| 10 |

TAE P.O.V

Reszta wieczoru upłynęła mi na wspominaniu z Jiminem. Tuż przed zamknięciem restauracji pożegnaliśmy się a ja i Jin ruszyliśmy w kierunku jego mieszkania.

Chłopak miał ręce w kieszeni. Wyciągnąłem dłoń w jego kierunku ale nie chwycił mnie za nią.

— Dziękuję, że mnie namówiłeś hyung. — Powiedziałem z uśmiechem ale Jin nie odpowiedział. Czy zrobiłem coś źle?

— Jin... Co się stało?

— Nic się nie stało. — odpowiedział bez wzruszenia.

— Ale ja przecież widzę!

— Taehyung wracajmy do domu, proszę cię nic nie mów.

Pierwszy raz był taki oschły, kto by pomyślał, że to on kiedykolwiek będzie rządził w tym związku...

Gdy byliśmy w mieszkaniu chłopak od razu udał się do sypialni. Ruszyłem za nim i przyglądałem się jak szuka ubrań w szafie.

Zanim zdążyłem się odezwać on wyszedł, najprawdopodobniej by się przebrać. W tym czasie zdjąłem z siebie wszystkie ubrania poza bokserami i położyłem się w jego łóżku pod kołderką.

Po 10 minutach w pokoju zjawił się Jin i na mój widok stanął w progu.

— Czekałem na siebie! — powiedziałem ucieszony patrząc jak idzie w kierunku łóżka.

Jednak on wziął jedną z poduszek i wyszedł. Bez słowa.

A w moich oczach znów zebrały się łzy. Dlaczego on mi to robi? Przecież ja tak bardzo się staram...

Owinąłem się kocykiem i poszedłem do salonu w którym siedział chłopak.

— Jinnie... — powiedziałem łamiącym się głosem. Po policzkach znów ciekły mi łzy. Jednak tym razem chłopak nawet nie spojrzał w moim kierunku.

Wtedy moje serduszko pękło na kawałki w ja zacząłem płakać. Mało powiedziane. Wyłem jak dziecko.

Poczułem na sobie wtedy wzrok Jina, ale wciąż nie zareagował. Podszedłem do niego i uklęknąłem przed nim.

— Dlaczego się gniewasz?

— Przestań płakać to porozmawiamy... — mruknął starszy.

— Al-le...

— Przestań płakać. — powiedział stanowczo, łapiąc mnie pod pachami by podnieść mnie z podłogi. Usiadłem wiec obok niego.

Po kilkunastu sekundach uspokoiłem się, wpatrując na blondyna. Siedział na tyle daleko, że nie mogłem położyć główki na jego ramieniu. Z resztą i tak pewnie by mnie odtrącił...

— Już? — zapytał w końcu. Skinąłem tylko głową.

— Więc... — zaczął. — Fajnie, że pogodziłeś się z Jiminem... Ale to nie było fair...

— O czym mówisz hyung?

— Po prostu zachowywaliście się jakby mnie tam nie było. Ani mnie ani Yoongiego...

– Jin! Co ty wygadujesz?! — pisnąłem, potrząsając jego ręką.

— Taehyung... Naprawdę nie rozumiesz?

— Przecież też rozmawiałeś z Yoongim. Tez mogę być zazdrosny!

— Ale nie o takich sprawach!

— O jakich?!

Starszy prychnął. — Domyśl się.

Nie rozumiałem jego zachowania. Fakt, że może za mało rozmawiałem z nim a za dużo z Jiminem ale nie chciałem go zranić! Przecież mógł się odezwać!

— Jin.. J-ja...

— Idź do sypialni. Nie mam już ochoty rozmawiać.

— Jin...

— Po prostu mnie zostaw...

Tak jak chciał wyszedłem, powstrzymując się od płaczu, co było trudne...

Położyłem się do łóżka wtulają się w jedną z poduszek, które zostawił. Pachniała jak on... co jeszcze bardziej mnie dobijało.

Może miał trochę racji... Rozmawiałem z Jiminem o wielu rzeczach o których może nie powinniśmy rozmawiać. Przynajmniej nie przy nich.

Ale to były tylko wspomnienia... Teraz jestem z Jinem i tylko jego kocham!

Chciałem by ten dzień się już skończył dlatego zamknąłem oczy i oddałem się w objęcia Morfeusza.

JIN P.O.V

Gdy Tae wyszedł zacząłem zastanawiać się czy dobrym pomysłem było obrażanie się na niego...

Patrzenie jak ten chłopak płacze Z MOJEJ WINY było gorsze niż słuchanie tych opowieści.

Nie chciałem by był smutny, ale miałem udawać, że nic się nie stało? A może wyjść i pozwolić im by rozmawiali o tym jak to prawie nie uprawiali seksu? Albo jeszcze lepiej użyczyć im własnego łóżka i pozwolić im się pieprzyć na moich oczach?

Czy ja przesadzam? Być może. Ale widząc jak Jimin patrzy na Taehyunga miałem ochotę wyjść.

W prawdzie oboje chłopcy są teraz w związku ale oni znali się o wiele dłużej i po prostu bałem się, że mogę stracić mojego chłopca...

Bo nie oszukujmy się Jimin był przystojny w dodatku kiedyś podobał się mojemu Taesiowi...

Przed snem zajrzałem jeszcze do sypialni w której spał już młodszy, tuląc moją różową poduszkę.

Tak bardzo chciałem go wtedy przytulić i ucałować... Nie mogłem jednak tak po prostu położyć się obok i tego zrobić...

— Przepraszam Taeś... — mówiłem do śpiącego chłopaka, siedząc na podłodze i gładząc jego czerwone włosy. — Nie powinienem... Tak bardzo cię kocham... — mruknąłem, pozwalając by z moich oczu spłynęła łza.

Pocałowałem go w policzek, gdyż jego czółko przysłaniały grzywka. Wróciłem do salonu i zasnąłem, zatracając się w śnie z Taehyungiem w roli głównej.

__________________________

A/N

Przepraszam, że taki smutny rozdział ale czasami trzeba ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top