>1: In New York.

-Pamiętaj, dbaj o siebie, Nay!

-Nie opuszczaj szkoły!

Miałam już ochotę wsiąść do samolotu i odlecieć, lecz ciągłe nakazy, zakazy i porady ze strony rodziców uniemożliwiały mi to.

-Nie pij i nie pal!

Bla, bla, bla.

Uściskałam mamę, tatę i mojego brata, Nick'a, a potem pobiegłam w stronę samolotu. Kiedy znalazłam się wreszcie w środku, odetchnęłam z ulgą. Od dawna marzyłam, żeby wyrwać się spod kontroli rodziców. Teraz, gdy spełniam moje marzenia jestem w siódmym niebie. Patrzyłam przez małe okno jak krajobraz ponurej Angli się zmienia.
Postanowiłam się przespać, a kiedy się obudziłam, lądowaliśmy. Cała podróż zleciała w ekspresowym tempie (pewnie dlatego, że spałam).

Kiedy wyszłam z samolotu, od razu uderzyło we mnie ciepłe, amerykańskie powietrze.
Miałam ochotę skakać z radości, tyle razy wyobrażałam sobie jak będzie wyglądać mój przyjazd tu. Niebo było różowo-pomarańczowe. Zapomniałam o strefach czasowych, tu juz było po 7 p.m. Zadarłam głowę do góry, żeby rozejrzeć się dookoła. W oddali mogłam dostrzec wierzchołek Empire State Of Mind i inne budynki.

-Przepraszam -usłyszałam przesadzony, amerykański akcent, a ludzie zaczęli się przepychać, bo stanęłam na środku chodnika, jak idiotka i wpatrywałam się w krajobraz.

Szybko się przesunęłam, wyciągnąłam z plecaka telefon i zaczęłam robić zdjęcia.
Wydaje mi się, że przycisk aparatu został przeze mnie stukrotnie zgwałcony, a telefon zawiesił się przez to, ale najważniejsze, że miałam zdjęcia mojego kochanego miasta.

Nagle poczułam wibracje w ręku, a mój telefon zaczął brzęczeć.
Kim<3
Przyciągnęłam zieloną słuchawkę i po sekundzie usłyszałam entuzjastyszny głos mojej walniętej kuzynki.

-Hej, suko! -Jakie miłe przywitanie.

-Siema, Kim.

-Gdzie ty jesteś, Nay?! Miałam cię odebrać z lotniska! -Ups, zapomniałam.

-Jestem na lotnisku, idiotko. -Odpowiedziałam i zaczęłam się rozglądać, w poszukiwaniu brunetki.

Moją uwagę zwróciło czarne, sportowe auto i byłam pewna, że osoba ubrana na różowo, która siedzi w środku to moja kuzynka. Miałam rację, gdy zaczęła do mnie machać, wychylając się z drzwi.

-Nay!

Podbiegłam do niej i wsiadłam do auta, uprzednio przytulając się z kuzynką. Pachniała drogimi perfumami. Zapamiętałam ją, jako niższą, lecz teraz była w moim wzroście.

-Kim! Tęskniłam za tobą, suko!-Posłałam jej szeroki uśmiech.

-Ja za tobą też, szmato- powiedziała zabawnie.- A teraz jedziemy do mnie!

Narazie miałam zamieszkać u Kim, dopóki nie znajdę sobie mieszkania. Bycie w jednym domu z nią równa się: nieprzespane noce, alkohol i chłopcy. Mi to pasuje, ale bez przesady.

Obowiązkowo włączyłyśmy radio na całą głośność i śpiewałyśmy razem z Rihanną, umilając (albo i nie przez nasz fałsz) sobie tym samym podróż. Przyglądałam się dokładnie wszystkiemu i wszystkim. Robiłam zdjęcia i podziwiałam uroki miasta.
Zapewne wyglądam jak emerytowana turystyka, ale mam to gdzieś.

Kiedy dojechałyśmy do niewielkiego, białego domu wysiadłysmy z auta.
W Nowym Jorku jest naprawdę trudno o dom, każdy mieszka tu w blokach lub wieżowcach, ale rodzice Kim mają tyle kasy, że stać ich na dom dla córki. Wciągałam na ganek walizki, stanęłam przed drzwiami, czekając aż Kim je otworzy.

3,2,1 zaczynam nowe życie.

‹‹‹‹‹‹‹‹
Witam w moim fanfiction :-)
Co myślicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top