syn.
-jak to mój syn?!-krzykneła-gdzie jesteście?!-krzyknęła
-Zefir! jeżeli nie przestaniesz krzyczeć to nigdy ci nie powiem!
-to mój syn!
-Zefir!
-mów.-rozkazała ale ja się nie ugięłam.-przepraszam. powiesz?
-jesteśmy w lesie. zaraz wyślę ci lokalizację-przesłałam jej i się rozłączyłam. Po chwili przyleciała Zefir z Aurorą na grzbiecie. Spojrzałam na nią i gdy wylądowały przytuliłam przyjaciółkę.

-tak się martwiłam!-przytuliła syna.-dlaczego wleciałeś w portal?!

-bo nigdy byś mi nie pozwoliła!-pisnął i przytulił się do mnie.-ty mnie już nike kochasz. Tata chce żebym rządził a ty żebym siedział w domu...na tyłku dlatego że tam jestem bezpieczny.-Kucnęłam przy chłopcu.

-wiesz...ja też się martwię. moja córeczka będzie chciała zwiedzać świat i może wyjechać...kiedyś-spojrzałam na Zefir-ale pomyśl czy ty nie martwiłbyś się o swoje dziecko kiedy wiedziałbyś że chce wyjechać? albo gdyby uciekało z domu?

-masz rację-spuścił główkę. przytuliłam go 

-co cię sprowadza do Ninjago Zef?

-wiesz...Nila ma już 8 lat...może to czas żeby poznała mnie...i ich-wskazała na dzieci.

-jesteś pewna?

-tak. kiedyś może zostanie księżniczką gdy te dwa rozrabiańce nie będą chciały. 

-tak. chodźmy.

time skip...

minęły dwa dni. Nala na początku płakała i krzyczała że Zef jej nie kocha bo nie zostawiłaby jej samej ale po tym jak poznała Dantego od razu się poprawiła i poleciała z rodzicami i rodzeństwem do świata Oni.

W tym czasie ja siedziałam z Colem. Mieliśmy własny dom i ogród. To było piękne miejsce. Najlepsze było to że mieliśmy niedaleko przyjaciół i rodzinę Colea.
-cześć słoneczko-przywitał się buziakiem w czoło i poszedł do kuchni-co dzisiaj porabiałaś?
-w sumie to nic cały dzień siedziałam przy oknie.
-może wyjdź z Lulu,Nią czy Emmą na zakupy czy coś.
-nie-pokręciłam głową-Nie mam ochoty-na stół wskoczył jesienny lis. Pogłaskała go za uszami i oparłam głowę na ręce.
-a na co masz?-zapytał przynosząc kawę.
-może polecieli byśmy nad morze?
-jesteś w drugim miesiącu ciąży a już masz takie zachcianki?
-a pamiętasz te gofry co jedliśmy w cukierni obok twojego taty?
-mam ci je przywieść?
-może pojechalibyśmy później odwiedzić Lloyds i Emmę?
-chodź-pociągnął mnie za rękę a ja wstałam i podeszłam do niego dwa kroki. Pocałował w policzek i weszliśmy do garażu-wsiadaj.-otworzył mi drzwi do jego czarnego Hummera. Usiadłam i spojrzałam jak brama garażowa się otwiera. Po chwili jechaliśmy główną ulicą prosto do Leloyda. Gdy zaparkowaliśmy na podjeździe wybiegła wystraszona Emma i zaczęła krzyczeć,żeby nic nie popsuć i że to na pewno pomyłka i żeby odjechać. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na nią a ona głośno odetchnęła.
-co wy tu robicie?
-przyjechaliśmy-odparlam trzaskając drzwiami auta
-nie tak mocno Nova!
-sorki-przytuliłam Emmę i weszłyśmy do środka. Na dywanie bawiła się dwójką małych brzdąców. Syn Lulu i córeczka Nii.
-masz gości?
-tak ale to tylko Nia i Lulu z chłopakami-weszłam do salonu i spojrzałam na dzieciaki. Popatrzyła na mnie zaprzestając zabawy. Usiadłam po turecku a Andy na czworaka podszedł do mnie i położył ręce na kolanie.
-cześć Andy. Co ty tu robisz-zaczelam go leciutko gilgotać na co zaczął się śmiać. Po chwili z kuchni wyszła Nią i przywitała się.
-I jak?
-świetnie. Dawno was nie widziałam...
-nie miałam ochoty wychodzić. Spotkałam się tylko z Lulu na mały spacer i tyle. A co u ciebie?
-Andy uczy się chodzić, a to małe straszydło strasznie krzyczy i razi prądem...
Jak się spodoba to zacznę pisać dalej. Chyba że będziecie chcieli od momentu w którym dzieciaki są w wieku 12 lat.
•dokończ tamtą historię (szłoby opornie)
•dokończ historię z tego rozdziału (szłoby opornie i to bardzo)
•zacznij pisać już o dzieciach
To wy decydujecie jak potoczy się ich życie znaczy życie następnego rozdziału.
Czekam na wasze głosy w komentarzach.
Odzyskałam wattpada na telefonie więc rozdziały mogą pojawiać się częściej
Pozdrawiam serdecznie~Nova

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top