16

-To ,że wszyscy mamy coś za co chcemy walczyć Jisung

-Coś za co walczymy,co?

Powtórzył Jisung za starszym wracając do patrzenia w gwiazdy

-Powiedz mi w takim razie za co oni walczą,za co walczy Chan..Changbin..reszta

-Chodź to Ci pokaże

Powiedział Minho wstając i podając do młodszego ręką, którą ten przyjął,zostając pociągniętym przez chłopaka.Tak że teraz oboje stali,jednak  starszy nie czekając dłużej zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku

-Idziesz?

Spytał odwracając się ,widząc że blondyn dalej stał w jednym miejscu

-Idę,ale gdzie?

Chłopak podbiegł do Minho,patrząc na niego pytająco,na co ten tylko uśmiechnął się jedną stroną i zaczął iść dalej

-Zobaczysz

Trochę później...

Mimo dalszych pytań Jisunga,Minho został nie ugięty w kwestii trzymania w tajemnicy dokąd to tak zmierzali pustymi ulicami miasta. Wiedząc to blondyn postanowił skupić się na czymś innym,więc w ciszy szedł za starszym.Obserwując przy tym każdy omijany budynek,który zdecydowanie różniły się od tego co widział w swoich rodzinnych stronach,gdzie to wszystko nadal było w kompletnej ruinie po zniszczeniach jakie wyrządziły ataki dźwiękowego potwora.

-Robi wrażenie

Powiedział chłopak, nie odrywając wzroku od wielkim wieżowców, pięknych domów z podwórkami a nawet zwykłym znakom, które stały stabilnie a nie tak jak w innych miastach leżące kompletnie zniszczone na ziemi.

-Prawda? Grupa naprawcza świetnie się spisuje 

-Pewnie już wszystko w Seulu zostało naprawione przez te 3 lata,co?

Nie był to może najlepszy temat do rozmowy dla blondyna, w końcu nie mógł się oszukiwać ,że czuł zazdrość patrząc na miasto,które wyglądało jakby nigdy nic złego go nie spotkało.

Cóż jednak nadal lepszy taki temat niż żaden

-W większości tak

Starszy po tych słowach niespodziewanie się zatrzymał i już Jisung chciał pytać czemu to zrobił, jednak nie zdążył nawet otworzyć ust gdy tamten zaczął kontynuować ,gestem głowy wyraźnie mu na coś wskazując.

-Ale nie wszystko

Blondyn gdy spojrzał w kierunku wskazanym przez Minho zaskoczył się,bo tam po środku pięknie wykonanych budynków stał jeden wręcz groteskowo wyglądający na tle innych  zniszczony budynek.

Była to kompletna ruina  po której nawet się nie dało poznać jaką funkcje wcześniej pełniła 

-Dlaczego?

Spytał zdezorientowany  idąc w stronę Minho ,który w czasie gdy ten patrzył z przerażeniem na zniszczoną budowle,zdążył już wejść na sam środek działki,rozglądając się dookoła

-Takie były polecania Chana ,no i zgaduję że Changbin też maczał w tym palce

-Czemu tak chcieli?

Drugi chłopak odwrócił się do młodszego i ręką skinął mu by usiedli na prawie ,że całkowicie zniszczonym murku i chodź Jisung nie rozumiał czemu Minho tak to przeciąga,to i tak za nim poszedł aby jak najszybciej się tego dowiedzieć

-A więc?

Spytał jeszcze raz gdy już oboje siedzieli

-Widzisz to miejsce było kiedyś domem Chana i Changbina

-Co?

Blondyn czuł się teraz jeszcze bardziej zdezorientowany

-Jak to "ich" dom? Chan i Changbin są spokrewnieni?

-Praktycznie nie, ale teoretycznie tak

Młodszy chwilę analizował słowa drugiego, jednak nie mógł dojść do tego  co przez to chciał mu przekazać. Słowa te nie miały dla niego żadnego sensu, co po jego minie chłopak obok niego od razu wywnioskował, więc od razu spieszył mu z wyjaśnieniem.

-To miejsce w którym siedzimy,kiedyś było domem dziecka

Słysząc to Jisunga trochę zatkało przez co dopiero po dłuższej chwili udało mu się z siebie cokolwiek wydusić

-Chan i Changbin hyung...są z domu dziecka?

-Tak, z tego co wiem trafili do niego w podobnym czasie i wieku, więc szybko załapali dobry kontakt

Jisung skinął lekko głową na te słowa ,odrywając swój wzrok od chłopaka ,skupiając się ponownie na gwiazdach które świeciły nad ich głowami

-Zgaduję ,więc że nie mieli z tym miejscem najlepszych wspomnień skoro zostawili go w takim stanie

-Wręcz przeciwnie

Minho od razu zaprzeczył jego przepuszczeniom i zanim młodszy zdążyłby jakkolwiek zareagować ten kontynuował

-Dom dziecka był dla nich bardzo ważny, w końcu to tu się poznali i zbudowali wiele wspaniałych wspomnień ze sobą i innymi podopiecznymi tego miejsca... chodź akurat tych drugich na pewno było mniej ,wiesz ciągłe adopcje nie pozwalały im z nikim innym zbudować jakieś silniejszej więzi

-A ich..nikt nie chciał adoptować?

Spytał niepewnie, nie wiedząc czy dobrze jest poruszać temat

-Widzisz kiedy ktoś decyduje się na adopcje zazwyczaj chcę adoptować niemowlaki czy małe dzieci, a ta dwójka już odkąd tylko tam trafili nie należała do żadnej z tych grup wiekowych ,więc ich szanse na adopcje automatycznie się zmniejszała, czas leciał a oni byli coraz starsi co nie polepszało ich sytuacji, chociaż z tego co wiem zdarzały się osoby które nawet chciały czy to Chana czy to Changbina, jednak działo się to w momencie gdzie ich więź była za silne więc albo bierzesz dwójkę albo żadnego, co spowodowało że szansa na adopcje spadła u nich do kompletnego zero

-To smutne...

Jisungowi było przykro tej dwójki, wiedział że gdyby był na ich miejscu to by się chyba załamał. Był naprawdę pod wrażeniem ,że oni to wytrwali

-Może trochę,ale im to nie przeszkadzało, cieszyli się póki mieli siebie

-Ale każde dziecko zasługuje na dobry dom i rodzinę

Młodszy spuścił wzrok smutny, jednak jego głowa została szybko podniesiona do góry gdy to Minho złapał go za podbródek i pociągnął go do góry by Jisung mógł spojrzeć na jego uspokajający uśmiech

-Masz racje i jest to pewnie marzenie każdego komu przyszło wychować się w domu dziecka,oni nie byli wyjątkiem

-To nie fair hyung

Blondynowi już małe łezki zaczęły kręcić się w oczach, jednak Minho szybko je wytarł uśmiechając się do niego szerzej

-Wcale nie młody,bo Chan z Changbinem spełnili te marzenie, oboje stali się dla siebie rodziną a domem stało się dla nich to miejsca,bo tam gdzie był drugi z nich tam był dom

-Czyli..nie żywili urazy do tego miejsca?

-Ani trochę

-Więc dlaczego nie odbudowali tego budynku?

Chłopak był poruszony całą tą historią ,ale to co z niej wynikało nie zgadzało się z tym czemu oni podjęli taką decyzje

-Powód jest dosyć oczywisty Sungie

Dla młodszego wcale nie było to tak oczywiste,właśnie dlatego zmarszył brwi gdy nadal był trzymany przez Minho tak że nie mógł popatrzeć nigdzie indziej poza jego twarzą

-Potwór wciąż atakuje, ryzyko zniszczenia nadal jest, a chłopaki nie chcą patrzeć jak ich dom upada po raz drugi...to gdzie teraz stoimy to jest powód dla którego Chan i Changbin walczą

Po tych słowach starszy puścił twarz młodszego i podniósł się z murka wystawiając rękę do chłopaka który potrzebował chwili by przeanalizować to co usłyszał a gdy już to zrobił z jego ust uszło głośne westchnięcie po którym wreszcie złapał za poddaną mu dłoń

-A co z resztą? Za co oni walczą?

-Na dzisiaj wystarczy tych wyjaśnień ,następnym razem Ci opowiem

Powiedział ciągnąc Jisunga do góry by ten wstał,po czym razem zaczęli iść w drogę powrotną

-Będzie następny raz?

-Jasne,czemu nie

Oboje po tych słowach uśmiechnęli się do siebie,a blondyn naprawdę nie mógł się doczekać gdy znów będzie mógł wymknąć się z starszym do kanałów. A jeszcze bardziej nie mógł doczekać się kolejnych historii o innych członkach grupy, bo dzięki nich mógł lepiej zrozumieć każdego z grupy

"Chan...Changbin..teraz  już jest w porządku"

Po powrocie na pewno przeprosi tą dwójkę

*****************

Day 11



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top