39

Walenie odbijało się od ścian ,roznosząc się po całej bazie. A zagłębiając się w nią można było dojść do źródła tego co wywoływało cały ten hałas.

Dochodząc do pokoju ,który był na tyle rzadko używany że aż niemal został zapomniany został zamknięty on. Chłopak ,który waląc w przeszklone drzwi próbował się uwolnić ,jednak w całych jego ruchach mocno przeszkadzały mu kajdany ,którymi został przykuty. Chociaż i bez nich ciężko mu by było wyważyć drzwi ,które choć pozornie wydawać by się mogły banalnie proste do zniszczenia tak w rzeczywistości materiał z jakiego były zrobione był bardzo trwały.

Jak na ironię to właśnie przez osobę zamkniętą w środku zostały one zrobione. Stąd Minho ,który przyglądał się temu wszystkiemu po drugiej stronie mógł mieć pewność ,że naukowiec nie jest już ze swojej pozycji nikomu już zrobić krzywdy.

-Twoje krzyki nic nie dadzą Seungmin ,sam się o to prosiłeś

"I to od dawna" chciał dodać ,ale się powstrzymał bo w obecnym stanie i tak młodszy ledwo co rozumiał. A tak przynajmniej mu się wydawało . Lekko się więc zaskoczył gdy to ten opanował się na chwilę po to by po raz ostatni walnąć z pięści w drzwi, patrząc na ich obecnego lidera spod oka.

Niezbyt przestraszony tym wszystkim Minho tylko czekał aż ten coś powie ,mierząc go również przy tym wzrokiem. Mijały jednak kolejne sekundy a z żadnej ze stron nie było żadnego odzewu ,widocznie starszy za dużo oczekiwał od zamkniętego szaleńca.

Westchnięcie opuściło jego usta gdy to odwrócił wzrok, przeczesując włosy ręką ,zmęczony interakcją z młodszym

-Robię to dla twojego dobra

Odparł kończąc tą niby konwersację, gotowy do tego by opuścić tą część bazy

-Przegracie...znowu

Zatrzymując się w pół kroku ,Minho wpół odwrócił się do Seungmina ,który tym razem patrzył mu wprost w oczy z taką pewnością jakiej dawno u nikogo nie widział

-Ja nie przegrywam

-Zginiesz

Marszcząc brwi ,starszy machnął tylko ręką ,nie wiedząc czemu nadal słucha słów kogoś komu brakuję piątej klepki. Wiedząc ,że nie ma to sensu po prostu ruszył dalej zostawiając to bez zbędnych komentarzy

-Zginiesz

Powtórzył nim ten opuścił pokój a Minho tak jak wcześniej to zignorował ,śmiejąc się nawet pod nosem jak już był z dala od niego. Nie dość że olewając kompletnie jego słowa to dodatkowo nie zwracając uwagi jak pod koniec głos naukowca się zmienił.

Nie było to dla niego w tej chwili istotne ,zwłaszcza jak mógł usłyszeć ze strony wejścia głównego jak ktoś wrócił. Co teraz było dla niego najistotniejsze. Chciał bowiem jak najszybciej zrealizować plan ,który usnuł się w jego głowie jakiś czas temu . A do którego potrzebował pomocy reszty.

Pierwotny plan zakładał że do realizacji miało dojść później ,ale wydarzenia z przed godziny uświadomiły mu że nie było na co czekać. Trzeba było działać.

Dosyć bycia pionkiem na łasce tego potwora...

.

.

.

.

.

Było ciemno, ale wciąż mógł to dojrzeć

Ten morderczy wzrok ,zbliżał się do niego....

Coraz bliżej,jeszcze bliżej

Zaraz go dopadnie


-Nie...

Próbował krzyknąć ,marszcząc brwi i wiercąc się z boku na bok coraz bardziej im to było bliżej. Nie wiedział czym lub kim to było ,mimo tego i tak same oczy wystarczyły by czuł taki strach jakiego nigdy w całym życiu nie czuł.

Musiał temu uciec ,więc czemu nie mógł się poruszyć

To go dopadnie

Jest tak blisko

Zaraz go....

-Nie!

Jisung poderwał się do siadu,budząc się z tego "koszmaru". Z zdezorientowaniem patrząc wokół siebie na swój pokój. W którym to nie wiedział jak się znalazł. Z mijanymi sekundami jednak zaczęły wracać do niego wspomnienia gdy to biegł do laboratorium,dziwne zachowanie Seungmina ,rzut a potem duszenie. Wszystko wróciło wraz z urywkowym widokiem tego jak to naukowiec opada obok niego.

-Seungmin....

Szepnął zmartwiony ,zrywając się ,chcąc jak najszybciej się dowiedzieć co się stało z trochę młodszym kolegą, kto był za to odpowiedzialny i co się w ogóle później stało...

Nie myślał jednak że odpowiedź na jedno z pytań przyjdzie do niego tak szybko, bo już gdy tylko stanął na równe nogi ,odkrył kto go uratował. A wszystko za sprawą koca ,którym dopiero teraz zdał sobie sprawę że był okryty.

Z jakiegoś jednak powodu świadomość kto to był wcale go nie uspakajała a tylko jeszcze bardziej wprawiała go w niepokój . Bał się do czego był zdolny ich przywódca.

-Czy ty kompletnie postradałeś rozum?!

Krzyk z innego pomieszczenia zdecydowanie nie pomagał mu w tym a tylko jeszcze bardziej go zaniepokoił. Changbin zawsze był głośno ,ale ton jasno wskazywał,że coś się działo. A on musiał się dowiedzieć co . Zignorował więc wciąż trwające zawroty głowy po przebudzeniu i szybszym krokiem ruszył za krzykami ,słysząc coraz głośniej trwającą kłótnie .

A będąc w pomieszczeniu gdzie już była reszta ,jego wzrok od razu spotkał się ze spojrzeniem jego przyjaciela ,które nie pomagało Jisungowi w jego podenerwowaniu.

-Co tu się dzieje?

Spytał przyciągając przy tym uwagę wszystkich ,nawet dwójki najstarszych którzy przerwali swoją kłótnie , choć wystarczył im ułamek chwili by ją kontynuować dalej. Niezbyt zainteresowani obecnością nowej osoby. Jisung ,jednak nie zamierzał się tak łatwo zbyć.

-Hej!

Krzyknął przechodząc przez pokój w którym nikt nie był zbyt chętny by udzielić mu odpowiedzi

-Spytałem o coŚ

Mówiąc ciszej ,zachowując jednak swój stanowczy ton stanął on między Minho a Changbinem. Patrząc przy tym wprost na lidera ,który widocznie nie był zadowolony z jego działania

-Nie przeszkadzaj

Mruknął tylko starszy wyciągając rękę by go odsunąć ,nim jednak choćby go tknął ten pierwszy ścisnął jego nadgarstek. Patrząc na niego niemal równie wkurzony

-Mam mieć specjalny bilet na udział w tym przedstawieniu?

Spytał z kpiną ,patrząc kątem oka na innych ,skupiając uwagę najbardziej na parę w kącie. Widząc jak IN ich wyrocznia ledwo stała na własnych nogach ,podtrzymywany w pasie przez Hyunjina. Pytania zaczęły kłębić się w jego głowie na żadne jednak nie mógł szukać odpowiedzi w chwili gdy wciąż był mierzony wzrokiem ich lidera. Lidera ,który w oczach innych zdecydowanie sobie nie radził z obejmowaniem tego stanowiska. A obraz wszystkich członków tutaj idealnie to pokazywało

-Nic więcej nie powiesz?

-Powiedziałem już żebyś nie przeszkadzał

Warknął wyrywając z łatwością swój nadgarstek z jego ręki

-Jakoś nie widzę powodów bym miał cię słuchać

-Jestem twoim przywódcą do cholery

-Na zastępstwie...

Poprawił starszego Changbin ,który przypominając dwójce o swojej obecności, odsunął się od nich ,zajmując miejsce przy Felixie. Na co Jisung zmarszczył brwi ,nie wiedząc nawet kiedy ta dwójka nawiązała między sobą jakąkolwiek relacje. A myśląc o stanie wyroczni zaczął sobie zdawać sprawę ,że zmian po opuszczeniu ich przez Chana było naprawdę wiele. Wszystkie jednak powstały za plecami innych. Podział o którym mówił Chan nigdy nie był dla niego aż tak widoczny ,gdzie nawet teraz mimo że byli w jednym pokoju razem to przepaść jaka dzieliła ich wszystkich była naprawdę wyczuwalna.

Nawet pomiędzy nim i jego najlepszym przyjacielu mógł ją dostrzec ,choć myślał że już to załatwili to tylko po prawdzie bardziej się od siebie oddalili. Różnica polegała tylko na tym ,że Felix przestał zabiegać o jego uwagę ,znajdując pocieszenie gdzie indziej. Co może wyszło młodszemu na lepiej,pomyślał patrząc przed siebie dostrzegając tu największy rozłam.

W osobie z którą łączyło go kiedyś wiele ,ale obecnie dzieliło zdecydowanie więcej.

-Nie mam wi....

-Gdzie Seungmin?

Przerwał mu ,przerywając dalszy ciąg swoich myśli. Wniosek do którego doszedł i tak był nie do zmienienia. Jisung nie był w stanie nic zmienić w tym temacie. Czuł lekki ból w klatce piersiowej myśląc o tym ,że może za bardzo skupiał się w tym wszystkim na jednej osobie. Patrząc na to z perspektywy czasu może powinien zamiast gnać za nim to lepszym dla niego byłoby spróbować zwrócić uwagę na resztę otoczenia. Polepszyć relacje z innymi i tym samym pomóc Chanowi odzyskać grupę jaką tamten pamiętał. Jaką sam pamiętał z czasów gdy jeszcze był tylko ich fanem a nie ich częścią. Choć czy na pewno do nich należał ? Wzrok Minho mówił mu,że chyba nie bardzo

-To nie istotne

Z westchnięciem Jisung popatrzył na drugiego błagalnie . Po tym wszystkim nie miał już nawet siły by zachowywać bojową postawę. Chciał już tylko wiedzieć co z jego przyjacielem , by potem móc naprawić inne rzeczy które zepsuł przez swój obłęd udowodnienia coś osobie ,która najwidoczniej nie była warta uganiania się za nią.

Nie mógł wiele zmienić ,ale mógł chociaż przeprosić Felixa za bycie złym przyjacielem ,Seungmina za to ,że zmusił go poniekąd do robienia rzeczy na których ochoty nie miał. Innych też musiał przeprosić za to ,że choć miał być tym który pozwoli skończyć ich długoletnią walkę tak naprawdę okazał się nie wypałem.

Minho miał rację,pomyślał myśląc o słowach starszego. To nie on a Felix był kluczem do zwycięstwa. Mimo ,że jego przyjaciel był duchem to faktycznie było to bardziej sensowna odpowiedź. Jisung chciał ,ale nie wychodzi mu bycie bohaterem...

Jak to powiedział Seungmin ,nie jest on zbawcą...

Przez próby zgrywania go tylko zatracił sam siebie i swoje wartości. Powody dla których walczył

"Wszyscy mamy coś za co chcemy walczyć Jisung"

-Gdzie?

Powtórzył patrząc wprost na Minho ,słysząc gdzieś w kącie głosy Jeongin i Hyunjina, widząc kątem oka jak starszy z nich wyprowadza maknae

Niby Jisung nie zwracał na nich uwagi ,ale w głębi obiecał że niedługo ta walka się skończy. Tu i teraz wyznaczył sobie nowy powód ,silniejszy niż ten poprzedni

-Powiedziałem ci przecież,że...

-Czy naprawdę musisz być tak uparty? Rozumiem ,że najwidoczniej dla ciebie Seungmin nie jest ważny

-Słuchaj ty...

-Nie to ty wreszcie posłuchaj!

Jisung po raz kolejny mu przerwał starając się jak najbardziej nad sobą panować

-Nie wiem co siedzi ci w głowie, wcześniej robiłeś wszystko by obronić ich wszystkich, byli dla ciebie najważniejsi i choć nie było tego widać to dbałeś o nich...ale teraz...popatrz na nich

Młodszy przerwał ,licząc że ten naprawdę rozejrzy się wokół by zobaczyć skale problemów jakie wynikły od dnia w którym to stoczyli walkę z potworem. Nie była to wina tylko Minho ,ale w dużej mierze maczał w tym palce. Czego drugi chyba był świadomy bo nie odważył się spojrzeć gdzieś poza wzrok Jisunga

-Została na ciebie zrzucona bardzo odpowiedzialna rola i szczerze ci współczuję bo podołać jej na pewno nie było łatwo ,jednak przyznaj że nie dałeś jej rady...

-Radzę ci....

-Co? Mówię tylko prawdę . Byłeś słabym liderem ,bo za bardzo chciałeś być jak Chan,ale coś ci wyraźnie to nie wychodziło. Przepracowywałeś sam siebie i na dodatek wykorzystywałeś do tego Seungmina...a poza misjami resztę miałeś głęboko gdzieś

-Wystarczy!

-Boli cię to że mam rację...

-Wcale nie!

Patrząc na starszego widać było że ledwo się powstrzymywał od uderzenia drugiego

- Powinieneś być sobą,wiesz? Byłbyś wspaniałym liderem gdybyś tylko postępował tak jak mówiło ci to...

Wskazał na jego serce przenosząc po chwili palec na jego głowę

-A nie to...

-Ty nic nie wiesz

Minho bez żadnej zmiany postawy odtrącił jego palec

-Pewnie masz rację, ale chyba inni by się ze mną zgodzili

-No chyba nie

-Tak?To rozejrzyj się

Marszcząc brwi ,Minho choć ten raz go posłuchał. Będąc w szoku gdy zobaczył,że w pomieszczeniu nikogo nie było. No i choć chciał zwalić ,że to bardziej z powody zmęczenia tą wymianą zdań to intuicja mówiła mu coś kompletnie innego

-No i sam widzisz...a teraz lepiej mi już powiedz gdzie ten Seungmin bym i ja mógł stąd wreszcie wyjść

Starszy przez dłuższą chwilę nic nie mówił co i tak było postępem od tego jak przez ostatnie kilka minut non stop tylko na niego walczył

-W drugiej części bazy ,na samym dole jest cela

Szczerze Jisung czuł ,że ten gdzieś pewnie go zamknął. Z dziwną łatwością przychodziło mu odcinanie od siebie ludzi,pomyślał zmierzając w kierunku wyjścia

-Teraz już nie chcesz wiedzieć o co chodziło?

Spytał go jeszcze przed wyjściem ,mając na myśli swoją kłótnie z Changbinem

-Zgaduję że to twój kolejny głupi pomysł...więc nie,nie bardzo

W ten sposób młodszy opuścił pomieszczenie ,zostawiając Minho z mętlikiem w głowie

.

.

.

.

-Wszystko okej?

Spytał Hyunjin podając Jeonginowi szklankę wody po tym jak już wreszcie byli w ich pokoju

-Jak miałbym być okej,przecież sam wiesz co ci mówiłem

Warknął na niego,choć przez jego obecny stan ledwo był w stanie to zrobić

-No tak,ale to tylko wizja może się przecież nie spełnić

-Kuźwa Hyunjin ,co ty w ogóle nie zwracałeś uwagi na spotkaniu?! Minho wyraźnie powiedział o misji!

-Ale...

-Nie ma "ale"!Ktoś na niej zginie ,rozumiesz?

Sapiąc Jeongin złapał się za głowę ,opadając na łóżko. Będąc już zbyt tym wszystkim zmęczonym. Cała ta wizja wyssała z niego resztę energii ,której po próbie wywoływania wspomnień nie miał za dużo

Hyunjin widząc to opadł obok niego przytulając go od tyłu,przyciągając go by dodać mu otuchy

-Innie będzie dobrze,proszę nie martw się...

-Jak?Jak mam się nie martwić? Przecież to przezemnie....to przezemnie zginie ktoś z naszych

Przełykając gulę Jeongin przymknął oczy ,a pewne wspomnienie znów stanęło mu przed oczami...


-Ratujcie się!

-Szybko uciekajcie!

-Mamo!

-Uwaga!

Patrząc przez wielkie przeszkolne ściany twierdzy ,Jeongin wraz z władcą patrzyli na uciekających ludzi,wokół których co rusz roznosiły się wybuchy

-Jak sam widzisz sytuacja nie jest zbyt ciekawa dowódco Yang

-Niezbyt ciekawa to duże niedociągnięcie Panie

-Prawda w tym tempie cała część północna kraju przestanie istnieć w przeciągu niecałych 24 godzin

Według Jeongina słowa te były powiedziane aż nazbyt spokojnie.

-Jakie działania powinniśmy podjąć Panie?

Spytał z nadzieją ,że cały ten spokój był wynikiem planu ,który ich władca bądź stratedzy opracowali

-W uzgodnieniu z trzema innymi głowami państw...postanowiliśmy się pozbyć wszelkich zapasów "OPtenX"

"OPtenx"

Płyn...źródło całego zła,przez które teraz musieli walczyć z wrogiem z jakim szans nie miały nawet najlepsze wojska. Potwór zabił wielu ludzi, niektórych zmiażdżył innych zabijał stopniowo,kawałek po kawałku zabierając im ich zmysły.

Tyle ofiar tylko przez ich własną chciwość i pośpiech

Bo gdyby tylko nie zapragnęli więcej niż im było trzeba To może uniknęli by reakcji wybuchowej ,która wybudziła potwora z jego wielowiekowego snu

-Jak mamy tego dokonać ?

Jeongin jako jedna osób biorąca udział w wydobyciu musiała naprawić swój błąd i odkupić swoje winy,więc nie ważne co musiał się pozbyć wszelkich zasobów niebieskiego płynu

-Wraz z innymi ,kawałek po kawałku będziecie przetransportowywać skrzynie do innych wymiarów

-Ale....czy to na pewno bezpieczne ?

-Pomocy!

-Nie!!!!!

Krzyki te wystarczyły mu by nie przejmować się kwestią bezpieczeństwa a widząc brak wątpliwości na twarzy dowódcy ,władca włożył mu w dłoń coś

-Dzięki temu będziesz mógł przenieść się do wymiaru 202a,inaczej zwanego Ziemia

Jeongin skinął na to głową ,otwierając swoją dłoń by zobaczyć w niej dziwny zegarek

-Ma on w sobie znikome ilości "OPtenX" ,nie przejmuj się jednak taka ilość nie starczy by ten potwór dalej był w stanie siać zniszczenie

-Czy wystarczy mi to bym mógł wrócić do domu?

-Tak,bez wątpienia

Tyle Jeonginowi wystarczyło, kłaniając się swojemu władcy ,odwrócił się by ruszyć do magazynów. Jak najszybciej musieli pozbyć się zapasów by pozbawić potwora siły...


Nikt jednak nie przewidział....


Że potwór może przedostać się do jednego z portali....





-To przeze mnie on tu jest...

Szepnął ,żałując że zgodził się na tamten plan.

Powinien zawalczyć...a nie uciekać


*********************************************************************

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top