Podejście szóste

Yoongi wszedł do szkoły i od razu udał się pod szafkę Taehyunga, mając nadzieję, że spotka tam chłopaka, który od wczorajszego popołudnia nie dawał żadnego znaku życia. Trochę się o niego martwił, gdyż Kim zawsze pisał wieczorem o tym, że nie wie co ma na siebie ubrać by zawrócić w głowie swojego crusha. Min zazwyczaj żartował z jego zachowania. Było to dla niego nieco dziwne, lecz zawsze starał się wspierać swojego przyjaciela, tylko, że często mu to nie wychodziło. Yoongi miał po prostu dość ciężki charakter, który nie każdemu odpowiadał.

Ku zaskoczeniu nastolatka, Taehyunga nigdzie nie było. Zapytał nawet jakieś dziewczyny z klasy czy go gdzieś widziała, jednak ona tylko pokręciła głową. Min westchnął cicho, bojąc się o to, że Jungkook napisał coś do młodszego, który widząc wiadomość, dostał zawału.

- Mam nadzieję, że on nadal żyje - mruknął pod nosem sam do siebie, idąc w kierunku sali lekcyjnej. Czuł, że jego przyjaciel się dzisiaj nie pojawi.

Usiadł pod ścianą, obserwując jak jakieś dziewczyny z równoległej klasy patrzą w jedną stronę, bez przerwy poprawiając swoje włosy. Sam spojrzał się w tamtym kierunku i prychnął cicho pod nosem. Oczywiście z tamtej strony szedł Jungkook z kolegą, którego Min nie znał (Taehyung by wiedział dokładnie kto to jest, pewnie słysząc o tej osobie jakieś plotki od Hyuny, która swoją drogą powinna zająć się czymś pożytecznym, a nie obgadywaniem ludzi ze szkoły).

Kiedy starsi chłopcy przeszli, a dziewczyny zaczęły się kłócić kto na kogo spojrzał, Yoongi analizował sobie pewne rzeczy. Mimo, że Taehyungowi podobał się Jeon i czasami naprawdę zachowywał się dziwacznie, to jednak nastolatki pobiły go na głowę. Stwierdził również, że Kim bardziej by pasował do trzecioklasisty. W końcu jego urocza twarzyczka idelanie kontrastowała z tą Jungkooka. I nikt mu nie powie, że jest inaczej.

Po trzeciej lekcji, jaką była matematyka, Yoongi postanowił zadzwonić do swojego przyjaciela. Jego brak naprawdę przytłaczał Mina, po prostu brakowało mu jego gaduły. Od dzieciństwa lubił ciszę, jednak w tym momencie naprawdę mu ona przeszkadzała. Wybrał jego numer i czekał aż Kim odbierze. Na jego szczęście nie trwało to długo i już po chwili powitał go zachrypnięty głos Taehyunga.

- Cześć, hyung.

- Dlaczego mnie nie poinformowałeś, że nie będzie cię w szkole? Nie odzywasz się od wczoraj i nawet na facebooku nie jesteś dostępny! Co się dzieje? - uśmiechnął się pod nosem, kiedy po drugiej stronie słuchawki, jego przyjaciel westchnął przeciągle.

- Nie mogłem zasnąć w nocy z nadmiaru emocji, wszystko ci wytłumaczę wieczorem jak do ciebie przyjdę. I na dodatek boli mnie głowa.

- To nie mogłeś mi tego napisać wcześniej albo coś?

- Idź się uczyć, hyung. Pogadamy jak cię odwiedzę - po chwili Yoongi usłyszał dźwięk kończonego połączenia, na co przewrócił oczami. Nie lubił jak jego przyjaciel tak robił.

Taehyung w końcu wyszedł ze swojego łóżka, ruszając do kuchni w piżamie, którą uwielbiał całym sercem. W końcu, kto nie kocha małych, śmiesznych ananasków w różnych kolorach na białej koszulce?

W pomieszczeniu zastał swoją mamę, która kończyła przygotowywać obiad. Ciekawy, co zrobiła, zajrzał jej przez ramię, a widząc jakieś warzywa na parze, zmarszczył nos. Nie tego się spodziewał. Miał nadzieję na jakąś zapiekankę, którą pani Kim nauczyła się robić na wakacjach we Francji.

- Nie rób takiej miny, to jest twoja kara - powiedziała do niego, a następnie poprawiła grzywkę swojego syna.

- Nic przecież nie zrobiłem - tupnął nogą niczym dziecko. Kobieta pokręciła głową, będąc zażenowana zachowaniem swojego, jedynego dziecka.

- To kara na przyszłość, bo jestem pewna, że niedługo coś przeskrobiesz - wzruszyła ramionami, posyłając nastolatkowi szeroki uśmiech. - Skoro już tu jesteś to uszykuj talerze i sztućce, obiad za chwilkę będzie gotowy. I nie patrz na mnie w ten sposób, Taehyung.

Chłopak wykonał to co kazała mu zrobić rodzicielka. Nie będzie jej się przeciwstawiał, bo jeszcze nie pozwoli mu iść do Yoongiego, a do tego dopuścić nie chciał. Miał tylko nadzieję, że nie zastanie brata swojego przyjaciela, gdyż czuł się w jego towarzystwie bardzo niezręcznie. Miał dziwne wrażenie, że Sehun go podrywa, a tego raczej nie chciał. Będzie o tym musiał porozmawiać z Yoongim, który go pewnie wyśmieje za takie myślenie.

Taehyung miał to do siebie, że czasami za dużo sobie wymyślał i wyobrażał, przez co już wiele razy spotkał go nie mały zawód. Jednak taka była natura i mimo, że chciał ją zmienić, to nigdy mu nie wyszło, a próbował aż dwa razy.

- Mam nadzieję, że Yoongi będzie miał u siebie coś lepszego - mruknął pod nosem tak, aby jego mama nie usłyszała żadnego słowa.

- Nie marudź, bo zaczynasz zachowywać się jak dziecko.

- Pragnę ci przypomnieć, że nadal nim jestem - mrugnął do niej, posyłając jej przy tym szeroki uśmiech. Lubił się droczyć ze swoją rodzicielką.

Kobieta zaśmiała się na jego słowa, przyznając mu rację. Może czasami miała dość infantylnego zachowania Taehyunga, ale nie umiała go sobie wyobrazić jako poważnego nastolatka, który nie próbuje życia. Tak, doskonale wiedziała, że jej syn palił papierosa na przystanku wraz z przyjacielem. Nie chciała prawić mu morałów na ten temat, przecież ona sama kiedyś była młoda. Jednak sąsiadka samodzielnie udzieliła mu kazania, narzekając na dzisiejszą młodzież.

- Jak pójdziesz do Yoongiego to bądź grzeczny i spakuj szczoteczkę do zębów, bo czuję, że nie wrócisz na noc do domu. Ja w tym czasie idę się położyć - Kobieta wstała od stołu, i trzymając się za brzuch, udała się do sypialni.

Taehyung pokiwał jedynie głową, uśmiechając się wesoło, a następnie udał się do swojego pokoju, aby spakować do plecaka potrzebne rzeczy.

Przed samym wyjściem poprawił ostatni raz włosy, bo przecież zawsze można kogoś znajomego spotkać na ulicy (a tym kimś mógł być Jungkook albo jakiś jego kolega), dlatego zawsze starał się dobrze wyglądać. Czasami było to dla niego trudne i ciężkie, jednak dla crusha musiał się poświęcić.

a/n chyba tracę chęci do pisania tego ff, eh

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top