Nominacja #3: Do trzech razy sztuka

To już moja trzecia nominacja, z czego jestem bardzo very happy - jakby to powiedziała moja polonistka, która się uczy podstaw angielskiego. Tym razem ślę ukłony i podziękowania w stronę Dziewczyna_z_lasu_ wraz z najgorętszymi pozdrowieniami!

1. Jak masz na imię?

Cóż, funkcjonuje RODO, więc nie odpowiem na to pytanie (może kiedyś, ale jeszcze nie jestem na to gotowa).

2. Gdybyś miała jeść przez całe życie jedną rzecz, co by to było?

Kiedyś nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie, ale teraz bez wahania mogę stwierdzić, że byłyby to croissanty z nadzieniem czekoladowo-orzechowym z Biedronki :D (huehue). Zwłaszcza że nie miałam żadnego w ustach od momentu rozpoczęcia koronaferii, więc tęsknię za ich smakiem... tak bardzo, że to aż boli (nie martwcie się, moi kochani, za jakiś czas znowu się spotkamy :-*).

3. Co sądzisz o tych shipach z Miraculum: Adrienette, Ladrien, Marichat, Ladynoir, Lukanette, Adrigami?

Oj, dziwię się, że ktoś chciał rozpocząć ze mną ten temat. Postaram się skrócić moje przemyślenia do mimimum - a to nie będzie łatwe.

ADRIENETTE - zwyczajna para nastolatków, a jednocześnie tak wyjątkowa; szkoda, że tak rzadko prowadzą między sobą normalne rozmowy, ale kiedy już to robią, moje serce skacze z radości; mimo że tak różni, to jednak dopasowani do siebie; po prostu stworzeni dla siebie ~ Mistrz Fu #adrienetteforeverinmyheart

LADRIEN - urocza para gołąbeczków, które nie potrafią na siebie spojrzeć bez rumieńców na policzkach; ship zdecydowanie niedoceniany przez fandom (według moich odczuć); dwójka zakochańców, którzy są odzwierciedleniem wzajemnych ideałów głównych bohaterów, ale jednocześnie wersje, które nie są do końca prawdziwe; dużo się od ich oczekuje, ciąży na nich duża odpowiedzialność i dlatego zawsze porównuję ich do południa, kiedy słońce świeci w zenicie, a ich blask przyćmiewa wszystko inne #ladrienforeverinmymind

MARICHAT - jeśli Ladrien to południe, to Marichat jest zdecydowanie północą, gdy jedynymi towarzyszami ich myśli są gwiazdy i księżyc; nasza nieidealna para, która cierpi z miłości do swoich idealnych wersji, każda ich interakcja jest dla mnie smutna, bo nie wiedzą, że się wzajemnie kochają, choć mam nadzieję, że w czwartym sezonie zmienią do siebie stosunek #marichatforeverinmyblood

LADYNOIR - mój odwieczny i zdecydowany faworyt spośród wszystkich; ich momenty to najpiękniejsze sceny w serialu; moje serduszko uwielbia ich szczególny rodzaj więzi, która jest zarezerwowana tylko dla głównej pary super bohaterów Paryża; nawet gdy w ff się nie kochają, ich przyjaźń jest bardziej wyjątkowa niż ich związki - które moim zdaniem i tak nie mają sensu, bo tej pary się po prostu nie rozdziela; podsumowując: niezniszczalni, niepokonani i nierozerwalni #ladynoirforeverinmysoul

LUKANETTE - eeeeeeeeeee; może być; nie powiem, scena w Silencerze była urocza, że ło Matko; ich związek byłby fajny, bo oboje mają artystyczne dusze, ale na dłuższą metę w tym związku by im czegoś brakowało, bo Marinette potrzebuje też trochę dreszczyku emocji, a Luka jest bardzo dojrzały i rozważny... jak już pisałam gdzieś kiedyś... niech im będzie #lukanettespierdanette

ADRIGAMI - mehmeh, nie wierzę, że muszę to komentować, ale niech będzie; no może i coś ich łączy: oboje są samotni i odizolowani od rówieśników, żyją zgodnie z harmonogramami (nawiasem mówiąc, ciekawi mnie czy jak będą ze sobą chodzić, to ich grafiki będą uwzględniały ich spotkania huehue :D); Kagami chce Adiego dla siebie, ale Adi sam nie wie, czego chce, Kagami mu imponuje, ale nie uważam, żeby czuł do niej coś poza podziwem... słowem: no od biedy może być #adrigamijestdobani

No dobra, a dla tych, którym nie chciało się tego czytać, skrót:

ADRIENETTE - KURDE ZARAZ DOSTANĘ ZAWAŁU... HELENA, RATUJ!!!! *pada i nie wstaje*

LADRIEN - O NIE, DOSTAJĘ CUKRZYCY <3<3<3

MARICHAT -CZY TYLKO MI SIĘ NAGLE ZROBIŁO GORĄCO?... MA KTOŚ LÓD MOŻE?? NIE???

LADYNOIR -OMG, CZY KTOŚ MI PRZYPOMNI JAK SIĘ ODDYCHA???

LUKANETTE - meh, może być od biedy, ale ogólnie bleee

ADRIGAMI - *facepalm*, fuj, łeee, zabierzcie to sprzed moich oczu 

4. Jakie jest pytanie, na które nie możesz znaleźć odpowiedzi?

Szczerze to nie wiem. No chyba że... z wyjątkiem jednego...

GDZIE SĄ MOJE CROISSANTY??? 

Tak, wiem, że nie o to chodziło, ale musiałam :D

5. Jak odkryłaś Wattpada?

A więc to było tak...

To był chłodny, deszczowy wieczór... siedziałam sama przy laptopie, popijając ulubioną herbatę z lipy z jedną łyżeczką cukru... wiatr huczał na zewnątrz, łamiąc gałęzie rosnącej nieopodal wierzby... słońce już dawno zaszło, a ja...

Nie no żart, nie pamiętam dokładnie jak to było :P

Po prostu któregoś dnia kilka miesięcy temu (koło października... o kurczę, to już pół roku *pada w szoku*) siedziałam i szukałam nowych fanartów z miraculum... oglądałam jakieś komiksy na YouTubie... i wpisałam w przeglądarce: historie z miraculum czy jakoś tak... i mi wyskoczyło kilka linków z Wattpada. A potem, cóż, weszłam w jeden z nich i... bum!... tak to się zaczęło :) 

6. Ulubiona lektura szkolna.

Uuuuu, ciężko może być, ponieważ jest dużo lektur, które lubię. Jeśli chodzi o podstawówkę, to zdecydowanie Opowieści z Narnii, w gimnazjum były to Dziady cz. II Mickiewisia, a liceum to raczej... hm... uwaga: Potop Sienkiewicza! Nie, nie żartuję, lubię Sienkiewicza, nawet jeśli potrafi być męczący...

7. Znienawidzona lektura szkolna.

To już trudniejsze pytanie, ale nich będzie: podstawówka to Kubuś Puchatek - nie pytajcie dlaczego; gimnazjum - chyba Zemsta; liceum - cała literatura okresu wojny i okupacji... nie żebym miała coś do tych autorów czy coś, ale po prostu nie uśmiecha mi się czytanie książek o bestwialstwie ludzi... w tak szczegółowy sposób. Więc to bardziej chodzi o to, że denerwuje mnie to, że człowiek, który pisze maturę, jest w pewien sposób zmuszany do czytania takich rzeczy... nawet jeśli jego umysł tego psychicznie dobrze nie znosi :'(

8. Najgłupsze wydarzenie z dzieciństwa.

Powiedzmy, że to jest najgłupsze i najbardziej żenujące z tych, które teraz mi przychodzą do głowy. Otóż zdarzyło się to, jak miałam chyba z sześć albo siedem lat. Byłam w kościele na Mszy Świętej razem z rodziną. Nie pamiętam dlaczego, ale tamtego dnia jakoś szczególnie chciałam szybko wrócić do domu albo po prostu żeby msza się już skończyła... byłam tak rozproszona i zanurzona we własnych myślach, że kiedy ludzie wstali tłumnie, żeby przyjąć komunię... ja poszłam za nimi. Początkowo byłam bardzo zadowolona z siebie, że już mogłam opuścić kościół... ale potem ze zdziwieniem zauważyłam, że ludzie wcale nie zmierzali do wyjścia i że moja rodzina została na swoich miejscach. Przestraszyłam się, nie wiedziałam o co chodziło... dopiero po chwili stania jak idiotka w tłumie zorientowałam się, co zrobiłam i szybko wróciłam do rodziców i rodzeństwa, które nie wiedziało, co ja przed chwilą odwaliłam. Ja w sumie też nie wiedziałam i zażenowana usiadłam na ławce :D. Chyba tak to mniej więcej wyglądało... tak to pamiętam.


Ach, tym razem nikogo już nie nominuję, bo po pierwsze skończyły mi się pomysły na pytania, a po drugie nie mam już kogo nominować, ponieważ nie chcę męczyć tych samych ludzi, aby odpowiadali na moje głupie pytanie, podczas kiedy mają na pewno mnóstwo innych ciekawych rzeczy do zrobienia...

Także to tyle, drodzy państwo...

Pozdrawiam i do zobaczenia następnym razem! (O ile będzie następny raz... nie no, żarcik :D)

Bywajcie :-*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top