31. Mam dać buzi, żeby nie bolało?
#notimportantff
Shawn
Ścisnąłem dłoń śpiącej szatynki. Dostała leki uspokajające i usnęła.
Serce mi się krajało, gdy widziałem duży opatrunek na jej ramieniu i tę spokojną buźkę.
Na całe szczęście do domu wracała akurat sąsiadka Lily, która, widząc co się dzieje, wezwała karetkę i policję. Lily zabrała policja, a moje słoneczko karetka.
Nie miałem bladego pojęcia, co mam zrobić, gdy zobaczyłem ten nóż przy jej ciele. Naprawdę niewiele brakowało, by stała się tragedia. Przeze mnie.
Naprawdę kocham Lily, ale nie wiem, czy pisane jest nam być razem. Ona przeze mnie wycierpiała już za dużo. Jej życie było o wiele spokojniejsze, zanim mnie poznała. Naprawdę o wiele.
- Shawn? - wychrypiała cicho. Spojrzałem na nią, uśmiechając się słabo. - Boli mnie.
- Wiem, kochanie. Przestanie. Mam iść po lekarza?
- Nie. Zostań ze mną. Dziękuję.
- Za co? - zmarszczyłem brwi, przykładając jej dłoń do swoich ust. Chciało mi się płakać.
- Nie żyłabym, gdyby nie ty. - Grymas bólu wykrzywiał jej twarz z każdym słowem, a ja naprawdę hamowałem łzy. - Ona by mnie po prostu zabiła.
- Gdyby nie ja, nie leżałabyś tu teraz. Lily... nie wiem, czy nasz związek to najlepszy pomysł.
- O czym ty mówisz? - Przez jej twarz przebiegło zdziwienie.
- Może powinniśmy się rozejść? Dla twojego dobra. - Pokręciła głową, momentalnie krzywiąc się. - Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów.
- Jak mam nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, skoro mój super narzeczony stwierdził, że co tam, coś się zjebało, to ją zostawię - warknęła, wyrywając swoją dłoń z mojego uścisku. Wyciągnęła drugą spod kołdry i ściągnęła pierścionek z palca. - Okej, proszę. Wszystkiego najlepszego w życiu. - Wyciągnęła rozłożoną dłoń, czekając, aż go zabiorę.
- Lily...
- No co? Chcesz mnie zostawić, czy nie? - spojrzała na mnie z łzami w oczach.
Wziąłem go z jej dłoni, chwytając ją i wsuwając go z powrotem na odpowiedni palec.
- Nie. Nie, przepraszam. Nie chcę się z tobą rozstawać. Masz rację, to, że coś poszło nie po naszej myśli, nie znaczy, że mamy to kończyć.
- Zastanów się, Shawn. Ja się nie będę bawić w twoje huśtawki nastrojów.
- Kocham cię.
- Okej. Ale teraz idź do lekarza i powiedz mu, że to ramię boli mnie, jakby ten nóż tam był i chcę coś przeciwbólowego.
- Dostałaś już leki, słoneczko. Musisz poczekać, zanim dostaniesz następne.
- Ale mnie boli. - Wydęła wargę i przymknęła oczy, a ja zaśmiałem się cicho.
- Mam dać buzi, żeby nie bolało?
- Nie. Jestem na ciebie zła. Żadnego buzi do końca dnia.
- Dobrze, odpokutuję. Ale nie zostawisz mnie, prawda?
- To ty mnie chciałeś chwilę temu zostawić!
- Dla twojego dobra!
- Ustalmy sobie jedno, okej? Nic nie będzie dla mnie lepszym rozwiązaniem, niż bycie z facetem, którego kocham i który, mam nadzieję, mnie kocha. Nawet jeśli jego pieprznięta była od czasu do czasu napadnie mnie z nożem w ręku.
- Lily zostanie przesłuchana i biegli zdecydują, czy konieczne jest leczenie psychiatryczne. Już cię nigdy nie skrzywdzi.
- No raczej, że ona ma coś nie tak głowie. Zostanie mi blizna - jęknęła, przymykając oczy.
- I tak będziesz najpiękniejsza na całym świecie. - Chwyciłem jej dłoń i uśmiechnąłem się do siebie, bo jej nie wyrwała.
Boże, ja naprawdę chciałem z nią chwilę temu zerwać? Co mi się stało?
- Okej, pogadamy za jakiś czas, gdy to cholerstwo się już wygoi.
- Jeśli będzie ci to przeszkadzać, zawsze pozostaje medycyna estetyczna. Choć lekarz sądzi, że jest bardzo ładnie zszyte i możliwe, że blizna będzie niemalże niewidoczna.
- Zobaczymy. Mam już chyba dość szpitala.
- Następnym razem będzie porodówka, obiecuję.
Zaśmiała się cicho, ale kiwnęła głową. Przez dłuższą chwilę nic do siebie nie mówiliśmy. Ona leżała z zamkniętymi oczami, a ja wpatrywałem się w nią z uśmiechem. Była przepiękna nawet w takiej sytuacji. Naszą naprawdę przyjemną ciszę przewał lekarz, który wszedł do sali.
- Dzień dobry, jak się pani czuje?
- Jakby mi ktoś rozciął ramię.
Doktor roześmiał się cicho, podając mi kilka kartek.
- Tutaj jest wypis pacjentki i recepta na leki przeciwbólowe. Proszę dużo odpoczywać, dopóki rana nie zacznie się goić, żeby nie pogarszać sprawy.
- Będę spać całymi dniami, żaden problem.
- Czasami proponowałbym jednak wstać i zmienić opatrunek. Zaraz przyjdzie do pani pielęgniarka i pokaże jak to robić. Życzę dużo zdrowia i odpoczynku.
- Dziękuję. - Lily uśmiechnęła się do niego miło, a on pożegnał się z nami i zostawił nas samych. - Nie znoszę ich. Próbują być mili, ale to jest tak sztuczne. Ugh.
- Przynajmniej próbują, kochanie.
***
Zaparkowałem pod moim domem i chyba pierwszy raz widziałem, żeby ktoś tak się ucieszył na jego widok.
- Witamy w domku, kochanie.
Wysiadłem z samochodu i otworzyłem jej drzwi, po czym pomogłem wysiąść. Chwyciła moją dłoń, ściskając delikatnie.
- Cieszę się, że razem zamieszkamy. Mało brakowało, a zamieszkałabym dwa metry pod ziemią z jakimś robactwem.
- Nie mówmy o tym, okej? Przeraża mnie to, że mogło cię już ze mną tutaj nie być.
- Mnie też, Shawn.
Weszliśmy do środka. Lily nie trzeba było dwa razy powtarzać, że ma odpoczywać. Położyła się na kanapie, prosząc, żebym przykrył ją kocem, co zrobiłem z największą przyjemnością. Pocałowałem ją w czoło, a ona zaśmiała się cicho.
- Zrobić ci coś do picia?
- Nie. Połóż się ze mną, proszę.
Podniosła kocyk do góry i przesunęła się, robiąc mi miejsce.
Kim ja byłem, żeby jej odmówić? Położyłem się obok niej, przytulając tak, żeby nie uciskać jej rany. Uśmiechnęła się pod nosem i wtuliła głowę w moją klatkę piersiową. Pocałowałem ją w głowę.
- Kocham cię bardzo mocno - wyszeptała.
- Ja ciebie też. Będziemy razem już zawsze. Obiecuję, że już nic nie zepsuje naszego szczęścia.
Kiwnęła głową, mrucząc coś pod nosem.
Lily była najsilniejszą osobą, jaką poznałem. Spotkało ją naprawdę dużo złych rzeczy, ale uśmiechała się i ciągle wierzyła w to, że będzie dobrze. I chciała ze mną być. Ufała mi i chciała dzielić ze mną swoją przyszłość. To było najpiękniejsze wyróżnienie, jakie kiedykolwiek otrzymałem.
Moja najpiękniejsza nagroda.
Tuliłem ją do siebie, dziękując Bogu za to, że mam ją teraz przy sobie. Że nie pozwolił, by stała się jej większa krzywda. Nie wybaczyłbym sobie tego. Nie dałbym sobie bez niej rady.
Kiedy już oddasz komuś swoje serce, nie ma odwrotu. Ta osoba będzie je miała już na zawsze. Ona je ma.
- Shawn? - wymruczała cicho.
- Tak, kochanie ty moje?
- Mam ochotę obejrzeć Harry'ego Pottera - rzuciła, a ja zaśmiałem się głośno.
- Jasne. Którą część?
- Wszystkie po kolei.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, Lily.
***
ooooo jaaaa ale nie lubię teho rozdziału.
To był ostatni rozdzial NI:(
Jutro postaram się opublikować epilog, który, uwaga, będzie kontynuacją epilogu z 1 części!
Buzi,
mrsgabrielleexx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top