27.
Witam
Z tej strony
MadII123321
Powiem tyle
Kocham robić włama do mojej psiapsi!
Także panie i panowie, zapraszamy do czytania.
***
Pov narrator
- Lipton...
- Co?
- Lipton.
- Nie.
- Lipton.
- Nie.
- L.I.P.T.O.N.
- Nie.
- LIPTON!
- Nie.
- LIPTON!!!!!
- Emma! Nie! - Lloyd krzyknął na dziewczynę, która od dobrych 15 minut namawiała go by zrobili sobie jeden jedyny dzień wolny.
Zielony ninja nie chciał tego nawet słuchać gdyż uważał, że im zaszkodzi jeden dzień nic nie robienia.
Wszyscy siedzieli na statku i zajmowali się swoimi sprawami.
Nya sterowała Perłą, gdyż mieli polecieć na chwilę do herbaciarni Jeszcze Głębsza Mądrość.
Była tylko jedna osoba, która nie przebywała na statku w tym momencie.
Tą osóbką była Talia.
Leżała na jednym z pierzastych obłoków na niebie.
Była zła na Zane'a.
Olewał ją przez ten cały czas i o wiele bardziej interesował się Pixal.
Nie było w tym niczego złego, ale.....
Talię bolała ignoracja Nindroida.
Jasno włosa wstała z obłoku i zaczęła przeskakiwać z jednego na drugi.
Niczym artystka skakała bo chmurach, aż usłyszała trzepot skrzydeł.
Zatrzymała się więc i spojrzała na miejsce, z którego dobiegał dźwięk.
Obłoki znajdujące się niżej rozmyły się, a z pomiędzy nich wyleciał smok lodu ze swoim panem na grzbiecie.
Dziewczynie zrzędła mina.
Nie chciała go teraz widzieć.
Zane podleciał bliżej na swoim smoku.
- Czego chcesz? - Spytała sucho i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Rozmowy. - Odpowiedział.
- A ja nie. - Już miała odlecieć jak najdalej, ale usłyszała...
- Przepraszam. - Talia nie odzywała się.
- Przepraszam cię, że nie poświęciłem należnej ci uwagi.
Po prostu zrozum.
Kocham Pixal, ale jako siostrę przez co się o nią martwię.
Rozumiesz to, Talia?
- Zane.....po....po prostu daj mi czas dobrze? - Po jej słowach Zane odleciał. Talia chciała być teraz sama.
Po prostu, nie chciała teraz być w jakim kolwiek towarzystwie.
- POMOCY!!!!!! - Z pod pokładu Perły rozległ się krzyk Lloyda. Zbiegła tam Lulu, Cole, Nova i Jay.
To co zobaczyli przerosło ich wyobrażania.
W kajucie stał Lloyd, a na jego plecach siedziała Emma ciągnąc Liptona za włosy by uległ jej prośbom.
- Zgudź SIE !!!
- RAtunku!!! - Jay i Cole leżeli na podłodze i tarzali się ze śmiechu.
Lulu podbiegła do chłopaka i jego "Pasożyta" zakleszczonego na plecach.
- ZŁA! ZŁA EMMA! - Krzyknęła Lulu próbując ściągnąć blondynę.
- DOŚĆ! - Zawołała ultra głosem Nova.
Wszyscy tam obecni przestali robić to co robili.
- Rany boskie! EMMA!!! Na co Lipton nie chciał się zgodzić? - Spytała już normalnie Nova.
- No bo...! - Pisnęła.
- Ja chcę kebaba... - Powiedziała smutnym głosikiem 5 letniego dziecka. Po czym zrobiła potkówkę z ust.
- Skalanie boskie ja stąd idę! - Uniosła do góry ręce czarno włosa i wróciła na pokład. Wszyscy skierowali wzrok na blondynę.
- No co?
- Proszę.
- Nie.
- Ploszę.
- Po raz ostatni mówię nie! - Powiedział zrezygnowanym i zmęczonym głosem Lloyd.
- Nie kochasz mnie?
- ??? - Spojrzał na nią zaskoczony jej pytaniem.
- Jeśli mi nie kupisz kebabusia to ja powiem, że moim chłopakiem jest Karlof!
- Emma....
- Ok. To ja idę. Karlof!!! - Po statku rozniósł się krzyk wołania.
- Karlof słucha. - Zjawił się w oka mgnieniu.
- Bo....
- Idziesz z nami do knajpy? - Powiedział zaskakująco szybko Zielono oki zatykając wpierw usta dziewczynie.
- Karlof się zgadza.
- Ja też.
- Ja też.
- I ja!
Krzyknęli razem:
Alexa, Griffin i Shade.
Nova wygląda przez burtę.
Patrzyła zahipnotyzowana krajobrazem.
- To my lecimy! - Spojrzała za siebie, niechętnie odwracając wzrok.
- A gdzie?! - Krzyknęła do Misztrza Lloyda, Shade'a, Karlofa, Griffina i Emmy.
Siedzieli na swoich smokach, a Blondyna leciała z herbatą.
- Na KEBABA!!!! - Krzyknęła uradowana Emma.
I polecieli.
- Jakie hamstwo! - Zaśmiała się czarno włosa.
- Rarhh..... - Drago w smoczej formie bawił się z Nilą na środku statku.
Szara, mała smoczyca wskoczyła na głowę ojca i zaczęła po niej skakać.
Ten starał się ją utrzymać by nie spadła.
Zefir zaś spała pod pokładem.
Była cały czas osłabnięta, ale szybko odzyskiwała siły.
Po około 1 godzinie Perła doleciała do herbaciarni mistrza.
Od razu po przyleceniu, Wu zagonił Młodych Mistrzów do pracy.
- Za chwilkę będzie herbata, eheh...- Powiedział Jay, który czekał na wodę, aż się zagotuje. Kuchenka była w bardzo marnym stanie.
- Hej, może byś dał trochę ciepełka? - Jay krzyknął do Kaia, który wyglądał jakby medytował.
- Nie żartuj, wypiłeś uspokajającą?! - Zauważył biorąc do ręki kubek z herbatą stojącą obok jeża. Ten zaczął się wydzierać na Oazę Spokoju, która nic sobie z krzyków nie robiła. Walker już miał się poddać dopóki nie zauważył jak niedaleko od nich przeszła Nya ze szczątką.
Jay spojrzał chytrze.
- Słuchaj...- Zaczął do brązowo włosego.
- Czy mogę zaprosić Nye na randewurkę? - Kai nagle jakby oprzytomniał i zaczęło od niego kipić taką złością, że po chwili wybuchł.
W przenośni i dosłownie.
Po minucie.
Jay wyszedł zza zaplecza i podał herbatę klientowi.
- Proszę bardzo i życzę smacznego. - Powiedział cały usmolony.
W innym pokoju, gdzie trzymano herbatki, siedziała Nova, Lulu, Cole i Zane. Sprawdzili wszystkie herbaty jakie tam były i nawet ich spróbowali.
Mistrz Wu otworzył drzwi od tego właśnie pokoju i spojrzał po wszystkich, tam obecnych, zaskoczony.
Lulu schowała jedną rękę za plecy, a dokładniej mackę.
Cole się świecił. Zane był wielkości pokoju, a Nova lewitowała do góry nogami.
- Jak rozumiem nie piliście MOICH herbatek? - Spytał podejrzliwie.
- Nieeeeeeeeee, a gdzie tam! Za kogo mistrz nas uważa??? Ehehe... - Powiedziała nerwowo i z wymuszonym śmiechem Lulu.
- To jak to się stało, że Nova lata?
- Widzisz mistrzu....- Zaczęła mówić Nova.
- Odkryłam kolejne moce, ehehe... - Przeleciał morderczym wzrokiem po wszystkich, po czym rzekł radośnie.
- No to świetnie! Proszę posprzątajcie tutaj. Kiedy wyszedł wszyscy spojrzeli po sobie.
- Powiem wam, że smaczna ta herbata. - Rzekła Lulu i dopiła resztki jakie pozostały w kubku. Po wypiciu płynu cała postać dziewczyny zmieniła się w niebieską ośmiornice.
Pozostali wybuchnęli śmiechem
***
5 godzin później
Nya sprzątała główną salę. Ścierała kurze ze stolików i zamiatała podłogę.
Jay też zaczął zamiatać. Oboje sprzątali w zyśleniu przez co po pewnym czasie się zderzyli w taki sposób, że chłopak wypuścił szczotkę, a dziewczyna zaczęła upadać.
Jednak Walker szybko zareagował i lewą nogą przytrzymał z tyłu szczotkę, a rękoma objął panią Smith lecącą do tyłu, która trzymała w jednej ręce szmatkę, a w drugiej kij od szczotki.
Ich twarze zbliżyły się.
Były tak blisko siebie, że stykali się nie mal nosami, a tylko kilka centymetrów dzieliło ich od pocałunku.
- Ooooohhh....Jak słodko wyglądacie! - Krzyknęła Nova robiąc zdjęcie swoim telefonem. Nya i Jay odwrócili, zaskoczeni, głowy w stronę dziewczyny przy okazji stykając się ze wzrokiem Mistrza Ognia.
Choć w tamtej chwili był to bardziej Mistrz Odpiernicz się od Mojej Siostry.
Para zakochanych wywróciła się w wyniku czego upadło stojące obok nich krzesło i stół.
- Proszę, nie zniszczcie za bardzo herbaciarni, dobrze? - Powiedziała spokojnym głosem Misako.
Cole pomogła wstać Nyi, a Kai podniósł stolik, który też upadł.
- Misako? - Nova podeszła do kobiety.
- Czy możesz nam pomóc? - Spytała pokazując świecącego Cole'a, ośmiornice Lulu i Zane'a, który siedział w pokoju, przez swój wzrost nie mógł się praktycznie ruszyć.
- Ehhh... - Westchnęła kobieta.
- Ta ja idę po czajniczek, Kai chodź to zapalisz kuchenkę dobrze?
- Jasne. - Na pożegnanie rzucił Jay'owi mordercze spojrzenie.
Mistrz Piorunów przełknął głośno ślinę.
- Nie martw się, ochronie cię przed moim bratem! - Powiedziała Nya i napięła mięśnie u rąk. Wszyscy się roześmiali.
- Jest tu Mistrz Wu? - Do herbaciarni wszedł Drago w swojej ludzkiej postaci.
- Jest na zapleczu. - Odpowiedział Cole. ( nie tam gdzie był Zane tylko tam gdzie Kai usmażył Jay'a).
Drago pokierował się do wymienionego miejsca gdzie zastał Mistrza ścierającego kurze z półki.
- Mistrzu... - Podszedł do niego. Wu przestał sprzątać i spojrzał na chłopaka.
- Czy masz herbatę na polepszenie zdrowia i na osłabienie?
- A dla kogo to ma być napój? - Spytał.
- Dla Zefir. - Mówiąc to, Wu zaczął gładzić swoją długą brodę prawą ręką. Po czym obrał kurs do schowka z herbatami.
W tym czasie Misako zaparzyła 4 kubki herbaty dla Novy, Cole'a, Zane'a i Lulu.
Mistrz poszedł zaparzyć herbatę dla smoka. Nie nalał jej do kubka tylko do miski.
- Masz zanieś jej to. - Drago wrócił na statek ostrożnie trzymając miskę z naparem.
Smoczyca już nie spała.
Bawiła się ze swoim smoczątkiem, machając swoim ogonem, a Nila próbowała go, niczym kot, złapać.
Zefir zauważyła Drago i lekko zamruczała.
- Proszę, napij się. - Otworzyła lekko pysk, a on nachylił miskę a ona zaczęła chlipać płyn.
Wszyscy w herbaciarni sprzątali do póki słońce nie zaszło. Każdy poszedł się położyć. Lloyd i Emma wraz z trzema kompanami nie wrócili z knajpy.
Talia została w chmurach.
Tak oto zakończył się kolejny dzień dla ninjasów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top