7. 24.12
Jeszcze tego samego dnia, 3 minuty przed godziną 20 Juliet powoli otworzyła oczy i pierwsze co zauważyła to ramkę z zdjęciem z tegorocznej trasy, na którym znajdował się cały zespół wraz z managerem, fotografem i nią. Dziewczyna w głębi duszy była bardzo dumna nie tylko z swojego wieloletniego przyjaciela, ale i też zespołu czy w jakimś stopniu z siebie.
obydwoje spełniali swoje małe marzenia. On, sprawia że ludzie się uśmiechają i są szczęśliwi, a ona może praktycznie za darmo latać po świecie z najlepszym przyjacielem i spełniać się w swojej pasji czyli stylizacji i charakterystyce
Dla nich nie było ważne co robią, ale ważniejsze było że byli w tych momentach razem i mają wspólne wspomnienia. Że jak opowiadają swoje przygody jedno dopełnia drugie z czego wychodzi piękna historia.
- śpisz? - rozmyślenia przerwał jej szept chłopaka przy jej uchu. na usta dziewczyny od razu wpełzł uśmiech kiedy tylko poczuła łaskoczący oddech bruneta na jej policzku
- już nie - minimalnie przekręciła głowę w jego stronę i spojrzała mu w oczy - powinnam wracać do mieszkania
- mogę z tobą - uśmiechnął się i również popatrzył w zielone oczy Julie - będzie realistycznie
- spisz na kanapie - mruczy śmiejąc się - i Jess jedzie z nami, nie pozwolę jej by się tu męczyła z tym kundlem
- ale chce śniadanie do łóżka - chichocze i powoli siada poprawiając włosy dłonią. momentalnie na łóżko weszła suczka i merdając ogonem położyła się przy ich nogach - i jasne może jechać
- widzisz, tyle lat sztucznych związków a my nadal się we wszystkim zgadzamy i mamy udany kompromis - zaśmiała się szybko wstając z łóżka i pokierowała się do łazienki - spakuj się Misiek, za 20 minut chce jechać - zawołała przed wejściem do łazienki i od razu zamknęła drzwi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top