1. Miętówka?

Pov. Lucas
Nastał kolejny szkolny poranek, ja chyba zwariuje! Obudził mnie dobrze mi znany dźwięk heavy metalu, inaczej mówiąc mój budzik. Wziąłem telefon do ręki i rzuciłem nim o ścianę. Na szczęście wyłączył się ten cholerny budzik... Przez to, że mam ten dźwięk na budziku, już nie lubię tej piosenki. Wracając... Niechętnie wstałem z łóżka ubrałem czarne jeansy, białą bluzę "Nasa" i czarne converse. Wziąłem mój czarny plecak i zszedłem na dół. Poszedłem najpierw do łazienki. Rozczesałem lekko włosy i umyłem zęby. Po tych czynnościach wyszedłem z łazienki i powędrowałem do kuchni, gdzie była już moja mama robiąca naleśniki.

-Hej!

-Hej Luck! Jak się spało?

-Nie zbyt ale dzięki za troskę...

-Masz śniadanie, a ja się zbieram do pracy... Dzisiaj z tatą wrócimy późno.

-Okej...

Zacząłem jeść naleśniki i pić sok porzeczkowy (czyt. plazmę). Mama robi najlepsze naleśniki! Po zjedzeniu, wsiadłem w samochód i pojechałem do szkoły. Zaparkowałem go i wszedłem do szkoły. Oczywiście zaczął dzwonić dzwonek. Poszedłem do sali gdzie powinien się odbywać polski. Po lekcji polskiego wybraliśmy się z chłopakami na wagary, ponieważ był sprawdzian... Od razu po godzinnych wagarach wróciliśmy do szkoły. I na tej przerwie zobaczyłem czarnowłosą dziewczynę z miętowymi końcówkami.

-Szymon! Co to za laska?-wskazałem na dziewczynę z czekoladowymi oczami.

-To jest Moony... Ale nie ryzykuj ona jest moja...

-Jak twoja? Nie jesteście razem...

-Zakład, że będziemy?

-Nie... Bo wiem do czego jesteś zdolny. Wracając do niej... Wiesz coś więcej na jej temat?

-Nie bardzo... Jest mało znana w naszej szkole, jest bardziej znana ze swoich szaleństw niż z popularności, ale wiem, że chodzi do 1 klasy i była parę razy ze swoim krukiem w szkole.

-Mhm...Coś jeszcze?

-Niestety nie...

-Okej... To trzeba-niestety przerwał mi dzwonek.

-Trzeba iść na lekcje też tak uważam-wtrąci się Mateusz.

I tak też zrobiliśmy...Na kolejnych przerwach już nie widzieliśmy Miętówki, bo tak ją nazwaliśmy z kumplami, żeby nikt się nie domyślił o kim gadamy. Po lekcjach pojechałem do domu. Chwile po odrabiałem lekcje i poszedłem grać z chłopakami w CS'a, graliśmy tak długo aż zobaczyłem na telefonie wiadomość od mamy.

Mama❤
Luck, pogadamy w domu...

Wtedy skończyliśmy grać i zacząłem się uczyć... Bo podejrzewam, że chodzi jej o dzisiejszą jedynkę za niezapowiedzianą kartkówkę z Chemii. Uczyłem się do czasu aż rodzice wrócili. Zszedłem na dół do salonu.

-Do jasnej cholery! Luck! Co to za wagary na lekcji matematyki?!

-Wagary?...A no tak...

-Nie masz nawet honoru żeby zaprzeczyć?!

-No, a co mam innego zrobić?! I tak mi nie uwierzycie!

-Luck! Co chwile są z tobą jakieś problemy! W tym tygodniu, wyzwałeś nauczycielkę od geografii, wyśmiałeś panią od biologi, kropelką(takim klejem) przykleiłeś pana od fizyki do krzesła, zostałeś przyłapany na grzebaniu w torebce pani od chemii i wypuściłeś z sali biologicznej węże na języku Niemieckim! Czy ty nie umiesz chociaż raz w życiu być grzeczny na lekcjach?! Masz osiemnaście lat, a zachowujesz się jakbyś miał zaledwie dziesięć i co na to powiesz?! Nic nie powiesz! Tylko bezczelnie jeszcze powiesz, że to zrobiłeś...Idź już do swojego pokoju...I nie mam cię widzieć do jutra... Dobranoc.

-Dobranoc?

Poszedłem do łazienki zrobić wieczorną rutynę, a potem położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć. Jakbym chciał to bym im wszystko wytłumaczył, że nauczyciele się na mnie uwzięli ale mam ich już dość, chce odszukać moich biologicznych rodziców, bo do moich teraźniejszych nawet nie jestem podobny...Moja mama ma blond włosy, a tata czarne...Tak samo oby dwoje rodziców mają zielone oczy...Widać, że nie jestem ich synem...Ale co mam na to poradzić? Z tymi właśnie myślami zostałem pochłonięty w krainę snu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top