odczynnik obojętny

przy fontannie siedzi pewna osoba
jak piasek w klepsydrze upływa jej doba
miętoli w dłoni kawałek kratkowanego papieru
czuje się samotna, chociaż koło niej ludzi wielu
wstaje, rusza i błąka się po brukowanej ulicy
smutna osoba w smutnej pomorza stolicy

przyjrzyjmy się jej dokładniej
może z bliska wygląda ładniej

oczy ma piwne
(myśli skrywa w sobie dziwne)
włosy ciemnorude
(uśmiech pławi się w obłudzie)
zęby trochę krzywe
(rany na rękach prawdziwe)
cienie pod oczami
(nie sypia biedna nocami)
taka trochę zgarbiona
(ona cierpi, ona kona)
piegowata, blada
(zniewoliła ją umysłu zagłada)
krągłe biodra, duże uda
(w mózgu tkwi drzazga gruba)
wygląda zwyczajnie, umiarkowanie
(o pomoc ciche błaganie)

nie wzbudzając uwagi zapatrzonych w prostokąty ludzi
biegnie do miejsca, które turystom nigdy się nie nudzi
palce układa na kształt broni
neptunowi przykłada pistolet do skroni
huk! nagle zbiega się ludzi okrąg
szalona osoba nabita na ostry trójząb
i gdy na ziemie kratkowany papier upada
ktoś sięga po niego, otwiera, rozgniata
ludzie płaczą nad tragedią aż do nocy
na kartce wyskrobane jedno słowo: poMoCY

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top