Dzień 3
Wszedłem do szkoły i od razu poczułem jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Spojrzałem na mojego "porywacza" i zauważyłem tą brunetkę, Tif coś tam.
- Co ty odwalasz?- zapytałem i uniosłem jedna brew.
-Chyba powinnam cię o to zapytać. To ty rzuciłeś tymi nożyczkami wczoraj, prawda?- zapytała a ja się zaśmiałem
- Jakimi nożyczkami?- powiedziałem zasłaniając twarz dłonią.- Słuchaj, nie wiem o co ci chodzi więc łaskawie mnie puść.- Prychnąłem i odszedłem od dziewczyny. Przeszukałem wzrokiem dziedziniec w poszukiwaniu Kyungsoo ale ten jak zawsze mi gdzieś zwiał. Postanowiłem udac się pod klasę i tam zaczekać na chłopaka.
Do rozpoczęcia zajęć zostały dwie minuty a tej cioty nadal tutaj nie było. Z nudów wyciągnąłem telefon i napisałem do Taeyeon. Miałem jej numer od Do ale jakoś nie chciałem tracić na nią czasu wczoraj.
Ja: hejka gejka
Szmata: hej?
Ja: Nie zbliżaj się do Chanyeola albo następnym razem lepiej wyceluje.
Szmata: Słucham?!
Szmata: Kim jesteś?
Więcej już jej nie pisałem bo zadzwonił dzwonek na lekcje a żeby tego było mało nauczyciel z którym miałem teraz zajęcia miał oczy z tyłu głowy i już kilka razy zabierał mi telefon. Chwyciłem w dłoń ołówek i zacząłem malować z tyłu zeszytu siebie i Chanyeola w serduszku. Pasowaliśmy do siebie jak ulał.
Na przerwie zacząłem szukać Taeyeon. Znalazłem ją, gadającą z Chanyeolem. Zacisnąłem dłonie w pięści i odwróciłem się.
Twój ból będzie legendarny Kim Taeyeon. Chociaż najpierw poczuje go twoja przyjaciółka. Mam nadzieję że spędzicie dobrze dzisiejszy dzień.
***
Dzisiaj krótko ale zaraz zabieram się za jutrzejszy rozdział w którym już coś się wydarzy 😏 Mało komentujecoe tak ogólnie :(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top