24
Od momentu opuszczenia bazy przez członków grupy minęły już dobre dwie godziny, a po żadnym z nich nie było póki co ani śladu. Z perspektywy Felixa nie wyglądało to najlepiej.
Chłopak bowiem wiedział, że misja na którą ruszyli pozostali mogła wiązać ze sobą wizję śmierci i może gdyby wśród nich nie było jego przyjaciela to teraz Felix nie czuł by aż takiego niepokoju, jednak Jisung był tam, razem z innymi walcząc o bezpieczeństwo mieszkańców miasta.
Myśląc o tym Felix żałował ,że jednak nie poszedł z nimi ,że pierwszy raz od dawna opuścił przyjaciela w momencie kiedy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebował on jego wsparcia. Chłopakowi szczerze było wstyd, że nawet teraz jego duma ,nie pozwalała mu biec tam i po prostu być przy Jisungu.
Żal mu też było tego, że jego przyjaciel mógł odejść z tego świata ,kiedy byli ze sobą pokłóceni. Felix dopiero teraz mógł zauważyć bezsens wszystkich swoich słów które wypowiedział do Jisunga przed tym wszystkim, było mu głupie ,że tak dał się ponieść własnej zazdrości.
Co prawda nadal tkwiła w nim złość i smutek,przez to jak w ostatnim czasie Jisung opuszczał go na rzecz spędzania czasu z innymi członkami (głównie z Minho hah). W obliczu ,jednak świadomości ,że jego przyjaciela może teraz leżeć gdzieś martwy ,te wszystkie złe emocje nie miały już dla niego takiego znaczenia. Felix chciał szczerze przeprosić swojego przyjaciela.
-Więc proszę, wróć....
Szepnął patrząc z podenerwowaniem na zegar, którego wskazówki jakby zatrzymały się w miejscu. Co zdecydowanie mu nie pomagało. Z westchnięciem więc w końcu spuścił wzrok,skupiając się na swoich zaciśniętych dłoniach dalej poddając się swoim rosnącym wyrzutom sumienia.
Nie minęło ,jednak nawet pięć minut ,kiedy to Bóg wreszcie postanowił go oszczędzić i po tylu oczekiwaniach mógł usłyszeć dźwięk otwieranego wejścia do bazy.
Z nadzieją Felix popatrzył w tamtą stroną ,zawodząc się gdy to jego oczom ukazali się Hyunjin i IN,czyli nie ktoś na kogo chłopak czekał.
Po raz kolejny westchnął obserwując przy tym jak Hyunjin będąc w kompletnym chaosie podbiega do stołu ,przeglądając w pośpiechu wszystkie papiery które na nim były
-Cholera!
Krzyknął gdy to w ręce wpadła mu jedna kartka na którym były pomiary z ubiegłych godzin
-IN zbieraj się ! Bierz sprzęt ,jedziemy!Już!
Dalej krzyczał tym razem jednak w stronę maknae grupy ,który w odróżnieniu od starszego w kompletnej apatii zajął miejsce na jednym z krzeseł ,patrząc na nie istotny punkt na podłodze
-IN!
Hyunjin ponownie się do niego zwrócił widząc,że tak jak podczas całej podróży powrotnej ten w ogóle nie reaguje. Oczywistym było ,że martwił się on o swojego młodszego kolegę ,ale w tej chwili Hyunjin musiał patrzeć na priorytety i to co zobaczył na papierach zdecydowanie wskazywało na to ,że jest to ważniejsze niż to co wydarzyło się z IN'em po jego omdleniu
-IN!
Starszy podszedł do chłopaka i kucnął przy nim ,od razu chwytając za jego podbródek by drugi na niego spojrzał
-Musimy się zbierać...
IN pokręcił głową przecząco ,próbując ponownie spuścić wzrok ,jednak Hyunjin trzymał go na tyle mocno ,że nie był on w stanie tego zrobić
-Idziemy, wszyscy nas potrzebują
-Idź sam...
Słowa które wypowiedział IN były mocne ochrypnięte ,przez to jak długo chłopak się nie odzywał i choć starszy powinien się cieszyć ,że powoli IN robi postępy tak to co usłyszał z jego ust zdecydowanie mu się nie podobało
-Nie mamy czasu na dyskusje, oboje jesteśmy potrzebni ,więc bierz swoje rzeczy i idziemy!
Hyunjin powiedział tym razem bardziej stanowczo ,wstając i ciągnąc za nadgarstek chłopaka,ale ten nic sobie tego nie robił i dalej siedział bezczynnie. Co nie było najlepszym ruchem,bo po całej podróży spędzonej w ciszy starszy był już na pograniczu swojej cierpliwości
-Słuchaj...
Zaczął patrząc na niego z zmarszczonymi brwiami. Felix widząc i czując wręcz jak atmosfera coraz bardziej się zagęszcza popatrzył w lekkim szoku na dwójkę chłopaków ,bo podczas całego czasu spędzonego tutaj nigdy nie słyszał Hyunjina aż tak zdenerwowanego, zwłaszcza gdy w grę wchodził maknae grupy
-Nie wiem,do cholery jasnej nie wiem co się tam stało!Jak wrócimy możesz mi to opowiedzieć lub milczeć jak teraz! Jak chcesz! Szczerze mam to teraz w dupie, bo w obecnej chwili nasi przyjaciele walczą tam z potworem ,kiedy my siedzimy i urządzamy sobie jakieś pogaduszki! Potrzebują nas,ciebie i mnie!
Krzyknął rzucając mu ostatnie groźne spojrzenie po czym wziął swój zapakowany plecak a plecak IN'a rzucił na kolana chłopaka ,który patrzył na niego w szoku, trochę otrząsając się ze swojego letargu
-Ruszaj dupę
Mówiąc to Hyunjin ,nie czekając na chłopaka zaczął z powrotem biec do samochodu i kiedy to już odpalał go ,IN dołączył do niego zajmując miejsce pasażera
-Dzięki...
Szepnął w stronę starszego ,na co ten tylko skinął głową . Nie tracąc więcej czasu ruszył w stronę "Otchłani", nie świadomy nawet tego że nie tylko na IN'a wpłynęły jego słowa
W tym samym czasie...
-Chan hyung unik!
Minho rzucił się na lidera, w ostatniej chwili powalając go na ziemie zanim chmara robali by go zaatakowała. Chan na to posłał w stronę chłopaka drobny uśmiech
-Za dużo ich!
Krzyknął Changbin strzelając w stronę stworzeń, których wcale nie ubywało a wręcz tylko ich przybywało.
Dwójka najstarszych ,więc nie tracąc czasu szybko podniosła się z ziemi ,pomagając reszcie członkom ,po których wyraźnie było już widać zmęczenie.
Od dwóch godzin każdy z nich walczył bez wytchnienia ,a zamiast dochodzić do końca ,utknęli oni w jakieś nieskończonej pętli ,która nie zmierzała do niczego dobrego. Z każdą chwilą tak naprawdę było coraz gorzej,Seungmin i Chan już nawet nie dawali rady bronić zewnątrz i obecnie przed "Otchłanią" tłoczyło się od groma dźwiękowych stworów
-To nie ma sensu...
Powiedział Seungmin ciężko dysząc, gdy to członkowie stłoczyli się obok siebie, będąc otoczonym przez swoich wrogów
-Było by łatwiej, gdybyśmy mieli sprzęt
Chan mówiąc to popatrzył na Changbina,który właśnie uderzał bronią w sam środek głowa robala,bo już nawet amunicja mu się skończyła
-Może i nawaliłem,ale nie jestem jedynym winnym
Changbin przełknął ślinę ,czując że mało mu brakuje aby nie stracić tu przytomności
-Mógłbyś cho...
-Chan nie zaczynaj kłótni,nie teraz...
Minho wytarł pot z czoła,próbując ostatkiem sił dalej walczyć
-Minho hyung ma rację,to nie najlepsza pora by szukać winnych
Jisung przyłączył się do dyskusji ,chodź tak naprawdę ledwo był w stanie mówić przez to jak ciężko brało mu się kolejny oddech
-Wątpię by inna pora w ogóle nadeszła
Chan mówiąc to przyłożył z całej siły w stwora i w chwili gdy padło one na ziemie, reszta z jakiegoś nieznanego powodu również runęła i w upływie mili sekund wszystkie robale zaczęły uciekać
-Może jednak będziesz miał okazje
Szepnął Minho patrząc tak jak pozostali w szoku na to jak wokół nich zaczyna robić się pusto.
Seungmin też z początku nie rozumiał czemu ich wrogowie nagle uciekają ,jednak nim nawet zdążył dłużej się nad tym zastanowić w jego głowie rozległ się głośny ryk od którego aż się skrzywił ,łapiąc się od razu za swoją głowę
-Seungmin!
Jisung który był najbliżej naukowca złapał jego ramiona zmartwiony
-On nadchodzi...
Powiedział i nim ktokolwiek zdążył zapytać o kim mówi do ich uszu doszedł głośny dźwięk kroków ,które zbliżały się do nich
-Czyli dlatego uciekły
Szepnął Chan opuszczając swoje ramiona i broń,wiedząc że skoro potwór się przebudził to już nikt nie jest w stanie nic zrobić.
Będąc gotowym na swoją porażkę lider wyrzucił swoją broń ,po czym smutnym wzrokiem skinął na pozostałych członków, by również poszli w jego ślady.
Wszyscy przez chwilę patrzyli na Chana licząc ,że może to jednak jeszcze nie koniec. Ten jednak pokręcił głową i po tym wszyscy po kolej również opuścili swoje bronie
-Chłopaki!
Do uszu każdego z nich doszły krzyki pozostałej dwójki ,którzy dzięki ucieczce robali bez trudu dostali się do środka. Mieli oni nadzieję że brak stworów to dobry znak, gdy jednak dobiegli do pozostałych wiedzieli ,że się mylili
-Czy my...
-Przegraliśmy? Tak, brawo za wyczucie...
Chan posłał Hyunjinowi spojrzenie,które po śmierci na pewno będzie go prześladować. Poczucie winy przez to że się nie był szybszy też na pewno nigdy już nie zniknie.
IN miał zresztą podobnie, załamany spuścił wzrok i złapał Hyunjina za rękę ,czekając już tylko aż śmierć w końcu po nich przyjdzie
Co po odgłosach które każdy słyszał ,nastąpi lada chwila
-Przepraszam...
Changbin popatrzył smutno na przyjaciela,który był dla niego niczym brat.Nie liczył on na żadną reakcje ze strony Chana, więc zdziwił się gdy ten mocno go do siebie przytulił.Niczym jakby próbował ochronić go całego przed resztą świata
-Też przepraszam
Seungmin patrzył przez chwilę na nich po czym z westchnięciem przymknął oczy gotowy na to co los ma mu przynieść
-Jeszcze chwila i znów się zobaczymy siostrzyczko
Minho i Jisung za to jako jedyni patrzyli wprost na miejsce z którego dochodziły kroki potwora
-Wiesz, czuję się jak największy idiota stojąc tak i czekając
Odparł pocierając kciukiem swoją tarczę, chcąc naprawdę zawalczyć ,jednak nie był na tyle głupi by to zrobić ,tak jak każdy z nich był świadomy swojej bezsilności wobec potwora
Wkurzała go ona ,ale nie mógł on z nią nic zrobić
Tak jak powiedział mógł tylko czekać
-Gdyby był tu Felix to wyglądało by inaczej
-Felix?Ten twój przyjaciel?
Jisung skinął głową z lekkim uśmiechem, Felix za to który zostawał niezauważony przez przyjaciela, wytężył mocniej słuch będąc zaintrygowany tym co jego przyjaciel chce powiedzieć przez to
-Co on by zmienił? Przecież nie żyję,bez obrazy ale będąc duchem jest jeszcze bardziej bezużyteczny niż my
Felix spuścił wzrok na te słowa ,wiedząc że Minho ma rację
Każdy z nich mógł coś zrobić,nawet jeśli był by to najmniejszy drobiazg to nadal byłby pomocny, a on..jest zbędny
Nie był już w stanie bronić Jisunga jak kiedyś
Nic nie mógł
.
.
.
.
-Nie mów tak, dla mnie....Felix zawsze będzie bohaterem
-Ej oddaj!
Pięciolatek dalej skakał próbując wyrwać swoją zabawkę z rąk łobuzów, którzy zaczepili go gdy bawił się na placu zabaw i już od dobrych kilkunastu minut trzymali jego ukochanego pluszaka na tyle wysoko ,by Jisung nie mógł w stanie go dosięgnąć
-A czemu mielibyśmy?
-Bo poskarżę się mamie!
Powiedział bliski płaczu,jednak tamci nic sobie z tego nie robili tylko śmiali się z chłopca i dla dalszej "zabawy" zaczęli rzucać pluszaka między sobą ,śmiejąc się coraz głośniej gdy pięciolatek zaczął biegać od jednego do drugiego chcąc odzyskać swoją własność
-Patrzcie już płacze!
Któryś z nich krzyknął a na widok łez chłopca ,tylko coraz wyżej zaczęli rzucać pluszakiem.
Jisung był już naprawdę wyczerpany i być już gotowy opaść na ziemie i dalej wypłakiwać swoje oczy ,licząc że może któryś z starszaków się zlituje i w końcu sobie odpuszczą
Nim jednak zdążyło do tego dojść,podczas jednego z rzutów ktoś wskoczył nagle do kręgu ,łapiąc w locie zabawkę Jisunga
-Wiecie,że to nie ładnie znęcać się tak nad mniejszymi?
Prychnął w ich stronę piegowaty chłopczyk ,na co tamci już się zaczęli śmiać ,bo widzieli w drugim chłopcu kolejną ich ofiarę ,nim jednak zdążyli go pognębić ,chłopiec który chodź był przynajmniej z dwa lata młodszy od nich ,kopnął z całej siły jednego z nich w piszczel a potem kolejnego i w upływie kilku chwil wkurzeni starszacy odeszli od nich ,przeklinając piegowatego chłopca od wariatów
-Nic Ci nie jest?
Spytał chłopiec poddając Jisungowi zabawkę
-Wow!
Powiedział z błyskiem w oku mniejszy ,na co piegowaty chłopiec popatrzył na niego niezrozumiale ,bo koniec końców nie dostał odpowiedzi na swoje pytanie
-To...
-Jesteś superbohaterem!
-Co?
-Te ziu i ziu,a potem boom!
Naśladował Jisung jego ruchy ,będąc mega podekscytowanym . Nie dało się nawet po nim zauważyć że wcześniej płakał ,na co drugi chłopiec się uśmiechnął szeroko ,bo schlebiały mu słowa Jisunga i cieszył się że najwidoczniej wszystko z nim w porządku
-Wiesz to się nazywa taekwondo
Zaśmiał się ,uważając zachowanie drugiego za urocze
-Taekwondo
Powtórzył dalej podjarany Jisung ,wyciągając do niego rękę
-Jestem Jisung,a ty?
-Felix,miło mi Cię poznać
-Mnie Ciebie też,bohaterze
.
.
.
.
Słowa ,które Felix mógł usłyszeć z ust przyjaciela wywołały w nim fale wspomnień, które wraz z tym co usłyszał zadziałało jak pewnego rodzaju przełącznik, nagle poczuł on ,że to nie jest jeszcze koniec
I wraz z tym jak potwór postawił swą wielką stopę przed nim
Kiedy każdy patrzył na niego z przerażeniem
On nie czuł strachu,z determinacją prześledził bestię od dołu do góry
Jedno mrugnięcie i tak szybko jak błysk pioruna...
Przez oczy Felixa przeszła czerwona plama,która rozeszła się po całych jego tęczówkach
**************
Trochę mi to zajęło przyznaje heh
No cóż nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ,ale obiecuje się poprawić <3
Day 18
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top