Dzień 2
Nie sprawdzone bo strasznie źle się czuje 😵 Poprawie błędy jak tylko będę czuć się lepiej
Jeszcze wczoraj Kyungsoo wysłał mi więcej informacji o Kim Taeyeon za co byłem mu wdzięczny. Poza tym nic ciekawego się nie działo, odrobilem lekcje, wziąłem prysznic i powiedziałem jakiś czas grając w simsy. Nie chcę się chwalić ale w simsach jestem z Chanyeolem po ślubie i mamy trójkę dzieci (a/n: Bo jak zapewne wiecie w 4 jest mperg 😂).
Rano jak zawsze pośliniłem się do zdjęć Chanyeola, ogarnąłem i zjadłem śniadanie. Mój poranek zawsze wygląda tak samo więc bardzo często mam uczucie deja vu.
W szkole nie działo się nic szczególnego. Luhan zachorował, Do zniknął i zapewne pojawi się dopiero na lekcji a ja udałem się w stronę szafek żeby przypadkiem zabrać coś z szafki Chanyeola. Ostatnio zabrałem mu koszulkę i jest to moja ulubiona piżama.
(Sytuacja wzięta z yandere 😂)
-Wybaczcie dziewczyny, muszę odebrać.- usłyszałem ten zjebany głos a po chwili blondynka wybiegla za szafki. Ustawiłem się w bezpiecznym miejscu tak aby dziewczyna mnie nie zobaczyła.
-Halo? Ugh, mówiłam ci że masz do mnie nie dzwonić.- powiedziała a mnie zainteresował jeszcze bardziej temat tej rozmowy.- Mówiłam ci to był tylko jeden raz. Już więcej tego nie zrobię.- ale ploteczki. Japierdole.- I-ile powiedziałeś. Cóż myślę że jeden raz nie zrobi różnicy. Więc tam gdzie ostatnio?- O kurwa. Jak można być tak spierdolonym że odbiera się telefony od sponsorów w szkole. Zresztą nieważne, wraz tym bardziej nie mogę pozwolić żeby ona była z Chanyeolem.
Odszedłem od szafek i udałem się do klasy Chanyeola. Musiałem sprawdzić czy dzisiaj nie rozmawia z żadną podejrzaną szmatą. Jak ja go muszę pilnować. Na szczęście tym razem grzecznie rozmawiał z Sehunem i Kaiem. Odetchnąłem z ulgą i skierowałem kroki do swojej sali.
-T-To ta szafka?- usłyszałem i zatrzymałem się w miejscu.
-Tak. Przestań się wachać i wrzucaj ten głupi list i idziemy.- Powiedziała wysoką brunetka i popchneła tą zjebke w stronę szafki Channiego. Zasmialem się i wyjąłem z plecaka nożyczki. Postarałem się wycelowac w tą szmatę i rzuciłem ostrym przedmiotem.
-O kurwa- usłyszałem pisk dziewczyny i spojrzałem w tamtą stronę. Niestety nie trafiłem w jej pustą głowę a zaledwie w jej pieprzony list. - Kto to rzucił?- Zapytała jakby naprawdę oczekiwała odpowiedzi. No błagam, przecież winny nigdy się nie przyzna. Zachichotałem cicho i wycofałem się.
Ona będzie naprawdę ciężka do złamania, szczególnie że teraz chce naprawić swój list.
***
Dzisiaj krótszy bo źle się czuje i nie mam energii by napisać coś lepszego. Wybaczcie :( Mam nadzieję że jednak nie jest źle :) Do jutra :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top