Rozdział 11 Koszmary
Siedziałam w salonie, otulona ciepłym kocem, sącząc moją ulubioną, malinową herbatę. Pomimo ciepła, jakie panowało w domu, cała się trzęsłam, połowę zawartości kubka wylałam na podłogę.
Musiałam wyjść wcześniej z pracy, nie mogłam siedzieć tam ani chwili dłużej. Dla mnie to była nowość, w końcu nie byłam szkoloną policjantką, ani nie skończyłam żadnej szkoły. Przyjęli mnie do papierkowej roboty, a nie do tego, żeby ścigać dwóch psychopatów. Cały czas miałam przed oczami zwłoki tej biednej kobiety. Ona nie zasłużyła, niczemu nie była winna.
To był błąd, że wzięłam tę pracę. Jednak, kto by przypuszczał, że coś tak strasznego będzie miało miejsce w Dolinie Koniecznej? Wszyscy mówili, że to spokojne miasto, nie byłam przygotowana na coś takiego. Bałam się nawet mrugać, bo za każdym razem, kiedy nastawała ciemność, ciągle ją widziałam. Te przerażone oczy, zakrwawioną bluzkę, szyję, która była całkowicie rozszarpana i ten uśmiech na twarzy, który był najdziwniejszy w całej sprawie.
Mama podeszła do mnie i usiadła obok. Przytuliła mnie, zupełnie jak, jak matki przytulają swoje dzieci, kiedy te doznają swojego pierwszego zawodu miłosnego.
– Nie powinnam była tego widzieć... – kwiliłam cichutko, wpatrując się w wierzch kubka z herbatą. Patrzyłam, jak ciepła ciecz trzęsie się pod wpływem moich drżących rąk.
– Przykro mi, że tak się stało... – odparła mama pokrzepiająco.
– Dlaczego ona zginęła?! – rzekłam, tym razem ton głośniej. Herbata jeszcze raz, mocniej zadrżała. Parę kropel rozlało się na koc, którym byłam przykryta. – I to w lesie, koło naszego domu?!
– Kochanie, policja na pewno złapie tego przestępcę i to szybciej, niż myślisz...
– Nie znajdą ich! – krzyknęłam nagle. – Widziałam wszystko, widziałam zdjęcia! Nie mają nic! Odcisków palców, jakiejś śliny, włosów, czegokolwiek! A jeszcze ten atak zwierzęcia? Jedyne, co mogą zrobić, to uśpić rozszalałego dzika, ale tu nie o to chodzi! – Każde moje głośniejsze słowo sprawiało, że trzęsłam się coraz bardziej. – Ta dziewczyna została zgwałcona! I nie ma po sprawach żadnych śladów! Jakby ten ktoś po wszystkim ją wyczyścił! To się nie mieści w głowie!
– Proszę, nie myśl o tym... – Mama starała się mnie uspokoić, ale to nie było możliwe.
Wstałam z impetem z łóżka, czując, jak targają mną emocje.
– Jak mogę się uspokoić, jak w lesie grasuje gwałciciel, a może nawet i morderca! Mam czekać, aż pewnego, pięknego dnia zapuka w moją szybę?! – krzyczałam bez opamiętania, już od tego rozbolała mnie głowa, ale nie mogłam przestać. Jej uśmiech tkwił w mojej głowie, nie pozwalając nawet trzeźwo myśleć. – Mamo, wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie! Wszyscy!
– Tak nic nie zdziałamy... Musimy po prostu być ostrożne. – Mama dalej mówiła spokojnie, ale widziałam to lekkie przerażenie w jej oczach. Nie chciała dać tego po sobie poznać, nie chciała mi pokazywać, że też się boi.
– Muszę im pomóc, nie zostawię tego tak, ci ludzie dostaną to, na co zasłużyli! – Sama zdziwiłam się słowami, które wypowiedziałam. Z początku nie byłam nawet pewna, czy to powiedziałam ja.
– Natalko, proszę, nie mieszaj się w sprawy policji, jeszcze to tobie coś się stanie!
Mama również wstała, wystraszona moimi słowami. Patrzyła na mnie, jakby miała ochotę trzymać mnie za rękę i nie pozwalając, żebym gdziekolwiek szła.
– Nie chcę, żeby stała ci się krzywda, po prostu daj działać policji, my naprawdę nic nie możemy zrobić w tej sprawie!
Pobiegłam na górę, nie chcąc słuchać dłużej mamy. Wiem, że zachowywałam się lekkomyślnie, jednak nic na to nie poradziłam. Chociaż nie byłam policjantką z zawodu, chciałam im pomóc, nie mogłam udawać, że o niczym nie wiem.
Oparłam się o drzwi sypialni i wybuchnęłam głośnym płaczem. Łzy spływały mi po policzkach, a ja nie mogłam ich nawet zatrzymać. Moje ciało zsunęło się bezszelestnie wzdłuż drzwi. Drżałam bardziej niż poprzednio, czułam się źle, bo nic do tej pory nie zrobiłam odnośnie do tej sprawy.
Wzięłam do ręki telefon i włączyłam przeglądarkę Safari. Łzy przysłaniały mi widok, zebrały się przy dolnej powiecie. Przetarłam oczy wierzchem rękawa i wpisałam w wyszukiwarkę:
Zwierzę żywiące się krwią.
Włączałam każdą stronę po kolei, napotykając różne wyniki. Rozpoczęło się od nietoperzy. Niby się zgadzało, ciało wyssane z krwi, jednakże mały gacek nie był w stanie rozszarpać szyi dziewczyny, ani wypić pięciu kilogramów krwi. Odrzuciłam to stworzenie.
Kuna leśna. To samo, co poprzednio. Mały zwierzak nie jest w stanie wyrządzić aż takiej wielkiej krzywdy dorosłemu człowiekowi. Poza tym, z tego, co wiem, kuny nie atakują ludzi.
Wyniki były coraz dziwniejsze i coraz bardziej mnie zaczęły przerażać. Przeczytałam artykuł o Czupakabrze.
Incydent miał miejsce 23 czerwca. Zdaniem właścicieli zwierząt, w okolicy znowu pojawiła się chupakabra – kozi wampir.
„W zagrodzie u moich rodziców pies ujadała całą noc. Rano odkryliśmy przerażający widok" – powiedział mieszkaniec Aleksander Ermakow w wywiadzie udzielonym kanałowi Rosija 24.
Mężczyzna hoduje króliki od kilku lat. Nieznana istota wkradł się do jego ogrodu w nocy, wyrywając metalowe zabezpieczenia klatek. Następnie zabiła wszystkie króliki i wyssała z nich krew.
Wcześniej w Kudymkarze i w okolicach wsi Juszwiński nieznane zwierzę wielokrotnie zabijało kury, króliki, owce i kozy. Jesienią ubiegłego roku myśliwi znaleźli na obszarze lokalnej ciepłowni trupa dziwnej istoty.
„Stworzenie udusiło się dymem. Po bliższym przyjrzeniu się widać w niej było podobieństwo do kangura, wielkości dużej wiewiórki. Zwierzę posiadało silne i długie kończyny przednie, bardzo wąski, ale za to długi ogon, pozbawiony sierści. Skóra znalezionej chupakabra miała kolor czerwony" – powiedział jeden z myśliwych dziennikarzom portalu 59.ru
Nie mogłam na to patrzeć. To było irracjonalne, ludzie sami nie wiedzieli, co pisać w internecie. Wyłączyłam stronę innemedium.pl, gdzie przeczytałam artykuł o tym wymyślonym przez nich stworzeniu. Kto wie, może, jak nie rozwiążą zagadki w naszym mieście , też stworzą potwora na potrzeby mediów, żeby wszystko rozgłosić i siać zamęt? Nie zdziwiłabym się, gdyby to zrobili. Ludzie pod media są w stanie zrobić wszystko.
Rzuciłam się na łóżko, wiedząc, że z internetu niczego się nie dowiem. Nie dawało mi to spokoju. Wtem rozległ się donośny dźwięk mojego telefonu. Dostałam wiadomość na facebooku.
Pierwsze, co pomyślałam to Christopher. Może mnie znalazł, bo jego profil był prywatny czy coś... Zapyta się, co u mnie, a kiedy powiem mu, że źle to przyjedzie i mocno mnie przytuli, zapewniając, że wszystko będzie dobrze.
Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy, lecz później zrzedł. To nie był Christopher, tylko James.
James: Cześć, Natalia :). Jak tam? Dobrze się czujesz?
Zastanawiałam się, czy odpisywać, ale w końcu odblokowałam telefon i wystukałam szybką odpowiedź.
Natalia: A jak może być?
Nie musiałam długo czekać. James był aktywny, więc jego reakcja przyszła niemal pięć sekund później.
James: :(
Przełknęłam ślinę, wiedząc, że zachowałam się wobec niego źle. Był taki miły, a ja zbyłam go krótką wiadomością.
Natalia: Przepraszam... Po prostu ciągle mam ją przed oczami. Nie mogę uwierzyć, że to się stało naprawdę.
James: Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale wszyscy na policji jesteśmy kłębkami nerwów. Ciągle sprawdzamy każdą zależność, sprawdzamy, czy coś takiego miało gdzieś indziej, kiedy indziej miejsce, ale póki co, niczego nie mamy... Stoimy w martwym punkcie :\
To mnie bardzo zasmuciło. Przede wszystkim chciałam pomóc dziewczynie, a widzę, że policja nie daje sobie z tym rady. Poczułam, że łzy ponownie zbierają mi się w kącikach oczu.
Natalia: Musimy coś zrobić...
James: Musimy?
Natalia: Myślałeś, że odeszłam z pracy? Nie ma takiej możliwości. To prawda, nie skończyłam żadnej szkoły i w starciu z kimś prawdopodobnie bym poległa po jednym ciosie, ale nie mogę tego tak zostawić. Czułabym się winna, rozumiesz... Widziałam ją, wiem, że coś takiego miało miejsce, nie mogę tego po prostu wyprzeć z pamięci. Pomożesz mi?
Tym razem odpowiedź nie przychodziła przez dłuższą chwilę, a ikonka, wskazująca, że James nadal pisze, migała i znikała co chwilę.
James: Będziesz znowu mdlała ;)?
Uśmiechnęłam się.
Natalia: Postaram się już przestać? Więc mogę pomóc w śledztwie?
James: I tak i nie ;). Będziemy się z Tobą dzielili wszystkim, co odkryliśmy, ale na pewno komendant nie pozwoli nam zabierać się na miejsce zbrodni. Jesteś pewna, Natalia? To na pewno nie jest żadne CSI: Kryminalne zagadki z Doliny Koniecznej, tylko prawdziwe śledztwo. I ciało nie jest tylko kukłą...
Natalia: Wiem... Po prostu chcę pomóc, nie mogę przestać o tym myśleć. Osiwieję, jak nie zobaczę na własne oczy, jak ci ludzie dostają za swoje.
James: Cóż mogę więcej rzec... Więc, do zobaczenia jutro w pracy :).
__________________
Wiem, że krótki, ale nie chciałam robić jednego długiego, bo część druga rozdziału będzie znacznie dłuższa ;). A to był jedyny moment, gdzie mogłam wszystko podzielić :p
Do zobaczenia,
N.B <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top