szalona peti

[ 4/7 ]

pachnie tu kadzidłami
i słabymi mydlinami
nieszczerymi spowiedziami
grzechem
który zostanie między nami

siedzi w pierwszej ławce
próbuje modlitwą przegonić demona
twór jej głowy
wszystkiemu winna jest ona
szepcze jej do ucha
mocny głos złego ducha
peti pachnie benzyną
tłuste włosy
jakby przejadły się kreatyną
zaciska palce wokół zapalniczki
wstaje
idzie w stronę kościelnej wieżyczki
demon za nią krąży
jeśli go nie przegna
kiedyś ją pogrąży

zniszcz ich
zamorduj bohatera
splugaw swe imię

tarmosi
łapie za kostki
poniewiera

peti szalona ma dość swoich tworów
głosy w jej głowie
to banda rozwydrzonych bachorów
ogień zapalniczki
załatwi sprawę
peti wygra tę rozprawę

płonąc jak słońce
wyskakuje przez okno
spada na beton
uderza mocno
zanim dociera do niej ten
do którego jest przynależna
podchodzi do niej kobieta
dostojna i piękna
pani em
spojrzeniem gasi ogień
wyciąga w jej stronę dłonie
i zabiera
w stronę domu
odpychając od dziecka
chmarę demonów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top