31 (równo tysiąc słów)

szybka notka jeżeli ktoś z czytelników chciał ,,wystąpić,, w tej książce proszę pisać w komentarzu lub w wiadomości na pv. wygląd wiek cechy itp itd. zapraszam do czytania

-jak to jest już połowa sierpnia?-poderwałam się z poduszek Pixal są już wyniki gdzie się dostaliśmy?-podszedł do mnie Cole i usadził z powrotem na poduszkach.

-do pierwszej raczej ale nie wiem nie mam internetu w głowie-postukała sie po metalowych włosach.

-no tak...tak-spojrzałam na Colea-idź po mój komputer co?

-nie.

-Brookstone-powiedziałam poważnie-bo sama pójdę

-dobra no ok.-wstał i podreptał pod pokład do pokoju. wszyscy spojrzeli na mnie.

-co?

-wykorzystujesz go-powiedziała Nia.-ja Jaya tak nie...

-odsuń się od Nii bo cię poparzę-wysyczał Kai-przemknęło mi przez myśl

-wykorzystuje-powiedziała.

-gdzie jest Lulu?-olałam to co powiedziała-ona siedzi u Kaia tak?

-nie. wczoraj wieczorem powiedziała że musi wracać do domu i poleciała. Alexa ją zawiozła.- zasmuciłam się trochę. dlaczego odjechała?

~ma swoje życie.

ale ja też je mam a i tak...ja też je mam...-wstałam 

-Pixal sprawdź proszę nasze rankingi-powiedziałam gdy Cole wszedł na pokład z moim laptopem

-a ty gdzie?-zapytał Jay stojący trochę dalej niż siedziała Nia. możliwe że straszenie Kaia działa przez cały czas.

-muszę odwiedzić wujka. to moja jedyna rodzina...-popatrzyli na mnie smutno-z którą jestem spokrewniona.-dodałam szybko.

-nie polecisz na smoku.-obróciłam się.

-bo co?

-twoja rana może się pogorszyć.-zagwizdałam a z portalu wyleciał Liść.

-dam sobie radę-Nila wsiadła na grzbiet Liścia a ja za nią-wrócę jutro po południu.

-uważaj-podszedł do mnie mój chłopak-może polecę z tobą?

-nie. dam radę jak coś będę dzwonić.

-leć...

tydzień później...

per Lulu.

-pojedziemy do domu. Lulu choć.-zawołała mnie mama a ja siedziałam w sali Kaia. 

-ja spadnę a ty musisz mnie złapać...-czemu tego nie zrobiłam?

-Lulu-do sali wszedł mój tata.-choć skarbie.-wyciągnął rękę. spojrzałam na nieprzytomnego Kaia. kiwnęłam głową i wstałam podając dłoń mojemu tacie, który mnie przytulił.-nam też jest przykro.-mi bardziej-pomyślałam

-pomyśleliśmy że zaprosimy państwo Smith na obiad.-zaproponowała mama-poznamy się w końcu nasze dzieci są razem. dobrze?

-Kai ma siostrę.młodszą. ma na imię Nia-powiedziałam gdy wsiedliśmy do samochodu-ona kocha takiego Jaya ale jej brat choć jest jego przyjacielem to nie do końca mu ufa i nie chce by się spotykali.

-gdzie teraz jest Nia?

-razem z przyjaciółmi na Perle Przeznaczenia-moi rodzice nie wiedzą że działam z Ninja.-na pewno się o niego martwi. ale to co powstrzymuje siedzenie Nii u Kaia przez całe dnie to Jay i przyjaciele.-podjechaliśmy pod dom naszym camaro. wysiadłam i gdy tylko tata przekręcił zamek w drzwiach wparowałam do swojego pokoju. nic się nie zmieniło. na białej ścianach wisiały zdjęcia z kuzynami rodzicami,przyjaciółmi z dalszą lub bliższą rodziną. z boku na ścianie wisiało pionowe zdjęcie mnie i Kaia jak trzymaliśmy dzieci mojej kuzynki. był wtedy tak wystraszony jakby to był demon w dziecięcej skórze. ale ja wiem że bał się że zrobi mu krzywdę. na drugiej białej ścianie były kolorowe motylki 

zamiast tych kółek nad łóżkiem były kolorowe motylki na następnej ścianie która była szara stała moja olbrzymia szafa.

podeszłam do biurka. stało tam jeszcze jedno nasze dzjęcie

tylko zamiast Nii jest Lulu.

zdjęcie nie było w ramce więc wzięłam je i usiadłam na parapecie

time skip (wieczór)

-Lulu idziesz coś zjeść?-usłyszałam zza drzwi

-jadłam!-nie było to prawdą ale trudno. bardzo martwiłam się o Kaia a cały dzień spędziłam w domu zamiast przy nim.-mamo! mogę jechać do Kaia?

-kochanie niech odpoczywa!

-on powiedział że odemnie nie musi odpoczywać!

-możesz zale za godzinę masz wrócić!

-dobrze!-narzuciłam bluzę i wybiegłam z domu. otworzyłam garaż i uśmiechnełam się. mój Kawasaki Ninja. kocham go. wsiadłam odpaliłam i wyjechałam na ulicę. nie przekraczałam prędkości bo nie miałam kasku. gdy byłam pod szpitalem wyłączyłam silnik i zabrałam kluczyki.  weszłam do recepcji.

-przepraszam a pani do kogo?-zawołała mnie kobieta

-Do Kaia Smitha.

-kim pani jest?

-dziewczyną

-ale tylko rodzina może do niego chodzić o tej godzinie. prosze pani w przyszłości będziemy mieć dom, wielki ogród i...

co się stało z Kaiem? dlaczego ja nic nie wiem czemu on spadł ze smoka a ja nie wiem gdzie on jest?

-i co?-zapytała

-dzieci. ale jesteśmy za młodzi więc w przyszłości...ale ten no...

-dobra ale ja cię nie widziałam-uśmiechneła się

-dziękuje-wbiegłam po schodach na trzecie piętro. w pokoju paliła się mała lampka a wielkie okno było zasunięte roletami. sam chłopak był podpięty do wysokiej jakości maszyn i do kroplówki.

-Kai przepraszzam cię. nie mogłam cię złapać-szepnełam siadając na krześle obok łóżka.-może gdybym miała moce...ale to wy jesteście wybrańcami ,którzy mają moce a nie ja-nagle drzwi otworzyły się a ja zerwałam się z miejsca jak oparzona.zobaczyłam tylko trzy czarne postacie.

-Lulu! boże jak dobrze cię widzieć!-pisneła dziewczyna i przytuliła mnie.

-ciebie tez Nia-po chwili dołączyli do nas Cole i Jay.

-słuchaj albo się obudzisz albo zaproszę twoją siostrę na randkę-Jay stanął obok Kaia i groził mu palcem. niestety tamten się nawet nie poruszył-Nia pójdzie ze mną na randewu. ej Kai no. powiedz że mnie spalisz jak to zrobie plisss stary wszyscy się martwią.mistrz ognia nie obudził się jednak a Jay opadł na fotel.-nic z tego. nawet to że zaproszę Nię na randkę go nie obudziło w takim razie nie żyje-obydwie otworzyłyśmy usta a Cole walnął Jaya w głowę.

-dziewczyny mamy ważniejsze rzeczy do roboty. potrzebujemy twojej pomocy Lulu. wiesz nie to że cię od niego odciągamy ale mogłabyś jechać z nami? wiesz patrole itd.

-Cole wy macie moce nie ja. napewno dacie sobie radę.

-chodzi o to że ja i Nova lecimy w góry a Nia i Jay będą u rodziców Jaya no a wiesz...Pix i Talia składają Zanea Lloyd sam sobie nie poradzi. Emma ma grypę czy coś takiego więc wiesz...

-dobra przekonałeś mnie... a jak ma się Nova?

-ostatnio poleciała do wujka. ale teraz wróciła na perłę i jest z nami. wiesz pozostali mistrzowie rozsypali się po świecie...

-okay. pomogę Lloydowi. hej Nia a jeszcze zanim pojedziecie do rodziców Jaya to może ty i twoi rodzice chcielibyście przyjechać do nas na obiad?

-jasne z wielką chęcią tylko dzisiaj do nich jedziemy spytam czy nie mają planów na jutro.

-oki. dobra to my się zbieramy-Cole wskazał na siebie i Jaya. wiecie męskie sprawy.

-idziecie grać na konsoli?-uniosłam brew

-wiesz Nova powiedziała że musimy odpoczywać

-a ja mam zamiar pokonać Colea w Ninja speed hot. zawsze ma jeden punkt więcej niż ja.

-lećcie. pa...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top