43

On szedł dalej. Nie odwrócił się nawet na chwilę . Każdy krok ,każdy dowód na to ,że nie żałował swoich słów. Felix nie mógł tam zostać ,ruszył więc w kompletnie innym kierunku. Stawiał krok za krokiem aż w końcu skończył biegnąc gdzieś przed siebie. Nie zatrzymywał się ani na moment . Nawet gdy ciemne chmury zawisły nad jego głową dalej pędził. Napędzony zbyt wieloma emocjami.

Bólem ,która zadała mu kolejne osoba. Już raz został odrzucony ,teraz działo się to ponownie ,choć myślał że tak się więcej nie stanie. Tym razem jednak bolało to bardziej gdyż był pewny ,że Changbin go rozumiał . Myślał ,że ten nigdy nie zrobiły nic co by go skrzywdziło. Niestesty ,ale się pomylił.

Możliwe ,że w całej ich relacji się pomylił i tak jak dla Felixa starszy stał się bardzo ważną osobą ,tak nie działało to w obie strony.

"Jesteś tylko duchem"

Słowa odbijały się po jego głowie ,wracały i stawały się głośniejsze. Zaciskając ręce na uszach starał się to wyciszyć ,ignorując przy tym jak to z chmur zaczęły spadać na niego krople deszczu ,które co nie uniknione ,przelatywały przez niego. 

Dopiero po dłuższej chwili jego nogi wreszcie się zatrzymały. Sam jednak nie wiedział czemu. Jako duch nie odczuwał zmęczenia ,ale coś wewnątrz niego kazało mu to zrobić. W tym też momencie gdy to stanął ,wreszcie zdał sobie sprawę z panującej pogody. Unosząc głowę ku niebu ,zagryzł zęby.

Nienawidził tego co się działo ,każda kropla przechodząca przez jego ciało napawała go gniewem . Tyle małych przypomnieć na to kim był . Czym się stał przez to wszystko.

Duch

Tak bardzo tego nie chciał. Gdyby tylko miał szansę chciałby by to wszystko potoczyło się inaczej ,bo czemu niby to musiał być on?

Dlaczego tamtego dnia akurat u nich dach musiał się zawalić?

Czemu nie mogło to spotkać kogoś innego?

Po co skoczył?

To mógł być Jisung

Czemu nie Jisung?

-Agh!!!!!!!!!

Opadając na kolana z krzykiem ,uderzył się w bok głowy ,powtarzając to działanie raz za razem. Chciał poczuć jakiś ból za to ,że w ogóle jego myśli zeszły na takie tory. Nie powinien życzyć tego własnemu przyjacielowi ,ale całe te negatywne emocję które w nim wezbrały ,wybudziły jego najmniejsze wątpliwości co do podjętych przez siebie decyzji. Obudziło to też w nim wspomnienia z przed lat , bo tamten dzień nie miał tylko jednej ofiary.

Jisung,jego rodzice i siostry....

Ten jeden dzień zabrał mu życie ,ale im odebrano więcej. A on to wszystko widział ,każdą łzę ,całe ich cierpienie. Wszystko to do niego wróciło w jednej chwili.

"Jesteś tylko duchem"

Nie chciał nim być .Chciał żyć. Dla nich. Nie mógł jednak tego zrobić ,nieważne jak bardzo by tego pragnął. Nie jest w stanie tu wrócić . W całej tej histerii i własnej bezsilności wiedział ,że jest jedna rzecz którą mógł zrobić. A wręcz musiał to zrobić by udowodnić coś sobie i innym.

Z pociągnięciem nosa powoli zaczął więc wstawać z kolan. A po przetarciu oczu ręką i głębokim wdechu rozejrzał się by móc zorientować się gdzie w ogóle był. Z lekkim szokiem patrzył na ruiny ,które nie wiadomo nawet czym były pierwotnie. Choć sam Felix to wiedział ,bo Changbin zabrał go raz w to miejsce. Wiedział ,więc gdzie dokładnie był.

No i młodszy wiedział ,że to nie przypadek ,że jego nogi zaprowadziły go aż tutaj. Nie myśląc ,więc o tym więcej wkroczył w głąb tego miejsca. A po otrząśnięciu się po całym swoim ataku ,skupił on wzrok na jednej z kupek gruzu .

Z nową determinacją w oczach uniósł on ręce ku niej ,chcąc uruchomić swoje zdolności. Wiedział ,że da radę. Musiał to zrobić, bo chciał się przysłużyć reszcie i gdyby tylko jakoś nauczył się kontrolować swoją moc to byłby naprawdę pomocny dla nich.

Ze skupieniem więc próbował do siebie przywołać swoje zdolności . Próbował sobie przypomnieć wszystko z tego dnia ,każdy najmniejszy szczegół . Przenosząc wzrok na czubki swoich palców wiedział jednak że nic się nie działo. Nie zniechęciło to jednak.

Stał tak dalej starając się gdzieś wewnątrz siebie znaleźć to coś czego potrzebował. Jego ręce wyginały się ,palce zginały jakby to miało przyciągnąć tą moc. Zagryzał wargę i zaciskał oczy . Po to by po otwarciu widzieć ten sam gruz ,w ogóle nienaruszony.

-No dalej

Szepnął ponownie zaciskając oczy by móc w pełni się skupić.

-To nie ma sensu Lix

Na ten głos chłopak aż odskoczył ,łapiąc się w miejscu gdzie było jego serce,które od wielu lat już nie bije. A otwierając oczy tym razem poza już znanym otoczeniem ,mógł zobaczyć pośród tych ruin swojego przyjaciela.

Stał tam cały już przemoczony patrząc na niego takim wzrokiem ,jakiego dawno u niego nie widział. Był to tak dziwny dla niego widok ,że musiał przetrzeć oczy by upewnić się że czy w rzeczywistości drugi tam stał.

No i był tam. Nie mówiąc już nic a patrząc tylko tym pełnym żalu i smutku spojrzeniem. Tak samo patrzył w dniu gdy go pogrzebali. W odróżnieniu jednak tym razem Felix mógł zrobić wiedzieć niż tylko obserwowanie tego

-Co się stało Ji? Co tu robisz?

-Musimy stąd odejść Lix

No i zdecydowanie nie takiej drugi się spodziewał. Podchodząc bliżej drugiego już wyciągał ku niemu rękę ,jednak gdy już miał dotknąć Jisung ,jego ręka zatrzymała się kawałek od jego twarzy. Opuszczając ją nim by znów popełnił ten błąd

-Dlaczego?Nic nie rozumiem 

-Tu nie jest nasze miejsce

Mówił patrząc wprost na niego. A w oczach teraz poza bólem i żalem ,Felix mógł dostrzec wiele determinacji i pewności co do swoich słów. Felix nie był głupi i dobrze wiedział ,że ostatnie tygodnie dla jego przyjaciela nie były łatwe. A wszystko przez ich obecnego lidera ,który to gdyby tylko młodszy mógł to skopałby mu tyłek za wszystkie krzywdy które tamten wyrządził jego przyjacielowi.

-Oni nigdy nie będą nas traktować jak część zespołu ,rozumiesz?

-Ale obiecaliśmy im pomóc....

-Nie jesteśmy w stanie Lix i nie jest to tego warte. Mam dość tego co się tam dzieję ,każdy z nich patrzy tylko na siebie ,mają gdzieś nasze dobre. Nie jesteśmy dla nich niczym więcej jak pionkiem ,który w ich strategii ma pójść na stracenie

Felix potrząsną na to głową ,bo choć wiele wad mógł dostrzec jeśli chodziło o nich z osobna jak i o nich jako grupy. Tak jednak był pewny ,że koniec końców dobro każdego się dla nich liczyło. Nie poświęcili by ich tylko dla tego ,że doszli później. Wielu z nich powiedziało im i sobie wiele krzywdzących słów ,ale nie oznaczało to tego ,że przez ten cały czas byli dla nich tylko elementem do spełnienia wizji.

-Nie miałem z nimi aż tyle do czynienia ,ale wiem że to nie jest prawda. Są Stray Kids i nawet gdybyśmy nie byli ich częścią troszczyli by się o nas Ji, zależy im 

-Są w stanie zabić niewinnych ludzi ,zamknąć własnego członka bez żadnych prób wyjaśnienia sytuacji!

-Ji...

-Mam dość Lix!Nigdy nie zrobili nic dla nas !Zawsze to my byliśmy dla nich ,za każdym pierdzielonym razem ! To nie są bohaterowie do jakich chciałem dołączyć, nie są rodziną...wszyscy są oszustami

-Nie wszyscy

Oboje przyjaciele patrzyli na siebie tym samym pewnym wzrokiem ,żaden z nich nie chciał przyznać drugiemu racji. No i tak jak Jisung jeszcze nie dawno był zaślepiony jak Felix, to teraz nie mógł pozwolić by ten tkwił w tym błędzie tak długo jak on.

-Mogę ich uratować Ji

-Nie Felix

-Jestem w stanie to zrobić!

-Wiem,ale nie chcę byś się dla nich poświęcał

Felix otworzył lekko usta w szoku ,bo po tym co wcześniej usłyszał od Changbina ,słowa że ktoś wierzył że tamto co zrobił w otchłani nie było przypadkiem ,bardzo były mu potrzebne. Nie mniej to nie mogło go przekonać do zmiany zdania. Skz ,miało wewnątrz wiele problemów o których to mogli nie wiedzieć. Wszyscy mogli również nie postrzegać ich jak im równi . Nie mniej sprawa dźwiękowego potwora dotyczyła całego kraju.

Na własne żale nie było miejsca w tak szerokiej perspektywie.

-Musimy spełnić wizję Ji

-Wizja mogła się mylić

-Oboje wiemy ,że tak nie jest

-Proszę Cię Felix ,nie chcę Cię stracić

W oczach Jisunga już dawno zgromadziły się łzy ,ale mimo tego Felix nie mógł powstrzymać śmiechu z powodu słów przyjaciela

-Zapomniałeś ?Ja już od dawna nie żyję ,nie masz jak mnie stracić!

-Póki cię widzę dla mnie zawsze będziesz żywy! Ale jak znikniesz to znowu cię stracę ,musisz odejść Lix. To jedyne wyjście, my i tak go nie pokonamy

Felix choć był poruszony pierwszą częścią to ,jednak nie mógł się zgodzić z tym co mówił jego przyjaciel. Przez te trzy lata podążał za nim ,ale tym razem nie mógł.

-To nie jest jedyne wyjście Ji ,więc jeśli chcesz odejść to beze mnie

-Czy naprawdę tego właśnie chcesz?

Spytał nie dowierzając że Felix naprawdę chciał bawić się w to co sobie wymyśliła reszta grupy. Przecież ostatnie kilka tygodni udowodniły ,że to co wszyscy robią jest jednym wielkim bezsensem ,że zakłada jest nie do uniknięcia. Czemu więc on tak nagle chciał wszystkich chronić?

-Tak,przykro mi

Jisung patrzył jeszcze na niego chwilę . Po czym otarł swoje łzy  i spuścił wreszcie spojrzenie

-Obyś potem tego nie żałował

Odparł po czym odszedł , a Felix został tam dalej próbując przywołać swoje zdolności.

.

.

.

.

.

W bazie po tym wszystkim co się stało zapanował lekki chaos, Changbin wraz z Hyunjinem i Jeonginem ruszyli by odszukać zbiegłego członka. A Chan i Minho za to w tym czasie próbowali dobrze przemyśleć nowy plan na zniszczenie potwora. Wiedzieli ,że w tym celu musieli pozbyć się całego płynu ,który to dawni współpracownicy Jeongina zostawili w ich wymiarze. 

Te nowe informacje wiele im dawały ,nie mniej nie zmniejszyły one zamieszania jakie panowały wśród nich . Kłótnie były już mniej więcej zażegnane ,jednak poczucie winy w wielu z nich mocno się zagnieździło. Zwłaszcza w liderze ,który to zrozumiał że choć jego podróż wiele go nauczyła to jednak wyrządziła ona wiele szkód. A głównym pokrzywdzonym w tym wszystkim był Seungmin ,którego to słowa wyryły się w głowie najstarszego. 

W tym wszystkim jednak nie wiedział jeszcze ,że to nie był koniec nie przyjemnych zwrotów akcji. Oboje razem z Minho nie wiedzieli co ich czekało gdy to tak siedzieli i omawiali strategie w sali głównej.

Nie musieli jednak długo czekać by usłyszeć huk spowodowany mocnym zamknięciem drzwi od magazynu . Myśleli wtedy ,że to może już tamci wrócili z poszukiwań ,jednak gdy to wychylili się by dojrzeć kto to był ,to zamiast spodziewanej trójki zobaczyli Jisunga.

No i tak jak Minho kompletnie go zignorował to Chan z małym uśmiechem wstał by się z nim przywitać. Nie mógł się jednak spodziewać ,że ten po przybliżeniu się do niego na niego zawarczy

-Emm...hej Jisung,ciebie też miło widzieć

Przewracając oczami po prostu go wyminął ,jakby kompletnie mając gdzieś to że ten po miesiącu wreszcie wrócił. Co nie było właściwie kłamstwem ,bo po Minho to właśnie na Chana ,Jisung był najbardziej zły.

-Co mu?

Chan popatrzył pytająco na drugiego najstarszego ,gdy to Jisung zniknął za drzwiami swojego pokoju

-Nie przejmuj się nim ,pewnie chcę tylko zwrócić na siebie twoją uwagę

-Nie brzmi to jak coś co by zrobił Jisunga

-A co my tam właściwie o nim wiemy ,co? To tylko mały gówniarz przez którego Seungmin uciekł

Chan zmarszczył brwi na to ,bo po pierwsze nie wiedział co miał ten na myśli. A po drugie to był bardziej zły na Minho za to ,że w ogóle on zamknął ich naukowca. Wyjaśniał mu on czemu podjął taką decyzję ,ale to nie przekonywało Chana do tego by aż zamykać drugiego. 

-Wydawał się naprawdę zły

-Gdybyś ty był to wiedziałbyś że jest taki od dłuższego czasu

Minho nie chciał gadać już więcej o tym stąd też zahaczył ponownie o temat ucieczki Chana, co oczywiście zabolało ich lidera który już i tak bardzo tego żałował

-Sorki hyung,ale naprawdę to zostawmy

Odparł gdy to zobaczył wyraz twarzy drugiego

-Co między wami zaszło? Wcześniej byliście wręcz do siebie przeklejeni ,a teraz wygląda to tak jakby było kompletnie na odwrót

-Po prostu za późno zdałem sobie sprawę że to tylko bezużyteczny dzieciak

Powiedział na co Chan już chciał go zganić ,jednak ktoś go uprzedził

-Dzięki ty byłeś równie bezużytecznym liderem

Odwracając się na nowy głos oboje lekko się zaskoczyli ,bo tak jak już wiedzieli że Jisung wrócił tak nie spodziewali się zobaczyć go wraz z torbą w ręku. 

-Jisung po co ci to?

Chan wskazał zmartwiony na torbę

-Odchodzę ,nie będę już przeszkadzał Panu wielkiemu ideałowi ,który widocznie nigdy nie popełnia błędu.

-O wow ,no w końcu podjąłeś jakoś mądrą decyzję

-Minho!

Chan walnął go w tył głowy ,bo nie mogli dopuścić by on odszedł. Potrzebowali go ,nawet jeśli wiedzieli jak osłabić potwora to nadal Jisung był im potrzebny do zniszczenia go.

-No co ? Mówiłem ci przecież ,że jest bezużyteczny. Nie był nawet dla nas istotny względem wizji ,to jego przyjaciel był od początku kluczem

-Ten przyjaciel ma imię jakbyś nie wiedział!

Warknął na niego ,na co ten przewrócił oczami

-Chłopaki przestańcie!

-To jest mało istotny szczegół ,po co tu w ogóle jeszcze jesteś? Idź już nim zepsujesz jeszcze więcej ,wystarczyło już to co zrobiłeś z tym szaleńcem

-Prawdziwym szaleńcem w tym wszystkim jesteś ty hyung! Seungmin nic ani tobie ani reszcie nie zrobił !

-No tak próby zabicia nas to przecież nic!Ty się czasami zastanów co mówisz!

-Na jego miejscu nawet bez jego drugiego stanu bym chciał was zabić ,za każdy czas kiedy traktowaliście go jak gówno zasłużyliście na to!

-No tak bo ty to wiesz wszystko,prawda?

-A ty niby wiesz?

Jisung popatrzył na Minho tym razem bez już piorunów w oczach a po prostu spojrzeniem ,które było pełne bólu ,bo osoba która kiedyś była dla niego tak ważna teraz wbijała mu najwięcej noży w plecy. Minho był pierwszą osobą ,która poza Felixem tylko dla niego znaczyła, ale obie te osoby oczywiście musiał stracić.

-Nie wiem co się z tobą stało hyung, kiedyś byłeś dla mnie jak bezpieczne miejsce ,chroniłeś mnie i innych ,byłeś gdy ktoś cię potrzebował ,ale teraz....kim ty jesteś? Ze Seungmina zrobiłeś potwora ,wszyscy to zrobiliście. Co z tego ,że miał tą swoją szaleńczą stronę? Gdybyś cię go wsparli choć raz to wszystko mogło się inaczej potoczyć,zamiast wyciszyć jego głosy to wy mu jeszcze dokładaliście!

-Jisung to wcale nie tak

Chan chciał jakoś złagodzić to jednak Jisung go w ogóle nie słuchał mówiąc dalej ,patrząc wprost na Minho

-Zrobiłem wszystko by to naprawić hyung ,byś znowu zabrał mnie na nocne polowanie. Chciałem tylko jeszcze raz usłyszeć od ciebie " dobra robota" , ale  to chyba niemożliwe. Właśnie dlatego nie będę ci już stawał na drodze i choć powiedziałem ci to wszystko , to i tak dziękuję za ten czas gdy choć przez chwilę mogłem poczuć się ważny

-Ji....

Chan już otworzył usta by coś więcej powiedzieć ,ale przerwał mu główny zainteresowany tego wszystkiego

-Skończyłeś już te pierdzielenie?Jeśli tak ,to wyjdź 

Jisung skinął głową na te słowa po czym ruszył do wyjścia a najstarszy patrzył na to wszystko z niedowierzaniem ,bo jak ten mógł coś takiego powiedzieć. Po tym co usłyszał młodszy ,wiedział że nie jest w stanie go już zatrzymać ,nie gdy jego ulubiona osoba wbiła mu ponownie nóż w serce.

Chan nie chciał wierzyć nawet ,że to się dzieje jednak trzask zamykanych drzwi ,udowodnił że tak było ,że to działo się i teraz. Jisunga już nie było .

Chciał on za to zganić swojego przyjaciela i kazać mu biec za drugim ,nim jednak otworzył usta po pomieszczeniu rozbrzmiał kolejny dźwięk od uderzenia pięścią w biurko. 

No i to czego najstarszy się już w ogóle nie spodziewał to zobaczenie Minho ,który to z łzami w oczach i zaciśniętymi zębami patrzyłby w miejsce gdzie jeszcze niedawno stał ich członek zespołu, a bardziej dawny członek zespołu.

Lider już naprawdę nie wiedział co się tutaj dzieje....


**********************************

Dobra ja wiem znowu długo zajęło mi napisanie tego i chciałbym obiecać że to się już nie powtórzy ,ale no pewnie bym wtedy skłamała. Nie mniej co by nie było skończę te książkę ,a do tego zostały jeszcze 4 rozdziały.

W ogóle pierwotnie to Jisung i Felix mieli razem opuścić grupę ,ale zmieniłam to w ostatniej chwili hehe

No to tyle

A i mam nadzieję że podoba się zdjęcie w mediach bo ja jestem zadowolona z tego jak to wyszło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top