"Nie jesteś moim synem"
— Wynoś się, jesteś nikim! Zwykłym śmieciem! — zawołał barczysty, wysoki mężczyzna o bujnej brodzie i ogromnym hełmie z dumnie sterczącymi rogami. Służki pałacowe zwróciły się ku wejściu do wielkiego pałacu należącego do bogów od początku pradziejów. Patrzyły z przestrachem na swojego władcę, bojąc się nawet drgnąć, aby gniew Wielkiego Wojownika nie został przekierowany na którąś z nich. Wystarczyło, że Loki musiał mierzyć się z nad wyraz gniewnym spojrzeniem osoby, którą do tej pory uważał za swoją rodzinę. Kobiety uciekły, gdy Odyn zerknął w ich stronę, zostawiając mężczyznę i jego syna samych. Już w tamtym momencie Loki nie wyglądał najlepiej. Po jego bladej skórze ściekała krew z rozbitej głowy, a zęby zaciskały się mocno z zarówno fizycznego, jak i psychicznego bólu. Z zielonych oczu nie ciekły jednak łzy, z całej siły powstrzymywane przez osobę tak nikłą i filigranową przy potężnie zbudowanym Odynie.
— Czemu mnie tak traktujesz, ojcze? Czyż nie jestem twoim pierworodnym? — spytał słabym głosem, powoli podnosząc się do pionu. Czuł, że ręce trzęsą mu się minimalnie, więc schował je za siebie. Pod żadnym pozorem nie chciał pokazać słabości przed osobą, która publicznie go zaatakowała, wystawiając na pośmiewisko przed przyszłymi poddanymi oraz przed ukochanym bratem. Wbrew samopoczuciu, na twarzy Lokiego pojawił się uśmiech. — Ojcze...
— Nie mów tak do mnie! Moim pierworodnym jest Thor, a nie jakiś bachor Olbrzymów. Powinienem cię zabić zaraz na początku, tak jak wszystkich twoich przodków! — Grzmiący głos Odyna był niczym palący jego serce wyrok. Pochodził od olbrzymów? To dawało mu odpowiedź na wiele rzeczy, które dotychczas zdarzały się w jego życiu, nie szczędząc jednak tego, aby stworzyć jeszcze więcej pytań. A teraz nie mógł nawet zapytać, gdy największy z wszystkich wojowników odwrócił się do niego plecami. Kierował się do swojego pałacu, który w teorii miał należeć kiedyś do Lokiego, a w praktyce nigdy do niego nie przynależał. Bóg Wojny zatrzymał się tuż przed drzwiami, spoglądając na to małe, zniszczone bóstwo. — Nie jesteś moim synem.
Ostatnia iskierka w sercu Lokiego zgasła. W ciągu sekundy na jego policzkach znalazło się mnóstwo łez, które tak pokracznie ozdabiały boga kłamstwa. Nigdy nie płakał, ale w tej chwili działo się to jakoś samo, bo przecież Odinson nie był już Odinsonem. Odwrócił się i uciekł z królestwa bogów. Niepewny, zły i upokorzony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top