| 11 |

TAE P.O.V

Obudziłem się wczesnym rankiem co raczej się nie zdarzało często, zazwyczaj spałem do południa. Jednak przyczyną wczesnej pobudki był jakże wczesny, poranny wzwód. Nie chciałem "załatwiać swoich potrzeb", nie w mieszkaniu mojego chłopaka i na pewno nie w jego łóżku.

Pójdę do łazienki, za chwilę mi przejdzie. Wstałem i udałem się tam, zapominając o tym, że w salonie przez który właśnie przechodziłem był Jin.

Uświadomiłem to sobie dopiero gdy wracałem z wcześniej wspomnianego miejsca i zobaczyłem zarumienionego Jina siedzącego na rozłożonej kanapie.

Czyżbym go podniecił?

JIN P.O.V

Widok tego malucha tak seksownego przyspieszył bicie mojego serca. Przez ten moment mogłem zaobserwować mały zarys mięśni na brzuszku a tuż pod nimi coś jeszcze bardziej podniecającego...

Fakt, widziałem go już w samej bieliźnie ale teraz mogłem się przyjrzeć bez wyrzutów sumienia.

W końcu był mój.

Przez to zajście zapomniałem już nawet, że się na niego gniewam. Z resztą i tak zdąrzyłem mu już przebaczyć, widząc jego zapłakane oczka, które wycierał w moją poduchę poprzedniej nocy.

— Oh... Dzień dobry... — powiedział młodszy wracając z -jak przypuszczam łazienki-.

— H-hej Taehyung... — odparłem lustrując jego ciało. Nie powinienem tego robić kiedy Taehyung widział, że to robię.

— Wiesz co Jinnie? Ja naprawdę żałuję swojego zachowania... Możesz mnie... ukarać... — mówił podkreślając każde słowo.

Myśl jaka przeszła mi wtedy do głowy była bardzo nieodpowiednia. Ale jak w takim momencie mogłem nie wyobrazić sobie jak ten maluch jęczy i wypina się sapiąc moje imię. Albo jeszcze lepiej nazywając mnie tatusiem.

— U-ukarać? — wydusiłem w końcu.

— Jeśli chcesz... — odpowiedział maluch. Ale widząc jaką ma minkę moje wyobrażenia poszły w kąt bo jedyne co miałem ochotę teraz zrobić to mocno go przytulić.

— Taehyungie. Nie chcę cię karać... — wyciągnąłem dłoń w jego kierunku i gdy nasze palce splotły się przyciągnąłem chłopaka na łóżko.

Gdy chwyciłem w dłonie jego twarz on był znów bliski łez a jego buźka znów się zaczerwieniła.

— Taeś ale dlaczego płaczesz? — spytałem gładząc jego policzkach.

— To ze szczęścia hyung... — wydusił po chwili i wtulił się we mnie.

Naprawdę nie wiem kiedy się tak zmienił... Jeszcze kilka dni temu był taki pewny siebie a teraz był chodzącą słodyczą. I w dodatku bardzo wrażliwą.

— Już nie płacz kochanie... Jestem z tobą. I się nie gniewam za wczoraj. Nie powinienem...

°°°

Patrzenie na Taehyunga, który znów był szczęśliwy i znów się uśmiecha w końcu poprawiło mój humor i mogłem spokojnie iść do pracy nie martwiąc się, że moje Taesiątko będzie płakać. W końcu mi to obiecał.

Przed wyjściem ucałowałem go tak jak zawsze w czółko i gdy już miałem zamknąć za sobą drzwi nagle poczułem opór.

— Zanim wyjdziesz... — usłyszałem głos Tae. Nie chciałem rozmawiać w progu więc wszedłem znów do środka. Wtedy on przywarł mną o drzwi i pocałował.

— Tae... — mruknąłem ale wtedy znów wpił się w moje usta. — Chciałem tylko powiedzieć, że cię kocham. — burknąłem gdy na chwilę oderwał swoje usta od moich.

— Też cię bardzo kocham. — jęknął, na tyle blisko bym mógł poczuć na swojej twarzy jego ciepły oddech.

Niestety nic nie trwa wiecznie, więc musiałem już wychodzić, przesyłając mu buziaka na pożegnanie.

°°°

Oczywiście w pracy nie odbyło się bez rozmowy o wczorajszym dniu. Zawiadomiłem szefa, że nie dotrę na ostatnią chwilę dlatego teraz nazywano mnie arogantem i kazano mi wypierdalać.

I wiecie co?

Ucieszyłem się. Bo osoba taka jak ja nie powinna się marnować w tym miejscu za tak niewielką pensję. Na dodatek mój szef to skurwiel i właściwie nie wiem co mnie tu trzymało...

Nie chciałem martwić Taehyunga bo zacząłby się obwiniać. Poszedłem przejść się po galerii. Kupiłem nam na wieczór trochę jedzenia i udałem się do empika.

Szukałem dla nas filmu a, że zajmowało mi to sporo czasu podszedł do mnie jeden ze sprzedawców.

— Mógłbym w czymś pomóc? — zapytał. Wytłumaczyłem, że szukam filmu na wieczór dla mnie i przyjaciela. — To zła alejka. Tutaj są filmy dla par. W sumie to bardziej... Dla kobiet. — wytłumaczył.

No tak. Przecież nie powiem, że takie są moimi ulubionymi i, że ten mój przyjaciel jest moim chłopakiem...

— A więc co pan proponuje? — zapytałem w końcu zerkając na jego twarz. — H-Hoseok?

Mężczyzna również na mnie spojrzał i przeszywając mnie wzrokiem uśmiechał się.

— Jin... Nie poznałem cię.

— Ja też nie. — uśmiechnąłem się.

— Fajnie cię widzieć hyung po tylu latach. A co do filmu to mam coś dla ciebie! — sięgnął na półkę po jedną z płyt i podał mi ją. — Już wiem dlaczego szukałeś w tym dziale. — posłał mi uśmiech.

Podziękowałem mu za pomoc, zapłaciłem i wyszedłem. Mimo utraty pracy mogłem uznać ten dzień za naprawdę udany. Pomyślałem, że nie mogę jednak wiecznie chodzić po sklepach więc zapakowałem kupione rzeczy do samochodu i ruszyłem do domu.

Zostawiłem zakupy w przedpokoju i udałem się po cichu do kuchni, z której słyszałem hałas. Miałem nadzieję, że zaskoczę malucha.

Jednak to on zaskoczył mnie, siedząc pół nagi na blacie kuchennym.

Jednak największym ciosem był widok Jimina, stojącego tuż nad nim.

A/N

JEZU ScarletVermillion369 PROSZĘ CIE NIE ZABIJAJ MNIE

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top