Wywiad XLIII: queenieLucyGil


POZNAJCIE

queenieLucyGil

KONTO USUNIĘTE!

Wywiad przeprowadzony na przełomie sierpnia i września 2023 roku.
·
Data publikacji: 17.09.2023 r.

Dziennikarka: Hejka! Jestem Noorshallancką dziennikarką i chciałabym przeprowadzić z Tobą wywiad. Zgodziłabyś się odpowiedzieć na kilka pytań?

queenieLucyGil: Cześć! Jasne. :) Postaram się w miarę sprawnie odpisywać i udzielać wyczerpujących odpowiedzi! :) Jest mi bardzo miło, że zainteresował Cię mój profil i może też moje historie. :)

Dziennikarka: Na samym wstępie chciałabym dowiedzieć o Tobie się czegoś więcej. Kim jesteś? Proszę, opowiedz coś o sobie.

queenieLucyGil: Coś o mnie... Generalnie nie przepadam za opowiadaniem o sobie, bo wolę opowiadać o rzeczach, które mnie interesują, ale postaram się. :) Zacznę od tego, że na Wattpadzie jestem od roku. Wcześniej pisałam raczej do szuflady, chyba, że był to kod lub dokumentacja techniczna (pracuję w IT). Myślę, że wbrew stereotypom IT jest bardzo kreatywną branżą i naprawdę interesująco pracuje się zarówno z nowymi technologiami jak i w międzynarodowych zespołach. Dzięki takiej pracy można niejako przy okazji bardzo dużo nauczyć się o innych ludziach, ich zwyczajach i kulturze. To kopalnia wiedzy! No i nie ukrywam, że IT to dochodowa działka, która pokrywa wydatki na moje ukochane podróże. Lubię żyć trochę jak nomada, chociaż mam męża i dzieci XD. Mieszkałam już praktycznie na każdym końcu Polski i zjeździłam, jak to się mówi "pół świata", a tak serio, to tylko półkulę północną, za równik nigdy nie udało mi się dotrzeć. :) Lubię odkrywać nowe miejsca i kultury, patrzeć na "inne światy", stąd też moja miłość do literatury. Najpiękniejszy jest ten moment olśnienia, odkrycia czegoś nowego, zachwytu nad tym. Lubię uczyć się nowych rzeczy, sprawdzać zdobyte informacje, eksperymentować i eksplorować. Nie uznaję autorytetów, mam z lekka buntowniczą naturę. Gdy coś mnie uwiera, staram się to zmienić. Uważam, że człowiek żyje po to, żeby poznawać i odkrywać. :) No i czasem lubię opowiadać te historie, które potencjalnie mogą się wydarzyć w tym świecie. :) Dlatego piszę. :)

Dziennikarka: Miło Cię poznać! Jak właściwie trafiłaś na Wattpad? Był to Twój jedyny wybór, czy rozpatrywałaś się również na inne aplikacje, strony do pisania?

queenieLucyGil: Mi również bardzo miło Cię poznać! :) Uważam to za duże wyróżnienie, że prowadzisz ze mną wywiad. :) Na Wattpad trafiłam przez przypadek. Znałam tę platformę bardziej jako formę twórczości anglojęzycznej niż polskiej, a angielski, mimo że pracuję praktycznie wyłącznie w tym języku, nie jest językiem, w jakim opowiadam historie. Dopiero gdy usłyszałam o sukcesie „Start a Fire" zweryfikowałam swoje pierwotne założenia i odkryłam masę świetnych opowieści po polsku. Postanowiłam, że chcę być ich częścią. Także nie szukałam już niczego innego i zaczęłam tworzyć tutaj. :)

Dziennikarka: Bardzo mnie to cieszy! Jak stworzyłaś swoją nazwę i dlaczego postanowiłaś się nią podpisywać?

queenieLucyGil: Mój nick na Wattpadzie składa się z trzech części i nie są one przypadkowe. ;) Po kolei:  Queenie to imię, które "pożyczyłam" od Queenie Goldstein z uniwersum Harrego Pottera i „Magicznych Zwierząt". Od pierwszego filmu uważałam jej historię za bardzo interesującą. Jej postać była wielowymiarowa i zagmatwana, ba! Dała się nawet skusić Grindelwaldowi i mu pomagała! I to wszystko w imię miłości, która była zakazana (przynajmniej wtedy)! Szczerze, bardzo lubię takie postaci i bohaterów literackich.  Lucy to angielska wersja jednego z moich imion (nie zdradzę którego, bo mam trzy, tak mnie obdarzono w majestacie prawa ;)). W każdym razie Łucja nie brzmi tak dobrze jak Lucy, która kojarzy mi się również z autorką "Ani z Zielonego Wzgórza", czyli książki, która rozpoczęła moją przygodę z literaturą (chociaż osobiście najbardziej lubię jej „Błękitny zamek"). Kończąc, Gil wziął się od nazwy ptaka: Gila zwyczajnego (łać.: Pyrrhula pyrrhula). To nieduży ptak, wielkości wróbla, z rodziny łuszczakowatych, który jest dość liczny na terenie Europy i Azji. Ma charakterystyczne policzki i pierś: u samca jaskrawoczerwone, a u samicy brązowo-różowe. Najważniejsze jednak, że samice gili również śpiewają, nie jest to zachowanie zarezerwowane tylko dla samców. To bardzo rzadkie u ptaków w naszej szerokości geograficznej, żeby samica również śpiewała. Tak więc chciałam być jak samica gila i "śpiewać" swoje historie na Wattpadzie. :)

Dziennikarka: Naprawdę interesujące! Co tak właściwie sprowadza Cię na Wattpad? Czym się tutaj zajmujesz?

queenieLucyGil: Już jako mała dziewczynka czytając książki, wyobrażałam sobie jak powinien postąpić bohater lub bohaterka (i zazwyczaj wychodziło mi, że powinien inaczej niż to zaplanował autor XD). Szukałam błędów i nieścisłości w fabułach. Potrafiłam się nawet obrazić na autora, jeśli pozbył się moich ulubionych postaci XD. Nie przekonywały mnie klisze i stereotypy w budowie bohaterów literackich czy światów przedstawionych w książkach. Jako dziewczynka chciałam poznać bohaterki podobne do mnie, ale każda mi trochę nie pasowała, a już najmniej księżniczki stawiane za wzór małym dziewczynkom. Gdybym teraz była 7-latką, pewnie szalałabym za Moaną i Meridą Waleczną i jestem ogromnie wdzięczna, że powstają bajki, które próbują przełamać stereotypy. Mimo wszystko mam poczucie, że wciąż w popkulturze pokutują te nieszczęsne stereotypy płciowe. Dziewczyna/kobieta jest przedstawiana albo jako "dobra duszyczka" albo "zimna sucz". Zazwyczaj bohaterki są piękne (lub mają pewne skazy na urodzie, ale są one intrygujące lub dodają im uroku) i szukają miłości, bo to ich główny cel w życiu. Chłopcy/mężczyźni też są przedstawiani stereotypowo (przystojni, bogaci, oziębli emocjonalnie, waleczni a już najlepiej z trudną przeszłością, okraszeni mianem "bad boy'ów"). Oczywiście są teraz chwalebne wyjątki, ale wciąż jest ich bardzo mało. Pisząc tworzę inne scenariusze i innych bohaterów.  Takich, o jakich sama lubię czytać. Niełatwych, mających swoje problemy i trudności ale zwyczajnych takich, których można spotkać codziennie na ulicy. Lubię dawać nadzieję, ale nie słodzić. Wierzę, że pokazując w literaturze wzorce bohaterów a zwłaszcza bohaterek będących sprawczymi i działającymi, nawet jeśli po omacku i z kiepskim skutkiem, tworzy się pewną zmianę. Lubię myśleć o sobie, że w jakiś sposób dokładam się do tej zmiany, nawet pisząc tutaj, na Wattpadzie. Wychodzi, że jednak piszę trochę "dydaktycznie i ideologicznie", bo "tuptam" w kierunku jakiś zmian społeczno-kulturowych XD.

Oczywiście to tylko warstwa deklaratywna, bo po prostu lubię pisać, to zawsze jest jak wyruszenie w podróż w nieznane. Ciekawe gdzie nas zaprowadzi! :).

Dziennikarka: Co przedstawia Twoja grafika profilowa, co ona oznacza i kto stoi za jej wykonaniem?

queenieLucyGil: Moje zdjęcie profilowe to pamiątka z mojej podróży do Japonii. Zrobiłam je kilka lat temu w Tokio w dzielnicy Taitō, niedaleko Sensō-ji - najstarszej buddyjskiej świątyni w Tokio poświęconej bogini miłosierdzia, współczucia i życzliwości, Kannon. Widać na nim dwie Japonki w tradycyjnych strojach, które tuż przed tym jak uwieczniłam je na fotografii, robiły sobie selfie na tle świątyni, a w moim kadrze właśnie pochylają się nad nim żeby ocenić efekty swojej pracy. Lubię je bo pokazuje zderzenie współczesności (selfie smartfonem) i tradycji (strój kobiet i otoczenie świątyni). Pokazuje też, że ludzie mają tendencję do patrzenia "w przód" na nowości i technologie oraz, że zawsze są trochę próżni. Poza tym uważam je za bardzo ładne i pełne pięknych, nasyconych kolorów, które kontrastują z trochę tajemniczym tłem, które w przeciwieństwie do zdjęcia profilowego nie jest mojego autorstwa (jest dostępne na aplikacji Desynger).

Dziennikarka: Jak to się stało, że zaczęłaś pisać? Co sprawiło, że postanowiłaś spróbować w tym swoich sił i jak długo już to robisz?

queenieLucyGil: Krótkie opowiadania pisałam od kiedy nauczyłam się czytać i pisać, więc to naprawdę szmat czasu, czasem śmieję się, że prawie całe życie. :) Przyznam szczerze, że moją pierwszą inspiracją była „Ania z Zielonego Wzgórza" oraz pamiętnik, który podarowała mi mama. Miałam kilkanaście zeszytów zapisanych różnymi historiami i masę pamiętników, myślę że stąd moje "skrzywienie" do pisania w pierwszej osobie liczby pojedynczej. :) W zależności od tego co akurat czytałam, takie realia dominowały w moich opowiadaniach, jeśli byłam na etapie fantastyki, to pisałam fantastykę, jeśli horror, to próbowałam pisać horrory. Nigdy nie tworzyłam fanfików, chodź jak już wspomniałam, często nie zgadzałam się z wyborami jakich dokonywali bohaterowie moich ulubionych książek. Szanuję twórczość autorów i chodź czasem kusi, żeby coś zmienić, to nigdy się na to nie zdecydowałam. Myślę, że niektórzy po prostu mają potrzebę tworzenia i w moim przypadku tak się ona wyraża. 

Dziennikarka: Rozumiem. Ile dzieł już napisałaś bądź piszesz? Jesteś w stanie wskazać to, z którego jesteś szczególnie dumna?

queenieLucyGil: Jeśli chodzi o Wattpada, to mam tutaj trzy historie, z czego dwie zakończone i jedną w trakcie pisania. Pierwsza z nich to Goodbye Stupid Dream, która była moją próbą zmierzenia się z gatunkiem Young Adult. Opowiada o niespełna dwudziestoletniej Maryśce, studentce dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, której marzeniami są: praca jako reportażystka w Nowym Jorku ze Skandynawem u boku. Życie weryfikuje jej co by nie było naiwne marzenia. Drugą moją zakończoną historią jest Agile for the Chaos, typowa historia z gatunku obyczajowych/romansów, której główna bohaterka, a jest nią Klara, Projekt Managera w firmie IT, musi zmierzyć się z projektem, który wprowadzi tytułowy chaos do jej życia i sprawi, że będzie musiała przewartościować swoje życie (i zmierzyć się ze swoją przeszłością). Trzecia historia, która jest w trakcie pisania, jest jak na razie moją ulubioną. To Darownik, któremu najbliżej do thrillera psychologicznego a nawet kryminału. To dla mnie wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie próbowałam się w tym gatunku. Czuję do niego pewniej respekt. Mamy bardzo dużo świetnych polskich pisarzy zajmujących się kryminałem i nie czuję się na tyle utalentowana, żeby się z nimi mierzyć. Wracając do Darownika, główną bohaterką jest Gosia, lekarka-psychiatra, która znajduje w swoim łóżku martwe ciało swojego sobowtóra. Sprawa wiąże się z inną, sprzed ponad 60 lat, w którą również była zamieszana jej babcia. Jest dużo tajemnic, niedomówień i konfliktów między bohaterami, w dodatku pełno symboliki, którą lubię się bawić. Oczywiście, wszystkie te "książki" są pisane z perspektywy głównej bohaterki, bo to pozwala mi ukazać psychikę postaci i jej emocje, a także prowadzić narrację w pierwszej osobie liczby pojedynczej, która została mi z pisania pamiętników XD.

Dziennikarka: A czy akcja z Twoich książek zawsze dzieje się w Polsce?

queenieLucyGil: Tak, akcja jak na razie zawsze osadzona jest w Polsce, chociaż nie wykluczam, że w przyszłości  napiszę coś dziejącego się za granicą. GSD i Chaos umieściłam w Warszawie, a Darownik w Gdańsku. Chciałabym napisać coś jeszcze o innych miastach: Wrocławiu, Katowicach, Krakowie czy Szczecinie. Lubię  dodawać topografię do swoich historii, bo moim zdaniem to gdzie żyjemy wpływa na nasz odbiór rzeczywistości bardziej niż może nam się wydawać. Krajobraz nas kształtuje i tworzy pewien punkt odniesienia, np. Jako, że pochodzę z gór długo lokowałam miejsca "w górze" bądź "na dole". Nie mówiłam "idź w prawo/lewo za zakrętem" a "za winklem w górę/w dół". Inną kwestią jest gwara i język jakim posługują się bohaterowie, co jest nierozerwalnie związane z tym skąd pochodzą i gdzie żyją. Uważam, że tylko polski znam na tyle dobrze, żeby płynnie posługiwać się różnymi metaforami i odniesieniami.  Aczkolwiek niczego nie wykluczam bo pisanie to ciągły rozwój. :)

Dziennikarka: Zdecydowanie tak! Dlaczego akurat kraj ojczysty? Z jakiego powodu postanowiłaś właśnie na Polskę?

queenieLucyGil: Uważam, że Polska jest piękna i ma wiele do zaoferowania twórcom opowieści. Skrywa wiele tajemnic, jest wypełniona czasem niełatwą historią i może być ciekawym bohaterem, bo dla mnie miejsce, w którym dzieje się akcja, również jest bohaterem opowieści. Historia dzieje się w konkretnej lokalizacji, a ukształtowanie terenu, bliskość miast, gór, lasów czy zbiorników wodnych, ma zawsze wpływ na fabułę. Jestem absolwentką antropologii (skończyłam też politechnikę i zahaczylam nawet o uniwersytet w Stanach), więc siłą rzeczy nauczyłam się patrzeć na świat, w którym żyjemy jak na coś co nas tworzy. Metaforycznie mówiąc jesteśmy dziećmi tej ziemi, na której się urodziliśmy i na której wzrastaliśmy (i ja też, więc Polska jest mi bliska). Kultura wyrasta z obcowania z konkretnym światem materialnym, w tym krajobrazem i jego wytworami, dlatego czasem tak trudno zrozumieć obcokrajowców, a myślę, że i czasem trudno nam zrozumieć nawet osoby mieszkające w innych miastach tego samego kraju XD.

Dziennikarka: Coś w tym może być. Wracając, co do dzieł zakończonych, jak się czułaś, gdy zamykałaś projekty? Jakie uczucia Ci wtedy towarzyszyły?

queenieLucyGil: Gdy kończę swoje opowieści, zawsze towarzyszy temu radosna ulga. :) Takie: Hurra, udało się! Dowiozłaś! (w pracy gdy z sukcesem kończymy projekty zazwyczaj mówimy, że je dowieźliśmy). Staram się, żeby historie, które tworzę były jednocześnie przyjemne w odbiorze (czyli łatwo i szybko się je czytało) a z drugiej strony niosły jakieś przesłanie, pokazywały wartości, które cenię u innych ludzi i w świecie, który mnie otacza. Poza tym nie chcę, żeby były oderwane od codzienności, tylko, żeby Czytelnicy w jakiś sposób "uwierzyli" w to co opowiadam. Czasem jest to trudne i wciąż uczę się tego balansu. Nie zawsze wychodzi i zdaję sobie z tego sprawę. Gdy stawiam ostatnią kropkę, mimo wszystko czuję zmęczenie historią, którą opisałam, więc zazwyczaj nie wracam do "literackiej zbrodni" (tak sarkastycznie określam swoje utwory). Czasem w kolejnych opowieściach pojawiają się przelotnie bohaterowie z wcześniejszych opowiadań (tak jest w GDS i Chaosie), ale nigdy nie zdarzyło mi się żebym napisała kontynuację losów jednego bohatera w kilku "tomach". Co miałam napisać to napisałam, a teraz bohaterze/bohaterko żyj po swojemu. ;)

Dziennikarka: W takim razie jak bardzo książki są ze sobą powiązane?

queenieLucyGil: GSD i Chaos dzieją się w Warszawie w mniej więcej tym samym czasie i mają bohaterów, którzy w zależności od opowieści są postaciami albo pierwszoplanowymi albo drugoplanowymi. Z resztą zawsze bardzo lubiłam postaci drugoplanowe i interesowały mnie ich losy. Jak potoczyło się życie Luny Lovegood z Harrego Pottera? Jak poznała Rolfa Scamandra? Jakim nauczycielem był Neville Longbottom? Jak ułożyło się życie Eowyn i Faramira z Władcy Pierścieni Tolkiena? Albo Sama i Różyczki? Główny bohater w wielu utworach zgarnia całą stawkę, a mnie interesują postaci stojące na drugim planie. Kim są, jacy są, jak wygląda ich życie? Stąd o ile nie przepadam za kontynuowaniem historii głównego bohatera czy bohaterki, o tyle czasem tworzę opowieści o postaciach drugoplanowych. W przypadku GDS i Chaosu taką postacią był Janek "Wilk"Wilczyński, który był supportem i mentorem Maryśki, głównej bohaterki GSD, ale nie miał "dużo czasu antenowego", jako że był tylko "wsparciem". W Chaosie został więc głównym męskim bohaterem, a Marysia pojawia się na chwilę w Epilogu. :)

Dziennikarka: To całkiem interesujący zabieg. Wielu artystów robi podobnie, dając szanse postaciom drugoplanowym. Kto wykonał grafiki do Twoich książek i jak bardzo trafiają one w Twoje gusta? Są odzwierciedleniem tego, co znajduje się w tekście danego utworu?

queenieLucyGil: To prawda, że rzucanie "światła" na postaci drugoplanowe jest świetnym pomysłem (nie wiem czy w moim wykonaniu, ale tak w ogóle :)). Przyznam szczerze, że grafiki to moim zdaniem jeden ze słabszych punktów moich opowieści. Wykonuję je sama przy pomocy aplikacji Desynger. Mając w głowie pomysł na historię, tytuł i zarys fabuły szukam grafiki, która moim zdaniem będzie pasować do tego o czym chcę opowiedzieć i sama obrabiam ją w aplikacji. Stąd mam wrażenie, że "okładki" moich "książek" są takie basic. Oczywiście oddają "klimat" historii i wydają mi się całkiem estetyczne i pasujące, ale nie są one jakoś specjalnie wyszukane czy dopracowane.

Dziennikark: A nie prosiłaś nigdy o pomoc odnośnie wykonania grafiki?

queenieLucyGil: Myślę, że za dobrze wykonaną grafikę powinnam zapłacić stawkę jaką wyznaczy sobie za to grafik, bo zwyczajnie to niefajne żeby ktoś robił coś za darmo. :) Drugą kwestią jest to, że dopóki nie skończę opowieści, to moje okładki są takimi "wersjami roboczymi" i nie zawsze przedstawiają dokładnie to co będzie w historii, a że mam problem z powrotem do zakończonych projektów... To te "robocze" po prostu zostają. Jeśli kiedyś zdecyduję się wydać, którąś z moich historii, to na pewno po gruntowej korekcie i z porządną oprawą graficzną XD. Do tego jednak długa droga, o ile się na to zdecyduję. :)

Dziennikarka: Jak wygląda Twoje przygotowanie do rozpoczęcia pracy nad książką? Tworzysz na początku zarys tego, co ma zostać zawarte, czy też idziesz na żywioł i nie notujesz żadnych informacji o wydarzeniach, bohaterach i tym podobnych?

queenieLucyGil: Zazwyczaj pomysły przychodzą do mnie same. Bardzo lubię ten moment procesu twórczego. Bo to taki moment olśnienia. Przeczytam jakiś interesujący artykuł, zobaczę ciekawe zdjęcie, usłyszę historię, która mnie zaintryguje, czy po prostu trafię do miejsca, które mnie zainspiruje. Myślę, że wielu twórców ma podobnie. :) Najczęściej zaczynam sobie w głowie układać poszczególne kamienie milowe i punkty zwrotne historii, ale pozwalam jej też "żyć swoim życiem" i ewoluować. Pisanie i opowiadanie historii to jak wyprawa w nowe miejsce i tak samo się do niej przygotowuję. Zbieram informacje, weryfikuję to co już wiem i zdarza mi się robić notatki, ale nie trzymam się ich kurczowo, są dla mnie bardziej jak wskazówki. Już na samym początku swojego opowiadania wiem jak się zakończy, a to co zdarzy się pomiędzy początkiem i końcem podlega zmianom i negocjacjom. W sumie podobnie jest z podróżami: wiemy jak się zaczynają i jak się zakończą, a to co pomieszy jest w sumie najciekawsze. :) Lubię zaskakujące zwroty akcji i niebanalne historie, więc staram się takie tworzyć. Czy mi wychodzi, to już najlepiej zapytać moich Czytelników. :)

Dziennikarka: Ile czasu starasz się poświęcać na pisanie, jak długie rozdziały starasz się pisać i dlaczego?

queenieLucyGil: Na pisanie staram się poświęcić każdą w miarę luźną chwilę. Czasem jest to 15 minut raz na dwa-trzy dni, czasem godzina dziennie. Pracuję zawodowo, jestem mamą i żoną, więc tak naprawdę mam niewiele czasu. Stąd też moje opowiadania nie są porządnie zredagowane i czasem mam wrażenie, że oddaję żenująco słabe teksty, z błędami językowymi czy stylistycznymi. Mój wewnętrzny krytyk ma używanie XD. Z drugiej strony, jeśli nie zacznę publikować to w sumie nic nie zmieni, a może moje opowieści (mimo żenującego braku redakcji) poruszą kogoś, sprawią że zada sobie jakieś pytania lub odważy się dokonać jakiś zmian, albo zwyczajnie poprawi mu się humor. Chciałabym żeby tak było. Co do długości rozdziałów to zależy od opowieści: Darownik ma przykładowo rozdziały po ok 2k słów, a pozostałe utwory po 1-1,5k słów. Nie skupiam się jakoś specjalnie na długości rozdziałów, piszę jak podpowiada mi intuicja. :)

Dziennikarka: Co przemawia do Ciebie bardziej? Tworzenie fragmentów opisowych czy dialogów? Przy pisaniu których czujesz się bardziej komfortowo?

queenieLucyGil: Zdecydowanie łatwiej pisze mi się dialogi, w tym te wewnętrzne bohaterów. Dla mnie opowiadanie to swego rodzaju wejście w dialog ze światem i Czytelnikami. Opowiadam po to, żeby zostać usłyszaną, także przez siebie samą. Zawsze pisząc mam moment autorefleksji, co pewnie związane jest z moim dawnym pamiętnikarstwem. :) Myślę, że każdy tworca chce coś przekazać i ten przekaz, przynajmniej mnie, najłatwiej oddać w dialogu. "Czyste opisy" tworzę głównie jako dopełnienie i mają funkcję symboliczną. Opisując krajobraz staram się tam ulokować emocje jakie budzi on w postaci, tak, żeby Czytelnicy lepiej ją poznali. Z żartów: piękna teoria, a efekty mierne XD (bywam jak widać sarkastyczna i autoironiczna, ale nie ma co brać się za bardzo na poważnie :)).

Dziennikarka: Rozmawiamy już chwilę o Twoim pisarskim warsztacie, dlatego przyszła pora na dosyć istotne pytanie. Każdy z nas lubi się w innej tematyce. Jak jest z Tobą? Jakie gatunki książek lubisz pisać najbardziej i dlaczego? Podczas pisania czego czujesz się najlepiej?

queenieLucyGil: Ciągle szukam "swojego" gatunku literackiego, takiego, w którym będę mogła zaprezentować zarówno wiedzę z różnych dziedzin, jak i pisanie będzie sprawiać mi zwykłą frajdę. Na pewno lubię tworzyć pogłębione portrety psychologiczne bohaterów i bawić się, pokazując różne aspekty ludzkiej psychiki. Myślę, że powoli klaruje się mój styl idący w stronę powieści psychologicznej, ale zastrzegam, że wciąż mi do niej daleko. Nadal jestem tylko opowiadaczką a nie pisarką. Próbowałam wielu gatunków i myślę, że łatwiej mi wskazać te, w których się nie odnajduję, a są to science-fiction i horrory, chociaż jestem wielką fanką Stephena Kinga. Erotyki również mi nie wychodzą, więc zostawię je lepszym od siebie. Dotąd wydawało mi się też, że nie umiem pisać thrillerów i kryminałów, ale póki co Darownik wydaje się trzymać poziom, więc zobaczę, bo może okaże się, że jednak "umiem w kryminał". :)

Podsumowując, powieść psychologiczna to jest to, w czym kiedyś chciałabym być dobra. :)

Dziennikarka: Jak jest z Twoją systematycznością? Starasz się pisać i publikować regularnie?

queenieLucyGil: Staram się być systematyczna i przynajmniej raz w tygodniu opublikować chociaż jeden rozdział którejś z moich historii, ale przyznam, że różnie z tym bywa. Generalnie piszę kiedy mam czas i pomysł na rozwój fabuły, a to przekłada się niestety na pewną niesystematyczność już na etapie tworzenia opowieści. Zazwyczaj piszę kilka rozdziałów do przodu, żeby po pierwsze mieć bufor, gdybym w kolejnym tygodniu nie znalazła czasu na pisanie, a po drugie, żebym mogła jeszcze raz albo dwa przeczytać rozdział zanim go upublicznię. Taka taktyka zazwyczaj się sprawdza, chodź przyznam, że przed błędami nie chroni (jestem niestety trochę "ślepa" na swoje błędy językowe).

Dziennikarka: Sytuacje, które opisujesz w swoich książkach są wzięte z Twojego życia, czy całkowicie wymyślone?

queenieLucyGil: Postaci i sytuacje są zazwyczaj stworzone przeze mnie z fragmentów rzeczywistości, które zaobserwowałam. Unikam jednak przenoszenia do opowiadań swojego życia czy osób, które są mi bliskie. Dlatego, mimo że pracuję w IT, żaden z moich pierwszoplanowych bohaterów nie jest z zawodu tym kim ja, nie mają moich cech charakteru czy zainteresowań, które uważam za mojej. Oczywiście czuję z bohaterami związek i czasem daję im np. mój gust muzyczny czy filmowy, pozwalam studiować kierunki, które studiowałam, mieszkać w miastach, które znam, ale unikam przelewania siebie jako bohaterki. Ja to ja, moi bohaterowie to moi bohaterowie. Lubię tę granicę i bardzo zależy mi na jej utrzymaniu. Podobnie z sytuacjami, które spotykają bohaterów, są raczej tym, co zaobserwowałam, niż tym, co sama przeżyłam, więc są wzorowane na rzeczywistości, ale mnie osobiście nigdy nie dotyczyły. Dzięki opisywanym przeze mnie historiom, mogę tych sytuacji niejako doświadczyć w kontrolowanym przeze mnie środowisku. :)

Dziennikarka: Czyli w żadnym stopniu nie utożsamiasz się ze swoimi bohaterami?

queenieLucyGil: Lubię moich bohaterów, kibicuję im i traktuję jak przyjaciół. Umiem wczuć się w to co przeżywają, ale bardziej jak dobra przyjaciółka, niż osoba będąca dosłownie w ich skórze. Myślę, że dzięki temu nie mam problemu z "puszczeniem ich wolno" gdy skończę pisać ich historie. Czasem wspomnę sobie niektórych moich bohaterów, ale generalnie nie zaprzątam sobie ich losami głowy. Zabrzmiałam trochę jak "wyrodna pisarska matka", "powołałam do życia" a później "opowiedziałam co miałam, żegnaj!" XD.

Dziennikarka: Ale to co powiedziałaś ma oczywiście sens. Aby zacząć pisać, trzeba mieć najpierw pomysł. Skąd czerpiesz inspirację, co pomaga Ci w Tworzeniu fabuły, bohaterów i tym podobnych, oraz jak to się dzieje, że masz nagle pomysł na coś nowego?

queenieLucyGil: Inspiruję się różnymi rzeczami, chociaż zazwyczaj pierwszym impulsem jest jakiś element przestrzeni, który wpadnie mi w oko i "zaczyna opowiadać". Przy Darowniku był to teren jezior nieopodal Kartuz, tzw. Szwajcaria Kaszubska. Przy GSD wspomnienie nocnych ulic Warszawy, którymi lubiłam jeździć, zwłaszcza wiosną. Chaos "dały" mi korytarze w biurowcach, gdzie mieści się większość korporacji. Później opowiadania obrastają w kolejne obrazy miejsc: akademiki, pizzerie, parki, przychodnie zdrowia czy nadmorskie plaże. Gdy tworzę bohaterów układam sobie playlisty, których mogliby słuchać. Uważam, że muzyka której słuchamy dużo o nas mówi, więc podobnie traktuję ją w przypadku moich postaci. Tak samo jest w przypadku filmów, które lubią czy kolorów, w które się ubierają. Staram się, żeby cała stworzona fabuła trzymała się, kolokwialnie mówiąc, kupy. :) Przyznam, że to emocje napędzają moje pisanie. Tak jak wspomniałam, jako dziecko i nastolatka pisałam pamiętniki, które pomagały mi zajrzeć w siebie, w to co i jak czuję oraz określić co się ze mną dzieje. Zawsze pisałam o emocjach i to emocje powodowały, że zajmowałam się pisaniem. Mimo że przestałam już przelewać siebie na papier (bo ileż można XD. Narrację o sobie można też prowadzić jako dialog wewnętrzny), to odruch "chwytania za pióro", gdy czuję jakieś emocje. Gdy jest mi smutno piszę bardzo "łatwe" historie, żeby poczuć się lepiej, gdy jestem szczęśliwa tworzę "trudniejsze" sceny.

Dziennikarka: Rozumiem. Czy ktoś pomagał Ci kiedykolwiek z korektą Twoich tekstów?

queenieLucyGil: Jeśli chodzi o korektę to piszę "na żywca" i po jakimś czasie staram się sama poprawiać swoje teksty. Oczywiście jeśli ktoś z czytających zwróci mi uwagę to na bieżąco poprawiam błędy, ale tylko w opowieściach, które piszę (z tymi zakończonymi mam trudniej, bo nie lubię do nich wracać). Nie mam natomiast osób, które są moimi betami czy korektorami. Cieszę się, że są osoby, którym podobają się moje historie ale nie liczę na karierę pisarską. Jestem na Wattpadzie, żeby opowiadać i cieszy mnie, gdy moje opowieści do kogoś trafią, poruszą go lub sprawią, że poprawi mu się humor. 

Dziennikarka: A myślałaś o tym, żeby zgłosić się do kogoś o pomoc w tej kwestii?

queenieLucyGil: Zgłoszę się, gdy napiszę opowieść, którą uznam za na tyle wartościową, że będę chciała ją wydać w formie książki. Myślę, że jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie do tego czasu. ;)

Dziennikarka: Ha, ha, rozumiem. Po części już o tym wspominałaś, ale chciałabym, żebyś to rozwinęła. Jak wyglądało i wygląda obecnie Twoje pisanie na papierze? Poświęcasz temu dużo czasu, czy jednak wygodniej pisać Ci wirtualnie?

queenieLucyGil: Obecnie piszę wyłącznie wirtualnie, nawet wyrobiłam sobie podpis elektroniczny. :) Kilkukrotnie próbowałam wrócić do "papierowego" journalingu, ale nawet piękne dzienniki mnie nie przekonały. :) Proces twórczy i tak odbywa się wewnątrz osoby piszącej. Jednak muszę przyznać, że dzielę sobie wirtualne nośniki: laptopa używam tylko do celów zawodowych, a smartfona do "wszystkiego innego". Jako, że pisanie traktuję jak zabawę, każdą wattpadową opowieść piszę na smartfonie.

Dziennikarka: Chciałabyś kiedyś wejść w wykreowany przez Ciebie świat, aby odwiedzić swoich bohaterów, spędzić trochę czasu w ich otoczeniu i poczuć się jak jedno z nich?

queenieLucyGil: Pisząc zanurzam się w świecie moich bohaterów i przez chwilę mogę spojrzeć na rzeczywistość z trochę innej perspektywy. Mogę przyjrzeć się z bliska sytuacjom, które "normalnie" są poza moim "radarem". Pisząc czuję się jakbym oglądała serial, chcę żeby świat przedstawiony był wciągający i interesujący, również dla moich Czytelników, ale niekoniecznie chcę być jego częścią tak jak bohaterowie.

Wracając do sedna pytania, nie czuję potrzeby "wskoczenia" do świata moich bohaterów bardziej niż robię to pisząc ich historie. :)

Dziennikarka: Planujesz rozpoczęcie pisania nowej książki lub jesteś blisko publikacji kolejnego dzieła? Zdradzisz nam coś w tej kwestii?

queenieLucyGil: W ramach rozrywki zaczęłam pisać bardzo lekką opowieść: Return to Scrum Case, z "uniwersum" DigitalWaw, jak nazwałam sobie roboczo świat wykreowany w dwóch wcześniejszych już zakończonych opowieściach: Goodbye Stupid Dream i Agile for the Chaos. Bohaterami są znani z wcześniejszych opowieści Zuza, która jest profesorką na Politechnice, przyszłą opiekunką naukową Maryśki z GSD i dobrą znajomą Wilka (z GSD i Chaosu) oraz Wiktor, którego Czytelnicy poznali w Chaosie jako szefa głównej bohaterki, czyli Klary i znajomego Wilka. Oboje mają już po czterdziestce i ich dzieci uczą się w tej samej szkole. Perypetie nastolatków też będą poruszone. Ogólnie opowieść jest z gatunku lekkich i przyjemnych romansów, a zaczyna się od zhakowania strony liceum, którego autorami byli właśnie synowie bohaterów. Trochę brakowało mi opowieści o miłości po czterdziestce (chociaż do samej czterdziestki mi daleko) i chciałam też zakończyć cykl: GSD jest o dwudziestoletniej dziewczynie, Chaos o trzydziestolatce, więc Scrum Case jest o czterdziestolatce. Zobaczymy jak mi wyjdzie. Scrum Case jest też taką emocjonalną odskocznią od Darownika, który wymaga więcej pracy konceptualnej, żeby utrzymać klimat. :) Wciąż to Darownik jest moim ulubieńcem <3.

Dziennikarka: Twórcza niemoc — niektórzy określają ją jako braki weny, a inni motywacji. Jak jest z Tobą? Miewasz momenty, gdy nie możesz zabrać się za pisanie? Potrafisz przełamać takie chwile? Jeżeli tak, to w jaki sposób to robisz? Co najbardziej motywuje Cię do działania?

queenieLucyGil: Zabrzmi to dziwnie, ale nie miewam braków weny, raczej doskwiera mi brak czasu XD. Cały czas opowiadam sobie, swoim dzieciom czy przyjaciołom i dalszej rodzinie, świat. Nawet w pracy głównie piszę, tyle tylko, że nie opowiadania... Chociaż, jakby się uprzeć, to w sumie "opowiadam" klientom jak będą wyglądać ich rozwiązania, więc to też pewna narracja XD. Jeśli już naprawdę brakuje mi weny, to wystarczy, że zacznę coś opowiadać, cokolwiek, nawet to, co dzieje się na przystanku trolejbusowym i jak to się mówi "cyk" wyciągam smartfon XD. Lubię też słuchać muzyki, jak już wspominałam tworzę playlisty, których słuchają moi bohaterowie, więc gdy chcę"wskoczyć do ich świata" żeby zacząć pisać ciąg dalszy ich historii, po prostu odpalam Spotify. Miewam dłuższe przerwy w pisaniu opowiadań i pewnie niedługo się mi przytrafią, bo taki jest cykl roku. Na razie ich nie widać, ale zbliża się czwarty kwartał i będzie sporo pracy, już to czuję w kosteczkach moich palców XD. Wtedy bardzo tęsknię za opowiadaniem, ale są rzeczy ważne i ważniejsze (i w tym wypadku kasa "na życie" liczy się bardziej niż fun z pisania) XD.

Dziennikarka: Napomknęłaś wcześniej o wydaniu książki w wersji papierowej. Chciałabyś rozwinąć się w tym temacie i opowiedzieć jak to widzisz?

queenieLucyGil: Jeśli chodzi o wydanie książki, to długa droga przede mną. Po pierwsze, muszę napisać coś z czego będę naprawdę zadowolona. Może nawet dumna, tak że będę chciała to wydać i podpisać własnym imieniem i nazwiskiem. Na Wattpadzie piszę bo lubię, bo może komuś się spodoba, opowiem coś z perspektywy, która będzie dla kogoś nowością. Sprawdzam też jaki rodzaj narracji jest fajny dla odbiorcy, jaki "się czyta", próbuję też znaleźć swój gatunek literacki. To wszystko wciąż takie wprawki, próby i podejścia pod napisanie czegoś "na poważnie". Moimi wzorami są pisarze, którzy sprawili, że lubię czytać, bo ich "światy przedstawione" pochłaniały mnie bez reszty w jakimś okresie mojego życia. Może kiedyś napiszę coś, co można będzie bez żenady postawić na półce, a nie ukrywać gdzieś pod łóżkiem, żeby nikt przypadkiem nie zauważył, że ma się taką pozycję "literacką" XD. Myśląc o wydaniu książki trzeba też zająć się korektą, oprawą graficzną i kanałami promocji - nawet jeśli udałoby mi się zainteresować wydawcę, który brałby wcześniej wymienione elementy na siebie, to i tak chciałabym mieć w tym swój udział i decydować np. o rodzajach użytych grafik do promocji. Wydanie książki to żmudna praca, a w moim odbiorze nawet trudniejsza niż napisanie samej opowieści. Takiego wysiłku podejmę się tylko dla czegoś co moim zdaniem będzie tego warte :).

Dziennikarka: W takim razie powodzenia! Czy ktoś z Twojego otoczenia miał do czynienia z Twoimi dziełami? Dałaś je komuś do przeczytania? Rodzinie, znajomym, przyjaciołom?

queenieLucyGil: Konsultuję swoje pomysły z najbliższymi, pytam ich o zdanie, ale tych moich "wprawek" na Wattpadzie już nie czytają, bo zwyczajnie brakuje im czasu. Z drugiej strony, gdy już zdarzało mi się publikować coś w innych kanałach niż Wattpad, to zawsze czytali. Bardzo dawno temu, gdy chodziłam jeszcze do podstawówki, moja recenzja została nagrodzona w konkursie jednego z największych polskich portali internetowych. Byłam i nadal jestem z tego dumna, bo większość recenzentów była dorosłymi ludźmi, którzy mieli za sobą już jakieś doświadczenia literackie. No i była ja, no name z nikąd, w dodatku o dobrą dekadę, a czasem i dużo więcej, młodszą od nich. Zdaję sobie sprawę, że takie konkursy to nic takiego, ale mimo wszystko dało mi to swego rodzaju legitymację mentalną, do chociażby próbowania opowiadania innym swojej "wizji świata". Jako nagrodę dostałam też kilka książek z autografami autorów. I te książki do dziś są dla mnie bardzo ważne. Później jednak zajęłam się realizowaniem swojego największego marzenia, a było nim (i nadal jest) podróżowanie, a do tego trzeba sporych zasobów, których literatura, nawet pisana mocno komercyjnie, nie daje. Coś za coś. Chociaż moi rodzice zawsze uważali, że kiedyś coś napiszę bo przecież "przychodzi mi to naturalnie" XD. Niestety ilość nie idzie w parze z jakością XD.

Dziennikarka: Nawiązując do poprzedniego pytania, chciałam spytać o szczerość i podejście do drugiej osoby. Jak to jest według Ciebie? Zdanie w cudzysłowie jest Twoim zdaniem prawdą, czy też nie? „Raczej ciężko jest ocenić negatywnie twórczość swojej przyjaciółki."

queenieLucyGil: Myślę, że zdanie, które umieściłaś jest prawdziwe. Po pierwsze, działa tu prosta psychologia, że zwyczajnie nie chcemy urazić bliskiej nam osoby negatywną oceną jej pracy, możliwe, że widzieliśmy ile trudu włożyła w swoją twórczość. Z drugiej strony jeśli widzimy, że coś jest nie tak, np. jest dużo błędów, fabuła jest pełna dziur i ogólnie źle się to czyta, to naszym obowiązkiem jako przyjaciół jest zwrócenie na to uwagi, właśnie ze względu na szczerość, która jest wpisana w przyjaźń. Tym samym dochodzimy to zagadnienia konstruktywnej krytyki. Gdy chcę skrytykować czyjąś pracę, to pierwsze o czym myślę ,to jak ja bym się poczuła, gdyby ktoś zwrócił się do mnie słowami, które chcę wypowiedzieć/napisać. Czy zrobiłoby mi się przykro? Czy poczułabym złość? Czy poczułabym się atakowana? Jeśli tak, to staram się tak sformułować krytykę, żeby była bardziej neutralna. Staram się też zawsze podkreślić pozytywne aspekty pracy, bo wierzę, że w każdej można je znaleźć. O ile uwielbiam szczerość, o tyle "brutalną szczerość" uważam za szczerość tylko z nazwy. Najczęściej jest to zawoalowany atak, czasem nieświadomy, ale jednak. Nie znaczy to, że moje opinie zawsze są tak wyważone jak bym chciała XD. Czasem zdarza mi się kogoś urazić, ale to też jest dla mnie moment na zastanowienie się co mnie striggerowało tak bardzo, że "przypuściłam" atak.

Dziennikarka: Na Wattpadzie dosyć popularne są różnego rodzaju konkursy. Brałaś kiedyś w jakimś udział, promując tym samym swoje dzieło?

queenieLucyGil: Nie, nigdy. Chociaż jeśli trafi się konkurs, który uznam za interesujący, to pewnie wezmę udział. :) Bardziej dlazabawy niż dla promocji. :)

Dziennikarka: Czy poza pisaniem na Wattpadzie czytasz również tutejsze dzieła? Jeśli tak, to w jakiej tematyce lubisz się najbardziej i, czy jesteś w stanie polecić coś z tutejszej literatury?

queenieLucyGil: Mam całą listę lektur, zarówno po polsku jak i angielsku. Lubię też tłumaczenia mang/manhw/manhu (w ogóle znalazłam tu kilka perełek :)). Wracając do tego co czytam, to głównie NA, YA, psychologiczne czy po prostu obyczajówki, ale są też pozycje fantasy i romanse. Jeśli coś mi się spodoba to czytam i komentuję, jeśli jest okej też staram się dawać gwiazdki, np. tym rozdziałom, które mi się spodobały. Nie bywam "złośliwą czytelniczką" i nie czepiam się za bardzo języka czy błędów stylistycznych, czasem delikatnie staram się zwrócić uwagę na błędy językowe (jeśli już je wyłapię XD). Jedyne czego faktycznie nie lubię (i to bardzo XD), to zbyt stereotypowego podejścia i "płaskich" postaci, takich Mary Sue i Gary Stu, ale wtedy raczej przestaję czytać opowieść niż wyrzucam z siebie jad w komentarzach XD. Nie stosuję tej osławionej "brutalnej szczerości" XD. Nie jestem na Wattpadzie, żeby poprawiać sobie samopoczucie "jadąc" po innych autorach czy opowiadaczach. :) Co mogłabym polecić? Myślę, że warto poszukać swoich ulubionych gatunków i perełek (sama trafiłam przez przypadek). Warto odkrywać i dawać szansę pozycjom, które trafią do nas właśnie z przypadku. :) Moim zwyczajem powiem, warto ruszyć i dać się porwać przygodzie... albo po prostu poszperać na Wattpadzie ;)

Dziennikarka: Na jakim urządzeniu najczęściej czytasz i ogólnie korzystasz z Wattpada? Jest to telefon, laptop, a może coś zupełnie innego?

queenieLucyGil: Z Wattpada najczęściej korzystam na smartfonie, zarówno do czytania jak i pisania. Jest poręczny, zawsze mam go ze sobą i w każdej chwili mogę z niego skorzystać. Oczywiście ma to swoje minusy, np. nie ogarnęłam pauz przy dialogach, ale i tak uważam, że smartfon jest najwygodniejszy przy moim stylu życia. :)

queenieLucyGil: Wiele osób ma podobne zdanie w tej kwestii. Jak jest u Ciebie z książkami papierowymi? Czytasz coś, co zechciałabyś polecić? Masz swoją ulubioną pozycję bądź autora?

Dziennikarka: Hmm... to wbrew pozorom trudne pytanie. Lubię wielu autorów. Chyba tak naprawdę z większości gatunków jestem w stanie wskazać pozycję, która z jakiś względów jest dla mnie ważna. Na pewno mam ogromny sentyment do "Silmarillionu" Tolkiena, głównie ze względu na historię Berena i Luthien, którą uważam za najpiękniejszą historię miłosną w high fantasy (i chyba w ogóle :)). Uwielbiam też cykl o Ziemiomorzu LeGuin (samą autorkę uważam za jedną z najwybitniejszych pisarek wszechczasów). Fantasy traktuję trochę jak współczesną mitologię, do której chętnie wracam. Podobnie mam z science-fiction, gdzie nadal fascynuje mnie Lem (tak, wiem „Bajki robotów" są straszne ale „Solaris" wybitne). Co zabawne nie umiem pisać fantasy ani science-fiction XD. Wciąż niezmiennie porusza mnie „Jądro ciemności" Conrada czy „Dżuma" Camusa. Na liście "książek, które mnie ukształtowały" jest też Nietzsche, Arendt czy Beauvoir, bo filozofia jako dziedzina nauki była mi zawsze bardzo bliska. Tak, jestem nudziarą i lubię starocie XD. Z nowszych i bardziej współczesnych lektur uwielbiam „Sagę Księżycową" Meyer i „Lustrzannę" Dabos. Ostatnio czytam wyłącznie na czytniku, bo praktycznie wszystko jest już w wersji elektronicznej. 

Dziennikarka: To prawda. Jednak moim zdaniem nic nie zastąpi książki w wersji papierowej! Posiadasz swojego ulubionego bohatera literackiego? Jeżeli tak, to kto to jest, z jakiej książki i wyjaśnij proszę dlaczego akurat ta konkretna postać przykuła szczególnie Twoją uwagę.

queenieLucyGil: Wielu bohaterów literackich jest mi bliskich, lubię ich i wciąż podziwiam, ale kilku jest mi szczególnie bliskich. Po pierwsze Luthien Tinuviel. Wiem, że Tolkien stworzył ją na wzór swojej żony Edith, ale jednocześnie dał jej wiele cech, które są mi bliskie, takich jak odwaga, upór, waleczność, umiejętność znalezienia wyjścia z trudnych sytuacji, czy aktywność i nie poddawanie się przeciwnościom losu. Luthien działa, walczy przeciwko złu i o swoje szczęście, i to bardzo u niej cenię, a także ogrom jej poświęcenia w imię miłości. Luthien kocha i to tak mocno, że jest w stanie poświęcić swój najcenniejszy skarb - nieśmiertelność, a nawet więcej, bo zgadza się na śmierć, która oddzieli ją od wszystkiego czym była od narodzin. Po drugie Ged z „Czarnoksiężnika z Archipelagu". Czuję, że jest mi bliski, chociażby dlatego, że uwielbiał podrożować i odkrywać świat, był niezwykle utalentowany i miał ogromną wiedzę, ale też miał swoje ludzkie słabości, które doprowadziły do nieszczęścia. Sprowadził cień, otwierając przejście między światem żywych a umarłych. Koniec końców jednak pokonał to co sprowadził. Chyba mam słabość do postaci, które mają cechy, które lubię w sobie XD.

Dziennikarka: Nic w tym złego, ha, ha! Jakie zakończenie książki bardziej do Ciebie przemawia, otwarte czy zamknięte?

queenieLucyGil: To zależy od historii, którą akurat czytam. Czasem mam ochotę zakończyć opowieść z pewnością co było dalej, a czasem zakończenie otwarte, zostawiające nutkę niepokoju daje mi większą satysfakcję. Nie zależy to od gatunku, a bardziej od stylu narracji jaki prowadzi autor. Im opowieść mniej oczywista i schematyczna tym bardziej pasuje mi zakończenie otwarte. Przy opowieściach lekkich i takich łatwo się czytających, wolę zakończenie zamknięte. :)

Dziennikarka: To pytanie jest dosyć trudne, ale jestem ciekawa Twojej odpowiedzi. Każdy autor ma wobec tego inne zdanie. Jedne do drugich nie mają podjazdu, ale czy jesteś w stanie wskazać, które książki wolisz bardziej? Przemawiają do Ciebie te Wattpadowe, a może jednak klasyczne, na papierze?

queenieLucyGil: Borze zielony znowu powiem: to zależy XD. Bardzo lubię czytać w środkach komunikacji, np. pociągach i czytanie papierowych książek może być w takich miejscach zwyczajnie trudne... Opowiem anegdotkę z życia. Bardzo dawno temu jechałam pociągiem do Warszawy i uznałam, że koniecznie ale to koniecznie muszę przeczytać choć trochę mojego prezentu gwiazdkowego, którym był... "Król Bólu" Jacka Dukaja. Dla osób, które nie znają tej książki powiem, że ma ona ponad 800 stron, więc zwyczajnie jest OLBRZYMIA. Przyznam szczerze, że czytanie takiej książki było dla mnie karkołomne, a miny współpasażerów... no cóż, były ciekawe od niedowierzania po lekkie zdziwienie. Wracając do meritum, lubię papierowe wydania, ale zawsze na pierwszym miejscu jest wygoda czytania i tutaj wygrywa czytnik i wersje elektroniczne. :)

Dziennikarka: Jest coś, co przeszkadza Ci w czytaniu książek? (Chodzi o jakieś jej elementy/wątki, które mogą Ci nie odpowiadać).

queenieLucyGil: Irytuje mnie brak płynnej narracji, czyli gdy przez tekst trzeba się "przedzierać" bo jest zbyt "ciężki", np. przez opasłe opisy osób czy miejsc, które pełnią tylko funkcję informacyjną. Ogólnie nie lubię opisów i detali, które nic nie wnoszą do fabuły ale są wrzucane po to, żeby pokazać kunszt językowy bądź dokładnie ukazać jak autor wyobraził sobie swoich bohaterów. Każdy człowiek posługuje się językiem, który tworzy pewną "melodykę wypowiedzi". Można powiedzieć, że narracja każdego autora ma swój unikalny "rytm". Osobiście lubię "żywą melodykę i wartki rytm". :) O dziwo, jeśli narracja jest dobra, przyjemna i lekko się ją czyta, nie zwracam uwagi na błędy, nawet ortograficzne. Oczywiście zauważam je, ale jestem w stanie "przejść nad nimi do porządku dziennego". Nie jestem purystką językową, bo sama też robię sporo "byków i baboli". Drażnią mnie za to urwane wątki i nic nie wnoszące sceny. W opowieści wszystko powinno być po coś, bo chodź w życiu tak nie jest, to jednak opowieść musi mieć jakiś sens i cel. Ważne, żeby historia posiadała jasno wyznaczony początek, rozwinięcie i koniec. Powinna też koncentrować się wokół jakiegoś zagadnienia, np. podróży bohaterów, odkrywania tajemnicy, czy przemiany wewnetrznej. Jestem przeciwniczką stereotypizacji i bezrefleksyjnego powielania klisz i schematów literackich. Nie lubię "płytkich postaci", zbyt oczywistych rozwiązań fabularnych i trywialializacji bohaterów i ich historii. O jeżu kolczasty, wychodzi, że jednak jestem "picky reader" XD.

Dziennikarka: Jakie masz zdanie na temat reklamowania się u innych twórców? Robiłaś to kiedyś? Jesteś w stanie powiedzieć jak według Ciebie wyglądałaby dobra reklama książki, profilu?

queenieLucyGil: Osobiście na Wattpadzie zareklamowałam się może z 10 razy i to tylko poprzez wiadomości prywatne, nigdy na tablicy innych wattpadowiczów. Później przestałam, bo i tak nie było widocznych efektów, w sensie może jedna osoba przeczytała kilka pierwszych rozdziałów, którejś z moich opowieści. W dodatku zdarzyło się, że zostałam potraktowana bardzo protekcjonalnie przez jedną z osób, które otrzymały ode mnie wiadomość. Tak, że czytając poczułam się jak gorszy sort człowieka bo ośmieliłam się do niej napisać i zachęcić do przeczytania czegoś mojego. To było ponad pół roku temu i od tego czasu został mi niesmak, bo osoba w komentarzach wydaje się być "normalna". Nie miała też na profilu kategorycznego zakazu reklamy, nawet na tablicy, a więc nie popełniłam żadnego "wykroczenia" przeciwko jej regułom. Po prostu postanowiła być niemiła i protekcjonalna, więc była. Nie musimy się przyjaźnić, ale szanować się wypada, wszędzie i zawsze, tego wymaga kultura osobista. Chociaż jak wiadomo ludzie są różni. Wracając do meritum, chyba odradzałabym taką formę reklamy, bo można trafić na niezbyt miłych ludzi, którzy w najlepszym przypadku "objadą" Cię w wiadomości prywatnej a w najgorszym... w sumie nie wiem, ale może "wywalą" Ci ekaborat na tablicy, że "z czym do ludzi"? Lepszą formą reklamy jest dobre pozycjonowanie czyli używanie właściwych hasztagów vel tagów przy tworzeniu opowieści. To działa i nikogo nie drażni. :)

Dziennikarka: Zgadzam się. Wattpad to miejsce, gdzie nie trzeba podawać swoich danych osobowych. Niemniej niektórzy decydują się ujawniać kim są. Stąd pytanie, czy Wattpadowi twórcy mają problem z ujawnianiem swoich tożsamości? Jak myślisz, co może wpływać na decyzje o nie podawaniu tutaj swojego imienia i nazwiska?

queenieLucyGil: To ciekawe zagadnienie. Myślę, że osoby, które planują karierę literacką "z prawdziwego zdarzenia", czyli wydanie co najmniej jednej książki i sprawienie, że ich twórczość będzie też ich źródłem utrzymania, chętniej tworzą na Wattpadzie pod swoim imieniem i nazwiskiem. Amatorzy, tacy jak ja, którzy wciąż się uczą, raczej wolą używać pseudonimów, żeby nie łączono ich z tym co sobie "wieczorami skrobią dla funu". Jakoś nie bardzo chciałabym żeby mi ktoś na spotkaniu firmowym wyjechał, że czytał moją opowieść na Wattpadzie i generalnie powinnam się bardziej przyłożyć do roboty, to może szybciej dostanę awans, a nie piszę "te bzdurki" XD. Anonimowość pozwala na popełnianie większej liczby błędów, bo nikt cię nie rozlicza i nie łączy z tym co piszesz pod pseudonimem, zwłaszcza jeśli nie dzielisz się swoją prywatnością a tylko twórczością. Za pseudonimem możesz się schować ty ale też twoi bliscy, im też dzięki temu zapewniasz anonimowość i ich chronisz przed hejtem.

Chciałabym w tym miejscu wspomnieć, że cofnęłam właśnie publikację Goodbye Stupid Dream, żeby zająć się jego korektą. Nie wiem kiedy wróci na mój profil. To takie uaktualnienie informacji w wywiadzie. :)

Dziennikarka: Rozumiem. Pisarz musi czytać książki, aby samemu coś napisać, oraz czy pisanie to według Ciebie talent, czy też umiejętność nabyta?

queenieLucyGil: Moim zdaniem, jeśli ktoś nie czyta, nie jest w stanie pojąć dlaczego czytanie jest tak ważne. Zgodnie z zasadą czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Nie tęsknisz za czymś czego nie znasz. Dla mnie pisarz jest wtórny wobec czytelnika, oczywiście kiedyś musiała powstać pierwsza powieść i pierwsza książka, ale uważam, że wyewoluowała z opowieści ustnych, mitów, legend i historii rodzinnych, które ludzie przekazywali sobie od wieków (niech mnie ktoś poprawi jeśli gadam bzdury ;)). Pisarz to zawód, powołanie czy też pewna rola (jak zwał tak zwał), a opowieści po prostu tworzymy żeby zrozumieć świat. Każdy z nas ma swoje opowieści, które go tworzą a tylko niektórzy zostają pisarzami. Co do talentu to uważam, że to 10% sukcesu, reszta to praca, w dodatku mozolna i długa. :) Dlatego jeśli ktoś czuje, że chce pisać i opowiadać, to po prostu powinien dużo ćwiczyć i się nie poddawać. :)

Dziennikarka: Dobrze powiedziane! Jakie gatunki przyciągają do siebie większe grono odbiorców? Jesteś w stanie to określić?

queenieLucyGil: Hmm... Na pewno gatunki literackie, które się sprzedają, to te, które przyciągają najwięcej odbiorców. W końcu popyt nakręca podaż. :D Tak ujmując sprawę, to chyba najlepiej zerknąć na bestsellery różnych księgarń. :) Czyli wychodziłoby, że nie są to książki zbyt ambitne, ale takie, które pozwalają ludziom odpocząć, oderwać się od codzienności, która bywa, bądź co bądź momentami tak szarobura, że aż strach. ;) Takie książki sprawiają, że czujemy się lepiej lub po prostu zapominamy o trudach dnia codziennego, co też jest bardzo ważną funkcją literatury.

Dziennikarka: Pisanie to sztuka. Myślisz, że jest coś, za czym pisarze nie przepadają? Nie chodzi tutaj o indywidualne opinie na dany temat, a o ogół. Co sprawia, że z twarzy Twórcy znika uśmiech?

queenieLucyGil: To dość trudne pytanie, ale myślę że obiektywnie najtrudniejsze dla twórcy jest, gdy jego dzieło spotyka się z nikłym odzewem, albo nawet nie wzbudza żadnych emocji. Mimo wszystko chcemy, jako autorzy, wywołać pewne emocje u odbiorcy, a gdy ich nie ma czujemy zawód.

Dziennikarka: Niemniej jest coś jeszcze. Hejt i konstruktywna krytyka to przeciwieństwa. Jakie masz zdanie na temat tych dwóch pojęć? Czym dla Ciebie jest hejt, czy kiedykolwiek go doświadczyłaś, a także jak ważna jest (jeżeli tak uważasz) według Ciebie konstruktywna wersja krytyki i co wnosi do twórczego świata?

queenieLucyGil: Hejt jest wbrew pozorom bardzo często spotykanym zjawiskiem i myślę, że każdy na jakimś etapie swojego życia się z nim spotkał. Zwłaszcza w miejscach takich jak Wattpad, gdzie wydaje nam się, że możemy spokojnie "zachować anonimowość". Hejterzy wierzą, że mogą być anonimowi "w sieci", co jest bzdurą. Jako, że pracuję w IT wiem jak łatwo jest "wytropić" hejtera, naprawdę jest cała masa narzędzi i źródeł, które wcale nie są trudno dostępne. :) Tak naprawdę każdego można "wytropić" jeśli rzecz jasna się chce. Często osoby, na które spada hejt nie mają czasu i możliwości żeby "pójść na wojnę" z hejterem. Po pierwsze, ciężko wygrać z osobą, która jest na tyle owładnięta swoją"misją", bo pamiętajmy, że większość hejterów "czegoś broni" lub "coś tępi", że może zacząć kogoś prześladować nawet go nie znając. Z fanatykami, jak wiemy z historii, walczy się ciężko, a hejterzy są fanatyczni w swojej nienawiści. Czy miałam z hejtem do czynienia? Tak, nie raz i nie dwa, dlatego też tak bardzo staram się unikać "wystawiania się na strzał". Hejt, nawet dla "starych wyjadaczy" jest bolesny, bo taki ma być, tego chce hejter, żeby bolało, żebyśmy "zamilkli i zniknęli".

Co do konstryktywnej krytyki, to jej podstawą jest szczerość ale i szacunek do drugiej osoby. Powinniśmy jednocześnie pokazać błędy, ale i dobre strony pracy twórcy. Nasz język powinien być taki, żeby nie zranić drugiej osoby słowami. Zresztą, jako twórcy pracujący ze słowem powinniśmy czuć te niuanse i wagę emocjonalną słów. Jeśli mamy z tym problem, powinniśmy spróbować postawić się na miejscu osoby, którą chcemy skrytykować i zadać sobie pytanie jakbyśmy my się poczuli otrzymując takie słowa. Po otrzymaniu konstruktywnej krytyki osoba, której jej udzielaliśmy, powinna mieć chęć do poprawy błędów ale też wiarę w to, że jest w stanie to zrobić. Hejt ma na celu uciszenie i wyeliminowanie twórcy, a konstruktywna krytyka ma na celu wzmocnienie i poprawę pracy autora. 

Dziennikarka: Zatem dobrze jest rozróżniać te dwa pojęcia, bo tylko jedno z nich przynosi pożytek. Co sądzisz o podkradaniu cudzych pomysłów? Spotkałaś się z plagiatem?

queenieLucyGil: Na szczęście nikt jeszcze nie chciał mi ukraść opowieści, bo nazwijmy rzeczy po imieniu: plagiat to kradzież własności intelektualnej. Może moje opowieści nie są zbyt ciekawe, a może po prostu moi Czytelnicy są uczciwymi ludźm? W każdym razie nie mówię hop, bo może po prostu o czymś nie wiem. Znam za to wiele historii związanych z plagiatem prac naukowych. To naprawdę nagminny proceder na uczelniach, dlatego pracę są "przepuszczane" przez program antyplagiatowy. 

Dziennikarka: To prawda. Jakie masz zdanie odnośnie gwiazdek, wyświetleń i komentarzy? Są dla Ciebie ważne? Czy sprawiają, że integrujesz się przez to ze swoimi czytelnikami i osobami Cię obserwującymi?

queenieLucyGil: Gwiazdki i komentarze są bardzo motywujące. Myślę, że to ich główna funkcja. Dzięki gwiazdkom wiem ilu osobom moje opowieści się w ogóle podobają, a dzięki komentarzom wiem co jest w historiach okej, a co należy poprawić. :) Jeśli chodzi o same wyświetlenia, to dla mnie liczy się stosunek wyświetleń do gwiazdek. Jeśli wyświetleń jest dużo a gwiazdek mało, to oznacza, że z opowieścią jest coś nie tak, przynajmniej w moim odczuciu. Może jest nudna i np. Czytelnik porzuca ją w trakcie rozdziału?

Jeśli chodzi o integrowanie się z Czytelnikami, to lubię zasadę wzajemności. Jeśli ja jestem aktywna u kogoś pod opowieścią, to lubię gdy ta osoba też czyta moje historie. Staram się też regularnie odwiedzać opowieści moich Czytelników. Dzięki takim działaniom buduje się przyjazną i zaangażowaną atmosferę. Znaczy, tak jest w moim odczuciu. :)

Dziennikarka: Co do czytelników, ile osób obserwuje Twój profil na dzień dzisiejszy?

queenieLucyGil: 86 osób, nie jest to dużo, ale nie zawsze chodzi o ilość ale o jakość. :)

Dziennikarka: Na Wattpadzie możemy umieścić informacje o sobie w opisie i dodawać ogłoszenia na tablicy. Jak ważne jest, Twoim zdaniem, zaglądanie do opisu, jego posiadanie i używanie wspomnianej tablicy?

queenieLucyGil: Opis na profilu to coś jak przywitanie się z Czytelnikiem i przedstawienie mu się. Z opisu możemy wywnioskować trochę o tym jaki jest jego właściciel, jakiego języka używa, a to ważne, gdy szukasz lektury dla siebie. Sposób narracji jest równie ważny jak poprawność językową, a dla mnie nawet ważniejszy, bo nad poprawnością językową łatwiej pracować, niż nad umiejętnością narracji. I często już w opisie widzimy jaką narrację w stosunku do siebie używa autor, co w większości przekłada się na jego twórczość. :) Oczywiście nie zawsze, ale uważam, że warto umieszczać opisy i je czytać. :)

Co do tablicy, to uważam, że używanie jej do komunikacji z Czytelnikami jest ważne, buduje dialog, pozwala utrzymać z nimi kontakt, np. gdy mamy blokadę twórczą i nie jesteśmy w stanie napisać ani linijki opowiadania. To miłe, gdy dajesz znać swoim Czytelnikom co z opowiadaniami, które czytają. Ważne jest też to, że na tablicy możesz wrzucić reguły odnośnie swojego profilu, np. że nie chcesz reklam na tablicy, a tylko w wiadomościach prywatnych lub, że w ogóle ich sobie nie życzysz (tak samo możesz to zrobić w opisie). :)

Dziennikarka: Po części już o tym wspomniałaś, ale chciałabym, żebyś rozwinęła myśl. Co sądzisz o słuchaniu muzyki podczas tworzenia, a także, jakie masz zdanie odnośnie audiobooków i podcastów. Słuchałaś kiedyś czegoś?

queenieLucyGil: Przy samym pisaniu nie słucham muzyki, ale żeby się zainspirować jak najbardziej. Jak już wspominałam, moi bohaterowie mają swoje własne playlisty. :) Ogólnie bardzo lubię słuchać zarówno muzyki jak i audiobooków, czy podcastów. Czasem mam problem z lektorem, nie każdy mi odpowiada, stąd częściej sięgam po książki w formie elektronicznej, czy papierowej. Jestem wrażliwa na barwę, czy ton głosu, szybko umiem wyłapać jak czuje się osoba mówiąca, śpiewająca, czy czytająca dany tekst. Czasem nie muszę znać języka, w którym śpiewa dana osoba, żeby "zrozumieć przekaz". Mam oczywiście swoich ulubionych lektorów, tutaj pewnie nikogo nie zaskoczę, że Krystyna Czubówna jest najlepsza XD. Nie mam za to ulubionych podcasterów, chodź swego czasu słuchałam dużo podcastów, np. Strefy Psyche Uniwersytetu SWPS. :)

Dziennikarka: Mój uniwersytet, ha, ha! Korzystasz z e-booków i czy piszesz, czytasz blogi?

queenieLucyGil: SWPS to świetny uniwersytet. :) Też kiedyś rozważałam tam studia. :)

Jeśli chodzi o e-booki to korzystam, zwłaszcza w pracy i głównie po angielsku. To samo dotyczy blogów, czytam głównie branżowe, związane z IT. 

Dziennikarka: Jakie masz zdanie na temat Wattpad Premium?

queenieLucyGil: Mam i bardzo ułatwiło mi życie. :) Nie lubię reklam i często "gubiłam wątek" w historiach, które czytałam właśnie przez reklamy. Dlatego zdecydowałam się na wykupienie subskrypcji i póki co nie żałuję. :)

Dziennikarka: Jesteś jedną z nielicznych osób, które zdecydowały się na taki zakup. Opowiedziałabyś coś więcej odnośnie wspomnianej płatnej wersji? Jakie udogodnienia, poza usunięciem reklam, ona posiada?

queenieLucyGil: Powiem szczerze, że chyba żadnych innych, albo ja innych nie zauważyłam. :) Kupiłam właśnie ze względu na brak reklam... Hmmm, chyba muszę poszperać w ustawieniach. :)

Dziennikarka: Trzeba! Występują na Wattpadzie błędy, które Cię irytują? Jest coś czego brakuje Ci w tej aplikacji i czy według Ciebie Wattpad powinien być aktualizowany? Jeśli tak, to dodałabyś coś lub w nim zmieniła?

queenieLucyGil: Hmm... brakuje mi na pewno dobrze skonstruowanego mechanizmu polecania nowych pozycji do przeczytania. Mam wrażenie, że Wattpad wciąż poleca mi to samo, chociaż czytam różne gatunki. W dodatku opowieści, które poleca są z przed kilku lat. Myślę, że algorytm poleceń jest po prostu bardzo prosty, żeby nie powiedzieć ubogi XD. No na AI to nie stoi na pewno XD. Ogólnie od strony technicznej jest sporo niedociągnięć i drobnych bugów, które czasem nie są widoczne, a czasem walą po oczach XD. Żeby nie zanudzać... przeprogramowałabym po całości żeby był bardziej UXowy XD.

Dziennikarka: Jak często zaglądasz na Wattpad i co wyniosłaś z użytkowania tej aplikacji? Czy sam Wattpad, jak i pisanie pomogło Ci odnaleźć siebie?

queenieLucyGil: To ciekawe pytanie, najpierw odpowiem na to jak często zaglądam na Wattpad. Czasem wpadam raz dziennie, czasem raz na kilka dni. To zależy od mojego obłożenia życiem zawodowym i prywatnym.

To co wyciągnęłam z użytkowania tej aplikacji, to na pewno wgląd w to jak teraz tworzą swoje opowieści autorzy z Wattpada. Ostatnio panuje pewna moda na "autorów z Wattpada" i to ciekawe zjawisko. Myślę, że ogólnie jestem dość refleksyjną osobą i o ile samo pisanie i "opowiadanie świata" jest dla mnie czymś naturalnym, o tyle do publikacji musiałam się przekonać. Mój samokrytyk ma używanie XD. 

Dziennikarka: Czy poza Wattpadem działasz również na innych stronach bądź aplikacjach?

queenieLucyGil: Nie, Wattpad to mój debiut jako opowiadaczki historii. Wcześniej brałam udział w różnych konkursach, ale baaaaardzo dawno temu (jak już wspominałam przy którymś pytaniu - przepraszam nie pamiętam przy którym :() i raczej jako recenzentka, niż autorka tekstu. Jestem obecna tylko na Wattpadzie, więc próżno mnie szukać gdzieś indziej. :)

Dziennikarka: Czym tak właściwie jest dla Ciebie Wattpad?

queenieLucyGil: Wattpad jest dla mnie miejscem gdzie anonimowo (tak jak na to pozwalają możliwości techniczne) mogę opowiedzieć historie, które pojawiają się w mojej wyobraźni. Jest miejscem gdzie mogę doskonalić swój warsztat i testować różne nowe pomysły narracyjne. Na Wattpadzie można też znaleźć sporo ciekawych opowieści, patrzeć jak powstają i dopingować do wydania tych najlepszych. To zawsze ciekawe doświadczenie patrzeć jak "rodzi się" nowy pisarz/pisarka. :)

Dziennikarka: Jak opisałabyś swoją twórczość?

queenieLucyGil: Jednym słowem? Amatorska. :D Nie czuję się pisarką, raczej opowiadaczką historii, trochę bajarką, chodź nie tworzę bajek ani baśni. Pisanie sprawia mi radość, pozwala oderwać się od codzienności i nabrać dystansu do tego co się dzieje wokół. To jak wciśnięcie przycisku "zwolnij". Lubię pisać o ludziach, ich psychice, emocjach, relacjach, zachowaniach i wewnętrznych narracjach. Piszę o świecie poprzez "opowiadanie ludzi". ;) Czasem oczywiście łapie mnie zwątpienie, ale w gruncie rzeczy piszę bo tego potrzebuję, a pubilkuję bo może komuś się spodoba. :) Jeśli nie, to trudno. :) Pisać nadal będę, ale może znów tylko dla siebie. :)

Dziennikarka: Poza pisaniem masz może jakieś inne pasje, zainteresowania, o których chciałabyś opowiedzieć?

queenieLucyGil: Może zabrzmię sztampowo, ale lubię moją pracę. Projektowanie i wytwarzanie oprogramowania ma w sobie urok nauki (w tym typowo angielskim brzmieniu science), którą zawsze bardzo lubiłam, bo dawała efekt jak to mówię: "wow", czyli olśnienia, odkrywania czegoś nowego. IT daje też duże ramy dla bycia "ekscentrycznym", a ja wciąż mam w szafie onesie jednorożca i brelok z Luną z Czarodziejki z Księżyca przy kluczach (o kolekcji mang nie wspomnę XD). Mam też całą masę swoich innych "dziwact", które żadna "porządna" posada nie byłaby w stanie tak "beztrosko" tolerować XD. Wspomniałam też wcześniej o podróżach, które kocham i na które pozwala mi praca, czasem też podróżuję służbowo, chociaż z racji zobowiązań rodzinnych rzadziej niż kiedyś. Głównie chodzi o USA, a najbardziej o Nowy Jork i ogólnie wschodnie wybrzeże. Z moich innych hobby, to łączące się z podróżami wędrówki przez góry, z plecakiem (jeszcze nie odważyłam się na Via Ferraty - z wł. Drogi Okute - ale może kiedyś mi się uda). Lubię odkrywać inne kultury, zwyczaje, obrzędy i religie (chociaż sama jestem ateistką). Ciekawi mnie też "strefa psyche" (takie odwołanie do podcastu Uniwersytetu SWPS ;)), czyli psychologia (w tym rozwojowa, bo jestem mamą), ale też społeczne zachowania ludzi. No dobra... interesuje mnie praktycznie wszystko XD, chociaż mam swoje "koniki". Moją główna umiejętnością według testu Gallupa, jest "uczenie się" i uważam, że to prawda XD. 

Dziennikarka: Sporo tego, rzeczywiście, ale to moim zdaniem niesamowite! Miałabyś jakąś radę dla początkujących pisarzy?

queenieLucyGil: Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą, żeby mnie o to pytać, ale spróbuję odpowiedzieć, tak jak odpowiedziałabym każdej osobie, która próbuje swoich sił w nowej dziedzinie. :D Po pierwsze, próbować robić to co chcę się robić (trochę masło maślane, a w dodatku oczywiste XD), nie poddawać się gdy nie wychodzi, przyglądać się swoim błędom, poprawiać je, modyfikować swoje zachowanie (czyli np. sposób pisania, miejsce, czas, kiedy się to robi) i próbować jeszcze raz. Pytać o rady i przyjmować konstruktywną krytykę (ale nie hejt, nim się nie przejmować, chociaż to bardzo trudne), szukać osób i grup, które mogą nas wspierać. Szukać inspiracji, czytać innych autorów, oglądać seriale, rozmawiać i uczyć się nowych rzeczy. Ale najważniejsze: zadać sobie pytanie, czy pisanie daje nam radość. Jeśli nie, to wcale nie musimy tego robić. Kariera pisarza/pisarki to tylko jedna z możliwości, a my powinniśmy robić to, co nas w jakiś sposób uszczęśliwia. Niekoniecznie jest łatwe i możemy czasem mieć tego dość, ale jeśli naprawdę daje nam to radość na takim bardzo wewnętrznym poziomie, nie wyobrażamy sobie bez tego życia, to powinniśmy to doskonalić. :)

Dziennikarka: Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie! Chciałabyś kogoś pozdrowić, a w przyszłości zobaczyć wywiad z jakimś innym wattpadowym twórcą?

queenieLucyGil: Chciałabym pozdrowić moje ulubione twórczynie i zarazem Czytelniczki na Wattpadzie: aallexaaflower, Szelka22, SarahWitkac, KreatywnieZK, Michaelarosa, Natalia_E_Fox, ginger_write_books i Pilenaa (oraz wszystkich, których zapomniałam wymienić, za co przepraszam!). I tak naprawdę z każdą z nich chętnie przeczytałabym wywiad. :)

Dziennikarka: Tym oto akcentem dotarłyśmy do końca wywiadu. Rozmowa była niezwykle interesująca! Dziękuję za poświęcony czas i chęć wzięcia udziału w projekcie. Życzę samych sukcesów, pozdrawiam! ❤️

queenieLucyGil: Również bardzo dziękuję za możliwość udzielenia wywiadu, tak jak wspominałam, to dla mnie ogromne wyróżnienie! :) Z mojej strony bardzo dziękuję za ciekawe pytania i poświęcony czas! Życzę powodzenia w prowadzeniu tak świetnego projektu! Pozdrawiam serdecznie! ❤️

Dziennikarka: Pięknie dziękuję! ❤️

Wywiad przeprowadziła: xNoorshally

✩ ✩ ✩

Zapraszam Was serdecznie na profil queenieLucyGil, z którą wywiad właśnie przeczytaliście. Być może znajdziecie u niej coś dla siebie. To naprawdę mały gest, który z pewnością umili jej dzień!

✩ ✩ ✩

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top