30
Kiedy Seungmin i Jisung weszli do pomieszczenia ,każdy skupił na nich wzrok i żaden z nich nie mógł zignorować tego jak to w niektórych spojrzeniach dało się dopatrzeć czystej irytacji ,podenerwowania i wkurzenia. Młodszy z nich widząc to aż pożałował ,że uległ prośbom drugiego i że nie poczekał z opatrzeniem tej ręki. Nerwowa atmosfera zdecydowanie nie pomagała mu w utrzymaniu swojej normalnej strony.
Z drugiej strony blondyn nie wydawał się tym jakoś bardziej zestresowany ,gadając obecnie szeptem z jego przyjacielem,który od razu po ich wejściu znalazł się przy Jisungu ,widocznie równie jak naukowiec zestresowany nastrojem panującym w pokoju.
-Dobrze jak już wszyscy są to możemy...
-Chwila!
Minho przerwał liderowi ,będąc jednym z nielicznych którzy nadal patrzyli z irytacją na dwójkę spóźnialskich
-Nic im nie powiesz?Jak ja się spóźniałem to zawsze był wielki krzyk...
-Jeśli w ogóle zdecydowałeś się pojawić
Changbin dodał swoje trzy groszę na co został spiorunowany wzrokiem przez sapera
-Chłopaki nie mamy czasu na kłótnie, więc przejdźmy...
-Nie mamy też czasu na obijanie się!
No i pomimo że oboje się spóźnili to po tym w jaki sposób Minho ukradkiem popatrzył na Jisunga,było wiadomo że to jego tyczyły się te słowa.
Co było trochę zaskakujące dla reszty ,którzy myśleli że ta dwójka ma między sobą dobre kontakty. Blondyn jednak po całej akcji w ich wspólnym pokoju nie był wielce zainteresowany by ciągnąc to ,chcąc to po prostu zignorować.
-Odczep się od niego! Od powrotu tylko się go czepiasz!
Felix jednak nie miał na tyle cierpliwości co jego przyjaciel i mimo że nadal stresował się przed resztą to nie zamierzał pozwolić by starszy pomawiał o coś osobę która była mu najbliższa gdy ta tak wyraźnie się starała robić wszystko jak najlepiej może.
-Bo nic nie robi! Jest zbędny!
-Akurat o nic robienie może posądzać kogoś innego i to nawet nie tylko jedną osobę
Changbin prychnął ,patrząc przez chwilę na Felixa i Minho którzy ,stojąc ,patrzyli na siebie wkurwionym wzrokiem. Po swoich słowach przeniósł on jednak wzrok na dwójkę młodszych członków,którzy póki co jeszcze ani razu się nie odezwali.
Pod wpływem jednak jego spojrzenia,Hyunjin zmarszczył brwi ,bo nie podobało mu się do czego to zmierza
-Jaki masz niby problem?
-No kurwa nie mam pojęcia,pomyślmy....
Changbin udawał zamyślonego po czym ,wstał zbliżając się bliżej miejsca gdzie siedział Hyunjin
-A no tak!Może o to że non stop gdzieś w IN'em wyjeżdżacie ,nie mówiąc o tym nikomu!A potem jak was potrzebujemy to was nigdy nie ma!
-Raz się zdarzyło a ty będziesz nam to wypominał do końca życia!
-Tak,bo omal nie zginęliśmy przez to!
-Chłopaki...
Chan próbował się jakoś wtrącić bo zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie przebieg tego spotkania
-Ich obecność chociaż cokolwiek zmieniała,Hana nie bardzo!
Na kolejne obelgi blondyn zacisnął oczy, spuszczając głowę bo wiedział że drugi najstarszy ma trochę w tym racji
-Zostaw go w spokoju!
-Zgadzam się z nim...
Powiedział Hyunjin również wstając ,chcąc górować nad Changbinem,wiedząc że to tylko jeszcze bardziej go wkurzy
-A dla twojej wiadomości ,moja i IN'a obecność też gówno dała, bo nawet w siódemkę nie daliśmy rady pokonać tego cholernego potwora! Był o wiele mocniejszy od nas i gdyby nie on...
Chłopak wskazał na Felixa,po czym złapał starszego za kołnierz
-To bylibyśmy teraz martwi!
-Gdybyśmy mieli sprzęt tłumiący od razu to wszystko mogło się potoczyć inaczej!
Changbin również złapał go za kołnierz ,oboje aż warczyli na siebie. A na ten widok IN musiał w końcu zainterweniować ,dotykając Hyunjina za ramię by go uspokoić
-Hyu...
-To by się nie wydarzyło gdybyś pilnował radarów!
Hyunjin krzyknął ignorując kompletnie maknae
-Gdyby oddał mi od razu bransoletkę to może naprawdę moglibyśmy tego uniknąć
Jisung odezwał się w końcu ,licząc że może tak odwróci uwagę Minho od patrzenia na niego z nienawiścią ,czuł to pomimo zamkniętych oczu
-Weź ty się lepiej nie odzywaj!
No jednak chłopaka pomysł nie zadziałał tylko jeszcze bardziej rozdrażniając do niego
-Co ty do niego masz?!
-To,że to jego wina!
-Nie,to wina Changbina!
-Chyba twoja Hwang!
-To ty nie umiałeś...
-DOSYĆ!!!WSZYSCY SIADAĆ NA TYŁKACH I SIĘ NIE ODZYWAĆ!!!!
Lider nie mogąc znieść dalszych kłótni wreszcie nie wytrzymał . A inni będąc zamurowany tym wybuchem natychmiastowo zamilkli ,zajmując swoje poprzednie miejsca.
Na co IN,Seungmin i Jisung odetchnęli z ulgą ,również tak jak lider mając dość tych sprzeczek
-Co się z wami najlepszego dzieje?
Najstarszy popatrzył po wszystkich zmartwiony, bo choć wiedział że ostatnio w grupie panowało lekkie napięcie to nie spodziewał się jednak aż takich spięć pomiędzy członkami. Liczył ,że to jedno spotkanie pozwoli im złagodzić i przegadać wszystkie sprawy ,ale teraz wątpił by to się udało
-Chłopaki byliśmy kiedyś tak zgraną grupą ,umieliśmy przegadać między sobą wszystkie problemy ,więc jakim sposobem doszliśmy do tego?
-No jak byliśmy w szóstkę to....
-Minho nie kończ nawet, wiemy przecież że to trwa o wiele dłużej niż Jisung i Felix dołączyli...
Piegowaty chłopak lekko się zaskoczył ,że również został wspomniany w tej części ,ale nie ukrywając te słowa sprawiły mu lekko radość . Miło było być nie pomijanym
-Nie do końca wiem do czego zmierzasz Chan hyung...
-Do tego, że gdy stworzyliśmy tą grupę każdy był dla drugiej osoby ,wszyscy dawaliśmy sobie wsparcie ,byliśmy jak sprawnie działająca maszyna...
Seungmin zmarszczył lekko brwi na to co mówił lider,nie zgadzając się z jego słowami w pełni
-Ale teraz a tu jeden działa w pojedynkę ,inna dwójka załatwia swoje problemy tylko w swoim gronie, kolejny ukrywa się kompletnie przed innymi i szczerze jestem przerażony myślą ile każdy z was może skrywać rzeczy w sekrecie...
Po reakcjach reszty Chan mógł zgadywać że tych ukrytych spraw jest więcej niż myślał. Te ich odwracanie wzroku ,westchnięcia i nerwowe drapanie się po karku ,były to oznaki które łatwo na to wskazywały
-Zebrałem was tu by przyznać ,że jestem temu winien ,to że drużyna jest w rozsypce to moja wina,zawiodłem jako lider ale chcę to naprawić
-Chan to tak nie działa...
-Muszę się tym razem zgodzić z Changbinem
Hyunjin i Changbin popatrzyli na siebie, pierwszy raz od rozpoczęcia tego spotkania, nie morderczym wzrokiem.
-Nie możesz tego brać tylko na swoje barki hyung , wszyscy doprowadziliśmy do takiego stanu rzeczy
Wszyscy poza liderem skinęli na to lekko głową
-Ale nie naprawimy już tego...
-Niby dlatego nie?
-Bo wiele się od tego czasu zmieniło Chan...
Minho zdecydował się dołączyć do tej dyskusji ,na co Felix przewrócił oczami bo przez to wszystko co dzisiaj się działo ,miał on już dość jego głosu
-Ciągłe misje ,pojawianie się tych robali,fala za falą...to wszystko zmieniło nas, nie jesteśmy już tymi samymi osobami jakie poznałeś ,wyrobiliśmy sobie własne sposoby działania i radzenia sobie z problemami
-Dokładnie....
-Ja to rozumiem, ale mimo wszystko to nadal musimy umieć się porozumieć jako zespół inaczej nie pokonamy potwora
-Hyung dzisiejsza misja pokazała że my nie jesteśmy w stanie go pokonać
-To nie prawda
Lider zaprzeczył od razu ,nie mogąc się z tym zgodzić
-IN twoja wizja przecież pokazała że go pokonamy ,więcej wiary chłopaki
Inni zdecydowanie nie byli do tego tak optymistycznie nastawieni jak ich lider co było wyraźnie widać po ich twarzach.
Chan patrzył na to z coraz większym smutkiem na jego twarzy
To nie tak miało wyglądać ,pomyślał
-Nie każda moja wizja musi się spełnić hyung i dziejszy dzień nam to udowodnił
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale" ,brońmy dalej innych przed atakami ale nie udawajmy że jesteśmy na tyle silni by poradzić sobie z tym monstrum , nie żyjemy w bajce i nie jesteśmy bogami by być do tego zdolnym...
Po tych słowach nikt nawet nie czekał by lider zakończył spotkanie, każdy po prostu wstał i poszedł w swoją stronę.
Zostawiając lidera z paroma sprawami do przemyślenia, bo skoro nawet Minho który był najbardziej chętny do stoczenia walki z potworem ,właśnie się poddał to czy jest w ogóle sens by Chan dalej wierzył w to że jest to możliwe...
Wizja nie musi się spełnić....
Myśląc nad ich słowami, przez myśl przeszło mu pytanie...
Czy lider jest tu w ogóle jeszcze potrzebny?
********************************************
Day 24
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top