Rozdział 5 Nowy ty, nowa ja
Przebudziłam się niedługo po tym, kiedy weszło słońce. Nie czułam się z żadnym stopniu inaczej, przynajmniej przez pewien okres czasu. Poranek jak poranek. Nie wyróżniający się niczym.
Zmieniło się to jednak, kiedy odkryłam, że w moim łóżku znajduje się ktoś jeszcze. Nie był to nikt inny jak Wojtek.
Przymrużyłam lekko oczy, aby lepiej go widzieć. Wyglądał tak spokojnie, kiedy spał. Poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu, kiedy tylko doszło do mnie, co zrobiliśmy w domu. Wtedy miałam wrażenie, jakbym kogoś zabiła, czułam poczucie winy, pragnienie cofnięcia czasu.
Delikatnie odsunęłam się od niego, uważając, aby go nie obudzić. Nie chciałam jeszcze z nim rozmawiać. Pragnęłam pobyć sama.
Spał na plecach, mając jedną rękę pod głową. Drugą mnie obejmował, wtulając mnie do siebie. Kiedy tylko się odsunęłam, mruknął nieprzytomnie, po czym odwrócił się na bok, ukazując mi swoje plecy.
Przykryłam go lekko kołdrą, nie chcąc patrzeć na jego nagie ciało. Nawet nie chciałam zerkać na swoje. Czułam się brudna.
Przyklękłam na podłodze, zbierając stanik i majtki. W pośpiechu je ubrałam, nieudolnie wkładając przez głowę bezszwowy biustonosz, a następnie bawełniany dół. Ruszyłam do łazienki, czując, jak robi mi się coraz bardziej gorąco.
Oparłam ręce o umywalkę i głośno westchnęłam. Ciągle miałam nasz obraz przed oczami. Jego twarz, kiedy było mu przyjemnie i moje zażenowanie i skrępowanie. Wojtek cały czas pocieszał mnie, że to pierwszy raz, więc nie będzie mi od razu tak komfortowo, jak być powinno.
Przez głowę przemknęła mi myśl, że jeżeli tak wygląda każde zbliżenie, to ja wolałabym pozostać dziewicą do końca życia. Jednak dobrze sobie zdawałam sprawę, że kluczem do odczuwania przyjemności jest stosunek z osobą, którą się kocha.
A nie tak jak ja – z osobą, której nawet praktycznie nie znałam, pragnąc się przekonać, czy możliwe jest zapomnienie o ukochanym w taki sposób. Nie jest to możliwe. Z tyłu głowy miałam Christophera. Czułam się tak, jakbym go zdradziła, jakkolwiek komicznie to brzmi.
Wiedziałam, że źle zrobiłam, jednak naprawdę byłam aż tak zdesperowana, aby zapomnieć o wampirze, który skradł moje serce, że posunęłam się stanowczo za daleko. I nic już z tym nie mogłam zrobić.
Znowu rozebrałam się i weszłam pod prysznic, nie przejmując się już tym, że mogę obudzić Wojtka. Musiałam umyć swoje ciało, bo miałam wrażenie, że czerwonymi literami wypisane jest na mnie, że właśnie uprawiałam seks. Szorowałam się długo i porządnie, nie używając nawet gąbki, której zawsze używałam do mycia.
Nie byłam pewna, ile siedziałam pod prysznicem, ale musiałam upewnić się, że czuję się czysta. Poza tym jakoś strumień wody pomógł mi się zrelaksować i jeszcze raz nad tym porządnie pomyśleć. To, co zrobiłam, było niezaprzeczalnie sprzecznie ze wszystkim, co zawsze sobie obiecywałam i jak sobie wyobrażałam coś tak ważnego w życiu każdej dziewczyny.
Wróciłam później z powrotem do pokoju. Wojtek dalej spał, nie zwracając na mnie zupełnie uwagi. Narzuciłam na siebie zieloną sukienkę, będąc pewna, że zasłoniłam dekolt. Może i byłam śmieszna, ale drugi raz czułabym się bardzo źle, prezentując mu moje ciało.
– Wstałaś? – zapytał mnie, wyrywając mnie z moich przemyśleć. Okazało się, że wcale nie spał. Najprawdopodobniej mnie obserwował przez cały czas.
– Wystraszyłeś mnie... – Złapałam się za serce ze strachu. Odwróciłam się pospiesznie w jego stronę.
– Dawno się przebudziłaś? Wolałem, abym ja zrobił to pierwszy. Mógłbym jeszcze popatrzeć chwileczkę na ciebie, jak śpisz. Sprawdziłbym, czy się uśmiechasz... – Spojrzał mi prosto w oczy, prostując się na łóżku.
Nie wiedziałam, co w tamtej chwili myśleć. Był to zdecydowanie komplement, ale chyba nie umiałam go w żaden sposób odebrać.
– Jakiś czas temu. Wzięłam prysznic – odparłam, trzymając się w bezpiecznej odległości od niego.
– Twoja miękka skóra zapewne jest teraz jeszcze bardziej aksamitna... – mówił z akcentem naprawdę przemiłym. Byłam pewna, że w innych okolicznościach nawet bym się uśmiechnęła.
– Tak, pewnie tak – odchrząknęłam, drapiąc się nerwowo za uchem.
– Ej, co cię gryzie? – zapytał, przekrzywiając lekko głowę w bok. Zmarszczył brwi, jeszcze bardziej skupiając się na moim wzroku.
– Nie, nie, wszystko jest w porządku. – Pokręciłam głową stanowczo, jednak wiedziałam, że mój głos wyrażał coś zupełnie odmiennego.
Wojtek uśmiechnął się sucho i westchnął. Tym razem to on schylił się i schwycił swoje bokserki. Odwróciłam wzrok, kiedy je na siebie zakładał.
Podszedł do mnie, nawet nie zawracając sobie głowy tym, aby wciągnąć swój mięsień piwny. Objął mnie w pasie, przyciągając do siebie delikatnie. Jego wzrok aż błagał, abym i ja spojrzała mu w oczy. W końcu nie odmówiłam.
Miałam wrażenie, że Wojtek żył jeszcze wczorajszą nocą, kiedy ja pragnęłam jak najszybciej o tym zapomnieć. Nie mogłam patrzeć już na niego w ten sam sposób. Może i zbyt przesadzam, jednak nie potrafiłam wtedy myśleć o tym inaczej.
– Myślisz o tym? – szepnął tak cichutko, że niemal tego nie usłyszał. Przełknęłam ślinę, nie czując się gotowa, aby powiedzieć mu o moich uczuciach. Był dla mnie taki obcy, nie czułam się przy nim komfortowo.
Wojtkowi nasze zbliżenie sprawiało niemałą przyjemność. Byłam pewna, że nie byłam pierwszą, ani jedną z pierwszych jego partnerek w łóżku. Być może tak właśnie zaczynał każdą swoją znajomość. Ze mną zrobił dokładnie to samo. Dobrze wiedział, co robi, znał dobrze swoje ciało i wiedział, co najbardziej lubi. Ja natomiast byłam kompletną amatorką, czułam się naprawdę, jakby ktoś rzucił mnie na głęboką wodę. To było jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu. Pragnęłam wyrzucić to wspomnienie z pamięci.
Chłopak starał się jakoś mi pomóc, pokazać co i jak robić, ale prawda była taka, że było to dla mnie bardzo zawstydzające. A on chciał, abym poczuła się pewnie i komfortowo. Nie stało się tak. Nie potrafiłam. W myślach błagałam tylko, aby wszystko się skończyło. Unikałam kontaktu wzrokowego, bo bałam się, kogo w nim zobaczę.
Pokiwałam lekko głową, jednocześnie odpowiadając na jego pytanie. Wojtek przytulił mnie, głaszcząc po głowie. Poczułam się wtedy naprawdę lepiej. Naprawdę się poczułam, jakby mu na mnie zależało, a nie tylko na moim ciele.
Wojtek usiadł ze mną na łóżku, pozwalając mi usiąść na jego kolanach. Dalej mnie przytulał, kołysząc lekko.
– Żałujesz tego, co zrobiłaś?
Miałam ochotę powiedzieć mu, że trafił w sedno, ale nie chciałam tego robić. Ciągle słyszałam słowa mamy, która zachęcała mnie do dania mu szansy, aby tego nie zaprzepaszczać. Dlatego nie powiedziałam mu prawdy.
– Po prostu było to trochę inne, niż się spodziewałam – wyznałam. Było w tym trochę prawdy, jednak to, co najważniejsze sprawnie ukryłam. To nie jest do końca kłamstwo, prawda?
– Bardzo mi przykro, że nie spełniłem twoich oczekiwań – dodał Wojtek. Miałam wrażenie, że uraziłam tymi słowami jego męskość. A faceci mają na tym punkcie wielki kompleks. – Nie wiesz, ile bym dał, aby tobie to też się podobało. Obiecuję, że następnym razem dołożę wszelkich starań, abyś też poczuła się jak w niebie.
Zmarszczyłam brwi, jednak tak, aby tego nie zauważył. On był świecie przekonany, że nasz związek został już przypieczętowany nocnym zbliżeniem. Od razu zakładał, że kolejne razy będą, nawet nie pytając mnie, czy się na to zgadzam. Chociaż, może uznał, że skoro wczoraj się zgodziłam, to czemu następnym razem miałabym odmówić. Jeszcze bardziej żałowałam mojej decyzji. Z sekundy na sekundę coraz bardziej.
Mogłam go wyrzucić w tamtym momencie z domu, jednak oczywiście mój mózg wyprany z jakiegokolwiek rozumu postanowił ciągnąć to dalej.
Poczułam, jak burczy mi w brzuchu. Z początku było to ciche i dyskretne, jednak po chwili mój brzuch wydał dźwięk godowy wielorybów. Wojtek zaśmiał się, a jego ciało zawibrowało.
– Ktoś tu jest bardzo głodny – zauważył trafnie, pomagając mi wstać na równe nogi.
– Tak troszeczkę. Ty pewnie też?
– Szczerze powiedziawszy, wrzuciłbym coś na ruszt! – Ochoczo zatarł ręce i pozwolił mi wyjść z pokoju.
Ruszył zaraz za mną. W domu było cicho, mama jeszcze nie wróciła. Może to i lepiej. Owszem, namawiała mnie do kontaktów z Wojtkiem, ale nie mam pojęcia, co by było, gdyby zobaczyła go półnagiego pałętającego się po jej kuchni.
Kiedy mieliśmy wchodzić do środka, Wojtek krzyknął. Odwróciłam się przerażona, a serce wykonało mi fikołka po raz drugi tego poranka. Przed oczami ujrzałam Rozkosznego, który skoczył ze swojego kociego domku prosto na twarz Wojtka, drapiąc go i miaucząc tak, jakby wyzywał go od najgorszych.
– Aaa! Ściągnij ze mnie tego nawiedzonego kocura! – wrzeszczał Wojtek, biegając po korytarzu z kocią maską na twarzy.
Próbowałam go złapać, ale Wojtek był tak przejęty, że nie chciał się nawet zatrzymać, a Rozkoszny nie zamierzał przestać swojej zemsty na nielubianym człowieku.
Dopiero po chwili udało mi się go złapać i delikatnie odsunęłam Rozkosznego od niego. Jednak kot dalej syczał i jeżył się, mając go przed oczami. Nie sądziłam, że koty mogą aż tak nie lubić jakiegoś człowieka. Nigdy na nikogo tak nie reagował. Nawet jak Sabina przychodziła z nami pogawędzić, Rozkoszny witał ją promiennie i łasił się do jej nóg. Wojtek musiał sobie czymś nagrabić u króla tego domu.
Rozkoszny wyskoczył z moich rąk, obrzucając mnie wrednym, kocim spojrzeniem, po czym schował się w swoim domku, mrucząc. Wojtek przecierał twarz pospiesznie, klnąc pod nosem.
– Serio trzymasz w domu takie coś? – warknął, patrząc, jak jego ręce szybko zabarwiły się na czerwony kolor. – Kurde, będę teraz paradował z podrapaną twarzą przez tyle czasu.
– Przepraszam za Rozkosznego, nigdy tak nie zrobił wcześniej... – rzekłam zawstydzona, podając chłopakowi garść chusteczek. – Przynieść ci wodę utlenioną?
– Nie trzeba. – Przyłożył chusteczki do krwawiących miejsc. Widziałam, jak szybko oddycha, Rozkoszny bardzo go zdenerwował. – Dlatego uważam, że koty powinny być tam, gdzie ich miejsce. Na zewnątrz, łapiąc myszy, a nie chodzić po domu. Dwulicowe stworzenia.
– Naprawdę, nie wiem, co w niego dzisiaj wstąpiło! – tłumaczyłam się, a Rozkoszny aż wyjrzał ze swojego schronienia, jakby dumny z całej sytuacji. Doprawdy, wydawało mi się, że ten kot jest dużo mądrzejszy ode mnie. Pewnie on od razu wygoniłby Wojtka z domu.
– Pewnie coś w niego wstąpi jeszcze nie raz i albo zaatakuje ciebie, albo twoją mamę. Przetnie wam jeszcze jakąś żyłę tymi pazurami i na tym się skończy.
– Oj nie przesadzaj, to przecież tylko kot, a nie chodzący morderca... – Wzruszyłam ramionami.
– Tylko kot nie użyłby mojej twarzy jako ostrzałki do pazurów! – zdenerwował się nie na żarty. – Daj mi więcej chusteczek.
Szybko spełniłam jego prośbę, a następnie cicho oddaliłam się do kuchni, zostawiając go samego w salonie. Słyszałam, że wyklina Rozkosznego, a ten nie pozostawał mu dłużny i miauczał, jakby widział w nim uosobienie diabła. Wojtek ruszył po resztę swoich ubrań, a wścibski kot śledził go, jakby na niego polował.
Jeszcze nigdy aż tak nie spieszyłam się z przygotowaniem kanapek. Jednak słysząc, jak Wojtek z kotem toczą zawziętą walkę, wiedziałam, że muszę się pospieszyć. Zaparzyłam herbatę i posypałam kanapki szczypiorkiem i pieprzem.
– Kochany, uspokój się już... – szepnęłam, kiedy przechodziłam obok Rozkosznego. Spojrzałam na kota, a on znowu wyglądał, jakby był tylko kotem i nie wiedział, co się dzieje wokół niego.
– Przecież jestem spokojny – odpowiedział Wojtek, chociaż nie do niego kierowałam moje słowa.
Westchnęłam i usiadłam obok niego na kanapie. Pierwszy wziął kawałek kanapki i niemal całą wepchnął do buzi. Zachowywał się tak, jakby znał mnie parę lat i przestał udawać, że faceci zawsze są ułożeni. Brakowało tylko, żeby położył nogi na stole i donośnie beknął.
– Bardzo smaczne. Dziękuję. – Kiedy zapomniał o akcji z Rozkosznym, na powrót stał się przemiłym człowiekiem.
– Cieszę się, że ci smakują. – Sama wzięłam jedną kromkę i zaczęłam powoli ją jeść, uważając, aby żaden składnik nie przesunął mi się z kanapki. Nienawidziłam tego.
– Wiesz, bardzo się cieszę, że cię spotkałem – wyznał mi nagle. Nie byłam zupełnie przygotowana na jego słowa w takim momencie. – I raz jeszcze przepraszam cię, że tak wyszło wczoraj. Mam wrażenie, że nie byłaś na to gotowa.
– Chyba... Chyba nie byłam. – Przełknęłam ślinę. Nieprzyjemna gula stanęła mi w gardle.
– Jeżeli o mnie chodzi, to powiem tylko tyle. Chcę spędzić z tobą tyle czasu, ile tylko mogę. Chcę z tobą wychodzić na spotkania, rozkoszować się każdym momentem. Chcę również, aby nasze zbliżenie było dla ciebie przyjemnością. Dlatego jestem w stanie poczekać. Tyle, ile tylko potrzebujesz. Nie miałem pojęcia, że nigdy wcześniej tego nie robiłaś. Jest mi bardzo głupio z tego powodu, jednak nie mogłem się powstrzymać. Jesteś... Taka piękna.
Patrzyłam na niego, nie wiedząc, bo powinnam powiedzieć. Wojtek wtedy ujął moją twarz i pocałował mnie delikatnie w usta. To tak bardzo różniło się od tego wczorajszego. Tamto miało podłoże gdzieś głębiej, w umyśle Wojtka, który myślał wtedy o mnie pod innym kątem. Ten pocałunek zaś przepełniony był radością bycia blisko w normalnych okolicznościach. To sprawiło, że nawet się uśmiechnęłam. Dało mi to nadzieję, że może w końcu wyleczę się z nieszczęśliwej miłości i dam radę żyć w normalnym związku.
Zjedliśmy śniadanie, opowiadając sobie o swojej młodości. Powiedziałam mu o Miłowie, o tym, jak tata zostawił mnie i mamę. Unikałam słów z mojego punktu widzenia. Przedstawiałam wszystko tak, jak było, jakbym wygłaszała przed nim sprawozdanie. Nie potrafiłam się jeszcze tak otworzyć, chociaż po jego wyznaniu było mi i tak o niego lepiej z nim rozmawiać.
Przez cały czas obejmował mnie, masując delikatnie po ramieniu. Ten gest był naprawdę przyjemny. Taki ludzki, sprawiał, że jego bliskość naprawdę wywoływała u mnie same pozytywne uczucia. Starałam się ani na chwilę nie odpływać myślami w inną stronę. O dziwo, udawało mi się to.
– Do zobaczenia, Natalko. Przyjdę do ciebie do pracy – powiedział, kiedy żegnałam się z nim.
– Zapraszam. – Uśmiechnęłam się lekko, a później pozwoliłam mu pocałować mnie w usta.
– Tylko proszę, nie smuć się już więcej, ok? Jak to szło? Nowa ty, nowy ja?
– Coś w ten deseń... – dodałam.
On się zmienił. Z osoby, która zaciągała dziewczyny do łóżka i zapewne traktująca je przedmiotowo, w osobę, która była skłonna poczekać z kolejnym razem. Więc... Czy ja też powinnam się zmienić? Zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć tym, co mam?
Nowy ty, nowa ja.
Myślałam o tym całą resztę poranka, zanim wróciła mama. Zdążyłam jeszcze posprzątać w pokoju. Zaścieliłam łóżko, a po chwili zdecydowałam się przebrać pościel. Dla niepoznaki zmieniłam również tę w pokoju mamy. Wypsikałam niemal całą butelkę odświeżacza powietrza, bo miałam wrażenie, że powietrze pachnie nieprzyjemnie.
I tym sposobem natknęłam się na wysuszone kwiaty, które dostałam od nikogo innego, jak od Christophera. Pewnie, gdybym je tylko dotknęła, rozsypałyby się w pył. Mimowolnie, do mojej głowy znowu zaczęły napływać wspomnienia, a ja miałam wrażenie, że całe moje starania poszły na marne.
Nie da się zapomnieć. To jest po prostu niewykonalne. Można zacząć żyć dalej, starać się stworzyć coś nowego. Ale zawsze z tyłu głowy pozostaje to, co było kiedyś.
Usiadłam na podłodze, opierając się o ścianę. Wpatrywałam się w kwiaty, licząc, że one podpowiedzą mi, co zrobić. Zamiast tego, podszedł do mnie Rozkoszny, lokując się zaraz obok mnie. Zaczął mruczeć i ugniatać dywan swoimi łapkami.
– Co, kotku? Nie polubiłeś Wojtka, hm? – zwróciłam się do niego, głaszcząc go po łebku.
Rozkoszny nie odpowiedział mi, co nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Mogłabym tak o tym myśleć i myśleć, płacząc w poduszkę i przeklinając dzień, w którym drogi moje i Christophera rozeszły się.
Jednak wiedziałam, że już nie pora na to. Nadszedł nowy dzień. Byłam pełna lęków i wątpliwości. Nie wiedziałam, na czym stoję i do czego to wszystko zaprowadzi.
Czułam, że nadchodzi coś ważnego. Miałam tylko nadzieję, że los w końcu się do mnie uśmiechnie.
_____________________________
Zblizamy się powolutku do wielkiej akcji w Nocnym Szepcie :). Ja nie mogę się doczekać, a Wy?
Jak zwykle, przepraszam za częstotliwość dodawania rozdziałów... Niby wakacje, ale ja mam jeszcze mniej czasu, niż w roku szkolnym... I rzekłabym, że więcej zmartwień :(. Jednak zawsze pamiętam o naszej historii i kiedy tylko znajduję chwilkę, coś staram się naskrobać :).
Miłej nocki/dnia/wieczorka :)
N.B
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top