Rozdział 16 Chwila szczerości

Nawet nie przejmowałam się, co myślą o mnie ludzie, których minęłam. Słyszałam tylko szepty, japońskie słowa, których nie rozumiałam. Wskazywali na mnie palcami, wytrzeszczali oczy ze zdziwienia.

Wyglądałam zapewne, jakbym urwała się z horroru albo jakiegoś nędznego balu przebierańców. Wolałam sobie nie wyobrażać, jak wyglądałam dokładnie. Wiedziałam, że miałam całe kimono poplamione krwią, a z oczy ciągle płynęły mi łzy.

Widocznie wyglądałam tak mizernie, że nikt nie odważył się do mnie podejść. Może uważali, że jestem postacią, która ma zamiar nagle kogoś wystraszyć, albo biegłam nocą na plan filmowy.

Szłam na oślep, słysząc tylko bicie mojego serca. Wszystkie inne dźwięki zostały przeze mnie wyciszone. Nie dość, że łzy przysłaniały mi widok, to ciągle przed oczami pojawiał mi się Akihito, który konał w moich ramionach, a ja nie mogłam nic zrobić.

Wiedziałam, gdzie mam się z nim spotkać. Tam, gdzie poprzednim razem. W tym samym miejscu, w którym dosadnie wyjaśnił mi, że nie jest już tym, kim był. Tam, gdzie powiedział, że zginą niewinni, jeżeli nie damy mu spokoju.

Więc szłam w tamtym kierunku, z krwią, której było tak dużo, że skapywała na podłogę, tworząc ślad, gdzie szłam.

Nie wiem, ile zajęła mi droga. Straciłam rachubę czasu, nie miałam pojęcia, co się dzieje dokoła mnie.

Dopiero kiedy zobaczyłam Christophera, trzeźwość myślenia mi wróciła. Wyglądał, jakby był rzeźbą, wciśniętą między inne Japońskie ozdoby. Ubrany w kimono, również zakrwawione. Łączyło nas jedno. Ta sama czerwona ciecz na naszych strojach.

Wierzchem dłoni przetarł usta, pozbywając się dowodów zbrodni. Jednocześnie na mnie patrzył, a ja lekko przerażona przełknęłam ślinę. Widziałam w jego oczach głód. Dalej był nienasycony. Już zdążyłam rozpoznać, jak się zachowuje i w jakich okolicznościach.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zawołałam w jego kierunku. Stałam zbyt daleko, aby inny człowiek mnie usłyszał. Jednak słuch Christophera z pewnością dosięgnąłby nawet najmniejszego szeptu.

Wampir nagle znalazł się na mną. Wzdrygnęłam się, kiedy poczułam jego chłodne palce na mojej szyi. Czułam tylko ciepły płyn, który zaczął powoli po mnie spływać. Krew Akihito. Była wszędzie.

– Ostrzegałem – syknął powoli, szepcząc mi to do ucha. Na nowo poczułam się, jak wtedy, kiedy wyjawił mi, kim jest.

Znów obecne były przy mnie strach i panika. Próbowałam tylko się przekonywać, że przecież nic mi nie zrobi. Gdzieś tam głęboko w nim dalej ukrywał się ten sam Christopher, który zachowywał się zupełnie inaczej.

Oddychałam szybko, czując, jak jego dłonie przemieszczają się po odsłoniętych częściach mojego ciała. Przez chwilę poczułam nawet przyjemny dreszcz. Wyobraziłam sobie nas, razem, szczęśliwych i zakochanych. Z mojej wizji wyrwał mnie zapach krwi.

– Chris, proszę... – wyjąkałam, czując, jak blisko mnie się znajduje. Stykaliśmy się ciałami, moje plecy dotykały jego brzucha. Nie wiedziałam, co w tej chwili chodziło mu po głowie. Był w amoku. Ten głód ogarnął całe jego ciało i umysł.

– Ten Japończyk też prosił. O litość, szybką śmierć... Akihito, tak? Rozmawiałaś z nim, śmiałaś się... Jesteś szczęśliwa?

– Co ty bredzisz? – rzekłam z niedowierzaniem. Aż potrząsnęłam głową.

– Myślisz, że jak ty szpiegujesz mnie, to ja nie mogę mieć kogoś, kto szpieguje ciebie? – zaśmiał się, niemal szyderczo. – Akihito od początku przekazuje mi wszystkie wiadomości o tobie. Hipnoza idealnie zadziałała. Był dobrym aktorem. A ty całkiem dobrze się kryłaś. Nic nie chciałaś mu mówić. Ale wiedziałem, kiedy wychodziłaś, kiedy wracałaś...

– To dlaczego go zabiłeś?! – Chciałam to wykrzyknąć, ale bliskość Christophera pozwoliła mi tylko ja cichy jęk.

– Zaczął kręcić. Coś tam mi napomknął o tobie. Słyszałem, że kiedy o tobie mówi, szybciej bije mu serce.

Poczułam się, jakby ktoś oblał mnie wiadrem zimnej wody.

– Zabiłeś go, bo mu się spodobałam? – zapytałam, a Christopher za mną zdrętwiał. Jednak jego dłonie nie przestały dotykać mojej szyi oraz ramion. – Tylko tym ci zawinił?

– Czemu on ma być szczęśliwy, a ja nie? – mruknął, odsuwając się ode mnie trochę.

– Chris, my tylko rozmawialiśmy... – Odwróciłam się w jego kierunku, patrząc na niego pobłażliwie. Ten potwór to zraniony człowiek. Tak go w tamtym momencie postrzegałam. – Przecież nic nie zrobiliśmy! Jaki jest teraz twój plan? Zabić każdego, ktokolwiek stwierdził, że...

– Przestań – syknął Christopher, a ja poczułam, że tracę grunt pod nogami.

Po chwili znajdowałam się pomiędzy ścianą a rozwścieczonym wampirem, który mnie do niej przypierał. Straciłam na chwilę oddech, a złość w oczach Christophera jeszcze bardziej utrudniała mi normalne oddychanie.

– Nie nadużywaj mojej cierpliwości... – wysyczał mi ponownie do ucha, coraz mocniej na mnie naciskając.

– Wysłuchaj mnie. Chociaż na momencik. – Mój głos zabrzmiał niemal błagalnie.

Christopher odsunął się na pół metra ode mnie i uniósł brwi, jakby czekając na moje słowa. Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić.

– Chciałam tylko ci powiedzieć, co do ciebie czuję. – Przełknęłam ślinę i nerwowo przeczesałam włosy. – Na wszystko, co istnieje, nie żywiłam żadnych głębszych uczuć do Akihito i Wojtka!

– Byłaś z nim. – Ciało wampira zaczęło niebezpiecznie drgać. – Spałaś z nim.

Poczułam, jakby nade mną zebrały się ciemne chmury, których nie mogłam w żaden sposób odgonić. Zrobiło mi się gorąco i czułam nieprzyjemny ucisk w żołądku.

– Każdy z nas kiedyś popełnia błędy... – Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. – Jak mogłam się czuć, kiedy opuściłeś Dolinę Konieczną? Czułam się, jakby ktoś wyrwał ze mnie jakąś część. Nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Myślałam o tobie, zastanawiałam się, co robisz. Nie było dnia, kiedy nie wspominałabym tego, co dla mnie zrobiłeś. Przez cały twój pobyt tłumiłam w sobie moje uczucia, wiedząc, że i tak nie byłoby nam pisane szczęście. Ale później odkryłam, że się oszukiwałam. Kiedy cię zabrało, nic nie potrafiło zająć twojego miejsca. Byłam skołowana, powoli przestawałam myśleć racjonalnie. Myślałam, że... Że jeżeli będę z kimś innym, to o tobie zapomnę. Bo wiedziałam, że nie wrócisz. Powiedziałam ci to. Powiedziałam ci wszystko. A ty i tak mordujesz dalej!

Tłumiłam w sobie łzy. Wiedziałam, że rozpłakanie się pozbawiłoby mnie trzeźwości myślenia i po prostu upadłabym na kolana i tonęła w słonej cieczy. Rzuciłam wyzwanie Christopherowi, spoglądając na niego zaraz po zakończeniu mojego monologu. On pierwszy odwrócił wzrok. Zastanawiał się nad moimi słowami.

– Wiesz, że jesteś tylko narzędziem w rękach Edith? – Zmienił nagle temat, co bardzo mnie zdziwiło. – Rozmawiała ostatnio z Akihito. Wymsknęło się jej, że jest tutaj pewien wampir, którego chce odzyskać.

Edith? Odzyskać go? Parę razy mówiła mi, że nie przejęłaby się zbytnio moją śmiercią, bo chce tylko, aby Christopher odzyskał człowieczeństwo. Ale nie sądziłam, że...

– Powiedziała, że jeżeli będziesz jej stała na drodze... Usunie cię. – Wzruszył ramionami. – Nasz kochany Akihito widocznie zapomniał ci tego przekazać.

Wzięła mnie ze sobą, aby wykorzystać, a potem zabić. Dobrze wiedziała o moich uczuciach do Christophera. Kochała go? Czy miłość była tą rzeczą, której wampiry nawet po upływie lat nie zapominają? Nie liczyłam się dla niej. Zwierzałam jej się, a ona chciała się mnie pozbyć.

– Boli, co? – prychnął śmiechem wampir. – Boli to uczucie, kiedy coś nie idzie po twojej myśli? Teraz pomyśl, że przez całe moje ponad setne życie borykam się z nim. Nic nigdy nie było tak, jak chciałem. Nie mogę mieć tego, co chcę. Inni też tego nie będą mieli. Jestem wampirem. Jestem drapieżnikiem! I będę zabijać. Do tego zostałem stworzony.

– Pragniesz rodziny, szczęśliwego życia, a nie koczownictwa i rozlewu krwi... – Zbliżyłam się do niego nieco, licząc, że zaufa mi chociaż odrobinę.

– Nie będę miał nigdy rodziny. Nie będę miał szczęśliwego życia. Więc te dwie pozostałe opcje muszę wdrożyć w życie. – Wzruszył ramionami, stawiając krok w tył. – Nie ma dla mnie ratunku. Nie chcę go. Możecie sobie teraz skakać z Edith do gardeł, walczyć o moje względy. Mam to gdzieś. Wyjaśniliśmy sobie wszystko?

– Nie odniosłeś się w żaden sposób do moich słów. Dlaczego? – zapytałam, nie chcąc, aby ta rozmowa się kończyła. Brzmiała tak, jakby miała być tą ostatnią.

– Bo to ludzkie. Typowe zachowanie człowieka. – Zaczął nerwowo chodzić dookoła, machając rękami i marszcząc brwi. – Ja już tego nie widzę. Przestałem być człowiekiem. Nie potrafię cię zrozumieć.

Niewidzialna strzała przeszyła moje serce. Czyżby to nie był ten bunt, o którym mówiła Edith, tylko zakończenie jego przemiany w wampira? Przecież wtedy wygasają niektóre ludzkie emocje. Każdy jest inny. Może właśnie Christopher nie będzie spokojnym krwiopijcą, tylko prawdziwym drapieżnikiem? Lecz czy zemsta nie jest tym, co najbardziej odróżnia ludzi od zwierząt?

– Wiem, że mój Christopher ciągle w tobie jest. I się nie poddam – wyznałam mu, ciekawa jego reakcji.

Była zupełnie inna, niż się spodziewałam. Wampir znowu przyszpilił mnie do ściany, sycząc i odsłaniając kły.

– Zostaw mnie w spokoju! – wrzasnął, a jego chłodny oddech uderzył mnie w twarz. – Powiedziałem ci już raz, że to koniec! To nie wystarczy?! Nie zawsze dostajemy od życia to, czego chcemy. Jedyne, co możemy zrobić to się z tym pogodzić.

Z jego czerwonych oczu mój wzrok powoli przeszedł na jego usta. Poczułam te motylki, których nie potrafiłam odnaleźć przy Wojtku. Jego dotyk nie sprawiał mi przyjemności, a samo patrzenie na usta Christophera było dla mnie formą rozkoszy. Przełknęłam nerwowo ślinę, wiercąc się nieco w jego uścisku. Ten wtedy mocniej mnie przyparł do ściany.

Mogę zabrzmieć śmiesznie, lecz w tamtym momencie ta bliskość przestała mnie przerażać. Wręcz odwrotnie, zapragnęłam więcej. Byłam gotowa zapomnieć o tym wszystkim, co miało miejsce w Chisana Mura. Chciałam zapomnieć o Wojtku. Pragnęłam tylko Christophera, chciałam, żeby jego usta znalazły się na moich. Pożądałam dotyku jego chłodnych dłoni na mojej szyi.

Był dla mnie jak narkotyk. Myślałam o nim cały czas, będąc na odwyku, a kiedy w końcu znalazł się blisko mnie, wszystko runęło, a ja poczułam się, jakby tylko on się liczył się na tym świecie. Jakby nic więcej nie istniało. Był moim wybawieniem od wszelkich trosk. Paradoksalne, ponieważ w ostatnim czasie on był moją jedyną troską.

W głowie zaczęło mi się przewracać. Wiedziałam, że to nie hipnoza. Coś się ze mną stało i widocznie się na nią uodporniłam. Gdybym była zahipnotyzowana, najprawdopodobniej wróciłabym teraz do domu, zapominając o całej sprawie. A ja ciągle walczyłam, wbrew temu, czego chciał wampir.

Nasze twarze dzieliły tylko centymetry. Wystarczyłoby, abym lekko przybliżała głowę, aby nasze wargi się zetknęły. Może to by mu otworzyło oczy? Przypomniałby sobie, że chce normalnej relacji z kobietą. Życie jest trudne, to prawda. Jednak miłość zwycięża. Zawsze. Prawda?

Moje przemyślenia przerwał dosyć ostry ból. Christopher naciskał na mnie dużo, mocniej niż powinien. Był wampirem, istotą sporo silniejszą od człowieka. Zapewne nie zdawał sobie sprawy, że to mnie boli.

Kiedy moje stopy przestały dotykać podłogi, a jedyną rzeczą, która mnie przytrzymywała, był Christopher, odważyłam się na stęknięcie.

– To boli... – wychrypiałam, próbując odepchnąć od siebie wampira. Ten jednak stał przy mnie jak kamień.

Lustrował mnie wzrokiem, jakby doskonale zdając sobie sprawę z tego, o czym myślałam. Albo chciał mnie szybko pozbawić takiego myślenia, albo sam z tym walczył.

– Chris... Proszę – wyjąkałam tę samą sentencję, drugi raz tej nocy.

– Nie będę powtarzał trzeci raz. – Jego głos był stanowczy i zły. Dolna warga mu drgała.

Zadziałałam instynktownie. Przybliżyłam się do niego bardziej i w jednej sekundzie złączyłam nasze usta w pocałunku.

Bliskość z Wojtkiem była pozbawiona emocji. Nie czułam nic. Naprawdę nic. Jakby dotykał mnie lekarz. A muśnięcie warg Christophera wystarczyło, abym znalazła się w stanie, którego nie można opisać. Pragnęłam więcej i więcej. Nic nie potrafiło tego zastąpić. A sam fakt, że czekałam na ten pocałunek przeszło pół roku, sprawiał, że było jeszcze wspanialej.

– Natalia... – mruknął wampir w przerwie, kiedy musiałam złapać oddech.

Nie pozwoliłam mu dokończyć. Tym razem nie mogłam pozwolić mi odejść. Wplotłam jedną dłoń w jego włosy, a drugą trzymałam na jego plecach. Czułam, jakby przeszedł mnie prąd. Najprzyjemniejszy, jaki kiedykolwiek doświadczałam.

I wtedy wszystko się zmieniło. W chwili poczułam rozdzierający ból, promieniujący w całym moim ciele. Przez chwilę miałam wrażenie, że latam gdzieś ponad ziemią. A potem boleśnie w nią uderzyłam. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Nie mogłam złapać kontroli nad moim ciałem. Leżałam na ziemi, ciągle turlając się po kamiennej ścieżce. Siła, którą zostałam wyrzucona w powietrze, była tak mocna, że po parunastu metrach uderzyłam w drzewo.

Syknęłam z bólu i zaskoczenia, łapiąc się za miejsce, gdzie najdotkliwiej czułam cierpienie. Stłukłam tak mocno dół kręgosłupa, że miałam wrażenie, że go złamałam.

Po chwili poczułam pieczenie na całym ciele. Miałam liczne zadrapania, w paru miejscach materiał, z którego było zrobione kimono, rozdarło się, narażając moją skórę na zdarcie. Do ran dostało się mnóstwo brudu z podłogi, powodując agonię.

– Chris! – Wyginałam się na różne strony, pragnąc, aby chociaż ból z kręgosłupa minął. Spotkanie z drzewem było naprawdę nieprzyjemne. – Dlaczego?

Wampir stał ciągle w tym samym miejscu, nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Kiedy w końcu odwrócił się, nie wyglądał na zadowolonego z mojego czynu. Zaczął do mnie zmierzać, patrząc w moim kierunku spod byka. Chciałam wstać i zacząć uciekać, ale nie mogłam ruszać nogami. Sparaliżował mnie strach i ból. Zaczęłam się czołgać, chciałam naprawdę od niego się uwolnić. Zdenerwowałam go moim czynem. Nie powinnam. Jednak nie mogłam się powstrzymać. Nie mogłam wygrać z uczuciami, które we mnie drzemią.

Odwróciłam się na brzuch, czołgając się. Stękając z bólu, próbowałam wesprzeć się zakrwawionymi łokciami, aby przemierzyć chociaż parę centymetrów. Na próżno. Wampir znalazł się przy mnie już po ułamku sekundy, ciągnąc moją głowę boleśnie do góry.

– Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób. – wycedził każde słowo po kolei, a następnie podszedł do mnie z drugiej strony. Widziałam tylko jego odkryte palce u stóp.

– Halo?! – Zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, rozległy się te słowa. Nie znałam nikogo o takim głosie. Musiał znajdować się niedaleko.

Poderwałam się do góry, ale po chwili znowu upadłam bez sił na podłogę.

Zerknęłam tylko w górę, pragnąc zobaczyć, co się dzieje. Biegł w naszym kierunku wampir. Byłam tego pewna. Był blady, a jego czerwone oczy kontrastowały z jego cerą. Ubrany był nieco inaczej niż wszyscy tutaj. Miał na sobie elegancki, czarny garnitur. Marynarka była dłuższa z tyłu. Wyglądał dosłownie jak moje wyobrażenie Hrabiego Draculi.

– Zostaw ją – rozkazał wampir. – Nie toleruję posilania się w tak bestialski sposób. Nie jesteśmy zwierzętami.

Christopher go mocno odepchnął. Gdyby uderzył człowieka z taką siłą, mógłby mu złamać żebra.

– Spieprzaj – syknął.

– Czy ty wiesz, kim ja jestem? – Nieznajomy wskazał na siebie palcem, jeszcze bardziej denerwując Christophera.

– Myślisz, że mnie to obchodzi? – Ostentacyjnie wzruszył ramionami i splunął wampirowi pod nogi.

– Okaż trochę szacunku, a potraktuję cię ulgowo.

Christopher uśmiechnął się. W tak sarkastyczny sposób, na jaki widocznie było go stać. A następnie z okrzykiem bojowym, złapał wampira za głowę, mocno ją pociągając.

Krzyknęłam i zasłoniłam oczy dłońmi. Usłyszałam trzask, jakby ktoś łamał styropian. Później coś upadło na podłogę. Christopher dyszał. Oddychał ciężko. To przecież był ludzki odruch. Wampiry przecież nie muszą oddychać.

Odsłoniłam na chwilę oczy, aby je na powrót zamknąć. Przede mną leżała głowa wampira, który przed chwilą przybył mi z odsieczą. Jego ciało leżało gdzieś dalej, pewnie blisko Christophera.

Z zamkniętymi oczami, jęcząc, starałam się oddalić, byleby nie znajdować się blisko tych zwłok. Nie było krwi. Rzecz jasna, wampiry są jej pozbawione. Jednak sama świadomość tego, że został on zamordowany, mnie przeraziła.

Cofnęłam się w kierunku tego samego drzewa, w które uderzyłam. Słyszałam kroki Christophera, który nerwowo chodził dokoła i klął siarczyście.

Kim był ten wampir? Znał go? Był tak wściekły, że w końcu go zamordował, lecz czułam, że to coś poważniejszego. Po poprzednich zabójstwach nie zachowywał się w ten sposób.

W końcu zniknął, nie mówiąc żadnego ostatniego słowa. Zostawił mnie, kiedy ja niemal umierałam z bólu. Resztkami sił, chciałam dostać się do hotelu, chociaż wiedziałam, jaka trudna czeka mnie droga.

Wstałam na nogi, czując, jak kolejna dawka bólu promieniuje w całym moim ciele. Przytrzymywałam się wszystkiego, czego mogłam, aby tylko nie upaść. Wiedziałam, że miałabym wystarczająco dużo sił, aby wstać kolejny raz. Stękałam z bólu i krzyczałam, dając upust swoim emocjom, ale wcale to nie pomagało.

Każdy krok był dla mnie trudny. Zaciskałam później mocno zęby, próbując skupić się na czymś innym.

Droga jeszcze nigdy nie wydawała mi się taka długa. 

__________________________________

Wydało się, czego tak naprawdę chciała Edith. Okazało się też, kim był Akihito - ciekawe, czy ktoś go o to podejrzewał :). Zawsze był blisko Natalii i wampirzycy :).

Koniecznie dajcie znać, co sądzicie o nowym rozdziale :)

Do napisania!

N.B

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top