33
Drodzy członkowie,
Zdecydowałem się odejść. Nim jednak któryś zacznie się wściekać i wyklinać mnie za podjęcie tak egoistycznej decyzji ,to chcę byście wiedzieli ,że naprawdę dużo nad tym myślałem. Dochodząc przy tym do przeróżnych wniosków. Wśród których królował żal ,że nie mogę cofnąć czasu i naprawić swojego błędu ,bo jako lider mogłem temu zapobiec. Nie dopuścić by sam cel przyćmił nasze relacje . Wiem ,że to ja zawiniłem gdy to może za bardzo skupiłem się na mieszkańcach a nie na was. Pracowałem przy naprawach ,mając tylko w głowie to by innym żyło się lepiej. Aby nie musieli się bać każdego kolejnego dnia . ̶W̶a̶s̶ ̶t̶e̶ż̶ ̶p̶o̶w̶i̶n̶i̶e̶n̶e̶m̶ ̶t̶a̶k̶ ̶c̶h̶r̶o̶n̶i̶ć̶ .Zawróciło mi to w głowie , przez co kompletnie nie zwracałem uwagi na to ,że tam w bazie czekacie wy. Moja ̶d̶r̶u̶ż̶y̶n̶a̶ rodzina.
Byłem ślepy na was ,na wasze problemy ,które musieliście się nauczyć rozwiązywać sami . Wiem ,że brzmię teraz jak zbyt emocjonalny rodzic ,ale może właśnie tego zabrakło mi jako liderowi. Tego by swego rodzaju być dla was postacią rodzicielską. Powinienem bardziej was wspierać, chronić was choćbyście się wzbraniali ,że sami świetnie sobie radzicie. Z̶a̶w̶i̶o̶d̶ł̶e̶m̶ ̶w̶a̶s̶
Tworząc SKZ mogłem nie mieć na celu tych wszystkich rzeczy , tak naprawdę w tamtym okresie chciałem jedynie móc ratować innych ,być pod jakimś kątem bohaterem dla tych którzy w obliczu złego byli bardziej bezbronni od nas.
Nie spodziewałem się stworzenia z wami takich więzi .Jestem za nie naprawdę bardzo wdzięczny. Przepraszam ,więc że nie umiałem o nie zadbać i że nie pokazywałem wystarczająco jak ważni dla mnie jesteście jako nie tylko członkowie zespołu ale też jako moi przyjaciele.
Wybaczcie też ,że uciekam ,ale na ten czas myślę ,że to najlepsze wyjście. Próbowanie teraz na siłę rozwiązania tego wszystkiego ,nie wyszło by nam na dobre. Dajcie mi więc czas by móc to wszystko jeszcze lepiej przemyśleć bym mógł wiedzieć jak to wszystko mogę naprawić i jak sprawić by odzyskać to co straciliśmy jako grupa.
Wierzę ,że pod moją nie obecność wy też zdążycie to wszystko sobie ułożyć i że dojdziecie do siebie po tym co nas ostatnio spotkało
Chcę was też prosić o to by pomimo wszystkiego tego o czym mnie wczoraj uświadomiliście
Waszych zmian ,kłótni i pewnie wielu nieporozumień
Proszę pamiętajcie ,że macie drużynę
Nie tylko siebie, każdy jest tam by pomóc temu drugiemu
Kocham was
Chan
PS.
Nie mogąc was zostawić bez żadnej osoby która poprowadziła by drużynę ,chcę oddać na czas mojej nieobecności swoją pozycję ,Minho
Wierzę ,że jego niekonwencjonalne sposoby pozwolą SKZ wyjść na prostą
Od czasu znalezienia listu przez drugiego najstarszego członka minęło już dobre kilka godzin. Przechodząc od ręki do ręki ,każdemu z członków towarzyszyły wszelakie emocję . Wśród których żadna nie była pozytywna.
Szok, smutek , żal , złość....
Pod jakimś kątem również i obojętność u Felixa i Jisunga ,którzy podczas czytania każdego ze słów ,czuli coraz bardziej rosnącą niezręczność i dyskomfort przez to jak uświadamiali sobie, że tak naprawdę żadne z części tego listu nie była skierowana do nich. Nie byli częścią drużyny na tak długo (zwłaszcza Felix) by oni jak i sam lider mogli się ze sobą zżyć . A ten fakt pokazywała im jeszcze bardziej reszta ,gdy to po wyjściu z początkowego odrętwienia ,jeden po drugim zaczęli wygłaszać swoje żale co do tego wszystkiego.
Bynajmniej właśnie taki wybuch miał Hyunjin ,dla którego cała sprawa ucieczki była odwrotnością tego co Chan chciał im przekazać w liście. Śmiesznym dla niego było że najstarszy opuścił ich bazę ,ale równocześnie żałował popsucia ich relacji. Dla niego Chan chcąc to naprawić powinien być tu z nimi a nie zachowywać się jak tchórz i bez słowa ,ich zostawiać.
Tak to wyglądało z perspektywy jego ,dla IN'a wyglądało to z goła inaczej ,co od razu podkreślił po tym jak już Hyunjin skończył mówić. Argumentował to tym ,że w końcu Chan parę razy próbował z nimi porozmawiać i pomimo jego słów, był tam dla nich i zawsze starał się rozwiązać konflikty jakie gościły między członkami. To oni za mało się starali w jego mniemaniu . Szczerze było mu smutno ,że doprowadzili swojego lidera do tego że aż zdecydował się opuścić bazę.
Wytworzenie się dwóch wręcz skrajnych opinii na temat sytuacji w jakieś się znaleźli ,w ekspresowym tempie doprowadziło do kłótni między tą dwójką. Było to naprawdę dziwne zjawisko ,biorąc pod uwagę jak zazwyczaj Hyunjin i IN się ze sobą zgadzali i po prawdzie prawie nigdy nie mieli sporu ze sobą.
Reszta przyglądała się temu z uwagą ,jednak nie na długo ,bo Minho który miał najwięcej czasu na przyswojenie tej informacji ,opuścił całe te zgromadzenie dosyć szybko by móc zająć się tym co zostało mu powierzone. Wiedział ,że jako nowy lider nie ma czasu na to by to roztrząsać. Miał ważniejsze rzeczy do roboty.
Pod wpływem jego postawy, Jisung nie zamierzał być gorszy ,dał więc tylko Felixowi i Seungminowi znać ,że rusza na misję i w upływie sekund już go nie było . Na co tylko ta dwójka wymieniła między sobą ukradkowe spojrzenia ,kierując zaraz swój wzrok na resztę otoczenia ,gdzie to Hyunjin i IN nadal nie mogli dojść do porozumienia na co Seungmin mając tego dość westchnął ,opuszczając ich bez zbędnych słów ,nie ryzykując tego ,że przez atmosferę jaka zapanowała jego mroczna strona mogła by przejąć nad nim kontrolę.
Piegowaty chłopak będąc nieświadomy jego zmagań , nie skupiał na niego ,więc większej uwagi ,będąc wpatrzony obecnie w miejsce gdzie wcześniej stał jeszcze Changbin, który nie wiadomo kiedy musiał wyjść tak jak pozostali. Będąc tak naprawdę jedynym, który nie zabrał w całej tej sprawie głosu , co było bardzo dziwne dla Felixa ,który będąc ciągłym obserwatorem wiedział że ta dwójka była ze sobą najbliżej .
Co za tym idzie ,odejście jednego nie mogła przejść przez chłopaka obojętnie ,co tylko potwierdził fakt tego że kartka zniknęła z miejsca ,gdzie ostatnio osoba go położyła.
Widząc to Felix nie miał wątpliwości ,że to właśnie starszy go zabrał , nie rozumiał jednak czemu ten fakt tak zaczął go martwić . Pod pretekstem ,więc tego że prowadzona sprzeczka go znudziła, wyszedł. W głowie jednak liczył że może natknie się na tego jednego członka ,który obecnie gościł mu w głowie...
.
.
.
Papier gniótł się pod naciskiem ucisku jego palców, a wzrok nadal wędrował po tekście ,który wyrył się mu już w pamięci. Pamiętał go ,ale nadal nie rozumiał . Changbin naprawdę nie widział w tym wszystkim sensu, nie spodziewał się tego po Chanie.
Jak i sam nie wiedział jak do końca zareagować na tą decyzję.
W pewien sposób wiedział ,że sami sobie zawinili ,że tak jak mówił najmłodszy to oni doprowadzili Chan do tego. Przesadzali w pewnych momentach a ich wczorajsze zebranie było tylko kumulacją tego wszystkiego.
Był to jednak ciężki okres dla wszystkich ,cała sprawa tej wizji ,potem przebudzenie potwora na dodatek jeszcze sprawa z mocą Felixa . Mieli naprawdę wiele rzeczy do przetworzenia , więc nie było co się dziwić że członkowie trochę pozamykali się i ukryli pewne sprawy przed innymi.
Patrząc na to pod tym kątem , była to zbyt pochopna decyzja. Szczerze go to bolało że jego przyjaciel ,osoba która była dla niego jak brat odeszła bez żadnego słowa. Bez nawet możliwości kontaktu z nim.
A cała ta treść ,coś co chyba miało ich uspokoić ,wcale nie pomagało a jedynie tylko bardziej raniło chłopaka ,który pomimo świadomości że w przeciągu tych kilku poprzednich dni jego relacja z Chanem trochę ucierpiała to nadal nie mógł pojąć czemu ten nie zaufał mu na tyle by oddać zespół w jego ręce.
Chciał gdzieś to usprawiedliwić tym ,że Minho jest najstarszy zaraz po Chanie ,ale samo podejście go co do tego że to on "stworzył" SKZ mocno go uderzyła.
Razem to zrobili ,to oni wpadli na ten sposób i wspólnie znaleźli pozostałych. W liście jednak ich już były lider przedstawił to tak jakby był w tym wszystkim sam ,bez niego.
Biorąc głębszy wdech Changbin ,odrzucił od siebie kartkę ,chcąc już o tym nie myśleć. Próby ułożenia i zrozumienia jego przyjaciela były bez sensu ,bo chyba po prostu nie mógł tego pojąć. Może to była sprawa jego własnych ograniczeń a może tak jak Chan ,sam był zbyt dużym egoistą by popatrzeć na to wszystko z perspektywy kogoś innego
-Emm..Changbin hyung?
-Tak?
Podnosząc wzrok z nad miejsca w którym siedział ,zobaczył jak to Felix wychyla się za drzwi ,patrząc na niego niepewnie
-Mogę z tobą posiedzieć?
Spytał czym zdziwił dosyć chłopaka ,który potrzebował chwili nim to skinął lekką głową by dać znak aby ten wszedł
-Potrzebujesz czegoś?
-Towarzystwa
Przyznał szczerze ,siadając na drugim końcu łóżka i choć od odpowiedzi znów między nimi zapanowała dłuższa cisza to po krótkim przemyśleniu ,starszy uśmiechnął się do Felixa
-Mi też się ono przyda
Odparł, kładąc list na szafce nocnej a za tym ruchem poszedł wzrok Felixa, potwierdzając tym sobie ,że faktycznie Changbin zabrał wiadomość którą zostawił im lider
-Chyba pytanie jak się czujesz ,nie jest w tym momencie zbyt odpowiednie,prawda?
-Nie bardzo
Starszy zaśmiał się krótko ,wzdychając pod koniec. Na co Felix tylko skinął głową ,nie wiedząc do końca o czym mógłby porozmawiać z chłopakiem ,którego w ogóle nie znał ,choć obserwował go przez całkiem spory czas. Może właśnie przez to wzięła się w nim chęć na pocieszenie chłopaka.
Tylko ,że właśnie nawet nie wiedział jak mógłby to zrobić , nigdy tak naprawdę nie był w tym dobry ,co po części pewnie wynikało z tego że jedyną osobą jaką przyszło mu pocieszać był Jisung, którego akurat bardzo łatwo było rozweselić. Wystarczyło posiadać brownie albo sernik,ale lepiej mieć tą drugą opcję.
Choć w obecnej sytuacji w jakiej znalazł się jego przyjaciel to pewnie nawet słodkości by nie pomogły, Felix na te myśl potrząsnął głową ,wiedząc że nie na to jest teraz czas.
Biorąc ,więc głębszy wdech ,chłopak popatrzył na drugiego ,który siedział ze spuszczoną głową ,po czym nie chcąc dalej tego analizować dotknął jego kolana by móc dodać wsparcia.
Bez dalszych słów trzymał tak jego udo,patrząc jak Changbin przez chwilę patrzy w szoku na to co robił. Nie trzeba było jednak dużo czasu by ten uśmiechnął się do niego lekko . Będąc wdzięcznym że młodszy nie zadawał zbędnych pytań i nie pokazywał litości jego osobie. Po prostu tam był i to było w zupełności wystarczające
-On wróci...
-A co jeśli nie?
-Czytałeś jego list, on nie opuściłby was na zawsze
-Nadal...boję się że nie wróci
Na słowa Changbina ,Felix pogładził mu kolano ,uśmiechając się do niego tak jak tamten wcześniej
-Jak mu zależy to wróci...widać to po moim przykładzie
Marszcząc brwi ,starszy popatrzył na niego pytająco
-W jakim sensie?
-Zginąłem, ale z jakiegoś mi nie wyjaśnionego powodu...udało mi się wrócić
-Mieliście jakieś pomysłu jak to w ogóle było możlwie?
-A czy to ważne..
Felix zaśmiał się ,przysuwając się trochę bliżej chłopaka
-Powód nie jest ważny ,póki mogłem znów widzieć osobę która jest dla mnie jak brat
-Ile czasu zajął ci powrót?
-Z około tygodnia? Coś takiego
-Myślisz ,że Chan wróci do tego czasu?
Spytał patrząc na drugiego z nadzieją ,kładąc niepewnie swoją rękę na tej którą ten miał na jego kolanie
-Nie wiem,ale będę trzymał za to kciuki
Changbin skinął głową na te słowa ,śmiejąc się cicho po chwili ,ściskając lekko dłoń chłopaka
-Jesteś naprawdę niezwykły Lix
Na te przezwisko młodszego na chwilę zamurowało ,nim to w końcu mógł mu odpowiedzieć malutkim uśmiechem który pojawił się na jego twarzy
-W końcu jestem duchem
*******************************************************
Day 27
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top