20
weszłam dumnym krokiem do sali na perle.
-haha ah nie uważaj trochę co?
-dajesz ah hahw.
-ogarniacie co potrafię? zaczajcie
-huaja ta to ja jestem najlepszy.
-co wy robicie?!-wybuchnęłam.
-my? my tylko...
-za oknem wojska wroga szykują się do ataku,wszyscy na was liczą a ty Lloyd nawet... powinieneś być przykładem.-powiedziałam akurat gdy do pokoju z tacką ciastek wszedł Cole.
-uważaj-powiedział Kai szeptem
-A ty nie jesteś lepszy!-krzyknęłam i wyszłam
per Cole
-co to miało być?
-twierdzi że nic nie robimy chociaż za oknem buduje się wojsko wroga.
-każdemu jest potrzebna przerwa-powiedziałem wkładając ciastko do buzi.
-Co zrobiliście Novie?-do pokoju weszła Liga kobiet czyli Talia,Lulu,Emma,Anabeth,Nia i Skaylor.
-nic.
-skąd takie oskarżenia co?-zapytał oburzony Kai.
-nie denerwuj mnie-podeszła do niego Lulu i zaczęła mu coś tłumaczyć żywo gestykulując.
-wiecie co ja rozumiem że jesteście złe bo coś się stało przyjaciółce ale ona twierdzi że powinniśmy ćwiczyć od rana do nocy z przerwą na jedzenie i spanie.
-pfff-wyszły a ja zastanawiałem się o co im chodziło.
per Nova
-ręka wyżej. jeżeli chcesz celować w środek. spróbuj.
-używając mocy pamiętaj żeby nie podpalić statku ani go nie zalać Lar.-powiedziałam i spojrzałam jak robił zwierzątka z wody żeby zabawić Maię.-ech dzieci.
-Nova?-zawołał mnie Karlof.
-co?
-Karlof nie może trenować Karlof dużo siła. Karlof metal mocny.
-wiem.może poćwicz walkę z Colem?-zaproponowałam a on się uśmiechnął
-Karlof lubi mistrz ziemi Karlof powalczy-powiedział i odszedł.
-hej słuchaj bo mamy mały problem.-podszedł do mnie Kris. nie byłam przywódcą ale jeżeli zielony Ninja ma zamiar grać na konsoli a nie pilnować porządku ktoś musi to za niego zrobić
-w czym rzecz?
-ja i Anabeth uznaliśmy że nadeszła pora na szukanie syna słońca
-tak bardzo dobrze że ktoś tu myśli. ale w czym problem?
-kompas nie pokazuje już jego położenia.
-jak to?
-potrzebna mu energia ale słońce to...nie właściwa energia.
-to...no nie wiem ale jeżeli nie słońce to może jakiś ninja? ma energię jako żywioł.
-nie pójdę do nich.
-Nova uspokój się oni nic nie zrobili. i w tym jest problem. oni nic nie robią.
-pokaż im że nie potrzebujesz ich-powiedział Kris. jako jeden z synów mówię ci to jako do młodszej siostry. pokaż im że jesteś silniejsza.
-a najlepiej ich olewaj. albo zachowuj się jak do wszystkich innych mistrzów.
-dzięki zastosuje się.a teraz daj mi kompas.-podała mi przedmiot a ja weszłam na Perłę.
-Lloyd potrzebuje twojej pomocy-chłopak wyszedł za mną z pokoju bez słowa
-słuchaj my...
-nie ważne-przerwałam mu potrzebuje żebyś go naładował. w końcu jestes mistrzem energii.
-ale nie ładuje baterii.
-to magiczny kompas po prostu prześlij mu energię.
-robi się-zrobił co powiedziałam i puścił.-gotowe
-dzięki za pomoc-powiedziałam i odeszłam.
-ja...
-sorry muszę iść.-powiedziałam i wyminęłam go.-ej Ana mam kompas
-co mówił?-zapytała szeptem
-że oni coś tam i że on ale go nie słuchałam.
-no i tak się robi siostrzyczko.
-zamknij się nie jesteś jej bratem
-z innego punktu widzenia jednak jest.
-serio Nova? ty przeciwko mnie?-zaśmialiśmy się i wtedy zauważyłam że ninjasy się na nas patrzą.-ej ale wyruszysz z nami?
-a kto zajmie się Mistrzami? Zielony? proszę cię prędzej rozniosą tą arenę i Perłę niż dadzą sobie radę.
-jasne. to my powiemy Wu i lecimy.-uścisnęłam ich i podeszłam do smoków.
-czemu tak twierdzisz?-usłyszałam głos za plecami-myślałam że jesteś z nami.
-jestem z nimi-wskazałam na mistrzów którzy trenowali.-ale czasami jestem sama.
-czemu nie jesteś z nami?-zapytał Jay.
-głupi jesteś?-zapytała Nia podchodząc do niego.-wolicie się bawić co wy sobie wyobrażacie co?-rozzłościła się. a Kai spojrzał na nią zdezorientowany.
-a...ale-zaczął Jay
-no wiesz siostra
-ty też jesteś winny-założyła ręce na piersi.
-dobra przepraszamy dobrze to nie jest nasza wina że jesteśmy zmęczeni!-krzyknął zapalając [przy okazji ręce wtem Lar wylał na niego wodę.-o lepiej.-ufff. no dobra nie można ćwiczyć w nieskończoność Nova.
-jasne że nie. ej mistrzowie. kończymy na dzisiaj!-krzyknęłam patrząc na zegarek 5:36
-jak to?-zdziwiła się Tox już? przecież dopiero się rozgrzaliśmy-powiedziała odbijając cios Gryfina
-mistrz Lloyd twierdzi że powinniście odpoczywać
-a weź i ty go słuchasz?-zaśmiał się Neuro. i powrócił do ćwiczeń. odwróciłam się do chłopaków
-muszę. w końcu to mój dowódca.-powiedziałam i rozsunęłam ich i przeszłam. silna ręka złapała mnie za nadgarstek
-co się dokładnie stało?-zapytał czarnowłosy. westchnęłam-rozumiem że się zawiodłaś ale możesz ze mną porozmawiać.-powiedziała do moich oczu napłynęły łzy
per Cole
-ja się po prostu boje. jetem tą wybraną a ...a ja nie wiem co mam robić rozumiesz nie wiem-krzyknęła i zaczęła uderzać piąstkami w moją klatkę piersiową.-nic nie mogę zrobić-upadła na kolana.-boję się rozumiesz? jestem za słaba żeby być córką jesieni. żeby w ogóle być kimś...kimś.-klęknąłem przy niej, oplotłem ją ramionami i dałem się jej wypłakać
-ja też się boję.-powiedziałem jej do ucha.-boimy się wszyscy. dlatego Lloyd nie wie jak ich...uczyć. walczyć. by byli najlepsi.
-ale oni są najlepsi. mają moc by...wygrać-zapłakała- wystarczy uwierzyć.
-uwierzyć?-wstałem a ona zdziwiona usiadła na stopach.-wiem co nam pomoże-podałam jej rękę którą złapała i wstała.
-co?-zdziwiła się.
-przyszłość...
per autorka
-hej to ja nasi bohaterowie wsiedli na smoki i polecieli nad chmury i każdy zobaczył przyszłość. zacznijmy od Nii
per Nia.
spojrzałam w chmury. ja I Jay staliśmy nad dwoma maluchami ale tylko jeden był do nas podobny.
-Letti to twój nowy braciszek. Alan nie bój się.-dziewczynka skoczyła na chłopca i przytuliła go.
-już cie kocham.-powiedziała i uśmiechnęła się.
spojrzałam w drugą stronę.smoki leciały wprost na ciemną materię przed którą stali skrzydlaci wojownicy.(każdy widział to samo więc nie będę pisać tego milion razy)
-ej Nia widzisz to!? będziemy razem. i będziemy mieć dwójkę maluchów.
-a wojna nas nie oszczędzi-powiedziałam patrząc w przeciwną stronę.
Per Lulu
stałam w pokoju przy oknie a w ręce trzymałam zdjęcie na którym byłam razem z Kaiem. cudowne lata szkoły
-Lulu zjedz coś.-usłyszałam zza drzwi.
-nie chce.-parę łez skapnęło na szybkę
-ale nic nie jadłaś od rana.czy ty jadłaś coś wczoraj?
-nie pamiętam!-odkrzyknęłam i usłyszałam tylko westchnięcie.
per Kai
najpierw zleciałem ze smoka potem z hukiem uderzyłem o ziemię wojna trwała a ja byłem nieprzytomny. i...tyle tylko ciemność. czy chmury nie znają mojej przyszłości?
per Zane
znów stałem obok Pix
-tak naprawdę nie jesteśmy spokrewnieni-założyła włosy za ucho.-ale zawsze tak uważaliśmy. więc...kocham cię braciszku-uśmiechnęła się.a ja ją objąłem obok nas stanęła Talia z masą części w rękach.
-pomożecie?-zapytała a ja wziąłem od niej metal.położyła rękę na brzuchu ciążowym a drugą wytarła czoło.
-nie powinnaś nosić. połóż się-powiedziałem.
-ej jestem pełnoletnia wiem lepiej.-powiedziała i poszła dalej po chwili niosąc śrubokręt i kombinerki.-to co? do roboty?
-jasne-Pix złapała za kawałek metalu i zaczęła go spawać razem z Talią.
per Emma
razem z Lloydem trenowałam młodych mistrzów żywiołów. nagle podeszła do nas kobieta w moim wieku i facet starszy od Lloyda gdy skierowali wzrok na nas od razu ich rozpoznałam
-Cole Nova!-pisnęłam zachwycona.-co wy tu robicie?!
-To Madi. mistrzyni Ziemi.
-prawie mistrzyni.-zaśmiał się czarnowłosy.-ale może nauczylibyście jej czegoś?
-jeżeli ona tego chce...
-to ty jesteś zielonym Ninja? wnukiem Pierwszego mistrza?-zapytała 10 latka.
-tak mała.
-jestem Madi a nie mała.
-no tak. Madi....
per Lar.
razem z siostrą wychodzimy z bogatego domu a inne dzieci z mojej ulicy są ubrane w kolorowe ciuszki.
-cieszę się że-nie usłyszałem reszty-ale szkoda mi Kaia...i biednej Lulu.
-ej braciszku?-powiedział dużo starsza siostra.
-co?
-idzie ta twoja-zaśmiała się
-ona nie jest moja.-spojrzałem m na dziewczynę jej Jasna cera i ciemne włosy idealnie się komponowały.
-cześć Lar.
-hej Andi...
per Skaylor
siedzę w pokoju i patrzę na widoki za oknem. ninjago odbudowane,ja żywa. przyszłość szykuje się całkiem ładne. nagle do pokoju wpada Kai.
-palio się
-tym razem mnie nie nabierzesz.-zaśmialiśmy się
-fajnie że razem tu mieszkamy. ale Emma jest czasami zazdrosna.
-nie dziwię jej się jestem całkiem ładna. ale te dzieiaki twojej siostry są słodkie.
-moje będą łądniejsze.
-miło że zaadoptowali tego chłopca.
-tak. ale wiesz to chyba Jay miał takie coś. wiesz był adoptowany.
-dobrze zrobił...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top