>5: Agreement.

-Czeka mnie długa noc- szepnęłam sama do siebie, patrząc ze smutkiem na plik kartek, które były umową, regulaminem czy jeszcze czymś innym.

Przynajmniej miałam wymówkę, żeby rozłożyć się na kanapie przed telewizorem z chipsami i piwem w ręku. Oczywiście, nie piłam alkoholu często, tylko w specjalne okazje. Dzisiejsza okazja nie była ani trochę specjalna, po prostu wymagała jakiejkolwiek motywacji. Dlatego lekko zmotywowana połową butelki, wzięłam do ręki stronę pierwszą mojej męczarni i zaczęłam powoli czytać, żeby nie przeoczyć czegoś ważnego. Wstęp był w miarę zrozumiały i prosty, lecz później zaczęły się komplikacje.

Zgadzając się na pracę w klubie "NY night club", akceptuję poniższy regulamin:
1)Pracownice klubu mają stosować się do poleceń szefa.
2)Mają wypełniać każde powierzone im zadanie.
3)Nie mają prawa odmawiać odbycia stosunku seksualnego.

Przepraszam, co?!! Przy tym punkcie zatrzymałam się przynajmniej na pięć minut. Wpatrywałam się w drobny druk, mając nadzieję, że zaraz zmieni treść, lecz to nie nastąpiło. Punkt pozostał taki jak był, a ja nadal byłam przerażona i oburzona jego treścią. Postanowiłam jutro spotkać się z Louis'em i odbyć poważna rozmowę na temat tego regulaminu. Chciałam tam pracować (tylko ze względu pieniędzy), ale nie będę zgadzać się na coś takiego! A zresztą, hello, to tylko zwyczajny klub, a nie umowa z Grey'em! Z wielką niechęcią powróciłam do dennego czytania, uprzednio opróżniając szklaną butelkę z procentowym płynem. Od razu się rozluźniłam, lecz nadal punkt trzeci był powodem moich nerwów. Niestety, musiałam czytać dalej.

4) Mają zadawalać klientów.

No nie wierzę, następny idiotyczny punkt, z którym się nie zgadzałam.

5) Jeśli sprzeciwią się szefowi, mogą zostać zwolnione.

Po tym punkcie zrozumiałam, że cały regulamin kręci się wokół dwóch rzeczy: seksu i posłuszeństwa. Wszystko było całkiem bez sensu. Rozumiem, gdyby ten klub był jakimś burdelem, ale to był zwyczajny klub nocny. Nie widziałam potrzeby głupich umów związanych z seksem w takim miejscu. Musiałam się poważnie zastanowić nad tym, czy jestem zdecydowana tam pracować. Oburzona (ponownie) podeszłam do lodówki i wyciągnęłam następną butelkę z piwem. Nie wiem, czemu to pije. Zawsze byłam przeciwna piciu alkoholu przez nieletnich, a tu proszę w praktyce wyszło całkiem inaczej. Wróciłam na kanapę, która była wgnieciona. Dowód, jak długo tu siedzę, a mogłabym zrobić tyle pożytecznych rzeczy, a nie czytać głupie regulaminy. Rozejrzałam się po pokoju, byle nie patrzeć na kartki przed sobą. Na blacie w kuchni leżała nierozpakowana reklamówka z zakupami. Musiałam iść i ją sprzątnąć, bo niestety/stety miałam bzika na punkcie czystości. Tym bardziej w nowym mieszkaniu czułam potrzebę sprzątania wszystkiego. U Kim żyłam w bałaganie, ale to był jej dom, więc byłam bezsilna w tamtej sprawie. Z westchnięciem wstałam z kanapy i zrobiłam co miałam. Kiedy wkładałam jogurt do lodówki, zauważyłam tam ostatnią butelkę piwa, którą postanowiłam opróżnić.

Po godzinie skończyło się na tym, że zasnęłam w trakcie czytania na siedząco. Wydaje mi się, że dobrnęłam do końca, udało mi się.

Ranek okazał się trudny, nie oszukujmy się, każdy taki jest. Obudziłam się po szóstej z bolącym kręgosłupem. Wokół kanapy porozrzucane były kartki z regulaminem, które musiałam niechcący zrzucić w nocy. Całe szczęście, że wczoraj to przeczytałam. Chociaż... Praktycznie nic z tych punktów nie pamiętam, ale jeśli czytałam, to na pewno zapamiętałabym ten, który mi nie pasował. Wzięłam pogniecioną stronę do ręki i tępo wpatrywałam się mały druk. Cholera: 3)Nie mają prawa odmawiać odbycia stosunku seksualnego, 4) Mają zadawalać klientów. Już pamiętam. Mam się dzisiaj spotkać z Louis'em. Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu.

Odebrałam, uprzednio widząc, że dzwoni Kim.

-Cześć, co się dzieje?

-Hej, Nay! Będę za czterdzieści minut, szykuj się! - Brunetka często podwoziła mnie do szkoły, bo sama trzy dni w tygodniu pracowała w butiku swojej cioci.

-Tak, tak, szykuję się - ziewnęłam.

-Właśnie słyszę jak rwiesz się do roboty. Oj, kochana, coś ty robiła w nocy?

-Nic nie robiłam, czytałam ten regulamin od Louis'a- westchnęłam.

-Aha.- Kim, zapewne, słysząc imię chłopaka zareagowała z irytacją typową dla niej.

-Muszę kończyć, do zobaczenia.

-Pa, Nay.

Po zakończonym połączeniu pobiegłam do sypialni i wygrzebałam z szafy coś normalnego. Następnie skorzystałam z porannej toalety, lecz zrezygnowałam z makijażu. Powód był prosty: nie miałam pieniędzy na kosmetyki. Pomimo, iż zawsze używałam tylko mascary i eyeliner'a, nie mogłam sobie pozwolić na te dwie rzeczy, wolałam kupić sobie jedzenie niż kosmetyki. No trudno, przeżyję bez nich. Co prawda, miałam kilka krost na nosie, lecz postanowiłam liczyć na to, że ich nie widać. Po wyczesaniu splątanych po śnie włosów, udałam się z powrotem do sypialni i zabrałam się za odrabianie lekcji, gdyż wczoraj wieczorem nie zdążyłam. Byłam osobą sprzeczną, z jednej strony lubiłam imprezować i czasami wypić, z drugiej uwielbiałam porządek i odrabiałam zadane lekcje. Ponownie usłyszałam mój dzwoniący telefon. Kim zaparkowała już pod kamienicą. Wzięłam w rękę plecak, zakładając adidasy i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i pognałam do samochodu kuzynki.

-Jak tam?- spytała na przywitanie.

-Jeśli chodzi o tą całą umowę, to słabo.

-Czemu?- zmarszczyła brwi.

-Zaraz ci pokażę.- Powiedziałam, po czym wyjęłam z plecaka zbiór wygiętych kartek.

Kim przejrzała pierwszą stronę, coraz bardziej otwierając buzię i oczy. Była w takim samym szoku jak ja.

-Jutro jedziemy na poważną rozmowę z Louis'em i bandą kretynów- powiedziała, a ja zastanawiałam się o jaką "bandę kretynów" jej chodziło.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Co myślicie o tym całym regulaminie?

20 gwiazdek= następny

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top