13. Znajomym, z którym będziesz miała dziecko.
#notimportantff
Shawn
Nie będę kłamać. Byłem cholernie zszokowany tym, co mi powiedziała. Dziecko? Nasze dziecko? Moje i Lily? Przecież to brzmiało jak bajka, a nie rzeczywistość. Będziemy mieli dzidziusia. Czy to nie brzmi cudnie?
Doskonale rozumiałem to, że się bała. Nie miała pracy, niedawno skończyła dwadzieścia lat i nagle dowiedziała się, że jest w ciąży. I to ze mną. A my przecież nie odzywaliśmy się do siebie przez trzy lata. Ale nawet przez chwilę nie miałem najmniejszych wątpliwości co do tego, że jej z tym nie zostawię. W końcu to będzie nasze dziecko, sama go sobie nie zrobiła. A niczego nie byłem bardziej pewien, niż tego, że mówi prawdę.
- Jesteś głodna? - spytałem po chwili ciszy, a ona pokręciła głową. - Na pewno? Zamówię coś pysznego.
- Nie jestem głodna, Shawn, naprawdę.
- Ale powinnaś jeść.
- I jem. Jadłam obiadek. I śniadanko. Nie bądź jednym z tych facetów, którzy tuczą kobiety w ciąży. Chcę, żeby jacyś chłopcy się jeszcze za mną oglądali, halo.
Zmarszczyłem brwi, a ona buchnęła śmiechem i napiła się soczku, którego jej nalałem. Rozmawialiśmy chwilę na temat tego wszystkiego. Nie chciała mi za bardzo opowiadać o swoim życiu podczas tych trzech lat. Wiedziałem jedynie, że wyjechała do ojca. Dowiedziałem się, że za miesiąc ma wizytę u lekarza i niegrzecznie się na nią wprosiłem. W końcu to też moje dziecko.
- Ja się będę oglądał. Czy to nie wystarczy?
- Shawn, proszę cię.
- No co? Nic nie poradzę na to, że przez ten czas zrobiłaś się jeszcze piękniejsza i czuję się naprawdę kurewsko źle z tym, że mi odmawiasz.
- Nie odmówiłabym ci niczego, gdybyś jej nie całował na środku pokoju - mruknęła cicho.
- Przepraszam za to. Byłem cholernym idiotą. W sumie, to nadal nim jestem, ale teraz już wiem, że kocham cię najmocniej na świecie i zrobię wszystko, żebyś w końcu dała mi ostatnią szansę.
- Może spróbujmy jako znajomi? Co ty na to? - uśmiechnęła się słodko, a ja pokręciłem głową. Wiem, że mnie kocha. I nie odpuszczę.
- Ja będę twoim starającym się o ciebie znajomym, z którym będziesz miała dziecko, okej?
- Powiesz Lily? - spytała cicho, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Jej i całemu światu, słoneczko. Nie zamierzam ukrywać tego faktu.
- Myślę, że na razie lepiej nie... chyba nie chcę, nie...
Kiwnąłem głową. Zrobię cokolwiek, co tylko będzie chciała. W końcu ma w sobie moje dziecko. I ją kocham. Jej dobro jest teraz dla mnie najważniejsze.
- Jesteś pewna, że nie jesteś głodna? Na pewno jesteś. Zamówię nam coś. Co byś zjadła?
- Nie jestem głodna, naprawdę.
- Niezbyt mnie to teraz obchodzi. Wybieraj, na co masz ochotę, bo sam wybiorę i nie będziesz miała nic do powiedzenia. To jak?
- Wybierz cokolwiek, mi się nie chce jeść. Idę do łazienki.
Wstała z kanapy, a ja wyciągnąłem telefon z kieszeni. Lily do mnie dzwoniła, ale nie miałem teraz ochoty oddzwaniać. Teraz były ważniejsze rzeczy.
Dziecko! Będę miał dziecko!
Zadzwoniłem do jednej z moich ulubionych restauracji i zamówiłem dużą pizzę. Doskonale wiem, że gdy mówi, że nie jest głodna, wcale nie mówi prawdy. Jest chudzinką, ale kocha jedzenie.
Uśmiechnąłem się do niej, gdy wróciła do mnie. Odwzajemniła ten gest i usiadła obok mnie, chwytając do ręki poduszkę, którą przytuliła do siebie.
- Zamówiłem pizzę. Może być? - kiwnęła głową. - Coś się stało? Zrobiłaś się mało rozmowna.
- Nie wiem, jakoś to dla mnie chore, że siedzimy teraz obok siebie i rozmawiamy, jakby nigdy nic się nie stało. Bo przecież się stało.
- Wiem. Nie wiem, jak mam cię błagać o wybaczenie. Cholernie żałuję, że dałem się wtedy pocałować i tego, co ci powiedziałem. Możesz być pewna, że wciąż jesteś w moim sercu tylko ty i jeśli dasz mi szansę, będę cię kochał najmocniej, jak tylko potrafię.
Pokręciła głową, przymykając powieki. Chciało jej się płakać. Przyznam szczerze, że mi też. Naprawdę, mi też.
- Nie naciskaj na mnie, proszę. Masz dziewczynę.
- Jeszcze dziś mogę jej nie mieć.
- Nie chcę rozbijać twojego związku. Nie mam tego na myśli.
- Wiem, że nie masz tego na myśli, kochanie. Jesteś zdecydowanie zbyt dobra.
- Ktoś musi.
Kiwnąłem głową i chwyciłem jej dłonie. Nie wyrwała ich. Podniosłem je i przyłożyłem do swoich ust, całując delikatnie. Spuściła wzrok, a jej policzki oblały się rumieńcem. Wciąż tak samo urocza.
- Jaką pizzę zamówiłeś?
- Niespodzianka.
- Mam nadzieję, że będzie dobra.
- Ja też liczę, że będzie ci smakować. Nowa pizzeria, otworzyli ją krótko po twoim wyjeździe.
- Yhm.
- Podobało ci się w Mississauga?
- Tak. Poznałam cudownych ludzi, nowa dziewczyna mojego taty to naprawdę super kobieta i...
- A... jakiś chłopak?
Może nie powinienem jej o to pytać, ale chciałem wiedzieć, czy miała, albo może wciąż ma, w swoim życiu kogoś, kto mógłby mnie zastąpić.
Kiwnęła nieśmiało głową, a ja poczułem, jak moje serce zaczyna szybciej bić.
- Matt. Byliśmy razem kilka tygodni, ale się rozstaliśmy. Nie dałam rady z nim być. Przez ciebie. Ale jesteśmy przyjaciółmi i jest dobrze. Jest dla mnie naprawdę ważny.
- Przeze mnie? - uniosłem brew, uśmiechając się szeroko.
- To było dobre dwa lata temu, nie wyobrażaj sobie za dużo. Myślę, że gdybym teraz dała mu szansę, już nie miałabym takiego problemu.
- A dasz mu szansę?
- W tych okolicznościach to on nie będzie chciał dać jej mi. Mało który facet chciałby być z kimś, kto będzie miał dziecko i to wcale nie z nim.
- Ładnie, wychodzi na to, że sobie ciebie zaklepałem.
- To było chamskie.
Chciałem jej odpowiedzieć, ale przeszkodził nam dzwonek do drzwi. Podnieśliśmy się z kanapy.
- Poczekaj, muszę dać ci pieniądze.
- Chyba oszalałaś, skoro myślisz, że będziesz za to płacić. Że będziesz za cokolwiek płacić.
- Shawn... nie możesz tak...
- Mogę. Potem dogadamy szczegóły. Idę po jedzonko.
Odebrałem pizzę, oczywiście nie pozwalając temu uparciuchowi zapłacić. Próbowała mnie przekonać, ale nie udało się jej.
- Pięknie pachnie - stwierdziła, przynosząc talerze. Pokiwałem głową, otwierając karton. - Dobra, zgłodniałam.
Usiadła na kanapie, czekając, aż podam jej jej kawałek. Co za dzieciak.
- Jedz jak najwięcej. Smacznego.
- Dziękuję. Jest smaczne - wymamrotała, gryząc ciasto. Zaśmiałem się głośno.
Jak mogłem z niej zrezygnować?
Nie zamierzałem się poddać. Będę o nią walczyć. Najgorszym krokiem będzie zerwanie z Lily, która nie przyjmie tego dobrze i ja doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Ale teraz muszę się postarać o coś o wiele ważniejszego. Tu już nawet nie chodzi tylko o Lily, ale o rodzinę. Moją i Lily. To dziecko nas połączy już na zawsze. Choćbyśmy bardzo tego nie chcieli, choćby miała mnie dość, to ja będę ojcem jej pierwszego dziecka, a ona jego matką.
***
Czeeeesc
Drugi rozdział dzis!
Trzeci może się pojawić z opóźnieniem, uprzedzam! Ale postaram się wyrobić na czas😌
Buzi!
Mrsgabriellee xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top