Bonus #5 Dużo zamieszania.

Dejmira: *krząta się po całym domu*

Malwina: Co robisz?

Dejmira: Szykuję się.

Malwina: Czemu?

Dejmira: Bo spodziewam się kogoś.

Malwina: Kogo?

Dejmira: Kogoś niespodziewanego.

Malwina: Hiszpańskiej Inkwizycji?

*Jeff, KageKao i Toby wpadają do pokoju w czerwonych ubraniach*

Jeff: NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ HISZPAŃSKIEJ INKWIZYCJI!

Dejmira: *facepalm* To może lepiej ja już pójdę.

Klara: Ty idziesz na randkę?

Dejmira: Nie. Na przyjacielskie spotkanie.

Puppeteer: Za moich czasów to nazywało się randką.

Dejmira: To nie jest randka!

Ari: A z kim się "przyjacielsko" spotykasz?

Dejmira: Nie wasz interes. *patrzy na telefon* Muszę już iść *kieruje się w stronę drzwi*

X-virus: Czyli mamy wolną chatę? Imprezka!

Dejmira: Nie tak szybko w kuchni macie listę zadań, które macie zrobić kiedy mnie nie będzie.

Jeff: Pff. I tak tego nie zrobimy.

Dejmira: Tylko spróbujcie a skończycie pożarci przez Mercera.

Toby: Kogo?

Dejmira: Sami się przekonacie. A i Klara ty tu rządzisz *wychodzi*

*chwilę później w kuchni*

Klara: *trzymając listę* Ok więc mamy: zrobić zakupy, wyjść z Mercerem na polowanie Blackwatch, kupić sobie kebaby czy coś, posprzątać w domu, odebrać paczkę, podlać kwiaty, umyć samochód, zrobić pranie i nie rozwalić domu.

Puppeteer: Ta lista nie wydaje się być tak długa. Dlaczego więc jest tak dużo papierów?

Klara: To szczegółowe instrukcje i lista zakupów.

Malwina: To jak się dzielimy?

KageKao: Ja chcę jechać na zakupy!

Klara: Nie puszczę cię samego.

KageKao: Będę z Tobym.

Klara: Tym bardziej.

Masky: A jak ja z nimi pojadę?

Klara: Może być. Kto idzie z Mercerem?

Ari: Ja mogę.

Klara: Jasne. Ktoś chętny do pójścia po jedzenie?

*cisza*

Klara: W takim razie sama przydzielę do obowiązków. Jeff idziesz po kebsy, Ben i Zelda wy sprzątacie, Malwina..

Dark Link: Nie jestem Zeldą!

Klara: Jeszcze raz mi przerwiesz i się nią staniesz.

Dark Link: *patrzy w osłupieniu*

Klara: Wracając Malwina pójdziesz odebrać paczkę, ja podleję kwiaty, Puppeteer i X-virus umyjecie auto, Cherry Pau i Clockwork zrobią pranie.

X-virus: Cherry Pau i Clockwork nie ma poszły gdzieś.

Klara: Serio od kiedy ich nie ma?

*Od 5 dni*

Klara: O nie zauważyłam.

KageKao: Hej narratorze!

*Tak?*

KageKao: Możemy cię jakoś nazwać?

*Jasne*

KageKao: Nazwijmy go Kindred!

Klara: Jak już chcesz go nazywać postacią z Lol'a to nazwij go Jhin.

KageKao: Kindred!

Klara: Jhin!

KageKao: Kindred!

Klara: Jhin!

KageKao: Kindred!

Klara: Jhin!

KageKao: Kindred!

Ari: Przestańcie!

KageKao: Dobra

Klara: Przepraszam.

X-virus: To co zrobimy z tą ostatnią czynnością?

Klara: *przegląda kartki* Może zrobimy tak Puppeteer umyje auto a ty zrobisz pranie. Ok?

X-virus i Puppeteer: Ok.

Klara: W razie jakby co możecie kogoś poprosić do pomocy jeśli tamten skończy swoją czynność.

X-virus: Jasne.

Puppeteer: *pokazuje kciuka w górę*

Klara: A więc do roboty!

Jeff: *krzyżując ręce na piersi* Walę to nic nie robię.

Malwina: *chwyta go za bluzę* Albo pójdziesz, albo twoje ręce wyjdą dupą zrozumiano?

Jeff: *oburzony* Tak

Malwina: *puszcz Jeff'a* Dobrze *^^*

KageKao: Bierzemy Mustanga!

Malwina: Ja Yamahę!

Jeff: A co ja mam wsiąść?

Malwina: Rowerek pod dupę i jedziesz.

Ari: Poczta nie jest daleko więc możesz pójść na nogach, Malwino.

Malwina: *burkając* Dobra

KageKao: No to jedziemy! *bierze klucze*

Masky: *zabiera klucze* Ja prowadzę.

KageKao: To ja siadam z przodu!

Toby: Ej!

KageKao: Kto później mówi ten sam sobie szkodzi.

Masky: To nie tak leci.

KageKao: Nieważne

*KageKao wychodzi a za nim Masky i Toby*

Puppeteer: Czyli na razie nie mam nic do roboty?

Ari: A jak chcesz myć auto kiedy oni nim pojechali głąbie?

Puppeteer: Nie pytałem ciebie.

Klara: W zasadzie tak. Możesz robić to co chcesz.

Puppeteer: Tym lepiej dla mnie *idzie do salonu*

Ari: Tak a propos, kto to ten Mercer? Lis, lew, wilk, pantera?

Klara: Nie, człowiek a konkretnie Prototyp.

Ari: I on je ludzi?

Klara: Tak.

Ari: Dobra gdzie on jest?

Klara: W piwnicy.

Ari: Co?

X-virus: Ty nie wiesz tam on ma swój pokój, tam również jest sala treningowa, sala tortur, winiarnia, wielka sala która pomieści bardzo dużą liczbę osób, schron anty zombiakowy, sala spotkań asasynów, grobowiec i jeden pokój o którym nikt nie ma pojęcia.

Malwina: Brzmi dużo jak na jedną piwnice.

Jeff: Nasz dom jest wielkości 3 wielkich domów, a ty się dziwisz piwnicą?

Malwina: Co w tym dziwnego?

Jeff: No bo ja wiem? Może dlatego, że dziwisz się jebaną piwnicą kiedy w naszym domie jest 12 sypialni, 6 łazienek, 2 jadalnie, 1 wielki salon, sala kinowa, salon gier, biblioteka, 1 wielka kuchnia, sala narad, pralnia, escape room, ogród, 5 dodatkowych sypialni w razie niespodziewanych gości, tajny pokój Dejmiry, ogród, kręgielnia i sala "Pierdole nie robię".

Malwina: Nie dziwi mnie bo wiem jacy jesteśmy.

Jeff: *zrezygnowany macha ręką* Ech.

Ari: Dobra idę po tego Mercera.

Klara: Powodzenia.

Ari: *schodzi do piwnicy*

X-virus: To ja idę do pralni *idzie*

Malwina: Czemu wszyscy się rozchodzą?

Jeff: Może dlatego, że mamy robotę do zrobienia?

Malwina: Zaczynasz mnie irytować *wychodzi*

Jeff: I kto to mówi?!

Klara: Problemy w związku?

Jeff: Nie *odchodzi*

Klara: Jak tam uważasz *idzie do ogrodu*

*w tym czasie*

Toby: Masky! Masky! Masky! Maaaaaaaaasky! *kładzie się na siedzeniu*

Masky: Czego?

Toby: Zapuść jakąś muzykę.

Masky: Po raz enty ci mówię, że tu nie ma radia tylko odtwarzacz płyt.

Toby: To puśćcie którąś płytę.

Masky: Kage szuka, cierpliwości.

KageKao: Mam! *podnosi w górę pudełko z płytami*

Toby: Dajesz!

KageKao: Krórą? Mamy tu Rock - Imagina Dragons, Rock - Skillet, Rock - Bring Me The Horizon, Rock - Shinedown, Rock - Starset, Rock - Green Day, Rock - Three Days Grace, Rock - My Chemical Romance, Irlandzki Celtycki Rock, Rosyjski rock, Rosyjskie rapsy z GTA IV, Sungi z Undertale, Homstuckowe sungi, Różne covery, Soundtack, Nie podpisana płyta, Japońskie rapsy, Vocaloidy, Japoński rock, Jakiś tam pop, Openingi z Anime, Najlepsze openingi z anime.

Masky: Obojętnie.

KageKao: Ok *wkłada płytę "Najlepsze openingi z anime"*

*zaczyna lecieć opening Boku no pico*

Toby: *zasłania uszy* Przełącz to!!

KageKao: Nie da się!!

Masky: Jak się kurwa nie da *próbuje przełączyć, ale wciąż leci to samo*

Toby: WYŁĄCZCIE TO!!

KageKao: NIE DA SIĘ!!

Masky: WYRZUĆ TĄ JEBANĄ PŁYTĘ!!

KageKao: *wyciąga płytę i wyrzuca przez okno*

Jakaś osoba: O co to *podnosi płytę* "Najlepsze openingi z anime" Brzmi ciekawie.

*wracając do chłopców*

Toby: To było straszne.

Masky: Muszę przyznać ci rację.

KageKao: Mimo tego ciesze się, że nie jestem jedyny który był torturowany tym.

Masky i Toby: *patrzą na niego*

KageKao: Irlandzki Celtycki Rock?

Masky i Toby: Irlandzki Celtycki Rock.

*tymczasem na poczcie*

Malwina: *wchodzi do budynku* Na ostrego kebaba od turka co tu się dzieje?!

*widok kolejki długiej aż do drzwi*

Jakiś Pan: Wszystkim się nagle przypomniało, że muszą wysłać list.

Malwina: Ja tu mam tylko odebrać paczkę!

Jakaś Pani: *odwraca się do Malwiny* Ja tak samo, ale nie narzekam tak jak pani.

Malwina: A czy pani ma 12 nieogarniętych ludzi w domu, gdzie połowa z nich ma zaburzenia psychiczne.

Jakaś Pani: Nie.....nie mam.

Malwina: Więc niech pani nie wypowiada się jak pani nie wie.

Jakaś Pani: *zawstydzona się odwraca plecami*

Malwina: Ech i teraz trzeba czekać *opiera się o ścianę* Ciekawe co u innych.

*tymczasem w jakiejś galerii handlowej*

Jeff: Widzisz z jednej strony jestem popularny, ale czy takiej popularności chciałem? Większość osób kojarzy mnie z narwanymi małolatami, które są na mnie napalone. Inni cisną ze mnie bekę, jeszcze inni mnie lubią, a kolejni mnie nie znają. Czy to nie byłoby lepiej gdybym pozostał nieznany? Albo przynajmniej inaczej postrzegany? Czy byłoby lepiej dla świata gdybym był kimś innym niż "Dżefem de mordercą"? Czy to ma sens? Pewnie nie i jaki jest sens mojej egzystencji? Zabijanie ludzi? Bycie idolem? Bycie jebanym idiotą? Czy powinienem się tak dawać? Czy może najwyższy czas pokazać innym, że się mylą co do mnie?

Sprzedawca: Zamawia pan tego kebaba czy nie? Bo aktualnie tamuje pan kolejkę.

Jeff: *wzdycha* 10 dużych ostrych kebabów i jeden turecki kubełek na wynos.

Sprzedawca: Dobrze *stuka coś na kasie* To będzie 90 złoty i 50 groszy.

Jeff: *płaci* Ech

*tymczasem w domu*

X-virus: Klaaaaaaraaaa!

Klara: *przychodzi do pralni* Tak?

X-virus: Pomóż! Nie potrafię sobie poradzić z segregowaniem.

Klara: Serio?

X-virus: Pomóż proszę *robi słodką minę*

Klara: No dobra.

*w bibliotece*

Ben: Jak my mamy tam dosięgnąć *wskazuje na 2 metrową szafkę*

Dark Link: A bo ja wiem.

Puppeteer: *przechodzi obok*

Ben: Zaczekaj!

Puppeteer: O co chodzi?

Ben: Mógłbyś nam pomóc? Nie mamy jak dosięgnąć do najwyższej półki.

Puppeteer: Jasne tylko ja kurzu nie ścieram.

Dark Link: Toja będę latać na tobie i ścierać kurze. Stoi?

Puppeteer: Stoi.

*po godzinnym lataniu i sprzątaniu*

Klara: *wchodzi do biblioteki* Przestańcie się wygłupiać!

Dark Link: A ty podlej te kwiaty!

Klara: Już je podlałam.

Ben: To może nam pomożesz?

Klara: Nie chce mi się.

Puppeteer: *ląduje* No weź mają jeszcze dużo do roboty.

Klara: To może ty im pomożesz obrońco uciśnionych?

Puppeteer: Dobra, ale ty myjesz auto.

Klara: Niech będzie.

*tymczasem w Lidlu*

KageKao: *stojąc na wózku* Jestem królem świata!

Toby: Mogę wejść?

KageKao: Ok.

Toby: *wchodzi do wózka*

Masky: Chłopcy zachowujcie się bo za chwilę nas wyrzucą.

KageKao: Nie nikt nas nie powstrzyma!

Toby: Jesteśmy jak Titanic!

Masky: O nie góra lodowa! *przechyla wózek tak, że chłopcy wypadają*

KageKao: * leżąc na ziemi*Jack wake up!

Toby: *nuci piosenkę z Titanica*

KageKao: Jack wake up!

Masky: Ok, koniec przedstawienia mamy zakupy do zrobienia.

Toby: *wstaje* Psujesz zabawę!

KageKao: *również wstaje* Właśnie.

Masky: Wybaczcie nieszczęśliwie zakochani, ale nie mam ochoty słuchać narzekań Klary a co dopiero Dejmiry.

Toby i KageKao: *zawiedzeni* Dobra.

KageKao: Hej a pójdziemy do Biedronki?

Masky: Tak, a co?

KageKao: Zebrałem naklejki na świeżaka!

Masky: *zakrywa mu usta* Nie gadaj tak głośno bo cię Janusze dopadną. Zrozumiałeś?

KageKao: *trzęsie głową*

Masky: *zabiera rękę z ust Kage* Pogadamy o tym w aucie *idzie przed siebie*

Toby: Ok *idzie za nim*

KageKao: *robi to samo*

*tymczasem na poczcie*

Malwina: *stoi blisko okienka*

Jakiś chłopak: *przechodzi obok*

Malwina: *chwyta go za tył bluzki* Gdzie ty idziesz?

Jakiś Chłopak: No do okienka.

Malwina: *obraca i bierze za kołnierz* Słuchaj mały nie wiem czy wiesz, ale stałam w tej jebanej kolejce jebane dwie godziny i nie pozwolę żeby taki gówniarz jak ty wpieprzył się do kolejki nie czekając nawet jednej jebanej sekundy. Teraz uprzejmie cofniesz się do końca kolejki i poczekasz jak na gówniarza przystało, a jeśli wpadnie ci do głowy żeby wyjść przed kogoś to wpierdolę ci tak, że twoja rodzona matka cię nie pozna. Czy wyraziłam się jasno?

Jakiś chłopak: *przestraszony* T...tak

Malwina: To dobrze *puszcza*

Jakiś chłopak: *wstaje i ucieka na koniec kolejki*

Malwina: *patrzy do przodu* O moja kolej! *podchodzi do okienka* Dzień dobry przyszłam odebrać paczkę do Dejmiry.

Asystent okienkowy: *podaje paczkę* Proszę tu podpisać *podaje potwierdzenie*

Malwina: *podpisuje i bierze paczkę* Do widzenia *wychodzi*

*dochodząc do domu*

Malwina: *wchodzi z buta* Jeeeesteeem!

Jeff: *wchodzi za nią ja też*

Klara: Co tak długo?

Jeff: Korki.

Malwina: Kolejka.

Klara: Ok Jeff połóż to w kuchni, Malwina ty w pokoju Dejmiry.

Malwina i Jeff: Jasne.

*w pokoju Dejmry*

Dark Link: *otwiera szafę* Łooo ile ona ma broni!

Puppeteer: *otwiera drugą* A ile kostiumów!

Ben: *otwiera szufladę z grami* Jestem w raju!

Malwina: *wchodzi do pokoju* Nie opierdalać się tylko sprzątać *kładzie paczkę na łóżko*

Ben: Dobra *zamyka szufladę*

Malwina: Jak dobrze się spiszesz to może pożyczy tobie kilka gier *wychodzi*

Ben: *podchodzi do stołu* Hej chłopaki patrzcie *podnosi z krzesła płacz*

Dark Link: *obraca się* Czy to nie jest płaszcz tego z Assassin's Creed Rogue?

Puppeteer: Tylko jak on się nazywał?

Klara: *z daleka* Shay!

Ben: Właśnie *zakłada płaszcz na siebie* I'm Shay Patrick Cormac *śmieje się*

Dark Link: Nie, nie robisz to źle *zabiera mu płaszcz i zakłada go na siebie* I'm Shay Patrick Cormac and I'm the hunter *śmieje się z Benem*

Puppeteer: Ja wam pokażę jak to się poprawnie robi *bierze płaszcz i go zakłada*

*krótka cisza*

Puppeteer: *wyniosłym głosem* I make my own luck.

Chłopcy: *zwijają się ze śmiechu na podłodze*

Klara: *stojąc w drzwiach* Chłopcy!

Dark Link: *wciąż się śmiejąc* Co?

Klara: Shay przyszedł odebrać swój płaszcz od Dejmiry *pokazuje na stojącego obok Shay'a*

Puppeteer: Ile słyszał?

Shay: Wszystko.

*po długim i bolesnym wpierdolu*

Shay: *zarzuca płaszcz na ramię i kieruje się w stronę wyjścia* Powiedz Dejmi, że nie mogę jutro przyjść na spotkanie.

Klara: Ok

Shay: *wychodzi*

Chłopaki: *leżą na podłodze w pokoju*

Klara: *kopie Bena* Wstawać!

Ben: To boli ;-;

Klara: Nie obchodzi mnie to. Do roboty.

Dark Link: *wstaje* Dobra skończymy ten pokój i chodźmy dalej.

Klara: Wy idziecie dalej, a Ben tu zostaje.

Ben: *wstaje* Czemu!?

Klara: Bo trzeba to przyśpieszyć. A zostały wam tylko trzy pokoje.

Puppeteer: *powstaje* Niech będzie.

*Puppeteer, Dark Link i Klara wychodzą z pokoju*

Ben: *wzdycha* Dobra skończy z tym

*po kilku minutach*

Ben: Fuck Yeah! Skończyłem! *kieruje się do drzwi*

Ben: Chwila *podchodzi do komputera* Nie wyłączyła! Ej ludzie chodźta tutaj!

*przychodzi Klara, Ari, Jeff, Malwina i X-virus*

Malwina: O co chodzi?

Ben: Dejmira nie wyłączyła swojego komputera.

Ari: No i?

Ben: No i można zobaczyć jej foldery.

Jeff: A co nas to obchodzi?

Ben: Nigdy nie byliście ciekawi co Dejmira ma na komputerze?

Klara: Mówiąc szczerze to trochę tak. Ostatnio jak chciałam zobaczyć jej folder groziła mi harpunem.

Ben: Więc?

Malwina: Bring it on bitch!

*po kilkunastu minutowym przeglądaniu folderów*

Jeff: *wybiega zasłaniając oczy* Dajcie mi wybielacz!

Malwina: *zniesmaczona* Czy to już koniec?

Ben: Nie. Ona ma tego z pierdyliard!

X-virus: Ja pierdolę.

Ari: *facepalm* Ja jej nie znam.

Ben: Skąd ona to w ogóle ma?

Klara: Nie wiem. Nie chcę wiedzieć.

Ari: Słyszałam, że od jakieś Zee czy coś w tym stylu.

Malwina: Udajmy, że tego nie było.  *do X-virus'a* Idziesz?

X-virus: Tak *wychodzi z Malwiną*

Ari: Nic tu po mnie *wychodzi*

Ben: Ok lepiej ja też będzie się zbierał...... O ja pierdolę Yandere Simulator!

Klara: Ben nie!

Ben: Ben tak! *odpala grę* Senpai idę po ciebie!

Dark Link: Ktoś powiedział Senpai?

Klara: NIe!

Ben: Tak!

Dark Link: Mój Senpai mnie wzywa *biegnie do pokoju*

Puppeteer: Idę z tobą *"leci" do pokoju*

Zee: *nie wiadomo skąd wpada do pokoju* SENPAAAAAAAAAI! *-*

Klara: Jak? Co? Gdzie? Kim ty? AHHHHH Mam dość! *wychodzi z pokoju*

Zee: A po tym Hunie Pop!

Chłopcy: TAK!

KageKao: *wbija z buta do domu* AND YA KNOW, YA KNOW, YA KNOW LIFE CAN BE BEAUTIFUL! *podnosi świeżaka do góry* YOU HOPE, YOU DREAM, YOU PRAY, AND YOU GET YOUR WAY!

Malwina: Co mu jest?

Masky: Nasłuchał się piosenek z Heathers plus zdobył świeżaka bakłażana.

Klara: Ciekawe *wychodzi*

Toby: Gdzie idziesz?

Klara: Umyć auto.

Toby: Idę z tobą *wychodzi*

KageKao: A gdzie reszta?

Ari: Grają na kompie w pokoju Dejmiry.

KageKao: W co?

Zee: *krzyczy w oddali* W Yan Sim, a później w Hunie Pop!

KageKao: Lecę do was! *biegnie z bakłażanem na plecach*

*później kiedy wszystko zostało zrobione*

Dejmira: *wchodzi do domu* I'm baaaaack!

X-virus: *krzyczy* Wróciła!

Jeff: Po co się drzesz?

X-virus: Żeby taki debil jak ty się pytał.

Dejmira: Widzę, że tu jak zwykle. Wszystko zrobiliście?

Malwina: Tak.

Dejmira: No i to mi pasuje. Gdzie reszta?

Malwina: Toby i Klara siedzą w sali kinowej a Puppeteer, Ben, Dar Link, KageKao i jakaś Zee siedzą u ciebie i grają w Yan Sim.

Dark Link: *krzyczy z oddali* W Hunie Pop ignorancie!

Malwina: Nie obchodzi mnie to!

Dejmira: *wchodzi do pokoju* No to ładnie.

Puppeteer: Możesz mu coś powiedzieć?

Dejmira: A co się stało?

Puppeteer: Nie chce Audrey.

Ben: Bo ona jest za trudna.

Dejmira: Ale ona jest najlepsza!

KageKao: Właśnie! Dajesz Audrey!

Reszta: Audrey! Audrey! Audrey! Audrey! Audrey!

Ben: Nie!

Zee: To spierdalaj stąd *spycha go z krzesła i zajmuje jego miejsce* Czas na specjalistę!

Dark Link: Weście!

Malwina: Nie wiem jak wy ale ja idę na jakąś imprezę halloweenową.

X-virus: Idę z tobą!

Jeff, Klara, Toby, Ari: Ja też!

*Malwina, Klara, Toby, Ari, Jeff, X-virus wychodzą*

Koniec


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top