krzywy mateusz
[ 5/7 ]
matka boska patrzy na niego z góry
nie przeszkadza mu krzyk wichury
mefedron źrenice rozpycha
ręka sama nalewa do pustego kielicha
to co wczoraj jeszcze w nim żyło
dzisiaj żałośnie zdycha
w dołach między żebrami chowa zapasy
strzał odpycha na chwilę uczucie odrazy
do siebie samego
dzieciaka zapitego
agresywnego
wstrętnego
zapomnianego
przez matkę i ojca
przez siostrę i brata
przez przyjaciela i wroga
przez boga i szatana
została tylko ona
staruszka szalona
siada przy nim
i dzieli się papierosem
jej skóra pachnie
mydłem i wrzosem
bez chwili zastanowienia
krzywy mateusz
wzbogaca jej kolekcję młodych dusz
złoty strzał
podniósł się i wstał
i poszedł
za panią em
zniknął
między nocą
a dniem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top