Podejście pierwsze

Taehyung ostatni raz przeczytał wpis na blogu jakieś nastolatki na temat tego, jak poderwać chłopaka w szkole. Rady wydawały mu się dosyć słabe, ale skoro działały (tak wywnioskował po komentarzach) to postanowił spróbować. Nie może być jakoś tragicznie.

Spojrzał na zegarek, który stał na szafce obok jego łóżka i trochę się przeraził. Była już szósta pięć, a on miał coraz mniej czasu na przygotowanie się do szkoły. Przecież przez dziesięć minut nie doprowadzi swojej fryzury do ładu. Jego włosy zawsze żyły swoim życiem, co nastolatkowi często przeszkadzało. Zwłaszcza wtedy, gdy chciał wyglądać zniewalająco.

W łazience stanął przed lustrem i niemal krzyknął, gdy ujrzał jak wygląda jego twarz. Worki pod oczami wcale nie dodawały mu uroku, a wręcz go odejmowały. Szybko umył zęby oraz oraz zrobił delikatny makijaż, musiał jakoś ukryć swoje niedoskonałości. Włosy przeczesał palcami, które miały chyba dobry dzień, bo posłusznie dały się ułożyć. Miał nadzieję, że to się nie zepsuje równo z wejściem do szkoły.

W samych bokserkach szybko wrócił do swojej sypialni i ubrał wcześniej przyszykowane rzeczy. Idealnie opinające jego uda jeansy oraz luźną koszulkę, która zakrywała to co miało być zakryte, a odkrywała to co chciał. Świetnie.

Zapowiadał się dobry dzień, a Taehyung wykonał w stu procentach polecenia z bloga. Wyszedł szybko z domu, a widząc, że ma sporo czasu do rozpoczęcia zajęć lekcyjnych, postanowił udać się spacerkiem do szkoły. Może akurat wpadnie na swój obiekt westchnień i dalej wszystko się potoczy tak, jak zawsze śniło się to Kimowi.

Niestety marzenia mają to do siebie, że rzadko które się spełnia i w ten sposób Taehyung sam szedł całą drogę do szkoły, a jego crush nie trzymał go za rączkę. Miał nadzieję, że niedługo to się zmieni i będzie mógł pokazać tym wszystkim osobom, które patrzą na Jungkooka, że chłopak należy do niego. Innej opcji do siebie nie dopuszczał, zwłaszcza tej, w której obiekt westchnień trzyma za rękę jakąś dziewczynę. Jednak jego, jak na razie, jedyny przyjaciel niszczył mu jego idealny obraz świata.

Ruszył w kierunku swojej szafki, gdzie prawdopodobnie czekał za nim Yoongi. Pragnął tego, bo następnie będzie musiał się udać pod salę lekcyjną numer 203 i przejść obok klasy Jungkooka, przez co jego dłonie już teraz zaczęły się pocić z nerwów. No jak się nie stresować przy swoim crushu, który wygląda niczym model z najlepszej agencji modelek.

Z daleka dostrzegł sylwetkę swojego przyjaciela i uśmiechnął się do niego szeroko. Yoongi mu tylko odmachał i czekał aż Taehyung dojdzie do szafki, schowa to co musi i udadzą się pod klasę.

- Cześć, hyung - Kim stanął przed Minem, a w kieszeni spodni zaczął szukać kluczyka do szafki.

- Pośpiesz się, Tae - ponaglił przyjaciela, patrząc na zegarek, który miał miejsce na jego lewym nadgarstku.

Po dwóch minutach upychania niepotrzebnych rzeczy, szesnastolatek był już gotowy do ruszania na pierwszą lekcję, jaką była matematyka (nie lubił jej tak samo, jak pani na stołówce, która puściła oczko do JEGO Jungkooka w zeszły czwartek).

- Hyung, jak myślisz, zagada dzisiaj do mnie? - młodszy zapytał Yoongiego, mając nadzieję, że ten go w jakiś sposób uspokoi. Jednak pocieszenia nie można oczekiwać od starszego, nigdy.

- Patrząc na to z mojej perspektywy to biegasz za nim od września, a teraz mamy styczeń i spojrzał się na ciebie tylko raz w grudniu, jak spadłeś ze schodów, to nie masz na co liczyć.

- Nieprawda! - Sprzeciwił się tak, że nawet jego policzki zrobiły się czerwone. - Gdy tylko się mijamy to na mnie spogląda. Jak mogłeś tego nie zauważyć, hyung.

Yoongi westchnął cicho, wiedząc, że nie przemówi swojemu przyjacielowi do tej jego głupiutkiej główki.

Szli równo odpowiednim korytarzem, gdy na swojej drodze Taehyung dostrzegł klasę Jungkooka. Zatrzymał się, a Min spojrzał na niego z uniesioną brwią. Dopiero kiedy dostrzegł jak ręce Kima zaczęły się trząść, zrozumiał wszystko. Podszedł do niego i złapał za jego ramiona i powiedział mu parę rzeczy, które mogły sprawić, że Jeon na niego spojrzy, a nawet zagada.

- Hyung, o pewności siebie niegdzie nie było napisane, a przynajmniej nie doszedłem do tego. Pierwszy krok brzmiał, że muszę wyglądać czysto i ładnie, więc - tu wskazał na swój ubiór - tak wyglądam.

Yoongi machnął ręką, bo już miał dość tych wszystkich głupich pochodów ze strony Taehyunga. On sam uważał, że gdyby ktoś mu się spodobał to od razu by podszedł i zaczął jakąś konwersację z tą osobą.

Ponownie ruszyli w stronę klasy, a serce Kima biło tak szalenie szybko, że miał tylko nadzieję, iż nikt tego nie słyszy. To dziwne jak Jungkook na niego działał, a nawet dobrze się nie znali. Miał spuszczoną głowę i uważnie patrzył pod nogi, aby się nie potknąć ani nie przewrócił, natomiast Yoongi szedł wyprostowany z głupim uśmiechem. Uwielbiał patrzeć na młodszego, który próbował nie patrzeć na swój obiekt westchnień. Wyglądał wtedy tak uroczo i niewinnie. Po prostu tak rozczulająco.

Gdy przechodzili obok klasy crusha Kima, Yoongi kątem oka spojrzał na Jungkooka, czy faktycznie się patrzy na jego przyjaciela. Jakie było zdziwienie Mina, kiedy Jeon faktycznie mierzył wzrokiem Taehyunga. Będzie musiał mu o tym powiedzieć, ale zrobi to nieco później, bo jeszcze młodszy zacząłby piszczeć. A tego nie chciał.

Po dzwonku weszli do sali i zajęli swoje miejsca w drugiej ławce. Wypakowali potrzebne materiały, a następnie czekali aż nauczyciel zacznie zajmować się lekcją, a nie osobami, które musiał zacząć uspokajać. Zajęło mu to trochę czasu, więc Taehyung i Yoongi mogli na spokojnie porozmawiać.

- Wiesz co, muszę przyznać ci rację. - Kim spojrzał na niego niczego nie rozumiejąc. - No, Jungkook faktycznie się na ciebie patrzył.

- Serio! - pisnął, wstając ze swojego miejsca miejsca i klaszcząc w dłonie.

- Taehyung, widzę, że jesteś chętny do odpowiedzi, zapraszam - nauczyciel zwrócił się do nastolatka, na co chłopak jęknął cicho i posłusznie ruszył do tablicy, a Yoongi próbował się nie roześmiać.

a/n to chyba oficjalnie zaczynamy :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top