Rozdział 7 Młodzieńczy zryw
– Christopher? – powtórzyłam jego imię niemrawo, czując, jakby świat nagle skurczył mi się do rozmiarów tej restauracji, w której się znajdowałam.
Kobieta patrzyła na mnie wzrokiem, którego nie potrafiłam rozszyfrować. Przygryzła dolną wargę, obserwując zapewne, jak świat znowu wywraca mi się do góry nogami.
– Może usiądziemy? – zaproponowała, wskazując wolne krzesło przy stoliku, który niespełna godzinę temu został przeze mnie porządnie wypucowany.
Skinęłam głową, mając wrażenie, że nie jestem w swoim ciele, tylko znajduję się lata świetlne stąd. Co chwila jej słowa uderzały we mnie ponownie, a ja dalej myślałam, że się przesłyszałam. Chris... Ten sam Christopher Wilson. Z pewnością o niego chodzi. W końcu, o kogo innego?
Zakołysałam się, chcąc usiąść na krześle, więc nieznajoma mi pomogła. Miała zimne dłonie. Przeraźliwie zimne. Byłam pewna, że jest wampirzycą. Pewność dawały mi te czerwone tęczówki i blada jak śnieg skóra. Usiadła naprzeciwko mnie, bacznie mnie obserwując. Chciałam zadać milion pytań. Na pewno go znała, może wiedziała, co się z nim dzieje? Może to właśnie dlatego do mnie przyszła?
– Chyba mocno cię zszokowała moja obecność tutaj... – Uśmiechnęła się, eksponując mi śnieżnobiałe zęby i dwa ostre kły. – Przynieść ci wody? Naprawdę źle wyglądasz.
Przełknęłam ślinę, próbując skłonić się do powrotu do rzeczywistości. Mocno zaciągnęłam się powietrzem, próbując coś powiedzieć.
– To takie ludzkie, takie urocze. Uczucia są naprawdę zabawne – przyznała po chwili. – My, wampiry, jakoś mamy ograniczone te emocje. Przynajmniej ja. Z czasem wszystko wydaje się takie same, nic nie zaskakuje, wszystko jest jedno i takie same.
– Co z Christopherem? – przerwałam jej, zupełnie nie rozpoznając swojego głosu. – Wydawałaś się mocno przejęta, kiedy tutaj weszłaś.
– I nadal jestem. – Zrobiła krótką przerwę, aby po chwili wyciągnąć do mnie zimną dłoń. – Jestem Edith. A ty Natalia, prawda?
Pokiwałam lakonicznie głową i uścisnęłam jej dłoń. Był to gest krótki, natychmiast ponownie przeszłyśmy do rozmowy.
– Macie naprawdę melodyjne imiona w tej Polsce. – Położyła łokcie na stole i oparła głowę o dłonie. Lekko zasłoniła sobie usta.
– Mogę zgadywać? Jesteś ze Stanów Zjednoczonych? – zapytałam od razu.
– Tak. Mam aż taki słyszalny akcent? – Poruszała brwiami parę razy w górę i w dół.
– Christopher też jest stamtąd. Więc to wywnioskowałam. Chociaż, podróżował tyle czasu, że może mieć znajomych z każdego końca świata. – Przypomniałam sobie, jak mówił mi, że zwiedził naprawdę wiele miejsc.
– Z tym się zgodzę. Nigdy nie przypuszczałabym, że pojawi się w Polsce. – Lekko się zaśmiała. – Wolał zawsze jakieś inne kraje, ale najwidoczniej w końcu przyszedł czas na tej europejski kraj. Dobra, nie chcę przedłużać. Natalia, jestem tutaj, ze względu na Chrisa. Słyszałam o tobie nieco, dlatego zdecydowałam się poprosić cię o pomoc.
– Słyszałaś od niego? Czy od kogoś innego? – Nie miałam pojęcia, kim dla Christophera jest Edith, dlatego w moim głowie pojawiła się nuta zazdrości. Wiem, że pewnie niepotrzebnie. Ale targały mną już tak skrajne emocje, że nie wiedziałam, co robię i mówię.
– To nieistotne. Wiem o nim dużo, o tobie również. Wiem też o was. Dlatego tu jestem – mówiła tajemniczo, doprowadzając mnie niemal do białej gorączki. Pragnęłam wiedzieć, co jest na rzeczy, a ona wszystko odwlekała. – Przydało bysię jakieś wino czy coś. Może byś się trochę uspokoiła.
– Edith, nie słyszałam o nim nic od miesięcy i nagle zjawiasz się ty. Chcę po prostu wiedzieć, co się dzieje! – wybuchłam w końcu.
– Dobrze wiem, że zależy ci na nim. Natalia, nie mogę powiedzieć ci teraz za wiele, nie mamy na to czasu. Musimy natychmiast wyruszać w drogę.
– Zaraz, co? – przerwałam jej, kiedy usłyszałam jej ostatnie zdanie. – Ruszać? Gdzie? Po co? Czy Christopher ma kłopoty?
Edith milczała przez chwilę, przeczesując brązowe włosy.
– Zawsze zadajesz tyle pytań?
– Owszem, zadaję. Zjawiasz się nagle i mówisz mi jakieś niestworzone rzeczy. Wybacz, ale moje ufanie wampirom ogranicza się tylko do jednego osobnika. Reszta chciała mnie wypić i zabić.
Zacisnęłam mocno pięści, ciągle mając obraz Christophera, który mógł być w tarapatach. Nie wiedziałam, co robić. Miałam ochotę wyrwać wszystkie włosy z głowy wampirzycy, jeżeli w najbliższych sekundach nie powiedziała mi, o co w tym wszystkim chodzi.
– Co ten Christopher w tobie widział? Narwane babsko – syknęła pod nosem i zmroziła mnie wzrokiem. – Uspokój się wreszcie, to wszystko ci powiem.
Postanowiłam wziąć głęboki oddech i wysłuchać Edith. Serce biło mi jak szalone, sekundy dłużyły mi się w nieskończoność.
– Wampir osiąga prawdziwą dojrzałość mniej więcej w wieku dwustu, dwustu pięćdziesięciu lat. Wydaje ci się to dużo, prawda? Dla wampira tak naprawdę do nic. Christopher jest w naszej skali takim młodzieńcem, który właśnie się buntuje. Chyba nie muszę ci mówić, jak mają nastolatki. Mniemam, że sama nią byłaś niedawno.
Skinęłam głową, nie będąc pewna, do czego zmierza.
– To tak jak Ashley i Conrad? Buntowali się, napadali i zabijali? – Próbowałam sama od razu połączyć fakty.
– Coś w ten deseń. Ludzie uczucia jeszcze gdzieś tam się w nas gnieżdżą, te dwieście lat to prawdziwe wahanie nastrojów. Wyobraź sobie wieczny okres. To coś takiego. Pamiętam, kiedy sama się z tym zmagałam. Pod tym względem cieszę się, że jestem martwa – zaśmiała się krótko.
Przypomniałam sobie, że faktycznie Christopher często zmieniał swój nastrój. Raz szarmancki, potem wąchał mnie, jak rodzony psychopata, straszył i zachowywał się jak opętaniec, następnie znowu opiekuńczy i romantyczny. Czyżby to było dlatego? Christopher był jakby nastolatkiem, który nie mógł odnaleźć swojego miejsca na świecie?
– Z tego, co wiem, przy tobie naprawdę zachowywał się porządnie – wspomniała Edith.
Poczułam suchość w gardle, kiedy przypomniałam sobie słowa Christophera, kiedy mówił, że przy mnie czuje się, jak człowiek. Mówił, że walczy, aby odzyskać swoje człowieczeństwo. Chyba biedak nie zdawał sobie sprawy, że on bezpowrotnie je traci.
– Co on robi? – zapytałam z wielkim żalem, kiedy zdałam sobie sprawę, co Edith chce mi przekazać. – Stał się potworem?
Wampirzyca kiwnęła głową, patrząc na mnie wzrokiem pełnym współczucia. Miałam wrażenie, jakby ktoś wbił mi nóż w serce.
– Zniknął z twojego życia, aby znaleźć i dopaść Ashley. Niestety, w trakcie jego podróży spotkało go jedno z tych wampirzych załamań nerwowych. Dołączył do swojej siostry, siejąc lęk, zamęt i śmierć.
Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Kiedy ja próbowałam o nim zapomnieć, on polował na ludzi, stając się tym, kogo tak bardzo się bałam. Przypomniałam sobie jego oczy, kiedy jednego razu stracił kontrolę i chciał się na mnie rzucić. To taki obraz widywali ludzie, których pozbawiał życia?
Tak walczył. Robił wszystko, aby być człowiekiem tylko po to, aby teraz bezpowrotnie to zaprzepaścić.
– To przed tym mnie chronił... – Poczułam, jak w oczach zbierają mi się łzy. – Boże, dlaczego pozwoliłam mu wtedy odejść?
– Skąd miałaś wiedzieć? – Wzruszyła ramionami dziewczyna. – Wydawałoby się, że taki stary facet jak on ma własny rozum, prawda? Niestety, targają nim teraz naprawdę skrajne emocje. I nie ma nikogo, kto pokazałby mu, czym jest dobro i zło.
– Kim jesteś? Skąd tyle o nim wiesz?
– To obgadamy sobie kiedy indziej. Będziemy miały naprawdę dużo czasu. Ruszasz ze mną, prawda?
– Tak, kupuj bilety, zrobię wszystko, aby mu pomóc. Jestem mu to winna. – Gula w gardle urosła mi do rozmiarów pomarańczy, kiedy więcej myśli napływały mi do głowy.
Pragnęłam być teraz koło niego, przytulić, zapewnić, że wszystko będzie dobrze i że przy nim jestem. Chciałam poczuć między palcami jego włosy, znowu móc być blisko jego zimnego ciała, jak góry lodowej. Przeklinałam dzień, kiedy odszedł. Edith miała rację, nie mogłam tego przewidzieć, jednak to nie sprawiło, że poczułam się lepiej. Jeszcze gorzej poczułam się, kiedy przypomniałam sobie, co zrobiłam w ciągu ostatnich dni z Wojtkiem. Christopher potrzebował mojej pomocy, a ja... Nawet nie chcę wracać do tego wspomnieniami. Było mi naprawdę źle na sercu.
Przed oczami miałam tylko to, jak się zachowywał. Kiedy tańczył ze mną powoli do romantycznej piosenki, mówiąc, że niczego więcej wtedy nie pragnął. Zachowywał się wtedy jak człowiek, którym tak bardzo chciał pozostać. Miałam wrażenie, że się poddał. Że zbyt długo walczył z tym wszystkim. Chciałam mu pomóc. Naprawdę, niczego więcej nie chciałam.
– Spokojnie, wszystko jest załatwione. Mamy bilety i wszystko, co tylko jest potrzebne – odparła Edith.
– Wiedziałaś, że się zgodzę – wywnioskowałam po chwili, a wampirzyca kiwnęła twierdząco głową.
– Oczywiście – rzekła, jakby to było coś oczywistego. – Łączyło was coś, czego ja, wampirzyca bez uczuć nigdy nie zrozumiem. Nie wiem, czym jest ludzka miłość. Niestety, za życia jej nie doświadczyłam. Dlatego liczę, że pomożesz wrócić Christopherowi na drogę życia.
– Dlaczego tak na nim ci zależy? Kim dla niego jesteś? – zapytałam w końcu pytanie, które dręczyło mnie od początku.
– To chyba najmniej istotne z tego wszystkiego, nie sądzisz? – odparła. – Naszym celem jest mała japońska wioska, na obrzeżach kraju. Cokolwiek słyszałaś o Japonii, jest tam trochę inne. Nazywa się Chisana Mura.
– Brzmi majestatycznie.
– A znaczenie już takie nie jest – przyznała z lekkim uśmiechem.
Więc Christopher zapuścił się aż tak daleko? Japonia? Kraj kwitnącej wiśni? Nigdy nie byłam fanką ich kultury, to pewnie dlatego nigdy się nią nie interesowałam i wiedziałam o niej tyle, co nic. Moja wiedza ograniczała się do znajomości stolicy i paru pojęć, jak kimono. Zachwycałam się jednak zawsze ich klasyczną architekturą.
– Załatwiłaś mi też wizę? – zdziwiłam się.
– Do dziewięćdziesięciu dni nie jest potrzebna. Wystarczy paszport. Słuchaj, Natalia. Musimy wyruszyć jeszcze dzisiaj w nocy. Weź ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, weź wolne w pracy na dwa, trzy tygodnie i spotkaj się ze mną na rynku. Nie bierz samochodu, nie miałybyśmy potem co z nim zrobić. W Japonii na polskim prawku daleko nie pojedziesz. Jesteś gotowa znowu stanąć twarzą w twarz z tym światem? W Chisana Mura znowu czeka śmierć i niebezpieczeństwo.
Przełknęłam ślinę. Przedtem przed tym bronił mnie Christopher. Teraz to musiałam bronić jego przed samym sobą. Jednak niczego w życiu nie byłam taka pewna, jak tego, że chcę mu pomóc.
Pokiwałam głową, a Edith delikatnie się uśmiechnęła. Po chwili westchnęła i wstała od stołu.
– Dziękuję ci, w swoim imieniu i mam nadzieję, w imieniu Christophera. Do zobaczenia za niedługo, Natalia.
Wampirzyca zniknęła z prędkością, której moje ludzkie oko nawet nie zarejestrowało. Poczułam tylko wiatr, który wytworzył się od jej szybkiego ruchu. Westchnęłam głośno i po chwili po moim policzku polała się fala łez.
Tak bardzo chciałam mu pomóc.
***
– Trochę tego nie popieram, wiesz? – powiedziała moja mama, kiedy krzątałam się po domu, pakując bieliznę i prowiant do małej walizki.
Latałam po domu jak prawdziwa wariatka. Wbiegłam do środka i od razu rzuciłam się do walizki, ciągle ocierając policzki od łez. Nigdy wcześniej nie jechałam tak szybko samochodem. Coś podpowiadało mi, że te parę minut nie pomoże mojemu Stróżowi, jednak chciałam się oszukać. Zwlekałam tyle czasu, nie wiedząc, że coś jest nie tak. Chciałam gonić czas, tak bardzo, jak to tylko było możliwe.
Mama szybko wstała z łóżka i zasypała milionem pytań. Mam to chyba po niej. Zawsze chcę wszystko wiedzieć. Dopiero kiedy się uspokoiłam, powiedziałam jej zmyśloną historię, czemu muszę pomóc Christopherowi w Japonii.
– Mamo, on mi pomógł, kiedy byłam bliska śmierci, ja też muszę mu pomóc – tłumaczyłam się, wrzucając do walizki to, co wydawało mi się w miarę potrzebne. Obraz powoli zamazywał mi się przed oczami, jednak starałam się zachować trzeźwość myślenia i nie zapakować Rozkosznego do walizki.
– Ale to nie było w Japonii! Nie znasz tej dziewczyny, z którą jedziesz! – lamentowała mama.
– Ale znam Christophera i nie mogę pozwolić, aby stała mu się krzywda. – Przekonywałam ją. – Obiecuję, że wrócę tak szybko, jak tylko będę mogła. Potrafię sobie radzić z trudnych sytuacjach. No... Prawie. Ale w Japonii nie grasują mordercy, ja muszę tylko mu pomóc.
Informacje, że to Christopher jest mordercą, zostawiłam dla siebie z wiadomych powodów.
– Proszę, zadzwoń do szefostwa i powiedz, że naprawdę wyskoczyła mi pilna sprawa i muszę jechać. Mamo, przepraszam, wiesz, jaki on jest dla mnie ważny. – Miałam wrażenie, że znowu rozkleję się na dobre.
– Córciu... To nie jest najlepszy pomysł. Mam złe przeczucia.
– Zupełnie niepotrzebnie. Nim się obejrzysz, będę tutaj z powrotem. I może wtedy wszystko będzie lepsze. – Oczami wyobraźni widziałam, jak Christopher wraca do Doliny Koniecznej. Do mnie.
– Mam nadzieję, że wiesz, co robić. Nie mogę cię w takim razie zatrzymywać. Jesteś w końcu dorosła... – Poddała się mama, a ja natychmiast wzięłam ją w ramiona.
– Kocham cię, mamo, pamiętaj o tym. Kupię dużo pamiątek z Japonii.
Mama ścisnęła mnie tak mocno, jakby chciała zapamiętać uczucie trzymania mnie w ramionach przez całą moją nieobecność.
– Po prostu wróć do mnie cała i zdrowa, dobrze? – szepnęła mi do ucha, a ja potwierdziłam jej to skinieniem głowy.
Jednak ciągle myślałam o tym wszystkim. Nie mogłam uwierzyć w to, że za niedługo zobaczę Christophera. Czekałam na moment, kiedy spojrzę w jego oczy.
Nie miałam pojęcia, co w nich zobaczę.
__________________________
Jestem ciekawa, czy ktoś zastanawiał się podczas pisania pierwszej części, czemu Chris ma takie wahania nastrojów - czyżby był kobietą? Czyżby był w ciąży :p?
Wiemy już nieco o tajemniczej wampirzycy - jednak dalej nie wiemy, kim jest/była dla Chrisa :). Wszystkiego dowiemy się w następnym rozdziale :D.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał :). Dawajcie znać w komentarzach, uwielbiam z Wami pisać :>
Mała, chamska reklama: Gdyby ktoś się nudził w przerwach między rozdziałami, zapraszam serdecznie do innych moich prac na profilu, szczególnie do 10 days left - osobiście wydaje mi się dużo lepsze od Nocnej serii :>
Do zobaczenia!
Mam nadzieję - niebawem :D
N.B
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top