2
-Cześć córeczko, co tam u ciebie?
-Nie najgorzej tato, a u ciebie?
-Jest dużo pracy. Młodzi nawalili i teraz trzeba po nich sprzątać.
-Tato?
-Tak kochanie?
-Co z mamą?
-Nie wiem. Bardzo długo się z nią nie widziałem. Przepraszam cię serduszko, ale muszę już kończyć, bo system nawalił, zadzwonię później, ok?
-Okej, kocham cię.
-Ja ciebie też-rozłączył się.
◾◾◾
Z salonu przeszła do swojego tymczasowego pokoju, który dzieliła z Harrym. Dziś była sama w domu. Chłopcy pojechali do modestu, by omówić sprawę trasy koncertowej. Nie było ich już kilka godzin.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Dzień dobry Diano, będziesz dzisiaj na treningu? Słyszałem, że nie mieszkasz już z mamą.
-Tak... Um, postaram się przyjechać. Tak jak zawsze 18? Tak?
-Tak. Oczywiście, do zobaczenia.
-Do widzenia.
-Ja pierdziele! Jak ja się tam dostanę? Chłopaków jeszcze nie ma. Dobra, dzwonię do Harrego-pomyślała.
-Co tam siorka?
-Jest taka sprawa. Muszę się dostać na trening, a nie mam za bardzo czym. Jesteś wolny przed osiemnastą?
-Nie dam rady się wyrwać.
-A ktoś inny? W sensie Louis?
-Też nie bardzo.
-Co się dzieje Harry?-usłyszała głos Zayna w tle.
-Ty dasz radę się wyrwać, no nie? Możesz powiedzieć, że idziesz do Perrie.
-Ta, a co?
-Gdzie masz to studio taneczne?
-Na Fleet Street.
-Mam ją zawieźć? Spoko. Nawet mi to na rękę-Harry podał mu telefon.-Na którą musisz tam być?
-Na osiemnastą.
-To bądź gotowa na wpół do. Jest tam jakieś miejsce do siedzenia?
-Może być-Zaśmiała się.
-Został bym tam, bo mogliby się domyślić, że kłamie.
-Okej. Trener jest dość elastyczny.
-Musi. Przecież uczy tańca xd-dziewczyna śmiała się.
-Lepiej już mieć nie mów. Do zobaczenia.
-Nara.
-To co, pojedziesz ją?-Zapytał Harry.
-Pewnie. To lepsze niż siedzenie tutaj.
-Dzięki. W ogóle to jak tam u ciebie i Perrie?
-Nie jesteśmy razem.
-Co? Niall i Liam mówili coś innego.
-Przeczytaj to. Oni tego nie widzieli-pokazał mu wiadomości, z których wynikło, że cały związek to ustawka.
-Ostro.
-Gdyby mi powiedziała na początku, to nie byłoby zadymy.
-Tak miało być przyjacielu. Teraz pojawi się ktoś inny. Ktoś, kto naprawdę na ciebie zasługuje.
-Oby.
◾◾◾
-Teraz zaprezentują się Diana i Michael.
Para podeszła na środek sali i stanęła w pozycji początkowej. Gdy pierwsze nuty "when the party is over" zabrzmiały w głośnikach, tancerze zaczęli stawiać pierwsze kroki. Taniec współczesny to była ich wieloletnia pasja. Tańczyli razem od kilku lat i dobrze im się współpracowało.
-Więcej ekspresji Mikey!
-Staram się trenerze!
Zayn przyglądał im się z ciekawością. Przez chwilę nawet im zazdrościł. Jego umiejętności zaliczały się do bardzo prostych ruchów. Popatrzył na nią. Jej ciało wyginało się w różnych pozycjach. Swoim tańcem kusiła męską część widowni. Była piękna. Nie tylko na zewnątrz. Wszystkie emocje zachowały się na jej twarzy.
-Diana rozluźnij się! Jesteś za bardzo spięta!
-Wcale nie!
Chciała się przed nim pokazać. Była przecież w nim zauroczona. Musiała wypaść idealnie.
Ostatnie sekundy utworu.
Ostatnie ruchy w tańcu.
Poza końcowa.
-Nie było najgorzej, jednak musicie pamiętać o tym, że jesteście jednością. Taniec współczesny to nie taniec jednostek, lecz taniec dwojga załączonych ze sobą ciał.
-Staramy się jak możemy.
-To, że się staracie to nic. Musicie być idealni. Zamykacie cały pokaz. Wszystkie oczy będą zwrócone na was.
-Dobrze będziemy się starać więcej i będzie spoko. Po co się stresować?
-Jest to bardzo ważny pokaz. Pokaz mody od Louisa Vuittona. Będzie transmitowany na cały świat.
-O mój Boże! Czemu nam tego wcześniej trener nie powiedział!
-Nie chciałem was martwić.
-Teraz będzie jeszcze gorzej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top