czerwiec
ktoś łypie na mnie wzrokiem
ktoś unosi kącik ust
między błyskiem a mrokiem
zostawiłam w skrzynce mózg
ktoś przysuwa się bliżej okna i prawie przez nie wypada
ktoś marszczy się czując mój lęk
wysłana gwoździami strachu promenada
ona krzyczy i spada
a ja słyszę brzęk
i to ty, ty, ty
zbuduję ci dom na złotym piasku
będziesz budzić się przy moim wrzasku
spalę gofry i kota
wygnam diabła, który mną miota
wytrę zakrwawiony nos
obgryzę włosów twoich kłos
wszystko byś czuła się jak w niebie
i to ty, ty, ty
odsunełaś torbę
i powiedziałaś
że mogę usiąść koło ciebie
w czerwonej linii autobusowej
nie ma miejsca na współczucie
twardzi, puści ludzie bez zdolności kredytowej
wbij nóż, a ledwo poczuje ukłucie
siedzą na końcu mocarze najwięksi
nie spuszczają wzroku z ludzi z przodu
kochanek bez siedzącego miejsca chowa głowę między swojej kobiety piersi
przeklinają się wszyscy, żyjąc od wschodu do zachodu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top