Nocowanie


— Dlaczego ja? — westchnęła dwukolorowooka dziewczyna, idąc, a właściwie będą ciągniętą przez swoją przyjaciółkę i przyjaciela.

Było jej gorąco, co nie było dziwne, biorąc pod uwagę, że było lato, a ona miała na sobie jasne jeansy i bluzę z kapturem dopasowaną do jej włosów.

Szczęściarze — pomyślała fioletowo włosa. — Oboje mają krótkie spodenki i bluzki, a mi kurde przebrać się nie dali — narzekała w myślach.

— Rituś nie narzekaj — stwierdził zielonowłosy, którego spodenki były dopasowane do jego włosów a bluzka, była białym podkoszulkiem, przez którego widać było, że jest lekko umięśniony. — I tak często zostawiamy cię w spokoju.

— Nie. To nie prawda. I mówiłam ci kilkaset razy, żebyś mnie tak nie nazywał!

— Tak, tak. Nie filtrujcie ze sobą, tylko się pośpieszcie — rzekła niebiesko włosa, mająca na sobie niebieską bluzkę na ramiączka, uwydatniającą jej wdzięki i czarne krótkie spodenki. Fioletowo włosa dziewczyna, którą ona ciągnęła, posłała jej wściekłe spojrzenie.

— Nie mogę z nią filtrować, nawet jeśli bym chciał — stwierdził dramatycznie Iwo, łapiąc się za serce. — Emiś ją lubi, a wiesz, jaki jest, gdy się złości — westchnął.

— Mam was dość — jęknęła dwukolorowooka. — Co mnie podkusiło, żeby z wami zamieszkać?

— To, że my sprzątamy.

— Kupujemy jedzenie.

— Gotujemy.

— Dobra, dobra! Kiedy dojedziemy? — spytała, uwalniając się z uścisku Blanki i Iwo. Nie miała zamiaru być ciągnięta jak worek ziemniaków.

— Za chwilę. Masz. — Pomarańczowooka podała jej torbę, na którą fioletowo włosa spojrzała z powątpiewaniem. — Spokojnie. To nie żart. Po prostu musisz jakoś wyglądać przed Emi, co nie?

— Co wy se ubzduraliście? Mnie i Emila nie łączy nic prócz przyjaźni i wzajemnej niechęci do was.

— Tak... A jak zamykaliście się razem w pokoju, na korepetycjach w zeszłym roku?

— Mieliśmy was dość. Zresztą nie tylko my. Feliks i Lea też się zamknęli, ich męczcie.

— To niemożliwe — stwierdziła Blanka, a fioletowo włosa wyrzuciła dyskretnie torbę w krzaki, obok, których przechodzili.

— Niby dlaczego? — Fioletowo włosa przewróciła oczami. Nie miała zamiaru uświadamiać zielonowłosego w jego niewiedzy. Miała też nadzieję, że Lea w końcu przestała...

— Nie mogę powiedzieć. Obiecałam to — dodała, widząc błyszczące z ciekawości brązowe oczy Iwo.

— Eh... Jesteś niesprawiedliwa Blankuś.

— Takie twe życie.

Podczas dalszej wędrówki Rita nie odzywała się, gdyż postanowiła zwyczajnie ignorować zachowanie swoich przyjaciół. Naprawdę ich lubiła, ale z czasem zaczynała mieć ich dość, co nie znaczy, że przestała ich lubić. Po prostu była zmęczona tym, że ciągle insynuowali coś o niej i jej koledze, z którym miała wspólne tematy, ale nic więcej.

Może Emil rzeczywiście jest przystojny, ale co z tego? Liczy się również charakter, który również ma fajny, ale nie podoba mi się w taki sposób — rozmyślała dwukolorowooka.

W czasie rozmyślań nie zauważyła, że doszli, więc walnęłaby zapewne w drzwi, gdyby nie to, że pewien czarnowłosy ją przed tym uchronił, kładąc jej rękę na głowie i zatrzymując.

— Co? — spytała zdezorientowana.

— Wpadłabyś na drzwi — oznajmił jej zielonooki, mający na sobie jasne jeansy i podobny podkoszulek co Iwo.

— Cześć Feliks. Dzięki za ratunek. Jednak... Gdzie się do diabła podziały twoje żółte soczewki?

— Zgubiłem je.

— Ach, czyli nic nowego — westchnęła. — Gdzie Lea?

— W łazience.

— Cześć — dołączył nowy głos. Oboje odwrócili się do brązowowłosego chłopaka, stojącego za czarnowłosym. Zielono-niebieskooki miał na sobie bluzkę na krótki rękaw w kolorze fioletowym i krótkie niebieskie spodenki.

— Cześć Emil.

— Wejdź, a nie. To nie kulturalne trzymać dziewczynę tak przed drzwiami. Może, byś ją wpuścił Feliks? — zaproponował z ironią w głosie.

— Ach, tak. Przepraszam.

— Spoko.

Cała trójka weszła do domu Lea'y, po czym poszli do salonu, gdzie zastali ciekawy widok. Iwo i Blanka przytrzymywali przy ścianie przerażoną szatynkę. Gdy wcześniej wspomniana trójka weszła do salonu, skierowali swoje spojrzenia na nich.

— Lea! Zostawcie ją, szatany jedne! — krzyknął czarnowłosy, podbiegając do fioletowookiej i odpychając dwóch nastolatków. — Nic ci nie jest? Co ci zrobiły te diabły? — spytał zmartwiony zielonooki.

Emil i Rita, którzy nadal stali w drzwiach parsknęli śmiechem na widok obrażonych i tłumaczących się ze swych „zbrodni” żartownisiów oraz Feliksa, ciskającego spojrzeniem pioruny w stronę wcześniej wspomnianych. Dla nich to był normalny widok, podczas dwu tygodniowego obozu, na którym się poznali w szóstkę, a właściwie siódemkę, ale ich jeden z kolegów nie chciał przyjść. Fioletowo włosa i brązowowłosy zawsze byli rozbawieni nadmierną troską czarnowłosego o szatynkę. Ciągle nie wiedzieli, dlaczego nie są jeszcze razem, skoro tak bardzo się lubią. Znali tajemnicę Lea'y i Feliksa, wydawało się, iż tylko Iwo jest niewtajemniczony, ale wiedzieli, że gdyby chcieli, to by mogło się im udać.

Zielono-niebieskooki spojrzał na wymownie na dziewczynę stojącą obok niego. Jego spojrzenie mówiło: „zwijamy się, zanim będzie wojna". Fioletowo włosa skinęła głową i ruszyła do innego pokoju, jakim okazała się kuchnia. Zachwycony chłopak podszedł do lodówki i wyciągnął z niej frytki, po czym włożył do mikrofali i zaczął odgrzewać. Nagle usłyszał cichy śmiech dwukolorowookiej.

— Ciągle kochasz fast-foody, co? — Uśmiechnęła się.

— To me życie — stwierdził, wytykając jej język, na co ona zareagowała głośniejszym chichotem. — W ogóle, nigdy cię nie spytałem, ale od kiedy masz heterochromię? Byłem ciekawy, ale bałem się, że to delikatny temat...

— Od urodzenia. W naszej rodzinie ma to, co trzecia osoba. — Wzruszyłam ramionami.

— A gdybyś miała mieć oboje oczu w tym samym kolorze, to jak myślisz, byłyby granatowe czy zielone? — spytał, wyjmując z mikrofalówki gotowe frytki.

— Nie wiem. Na ile minut, a właściwie sekund ty to kurde nastawiłeś?

— Parę. — Wzruszył ramionami. — W ogóle to, co...

— Tu są! — krzyknął nagle jakiś głos. Oboje odwrócili się w stronę drzwi, gdzie stał zdyszany Iwo, wskazując na nich palcem. — Ładnie to tak uciekać, żeby sobie poromansować?! — spytał z oburzeniem. Po chwili dołączyła do niego reszta.

— Nie romansujemy, tylko rozmawiamy, to tak po pierwsze — zaczął Emil.

— Po drugie, coś ty robił? Dyszysz, jakbyś przebiegł maraton i wyglądasz, jakbyś miał zraz zemdleć — stwierdziła krytyczne Rita, lustrując wzrokiem zielonowłosego.

— Musiałem was znaleźć, a to nie było łatwe zadanie, biorąc pod uwagę, że jesteście tak cicho — rzekł obrażony.

— Owszem było. Dobrze wiesz, że pierwsze pomieszczenie, do którego zagląda Emil to kuchnia i lodówka w poszukiwaniu frytek lub innego śmieciowego żarcia — dołączył się do rozmowy Feliks, patrząc na dwójkę znudzony.

— A no w sumie.

— Dla niego liczą się tylko fast-foody — rzucił swobodnie czarnowłosy.

Osiemnastolatki zostawiły swych rówieśników samych, chwilę wcześniej, gdyż zdecydowały, że wybiorą grę, by się nie nudzić i zrobią jakieś przekąski. Co oczywiście uniemożliwiło im coś, co chwilę później zrobiły.

— Czyli mogę sobie wziąć Rituś? — zwrócił się do Emila, Iwo.

— Nie — stwierdził zły brązowowłosy, rzucając w niego frytkę.

— A kiedy masz zamiar jej powiedzieć, że od zeszłego roku, jesteście parą? — zaśmiał się Feliks, na co niebiesko-zielonooki zareagował rumieńcem.

— Kiedyś na pewno. — Po tym zdaniu w pomieszczeniu zapanowała napięta atmosfera. Każdy z chłopaków bał się ją przerwać, gdyż miało się wrażenie, że coś może wybuchnąć. A myśląc o tym czymś, Iwo i Feliks mieli na myśli, jedzącego frytki szatyna.

— Ta... Chodźmy do salonu. Dziewczyny na pewno wybrały grę — powiedział cicho zielonowłosy. Pozostała dwójka przytaknęła.

Chłopcy szybko poszli do salonu, gdzie zastali dziewczyny, siłujące się z leżakiem.

— Co wy do diabła robicie? — spytał zdziwiony Emil, nadgryzając jedną z frytek.

— Odezwał się diabeł — wydusiła z siebie Blanka, ciężko dysząc i opadając na podłogę. — Poddaje się. — Uniosła ręce w górę na znak kapitulacji. — Ten cholerny leżak jest silniejszy. Najwyraźniej to sługa Emi, bo uwielbia męczyć ludzi — stwierdziła dramatycznie, a wszyscy w pomieszczeniu, oprócz zielonookiego i pomarańczowookiej, parsknęli śmiechem.

— Dajcie to załatwić prawdziwym mężczyznom. — Wypiął dumnie pierś Iwo.

— Gdzie? Nie widzę tu żadnych, oprócz tego diabła. — Fioletowo włosa wskazała na chłopaka, który nadal jadł frytki. Po tym komentarzu nastąpiły różne reakcje.

Blanka i Lea uśmiechnęły się szeroko. Emil parsknął śmiechem. Iwo spojrzał oburzony na resztę towarzystwa, a Feliks tylko uśmiechnął się delikatnie i wzruszył ramionami, gdy zielonowłosy poprosił wzrokiem o wsparcie.

Normalnie super przyjaciel — prychnął w myślach brązowooki.

— Oprócz Lea'y też nie widzę tu żadnych kobiet — stwierdził złośliwie. Niebiesko włosa chwyciła stojącą obok niej miskę i rzuciła nią w niego, a druga z dziewczyn przewróciła oczami.

— Nigdy nie twierdziłam, że próbuje być kobieca — powiedziała fioletowo włosa. — No, ale mniejsza z tym.

— Właśnie. Nadal nie powiedziałyście, dlaczego siłujecie się z leżakiem. — Zielonowłosy założył ręce na klatce piersiowej.

— Ćwiczymy — stwierdziła sarkastycznie fioletowo włosa.

— Bardzo śmieszne, a na serio?

Kobiety wymieniły spojrzenia, niepewne czy powinny im to powiedzieć. Nie chciały wywołać kolejnej fali śmiechu ze strony płci przeciwnej. Wolałyby zachować to w tajemnicy. No, ale cóż, musiały im jakoś oznajmić, dlaczego i jakie konsekwencje będą oni musieli tego ponieść.

— Po prostu założyłyśmy się, że która z nas pierwsza to rozłoży robi żarcie. Jako że pojedynczo żadna z nas nie dała rady, stwierdziłyśmy, że spróbujemy wspólnymi siłami, a wtedy wy robicie żarcie, bo będziemy zbyt zmęczone, ale nawet razem nam się nie udało — wytłumaczyła Rita.

Chłopcy popatrzyli na siebie z rozbawieniem, po czym roześmiali się, choć w przypadku „chłopaka” Rity to był raczej chichot.

— Nie śmiejcie się. Żadnej z nas się nie udało, a jako że jesteśmy zmęczone, wy robicie żarcie.

— Co?! — ryknęli razem. Fioletowo włosa i niebiesko włosa wepchnęły przedstawicieli płci przeciwnej do z powrotem do kuchni.

— Pa, pa. — Trójka dziewczyn pomachała im i zatrzasnęły drzwi przed nosem. Jednak kiedy to zrobiły, zaczęły się martwić, zarówno o swoje żołądki, jak i kuchnię szatynki.

— Ej, a to dobry pomysł, żeby ich zostawiać tam samych? Wiecie, jakie są umiejętności kucharskie, a raczej ich brak, Emila. — Wszystkie trzy skrzywiły sobie na przypomnienie sobie koktajlu, który wcześniej wspomniany chłopak przygotował im w zeszłym roku.

— A Iwo? — spytała cicho Lea.

— Ten sam poziom co Emi. Cała nadzieja w Feliksie.

— On umie gotować — powiedziała cicho Lea.

— Co za szczęście. — Położyła sobie rękę na sercu Blanka, wzdychając z ulgą.

— Idziemy? — spytała fioletowo włosa.

Obie dziewczyny przytaknęły, po czym cała trójka poszła do salonu, gdzie zastały bałagan, który zostawiły po wojnie z leżakiem. Niebiesko włosa uśmiechnęła się i spojrzała na dwie inne przyjaciółki, które na sam widok bałaganu, miały ochotę się utopić.

— Sprzątanko czeka — zażartowała, starając się rozluźnić atmosferę, między dziewczynami. Wiedziała, że dziewczyny lubią się i prawdopodobnie, gdyby nie jedno, ale, mogłyby zostać najlepszymi przyjaciółkami.

Lea była zauroczona w Ricie, a ona wiedziała o tym, odkąd w zeszłym roku szatynka jej to wyznała. Odrzuciła ją w najbardziej delikatny sposób, jaki umiała. Obiecały, że nic się nie zmieni, ale tak się nie dało. Fioletowo włosa widziała zazdrość w oczach fioletowookiej, gdy rozmawiała z Emilem. Nie chciała jej ranić, ale nie chciała też rezygnować z jego przyjaźni. Dlatego też, gdy wszyscy spotykali się w grupie, gdy rozmawiała sam na sam z brązowowłosym, starała się robić tak, żeby nikt się o tym nie zorientował.

Oczywiście sam Emil doskonale zdawał sobie sprawę, że jego koleżanka jest zauroczona w jego miłości. I przeszkadzało mu to. Był zazdrosny, ale nie chciał tego okazywać. Wiedział, że jeżeli okaże jakąkolwiek wrogość w stosunku do Lea'y, nawet jeżeli byliby sami, Feliks by go zabił. Dodatkowo nie chciał, by Rita poczuła się ograniczona przez niego, gdy już będą w oficjalnym związku. Co oczywiście miało nastąpić, według niego, jak najszybciej. Nie przyjmował do siebie, że może zostać odrzucony, choć zdawał sobie sprawę z takiej opcji, to zepchnął ją gdzieś w głąb świadomości.

Wydawało się, że tylko Iwo nie zdawał sobie sprawy, z tego, że Lea jest biseksualna. Reszta nie miała zamiaru mu powiedzieć, bo nikt nie mówił o tym głośno. Chyba że Feliks i Lea w swojej obecności. Blanka dowiedziała się, gdy podsłuchiwała ich rozmowę. Emil domyślił się, widząc wzrok dziewczyny patrzącej na jego ukochaną. Rita dowiedziała się, dopiero gdy fioletowo oka wyznała jej to. Sam Feliks od początku zachęcał szatynkę do wyznania i prób podrywu, które za każdym razem kończyły się z jakiegoś powodu fiaskiem. Tym powodem był oczywiście Emil, którego za każdym razem, bezskutecznie, próbował powstrzymać Feliks.

Dziewczyny zaczęły sprzątać w lepszej atmosferze, co jakiś czas żartując i przeskakując z jednego tematu na drugi. W tym czasie słyszały dziwne dźwięki z kuchni, ale wolały nie interweniować. Bały się tego, co tam zastaną.

— Hejo! — wrzasnął Iwo, wchodząc pierwszy do salonu, którego ściany były pomalowane na kolorze brzoskwini. Za nimi wszedł Emil, wyglądający na obrażonego, z rękami założonymi na klatce piersiowej i Feliks, który niósł tacę z miską z chipsami, kilkoma kanapkami, nachosami, sosem do nich, sałatką i piciem. Widocznie było mu ciężko, jednak żaden z nastolatków nie palił się do pomocy.

— Jesteśmy — mruknął brązowowłosy, siadając obok Rity na brązowej kanapie.

— Oglądamy film, czy gramy w coś? — spytała niebiesko włosa.

— Film — wszyscy rzekli zgodnie.

Wiedzieli, jak się skończą gry, a nie mieli zamiaru paść zalani po dziesięciu minutach. Mieli słabe głowy i naprawdę nie paliło im się, w przeciwieństwie do Blanki i Iwo, do picia alkoholu.

— A co chcecie? Mam Obecność, Kroniki Opętania... — wymieniał Iwo, wyjmując ze swojej torby wcześniej wymienione filmy i pokazując.

— Jeżeli to horrory i je puścisz, ja wychodzę — ogłosiła dwukolorowooka.

— Rituś, wiem, że się boisz, ale...

— Nie!

— A co, może włączymy anime?

— Okej — rzekły razem dziewczyny i Feliks.

— Co?!

— Sam to zaproponowałeś — stwierdziła niebiesko włosa.

— Żartowałem!

— Co z tego? Włącz... — zaczęła Rita, ale przerwał jej zielonowłosy.

— Jeżeli chcesz włączyć jakieś yaoi, to ja wychodzę — ogłosił.

— No co? Może się czegoś nauczysz! Nie wiesz, co się w przyszłości zdarzy. — Gestykulowała rękoma Blanka, popierając swoją przyjaciółkę. Brązowooki spojrzał na Emila, mając nadzieje na oparcie, ale on tylko wzruszył ramionami i powiedział.

— Ty to zaproponowałeś.

— Zdrajcy — mruknął pod nosem.

— Dobrze! Więc wolicie Sekaiichi Hatsukoi czy Love Stage? — spytała dwukolorowooka, nagle się ożywiając.

— Love Stage — stwierdzili równo chłopacy.

— Dlaczego? — spytała zdziwiona Lea.

— Bo z tego, co Rita opowiadała na obozie, to pierwsze ma dwa sezony plus odcinki specjalne. Dodatkowo jest tam więcej pocałunków i są aż trzy historie, a w tym drugim tylko jedna — wyjaśnił niechętnie Emil.

— Czyli jednak słuchaliście! — ucieszyła się fioletowo włosa.

— Tak... — odpowiedzieli mężczyźni bez entuzjazmu, pamiętając, co zrobił im Emil, gdy chcieli przerwać jego ukochanej. Z trzech mężczyzn tylko Iwo się nie cieszył, że będą oglądać anime. Zdecydowanie wolał horrory. Feliks się cieszył, choć to było dla niego niezręczne, że jego przyjaciele będą z nim. Emil za to cieszył się, że po tym będzie mógł potem porozmawiać z Ritą na temat tegoż anime.

***

Tak, więc troje mężczyzn i trzy kobiety skończyli, oglądając Love Stage przez prawie całą noc. Iwo prawie cały czas zasłaniał twarz rękami, starając się ukryć zażenowanie, przed siedzącą obok niego na kanapie Blanką i Leą, która siedziała po jego drugiej stronie. Emil razem z Feliksem siedzieli na podłodze przed kanapą, a fioletowo włosa na fotelu.

Kobiety pomimo wieku nadal uwielbiały anime i bardzo się cieszyły podczas oglądania. Emil był znudzony, ale oglądał dzielnie, by potem wiedzieć, o czym to było. Feliks prawie usnął, jednak przeszkadzały mu piski jego przyjaciółek, które przy prawie każdym zbliżeniu zachowywały się jak dzieci, którym ktoś kupił nową zabawkę.

I tak minęło im sześć godzin, które dla kobiet były rajem, a dla mężczyzn piekłem. Jednak gdy dochodziła godzina trzecia nad ranem, całe towarzystwo postanowiło nie iść spać, tylko zagrać w pytanie, czy wyzwanie. Jednak nim to nastąpiło, poodsuwali kanapę, stolik i fotel w kąt pokoju i usiedli w kole. Feliks, który wziął butelkę z oranżady wcześniej wypitej przez całe towarzystwo, położył butelkę w środku koła i zakręcił. Po chwili ów przedmiot zatrzymał się, wskazując na Ritę.

— Prawda czy wyzwanie? — spytał.

— Prawda — odpowiedziała natychmiastowo. Nie miała zamiaru przyjmować wyzwania od niego, bo wiedziała, że skończyłoby się to czyjąś śmiercią. A miała lepsze rzeczy do roboty niż jutro siedzenie na komendzie i tłumaczenie zdarzenia.

— Jeżeli musiałabyś zabić kogoś z nas, kto to by był? — spytał.

— Hm... Zapewne Iwo — odparła po chwili zamyślenia.

— Czemu?!

— Nie obraź się, ale jesteś strasznie naiwny, a reszty nie dałabym rady. Może oprócz Lea'y, ale życie mi miłe. Dziękuję. — Wszyscy, oprócz obrażonego zielonowłosego i fioletowowłosej, roześmiali się. Natomiast dwukolorowooka chwyciła butelkę i zakręciła.

— Iwo prawda czy wzywanie? — spytała dziewczyna, ziewając. 

— Wyzwanie — burknął.

— Daj się Blance pomalować i nie zmywaj tego całą noc.

— Co?! Nie!

— Tak! — krzyknęła szczęśliwa niebiesko włosa, po czym chwyciła swojego przyjaciela i zaciągnęła go do pokoju obok.

Wrócili po dziesięciu minutach, w ciągu których można było słychać krzyki protestu brązowookiego i szczęśliwy śmiech pomarańczowookiej. Na widok ich przyjaciela w makijażu każdy miał problem, żeby się nie śmiać. Emil bez skrupułów roześmiał się głośno, Lea tylko cicho zachichotała, a Rita patrzyła na niego z rozbawieniem i pokazała uśmiechniętej współlokatorce kciuka w górę.

— Dobra teraz, ja... — krzyknął zielonowłosy, gdy nagle coś huknęło i zrobiło się ciemno.

Szóstka przyjaciół rozejrzała się zdezorientowana, starając się dostrzec coś w ciemności. Niestety jedyne co wywnioskowali z hałasu dochodzącego zza okna to, to że pada i to dość mocno.

— Feliks chodź ze mną po świeczki — powiedziała cicho Lea.

— Dobra. Wy tu zostańcie.

Wszyscy przytaknęli, choć w ciemności nie było tego widać. Fioletowo włosa westchnęła i podeszła bliżej szatyna, nie chcąc być sama. Bała się ciemności i horrorów, a takie klimaty kojarzyły jej się tylko z tym. Skuliła się i wsłuchiwała się w dźwięki. Nikt się nie odzywał, więc było słychać jedynie uderzające o szybę krople deszczu i szmery dochodzące z kuchni, gdzie obecnie szukali świeczek Feliks i Lea.

— Co to? — odezwała się nagle Blanka.

— Ale co? — spytała szeptem dwukolorowooka.

— Nie słyszeliście? Jakby ktoś bił w ścianę — mruknęła cicho.

Zielono-niebieskooki już miał pokręcić głową, kiedy nagle wszyscy w domu usłyszeli dźwięk przekręcającego się klucza w zamku. Osiemnastolatkowie, zarówno ci znajdujący się w kuchni, jak i salonie momentalnie zastygli i wsłuchiwali się w dziwne dźwięki, pochodzące z okolicy drzwi wejściowych. Fioletowo włosa przytuliła się mocno do chłopaka obok i wpatrywała się w drzwi z szybko bijącym sercem. Niebiesko włosa przełknęła głośno ślinę i podeszła bliżej Iwo, który próbował chwycić coś do obrony w razie konieczności, ale jedyne co dał radę wziąć to plastikowa butelka, którą grali i talerz. Nagle dźwięki ustały, a rozległo się skrzypienie drzwi. Dziewczyny cofnęły się do ściany, a chłopacy gotowi do samoobrony ustawili się w pozycji bojowej. Widzieli zarys postaci, wkraczającej do salonu. Nagle jednak usłyszeli krzyk, a nieproszony gość upadł. Światło znowu zaczęło działać, dzięki czemu mogli zobaczyć czarnowłosego stojącego za włamywaczem z patelnią w ręku. Zza niego wyłaniała się Lea trzymająca młotek. Potem ich wzrok skierował się na samego włamywacza, który jak się okazało nie, był nieprzytomny.

— Celestyn! — wrzasnęli równocześnie, na blondyna, który był ubrany w ciemne jeansy i grubą bluzę z kapturem w kolorze czarnym.

— Tak się traktuje przyjaciela? — spytał obrażony.

— Chcesz, żebyśmy dostali zawału? — krzyknął zielonowłosy.

— Nie. Chciałem was tylko nastraszyć — burknął, wstając z podłogi.

— Nastraszyć, co? — spytał wściekły Emil, strzykając palcami ze zmarszczonymi brwiami i wściekłym spojrzeniem. — Ja cię kurwa zaraz nastraszę! — warknął, po czym podszedł do blondyna, który zaczął się odsuwać, gotowy do ucieczki. Chwycił go za kaptur zielonej bluzy, którą nosił i wywlókł do drugiego pokoju.

Piątka, która została w pokoju, tylko westchnęła zirytowana i zaczęła cicho narzekać na ich zielonookiego przyjaciela. Przestali, gdy usłyszeli głośny krzyk z sąsiedniego pokoju. Wzdrygnęli się.

— Idź go uspokoić. Sąsiedzi zaraz zadzwonią na policje — powiedziała cicho Lea do stojącego obok niej Iwo.

— Dlaczego ja?!

— Bo ja go walnąłem. Idź, jeżeli jesteś mężczyzną — stwierdził Feliks.

— Dobra...

Po tym, jak zielonowłosy wrócił z iście samobójczej „misji” razem z dwojgiem przyjaciół, wszyscy zdecydowali, że pora iść spać. Tylko współlokatorzy dwukolorowookiej narzekali, że nie zdążyli napić się alkoholu. Jednak szybko przestali, widząc zirytowanie brązowookiego, który nie przestawał piorunować wzrokiem skruszonego blondyna.

Wszyscy zdecydowali również, że następne nocowanie urządzają w miejscu bez sąsiadów i nie dadzą blondynowi kolejnej szansy na straszenie ich. Zmuszą go, żeby od razu przyszedł. A jak się rano okazało, zielonowłosy zapomniał zmyć makijażu, co rano wywołało falę śmiechu wśród jego przyjaciół. Dziewczyny zaczęły się go pytać, czy było mu tak wygodnie w nim, że postanowił w nim zostać, czy postanowił zmienić płeć, co wywołało agresję ze strony brązowookiego, co rozpoczęło reakcję łańcuchową, która skończyła się bójką trzech mężczyzn i śmiechem kobiet. 


***

One Shot, który napisałam kiedyś na konkurs. Kiedyś myślałam nad zrobieniem z tego jakiegoś dłuższego opo, ale zrezygnowałam. Wstawiam to, bo nie chciałam żeby moje konto do kwietnia zostało bez czegokolwiek.
Narazie pracuje nad pisaniem zaległych shotów w zawieszonej książce. Jeżeli zauważycie jakieś błędy proszę o napisanie, ja nie gryzę.
Cóż, to tyle. Pozdrawiam!

Nikusmikus

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top