'1'
Nigdy nie lubiła wcześnie wstawać. Właściwie to w ogóle nie lubiła się budzić. Jako dziecko wstawała dopiero na obiad by następnie hasać beztrosko na łąkach wraz ze zwariowaną kuzynką. Jeździć konno, pleść wianki, śpiewać w sadzie, który rozrastał na kilku hektarach wielkiej rodzinnej posiadłości. Niestety, gdy Katherine ukończyła dziesięć lat, jej matka porządnie wzięła się do pracy by wychować jedyną córkę na prawdziwą damę. Nie było mowy o tym by wrócić później niż o ósmej wieczorem, a gdy na pięknych sukniach pojawiała się chociażby plamka błota czy ślady trawy po hulankach na świeżym powietrzu, zostawała sama w zamkniętym od zewnątrz pokoju bez kolacji.
Jej charakter i chęć tego, co chciała robić kłóciło się nieprzerwanie z tym co powinna robić. Jako buntowniczka miała ochotę od rana do wieczora jeździć na swoim ukochanym koniu Athelstanie. Jako feministka chciała udać się na najtrudniejsze studia, tylko po to, aby utrzeć nosa zadufanym w sobie mężczyznom, których było przecież na pęczki w epoce wiktoriańskiej. Jako mol książkowy pragnęła czytać nocami po raz tysięczny Przygody Sherlocka Holmesa. Z drugiej strony jako córka miała tez obowiązek bycia powodem dumy swoich rodziców, dbać o dobre imię swojego rodu. Co nie zmienia faktu, że najczęściej ignorowała reguły swojej matki, a opinie innych o jej zachowaniu miała, delikatnie mówiąc, w głębokim poważaniu. Co oczywiście powodowało, że opisy panny Kate były nad wyraz sprzeczne. Ci którzy tylko o niej słyszeli opowiadali niebywałe historie o tym, jak trwoży rodzinny majątek, a ten nie był mały, na liczne zabawy, nowinki wśród mody, bale i wieczne hulanki. Kobiety rozpowiadały pod wpływem zazdrości, że była to kobieta niezrównoważona psychicznie, w dodatku nie grzesząca urodą. Lecz każdy kto poznał ją prywatnie, wiedział, że jest to kobieta o pięknej, lekko pucułowatej twarzy, którą przyozdabiały wydatne usta, niebieskie oczy i kręcone ciemne włosy. Marzycielka, trochę odbiegająca od obydwu typów kobiet według Dickensa, zdecydowanie inna i na pewno szalona. Bardzo szalona.
Tak dzisiaj z boleścią obudzona, o tak wcześniej porze, jaką była pora śniadania w rodzinnej posiadłości Akerley'ów przez swoją, kilka miesięcy młodszą kuzynkę, a jednocześnie przyjaciółkę Victorię. Katherine odmruknęła coś tylko na lekkie szturchanie w ramię. Jej włosy były jednym wielkim gniazdem. Na jak zwykle bardzo jasnym policzku widniał czerwony ślad, który powstał od przyciskania haftowanej poduszki. Gdy usłyszała swoje imię i nakazy by natychmiast się obudziła, a także groźby, które zostaną spełnione jeśli tego nie zrobi, powoli się przebudziła. Przetarła oczy, ziewając. Widok ten, gdyby zobaczyła jej matka byłby ukarany pewnie półgodzinnymi wykładami, o tym jak powinna zachowywać się dama, rozkazami mocniejszego zaciśnięcia gorsetu, a także chodzenia w diabelsko niewygodnych pantoflach. Dzień zaczynający się tak samo, jak każdy inny.
-- Śliczny wzór-- pochwaliła Victoria, wskazując jej policzek.-- Powinnaś jak najszybciej się ogarnąć.
Katherine nadal zaspana i niezadowolona z pobudki, wygramoliła się z ciężkiej pierzyny i zarzuciła na siebie biały szlafrok, który wisiał przedtem na krześle, na którym po chwili usiadła.
-- Co jest tak warte pośpiechu?-- zapytała.
Kuzynka wstała z jej posłania, lekko wygładziła swoją brzoskwiniową, aksamitną suknie i lekko westchnęła.
-- Musisz się uszykować na dzisiejszą kolację.
Jęknęła z zawodem, uderzając głową o biurko przed nią.
--Przecież to dopiero o siedemnastej! Mam jeszcze całe siedem godzin! Po co mnie tak wcześnie obudziłaś?! Miałam taki niesamowity sen...
-- Na uporządkowanie tego chaosu na głowie-- wskazała jej poranną fryzurę-- Zajmie ci połowę tego czasu.
Kate z niezadowoleniem spojrzała na lusterko wiszące na drzwiczkach górnej szafki sekretarki, by następnie sięgnąć po szczotkę. Starając się opanować zbuntowana czuprynę w odcieniu czekolady, podjęła temat dzisiejszej kolacji.
-- Jak ta rodzina się nazywa?
Dziewczyna zmarszczyła brwi w zamyśleniu, próbując przypomnieć sobie nazwisko.
--Chyba coś na T...-- popukała się po brodzie wachlarzem- nie nieodłączną częścią jej garderoby--Tetley?-- bardziej zapytała niż stwierdziła.
Starsza Akerley'ówna lekko się skrzywiła.
--Tetley? Jak ta herbata?
--Ta rodzina to Thwaite'owie-- sprostował inny kobiecy głos.
Była to Anna. Młoda panna Brome była służką w rezydencji Akerley już od ukończenia piętnastu lat. Była starsza od nich o trzy lata, a od sześciu służyła im pomocą w doborze sukien i fryzur na liczne bale i bankiety, w jakich musiały obydwie się udzielać, jako arystokratyczna familia. Była też ich dobrą przyjaciółką, dzięki czemu mogły na nią liczyć, gdy potrzeba było porady, nieważne w jakiej dziedzinie.
-- Przyniosłam śniadanie panience Kate-- dygnęła, kładąc srebrną tacę z posiłkiem na biurku.-- Nie wiedziałam, że panienka Victoria już przyjechała. Może panience też coś przynieść?-- zaproponowała.
To był jedna z kilku cecha ich rozmów, która lekko zaprzeczała ich prawdziwym relacjom. Ana, choć usilnie proszona by odzwyczaiła zwracać się do Akerley'ównych per panienka, nadal była wierna swoim przyzwyczajeniom.
-- Nie dziękuje, Ana, jadłam u siebie przed wyjazdem-- podziękowała z uśmiechem, a jej krótkie ciemne loczki zatrzęsły się.
-- Co do tej rodziny...-- młoda Brome powróciła do tematu-- Pani Thwaite jest drugi raz zamężna. Z jej pierwszym mężem, panem Dellerem ma dwie córki. Obecny małżonek ponoć jest Rumunem, Thwait właśnie, no ale kto tego czorta wie-- machnęła ręką lekceważąco.-- Z tego co plotkują w kuchni to się dowiedziałam, że mają syna. Panienka Natalia, starsza córka, wyjechała już chyba ze dwa lata temu do posiadłości męża w Ameryce, jakiegoś tam Kenway'a. Druga córka... chyba ma na imię Pauline, tak lady Pauline, chyba też będzie obecna na dzisiejszej kolacji. -- paplała jak najęta, a towarzyszki, zaciekawione nie ośmieliły jej się przerwać.-- Gdy były jeszcze dziećmi ich ojciec zmarł na jakąś chorobę, chociaż ta zidiociała Isobel twierdzi że go sprzątnięto za hazard,-- wtrąciła, nie omieszkując wyzwać znienawidzonej "koleżanki" z pracy-- a przecież wiadomo, że to bardzo uczciwy człowiek był...-- przerwała widząc znudzone spojrzenia koleżanek, gdy zboczyła z tematu rozmowy-- Więc-- odchrząknęła.-- Pani Thwait, dawniej Deller, wyszła ponownie, właśnie za Thwaita, tego rzekomoego Rumuna-- paplała bez składu, najęcie gestykulując-- Mają razem syna. Z tego co wiem niczego sobie, ciemne włosy, wysoki, piękne rysy twarzy...-- rozmarzała, a pozostałe razem westchnęły. Nawet Victoria mimo swojego stanu narzeczeństwa.-- Zresztą, same się panienki przekonają. Będzie na kolacji.
Młodsza Akerley uśmiechnęła się chytrze i zatarła ręce. Kate już wiedziała, co się szykuję. Nie była zadowolona.
--To bierzemy się do roboty, trzeba cię ładnie zaprezentować-- Katherine na te słowa jęknęła z niezadowoleniem. Ten dzień wcale nie zapowiadał się dobrze.-- Ana mogłabyś wybrać suknie dla Kate?-- poprosiła.-- Ja spróbuje uporać się z tymi kłakami.
-- Oczywiście, panienko Victorio-- dygnęła, obróciła się, a jej długie blond włosy, jak zwykle związane w dwa warkocze, zarzuciły się na plecy.
Przyszła pani Sharpe chwyciła za szczotkę, gotowa zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem.
ᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜ
-- Jeszcze tylko kawałeczek, panienko!-- zapiszczała lekko zmęczona zadaniem Ana. W jej dłonie wrzynała się gruba wstęga, a ona z całej siły zaciskała ciaśniej cześć garderoby, która była raczej narzędziem tortur dla kobiet.
Kate ledwo oddychała, gdy gorset mocno ściskał jej talię. Piękna granatowo-biała suknia. Szeroko kloszowana z długimi rękawami, ozdobiona ciemno niebieską koronką zarzuconą na śnieżną biel aksamitnego materiału.
Wyglądało bardzo pięknie, co było rekompensatą za brak możliwości normalnego oddychania i miażdżenia organów wewnętrznych.
W piękny kok splecionym z różnych rodzajów splotów, zostały wpięte błyszczące szafirowe spinki. takiego samego kruszcu naszyjnik przyozdabiał jej szyję i uszy. W pokoju unosił się fiołkowy zapach perfum, które nie dawno rozpyliła Ana na sukni i skórze Kate.
Rozległo się pukanie do drzwi, a po chwili te otworzyły się na małą szparkę, przez którą Victoria mogła przecisną głowę.
-- Gotowa?-- zapytała.
-- Tak wejdź.-- Dostała odpowiedź.
Gdy Victoria ujrzała Katherine w pełni, jej twarz się rozjaśniła.
-- Miejmy nadzieję że ten Thwaite nie jest ślepy, bo jeśli tak, to wiele straci.--stwierdziła zadowolona z efektów wysiłków jej i Anny.
Wraz z pokojówką głośno się zaśmiały, ale Kate tylko wywróciła oczami.
-- Ino się w swatkę będziecie bawiły--pogroziła palcem, co tylko spotęgowało śmiech dziewcząt.
ᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜ
Wszystko musiało być idealne. Nie było mowy o odstawiającym rogu jakiejś serwetki, zagniecionym obrusie czy plamki wosku na nim, ze świec, które były umieszczone, oczywiście perfekcyjnie wypolerowanych świecznikach, które stały w równiusieńkich odstępach oświetlając ogromny stół. W kuchni od rana panował zamęt, wszyscy ciężko pracowali by wszystkie dania były idealnie dopracowane. Pokojówki zajęły się przestrojeniem stołu oraz wysprzątaniu salonu, korytarzy (co było zajęciem rzetelnym przez to że w holach było wywieszone mnóstwo obrazów, których ramy łatwo się kurzyły) oraz pokojów gościnnych. Nad tym wszystkim wisiała też sroga postać Magdaleny Akerley. Można by było pomyśleć, że szykuje się bal, jakaś ważna ceremonia, podczas, gdy miało to być normalna kolacja z udziałem gości. Znaczy jeśli można nazwać coś normalnego w domu rodziny Akerley. Ale faktem jest, że dziś czekało na pewną osobę bardzo ciężkie oświadczenie. Sama nie zdawała sobie sprawy, co na nią czeka. Jej matka była, można powiedzieć, zaborcza. Nie planowała nigdy wtrącania się do życia prywatnego swoich dzieci. Chciała tylko by żyły uczciwie, byli dobrymi i pomocnymi ludźmi. Jej zachowanie zmieniło się, gdy jej syn, starszy od Katherine Matthew, wyjechał. Miało to związek z bratem jej męża. Brat Antoniego Akerley, od dziecka był bardzo pobudliwy. Zawsze marzyły mu się podróże, poznawanie świata, to też łączyło go z jego małżonką. Pobrali się podczas jednej ze swych wspólnych wycieczek. Ich córka Victoria nie odziedziczyła po nich takiego zapału do podróżowania. Ale nie była też ich zupełnym przeciwieństwem. Po prostu kochała swój kraj. Niezbyt pragnęła opuścić Brytanię. W przeciwieństwie do jej kuzyna. Miała dwanaście lat, gdy jej rodzice pożegnali ją, a pełnoletni już Matthew opuścił młodszą siostrzyczkę i rodziców by udać się wraz z wujostwem do zakątków Azji.
Jedna kolacja. Wiele przygotowań. Mnóstwo zmartwień. Cała masa obelg i przekleństw. Jeden bardzo wyjątkowy gość. To wszystko już zaraz się zacznie.
ᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜᵜ
PO pierwsze welcome w majn skromnych progach.
informacje przydatne to, że ten shocik to schocik prezentowy. na dzień dzięcioła hehe (01.06 2k16 hip hip hura)
będzie miał trzy rozdziały. dzisiaj wskoczą dwa, trzeci za tydzień na taką rocznicę lel.
Starałam się upchać strasznie dużo faktów, a raczej osób, więc zdaję sobie sprawę, ze to trochę trudne do ogarnięcia soł sprezentuje wam takie prowizoryczne drzewo genealogiczne:
główna bohaterka to Katherine Akerly.
Magdalena i Antoni Akerly- rodzice Kate i Matthew;
Victoria Akerly- kuzynka Kate i Matthew; bratanica Antoniego; narzeczona Thomasa Sharpe;
Matthew Akerly- brat Katy;
Anna Brome- pokojówka w domu Akerly.
Sebastian Thwaite- ******** dowiecie się w następnym rozdziale(jako SebastianStan)
Pan Thwaite- Ojciec Sebastiana; mąż bezimiennej matki jego syna; ojczym Pauline Daller i Natalii Kenway (dawniej Deller)
Pauline Deller- przyrodnia siostra Sebastiana, siostra Natali i bla bla bla resztę ogarniecie chyba
Natalia Kenway- bla bla bla żona Chrisa Kenway (jako Chris Evans)
..to chyba wszystko jakby co pytajcie. komentujcie i gwiazdkujcie elo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top