1

Zbliżała się osiemnasta godzina ,kiedy to lider SKZ szedł dobrze mu znaną drogą w stronę ich bazy,po skończeniu wielogodzinej roboty przy odbudowie miasta.No i chociaż przy każdym kroku chłopakowi towarzyszył niesnośny ból mięśni.Ten nadal  promiennie się uśmiechał, widząc jak z każdym dniem miasto coraz bardziej przypomina miejsce z przed ataku potwora.Do spełnienia tego celu jeszcze sporo brakowało.Wiedział to,ale mimo to Chan widząc efekty ich pracy był przepełniony coraz większą nadzieją ,że stare i  normalne czasy jeszcze do nich wrócą.

Z tą myślą doszedł do swojego celu,gdzie przed samym  wejściem  jeszcze się   zatrzymał,aby rozciągnąć  swoje obolałe mięśnie.Po czym z wciąż wielkim uśmiechem na twarzy wszedł do środka budynku,szybko jednak uśmiech zszedł  z jego twarzy gdy po wejściu zobaczył tylko jednego członka swojej grupy.

Changbin,bo nim był ów członek.Był zbyt zajęty sprawdzaniem pomiarów na radarach,więc i tak nie zarejestrował wejścia nowo przybyłego.

Chan widząc to westchnął i podszedł do przyjaciela.Zdejmując z jego uszu słuchawki

-Gdzie reszta?

-Boże!

Chłopak krzyknął i złapał się dramatycznie za serce.Czym trochę rozbawił swojego lidera.

-Prawie na zawał przez ciebie padłem

-W twoim wieku to raczej nie jest Ci groźne

Starszy usiadł na krześle znów się przeciągając ,a Changbin  przewrócił oczami na jego komentarz po czym przysunął sobie drugie krzesło na którym usiadł przodem do oparcia.

-A więc teraz powiesz mi gdzie są inni?

Changbin popatrzył na niego po czym cicho westchnął i uniósł  do góry rękę z pokazanymi czterema palcami

-Od początku to tak..Hyunjina nie widziałem od rana,ale znając tego gówniarza może on być dosłownie wszedzie,nawet tutaj z nami

Instyktownie oboje zaczęli się rozglądać ,jednak tym razem chyba  ich kolega z drużyny  nie obserwował ich ,ale w sumie kto go tam wie.W końcu nie na darmo nazywają go "cieniem" w SKZ.

Changbin mimo nie bycia do końca pewnym  i tak odetchnął z  ulgą wierząc w to ,że naprawdę nie ma tu długowłosego.Zgiął tym samym jeden ze swoich palców,aby zostały tylko trzy.

-Seungmina jakiś czas temu mijałem na korytarzu ,ale widząc że ma w łapach tego dziwnego pluszowego kota od razu przyspierzyłem kroku.Szedł,jednak w stronę laboratorium ,więc pewnie pracuje nad nowym sprzętem.

Chan pokiwał głową ,rozumiejąc czemu jego przyjaciel chciał się z tamtąd ulotnić jak najszybciej.Każdy w SKZ wiedział ,że jak Seungmin ma w rękach to pluszowe zwierze to jego socjopatyczne zapęty są w najsilniejszym stadium.

Jednym słowem lepiej wtedy się do niego nie zbliżać

-Oby opracowywał jakiś nowy sposób na ochronę domów,bo te blachy wykańczają moje plecy

Powiedział starszy z nich,po czym znów się przeciągnął na co jego plecy aż strzyknęły

-Słysze

Zaśmiał się niższy chłopak na co lider popatrzył na niego przymrużonymi oczami i zmarszczonymi brwiami.

-Powiedz mu  o tym,ten geniusz na pewno wymyśli coś nowego do osłony domów a jak nie to może chociaż da Ci maść na te plecy

-Pff...bardzo śmieszne.Pogadam z nim,ale to jak będę pewny że nie zagrozi to mojemu życiu

-Słusznie

Śmiał się dalej chłopak,na co zmarszczki na czole Chana jeszcze bardziej się pogłębiły

-Wracając..czekaj kto mi jeszcze został..

Changbin popatrzył na swoje dwa palce,które dalej były uniesione do góry

-No tak ,Minho i IN!A więc to gdzie jest jeden z nich możesz już sam się domyślać

A wymowny wzrok ,którym lider został obdarowany dał mu jasny znak na to ,że chodziło o Minho,który pewnie jak to miał w zwyczaju spędzał czas w kanałach,tępiąc sound robaki,które zaplęgły się w podziemiach miasta

-Ile razy mu można powtarzać ,żeby tego nie robił?!

Rudowłosy chłopak walnął się w czoło,przez to jak bardzo jeden z jego członków nie słuchał jego zakazów.Działając tym samym na własną rękę,co mogło być naprawdę straszne w skutkach.

Changbin również nie był zwolenikiem eskapad Minho,ale był aż nazbyt świadomy tego że nic nie było w stanie powstrzymać tego chłopaka przed zakończeniem jego ryzykownych działań. 

-Możesz do usranej śmierci,ale to i tak nic nie da 

-Wiesz..wkurza mnie to ,że pewnie masz racje.No nieważne rozprawie się z nim jak wróci

Westchnął głośno Chan

-Powiedz jeszcze gdzie jest IN?

-W swoim pokoju.Od rana skarżył się na bóle głowe,raczej już wiesz co to najprawdopodobniej  oznacza...

-Nowa wizja?

Changbin już miał się zgodzić z tymi słowami,ale powstrzymał się gdy  za plecami Chana zobaczył sylwetkę biegnącego w ich stronę wyżej wymienionego chłopaka,tym samym już wiedział ,że  zaraz dostaną 100 % potwierdzenie z najbardziej rzetelnego źródła

-Hyung!

Krzyknął IN tym samym zwracając  uwagę również Chana,który odwrócił się za siebie.Patrząc teraz uważnie na ich maknae które zatrzymało się przy nich ,pochylając się i łapiąc się rękami kolan by złapać oddech po biegu.Najstarsi popatrzyli się po sobie i czekali aż oddech IN'a się wyrówna,aby mógł im powiedzieć czemu tak się spieszył

-Miałem wizje!

Na te słowa oboje skinęli głowami,bo potwierdzało to ich przepuszczenia.

-Mieliśmy racje

-Trzeba zebrać resztę

Flashback

• ~

IN od godziny już przewracał się z boku na boku,czując jak ból głowy coraz bardziej mu się nasilał.Starał się jednak stłumić swój krzyk ,bo wiedział że dwójka członków nadal była w bazie i nie chciał ich martwić ,czymś tak błahym jak jego bóle głowy.Zwłaszcza,że był świadomy tego że pojawiające się mroczki przed oczami i zamazujący się mu obraz był zapowiedzią nadchodzącej do niego wizji.Była ona  blisko ,czuł to...

No i nie mylił się bo już po pięciu minutach obraz całkowicie się mu zamazał...

A kiedy mógł już na powrót poprawnie widzieć,był już kompletnie gdzie indziej.Rozejrzał się dookoła siebie ,jednak nie mógł rozpoznać tego miejsca.Rozpoznał jednak coś a bardziej kogoś innego...sam dźwiękowy potwór leżał u jego stóp martwy a kiedy chłopak wychodząc z pierwszego szoku po tym co zobaczył  ,podniósł wzrok.Zobaczył tym samym swoją grupę świętującą po zniszczeniu ich największego wroga.

Szczęście opanowało chłopaka na samą myśl ,że ich cel mógł się wkrótce spełnić,z wielką radością patrzył na swoich przyjaciół,jednak właśnie w tej chwili   gdy popatrzył na nich wszystkich opanował go kolejny szok ,bo zamiast doliczyć się szóstki członków...doliczył się siódemki.Policzył jeszcze raz dla pewności,ale nie było mowy o pomyłce,była ich siódemka.No i właśnie wtedy kiedy chciał spojrzeć na twarz dodatkowej osoby...

Wzrok znów się zamazał..

Wizja dobiegła końca,a on gwałtownie podniósł się do siadu.Nie czując już bólu głowy chłopak szybko wstał z łóżka wiedząc że musi jak najszybciej powiedzieć o tym innym.

A kiedy tak biegł przez pusty korytarz ,poza pytaniem kim był ten nieznajomy  ,IN miał  jeszcze jedną niewiadomą do odkrycia

  Co to była za niebieska poświata,która unosiła się nad tamtym chłopakiem?

~ • ~

*************

Pierwszy rozdział dodany,koniecznie powiedzcie co o nim sądzicie 

                                                             (^▽^)

Ogólnie to tak już wychodząc poza temat książki ,to dzisiaj dokończyłam oglądać "Vincenzo",więc jak są tu fani kdram to polecam ,warto obejrzeć































Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top