Rozdział 24 Rodzina
Zobaczenie ulic, które widział jeszcze jako wampir, wbiło go w siedzenie taksówki tak, jakby ktoś przeszył mu serce nożem. Wszystko kojarzyło mu się z utraconą miłością i wiedział, że jakkolwiek by się nie starał, nie był w stanie odpędzić tego uczucia, powoli osaczającego każde miejsce w jego głowie.
Edith już poddała się z tłumaczeniem mu, aby starał się myśleć o czymś innym. Było to niemożliwe, ponieważ każda szara komórka w jego głowie miała przed sobą tylko jeden obraz: Natalię.
Miasto, w którym żył ojciec ukochanej Christophera tętniło życiem, nawet w nocy. Była to jedyna pora, kiedy Edith mogła asystować Christophera w spotkaniu z Racimirem, który od przeszło dwudziestu lat używa już innego, nowocześniejszego, polskiego imienia. Christopher stracił dawną pewność siebie i w głowie układał sobie milion możliwych scenariuszy, które mogły się wydarzyć. Ręce mu się pociły i raz po raz zasychało mu w gardle. Musiał pić nałogowo wodę mineralną, którą kupili na stacji paliw. Jeszcze gorsza była niemożność zahipnotyzowania nikogo na stacji, aby nie stać w kolejce, czy wpisać coś w straty.
W mieście roiło się od młodzieży, którzy chcieli wykorzystać wieczór, aby iść na imprezę, zrobić coś po kryjomu przed rodzicami, czy po prostu odprężyć się i zapomnieć chociaż na chwilę o problemach życia codziennego.
Taksówka prędko sunęła ulicami, a Christopher czuł, że musi w tamtym momencie kazać kierowcy zawrócić. Kompletnie nie był gotowy na konfrontację z człowiekiem, który tak bardzo bał się, że coś się stanie jego córce.
– Śmierdzisz – mruknęła Edith, otwierając delikatnie szybę w samochodzie.
– Stresuję się – odparł Christopher, dyskretnie wąchając swoje pachy. Chyba faktycznie pot był naturalną reakcją człowieka na stres, na który on nie był przygotowany. Ścisnął ręce bliżej tułowia, aby oszczędzić Edith i taksówkarzowi przykrego zapachu. – Myślisz, że mnie zabije?
– Na pewno dostaniesz w ryj, to ci mogę zagwarantować. Pewnie jeszcze będzie śpiewka typu a nie mówiłem, a potem może zacznie płakać. A nie, nie zacznie, bo nie ma uczuć. To tak, myślę, że może cię zabić – odpowiedziała wampirzyca tonem, jakby mówiła o prognozie pogody, co jeszcze bardziej zdruzgotało bruneta.
Zaczął na nowo wymyślać scenariusze, ale wiedział, że w momencie, kiedy stanie w jego drzwiach bez Natalii za to z inną kobietą u boku, może liczyć na tylko jedno...
***
– Co, kurwa, zrobiłeś?! – Christopher jak marionetka został rzucony na podłogę odremontowanego przedpokoju, a w środku od razu można było poczuć zapach agresji i wściekłości. – Co jej, kurwa, zrobiłeś?!
– Ja, ja... – jąkał się Christopher, nie przypuszczając, że będzie aż tak źle.
Zaczęło się od dzwonka do drzwi. W momencie, kiedy Racimir otworzył, Christopher całkowicie zmiękł i prawie zemdlał ze strachu. Dopingował sam siebie, że w samochodzie już przećwiczył tę kwestię milion razy i przecież przemawiał przed gorszymi ludźmi niż jeden ze straszyć h wampirów, który przemienił się z człowieka i spłodził miłość jego życia. Przecież to łatwizna. Bułka z masłem. Miał zacząć od uprzejmego dzień dobry. Potem miał skłonić się i spojrzeć mu prosto w oczy: Zanim cokolwiek powiem, pragnę powiedzieć, że kocham pańską córkę nad życie i też dlatego tu jestem. Podczas naszej wyprawy, zdobyliśmy lekarstwo, jednakże zostało ono skradzione przez wrogie wampiry. Jednak jeden z dzikich wampirów na Rarotondze zaproponował nam pomoc, a Natalia, pańska najwspanialsza córka, nalegała, abyśmy spróbowali tego sposobu, abyśmy mogli żyć długo i szczęśliwie.
Jednak kiedy tylko wrota drzwi się otworzyły, Chris spanikował, a z jego ust wydobyło się tylko jedno zdanie:
– Jestem człowiekiem, ale Natalia umarła.
Edith złapała się za głowę i chciała ratować sytuację, ale było już za późno. W oczach Racimira, które nie powinny wykazywać już żadnych uczuć pojawił się gniew, jakiego spotkać można było tylko w filmach u rozwścieczonych czarnych charakterów. Wampirzyca chciała coś powiedzieć, ale wydawało jej się, że nawet jakby się odezwała, Racimir już by tego nie słyszał. Furia zatkała mu uszy, a słyszał tylko trzy słowa wypowiedziane przez Christophera: Natalia nie żyje.
Jego reakcja była natychmiastowa. Wciągnął przerażonego mężczyznę do środka i rzucił nim, jakby tylko to miało dać upust jego skrajnej złości.
– Ja nic nie zrobiłem! – bronił się Christopher, ale na próżno. W tamtym momencie to on był jedynym widocznym wrogiem.
– I jeszcze przyprowadzasz do mojego domu jakąś wywłokę zamiast mojej córki?! – wrzasnął tak donośnie, że wszyscy sąsiedzi na pewno go usłyszeli.
– Wypraszam sobie – mruknęła pod nosem Edith, ale miała pecha, że Racimir wszystko usłyszał.
– Jeszcze jedno słowo, stara krowo, a urwę ci łeb bez zawahania – zagroził, a jego głos sugerował, że naprawdę nie żartował.
– Proszę mnie wysłuchać! – nalegał leżący na podłodze Christopher, nie mając siły się podnieść. Racimir miał tyle siły, że mógł bez wahania złamać mu kości. Samo uderzenie spowodowało, że poczuł przenikliwy ból w plecach. – Przyszedłem prosić o pomoc! Musimy ją powrócić do życia!
– Musimy, kurwa! – Racimir począł chodzić po przedpokoju, jakby próbując znaleźć dla siebie miejsce. – Musiałem to cię wyeliminować, kiedy tylko zobaczyłem twój parszywy łeb przy mojej córce. Mówiłem jej, tłumaczyłem, że przy wampirze na pewno stanie jej się krzywda. Dlatego ją zahipnotyzowałem, chciałem ją ocalić od niebezpieczeństwa takich krwiopijców jak ty. A ty teraz przychodzisz i prosisz mnie o pomoc?! Po tym jak zabiłeś moją córkę?!
– Ja jej nie zabiłem! – Słowa Racimira bardzo go zabolały. On oddałby za ukochaną wszystko, jak miałby ją zabić? To było niedorzeczne. – Nie śmiałbym! Po prostu w wyniku zaklęcia moje serce zaczęło bić, a jej przestało, gdybym wiedział, że tak się stanie, nigdy bym to tego nie dopuścił!
– Ta, gdybyś wiedział, że się zesrasz to byś bąka nie puścił! – Uderzył pięścią w stół. – Masz jeszcze czelność tutaj przychodzić po tym, jak zabiłeś moją córkę. Jesteś pierdolonym potworem, zaufałem ci, puściłem ją z tobą, a ty sprawiłeś, że ona nigdy do mnie nie wróci! Chciałem dla niej normalnego życia, którego ja nigdy nie miałem. Chciałem, żeby kogoś pokochała, bo ja nie mogłem!
– Racimirze! – odezwała się nagle Edith, czując, że musi stanąć w obronie Christophera. Miała wrażenie, że w momencie, kiedy się odezwała, do jej głowy ktoś przyłożył pistolet i miała zaledwie parę sekund, aby wykorzystać czas i nie zostać zabita. Musiała ważyć słowa. – Cokolwiek mówisz o Christopherze, masz pewnie rację. Zachował się lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie, ale znam go już wiele lat. I wiem jedno. Takie decyzje mógł podjąć tylko z miłości. Nigdy wcześniej nie widziałam, aby chciał wyzbyć się swojej potęgi mocy, jaką niesie ze sobą wampiryzm. A on chciał się tego wyrzec w imię miłości do pana córki. Nie spotkałam się nigdy wcześniej z uczuciem tak wielkim, a żyję już wiele, wiele lat.
Racimir prychnął śmiechem, po czym podszedł do Christophera i kopnął go mocno w brzuch.
– Kochał, kochał i co teraz? Gówno!
– Wyrzekłeś się mocy dla miłości, Racimirze. Christopher zrobił dokładnie to samo. I teraz chce naprawić swój błąd – mówiła Edith dalej, nie zważając na to, że jej słowa chyba tylko bardziej denerwowały ojca o zszarganych nerwach. Czuła, że jej przyjazd do Miłowa będzie tragiczny, ale nie myślała, że aż tak. Czuła jednak, że jest to winna swojemu byłemu partnerowi serca.
Racimir upadł na podłogę obok Christophera, oddychał ciężko, do tego stopnia, że musiał odpiąć sobie dwa górne guziki u koszuli, aby złapać trochę tlenu.
– Powinienem uciąć ci łeb, chłopaczku, wiesz? – rzekł, widocznie lekko zmęczony kopaniem go i rzucaniem po podłodze. Nie był już młodym człowiekiem, a siła wampira już dawno go opuściła. – Tłumaczyłem ci, zawsze jest jakiś haczyk. Ja nie mogę kochać, nie mam emocji. Ty poświęciłeś niewinną osobę, aby twoje serce zaczęło znowu bić.
– Byłem zafascynowany wizją życia u jej boku do końca mojego życia... – Christopher uronił parę łez, wiedząc, że rozmowa ta przybrała jeden z gorszych scenariuszy, ale nie mogło być inaczej. Nie mógł przyjąć tego ze spokojem. Kto by tak spokojnie zareagował?
– I teraz będziesz żył z piętnem jej śmierci do końca swoich dni... – Racimir zamknął twarz w dłoniach i krzyknął. – Czemu śmierć mnie prześladuje?! Trzeba wyprawić pogrzeb. Powiedzieć Renacie. Jezu, przecież ona się załamie.
– Na pewno jest sposób, aby przywrócić ją do życia. Jestem pewien! – wykrzyknął Christopher, jakby w jego ciele na nowo odżyła energia. Edith patrzyła na niego, wiedząc, że to wszystko pewnie bez sensu. – Skoro udało się ożywić mnie, czy pana, to wszystko jest możliwe.
– Kiedy ona umarła? Już jest na pewno po autolizie, bakterie znajdujące się na jej ciele wyjadły pewnie już żołądek oraz jelita, w jej ciele wzrosło ciśnienie. Krew zgniła jej w żyłach i tętnicach, zaczęła pewnie gnić. Na jej delikatnej twarzy pojawiły się już zielone plamy...
– Nie! – przerwał mu Christopher, nie mogąc znieść dłużej opowieści o procesie rozkładania się zwłok. – Edith dobrze zadbała o ciało...
– Moja córka jest martwa – syknął Racimir, znajdując się niemal przy twarzy Christophera. – Jeszcze zobaczę cię myszkującego przy jej ciele to rozerwę cię na strzępy. Jutro będzie pogrzeb, pojedziemy do Doliny Koniecznej.
Racimir wstał, otrzepał spodnie i spojrzał sucho w sufit. Patrzył tak i patrzył, a żadne z nowoprzybyłych bał się mu przerwać ten moment.
– Chciałbym teraz o ciebie zapłakać, córeczko. – Zacisnął pięści. – Chciałbym ci powiedzieć, że cię kocham. Chciałbym cię kochać.
– I możesz to zrobić! Tylko znajdźmy jakiś sposób... – Christopher wstał na chwiejnych nogach i znalazł się zaraz koło Racimira.
– Skończ! Już mnie prosiłeś o coś takiego. Znajdź jakiś sposób, abym mógł być człowiekiem... Życie pociąga za sobą drugie, nie da się od tak powrócić kogoś do życia. W naturze wszystko musi być zachowane zgodnie z jej harmonią. Skoro ona żyła, ty nie żyłeś. Jak ty odetchnąłeś pełną piersią, jej serce zgasło.
– Moglibyśmy... – Christopher zaczął na gwałt szukać jakiegoś pomysłu, bo zdał sobie sprawę, że argument Racimira był bardzo racjonalny i lada moment mógłby w niego uwierzyć i się poddać. – Złożyć...Złożyć kogoś w ofierze! Serce za serce, jakiegoś mordercę, kogokolwiek.
– Nie znoszę wampirów, ale takich ledwo przemienionych nie znoszę jeszcze bardziej – syknął. – Jeżeli tak bardzo chcesz, możemy udać się do Rady, aby powiedzieli ci dokładnie to samo, co ja. Może im uwierzysz. Skoro moje słowa są dla ciebie niewystarczające.
Christopher czuł, że serce pęka mu coraz bardziej. To niemożliwe, przecież to wszystko nie może się tak skończyć. Z napływu emocji chciał coś zniszczyć, rozerwać, ale był tak słaby, że mógłby mieć problem z rozerwaniem pomidora. Patrzył na Edith, jakby ta miała mu jakkolwiek pomóc, dać krztę nadziei, ale wampirzyca również była bezsilna.
– Nigdy nikogo nie ożywiliście w radzie? Nigdy?
– Odpowiem ci szczerze. Czasem podtrzymywaliśmy przy życiu jeńców, złodziei lub osoby, które mogą pomóc w śledztwie. Ale one były jeszcze żywe, powiedzmy, że trzymali się przy życiu na ostatnim włosku. Ale tortury, jakie przeżywa człowiek, który chce umrzeć, a nie może są gorsze niż śmierć. Wierz mi. Nie chciałbym oglądać mojej córki w takim stanie.
Chris poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Racja, nie mógł skazać Natalii na takie cierpienie. Nie mógł być taki samolubny.
– Najwięcej opowie ci Cavendish. Dawno, dawno temu dużo interesował się życiem po śmierci. Przed tym był taki żywiołowy i pełen energii. To on uwielbiał przechadzać się po mieście i pilnować porządku. Podczas jednego seansu... Z obcowaniem ze śmiercią zobaczył coś, co odmieniło go na zawsze. Boi się o tym mówić, nigdy mi o tym nie mówił, ale wiem, że musiało to być straszniejsze niż wszystko, co moglibyśmy sobie wyobrazić. Nic innego nie sprawiłoby, że tak potężny wampir jak on zamknąłby się w sobie.
W przedpokoju pachnącym lawendą nagle pojawił się zapach śmierci. Albo to Christopher sobie to wyobraził? Ciężko było powiedzieć, ale sama historia wywołała w mężczyźnie gęsią skórkę i strach.
– Czy będę mógł z nim porozmawiać? Zrobię wszystko. Naprawdę wszystko... – Błagał Christopher. Miał ochotę nawet upaść Racimirowi u nóg, aby ten się zgodził.
– Dobrze. Uwierzysz może mu, zamiast mnie. Może ci opowie o tym, co widział. Wierz mi, z zaświatami nie chcesz zadzierać. Są takie sektory, gdzie nawet najpotężniejsze wampiry boją się zaglądać.
– Dla Natalii zrobię wszystko. Jeżeliby to było możliwe, nawet wskoczyłbym za nią w zaświaty i wyciągnął ją stamtąd. Zrobię wszystko... – kwilił, czując taką bezradność i bezsilność, że coraz ciężej było mu wymówić kolejne słowa.
Wizyta u Racimira sprawiła, że zwątpił. Karcił siebie za tę myśl, ale taka była prawda. Jeżeli tak stary ex wampir mówi, że się nie da, to najprawdopodobniej w świecie się nie da. Coraz częściej miał przed oczami ciało ukochanej w fazie rozkładu przez szczegółowy opis jej ojca. W jego głowie kołatało tyle myśli, że w pewnej chwili po prostu zemdlał.
Racimir spojrzał na niego z roztargnieniem, po czym zerknął na Edith i zapytał:
– Cierpiała?
Wampirzyca przecząco pokręciła głową.
– Byłam przy tym. Umierała z uśmiechem na ustach i ze szczęściem w oczach. Tak bardzo cieszyła się, że będzie mogła żyć normalnie z Christopherem.
Racimir prychnął na jej słowa i spojrzał na nieprzytomnego Christophera.
– Życie z wampirem, a życie normalne całkowicie sobie przeczy... Gdybym wtedy temu zapobiegł...
– Nie mogłeś nic zrobić. Obaj byli tacy uparci, że ciężko było im cokolwiek przetłumaczyć. Przypominają mi zbuntowanych nastolatków. Jak im powiesz nie, to specjalnie zrobią ci na złość.
Racimir pokiwał ze zrozumieniem głową i usiadł na jednym z krzeseł, gdzie zwykł ściągać buty. Nie zwracał w ogóle uwagi na Christophera, który przez sen niezwykle ciężko oddychał.
– Wiesz, że on tego nie przeżyje? – Krótkim ruchem głowy wskazał na mężczyznę. – Jego emocje są tak rozchwiane, że wystarczy jedna zła wiadomość i po prostu się zabije.
– Już raz próbował – powiedziała Edith szczerze, przypominając sobie Christophera, który próbował zabić się za pomocą zniszczonej butelki. – Dlatego nie zostawiam go nigdzie samego, widzę wyraźnie, że jest po prostu niestabilny. Kiedy pojedzie do Rady i powie mu to Percewal i Cavendish on...
– Tak. Pewnie skoczy z balkonu, jak już wiele innych śmiertelników, którzy jakimś cudem przekroczyli próg i usłyszeli coś, czego nie chcieli usłyszeć. Jego emocje porównałbym do kobiety w ciąży, podczas okresu, odkrycia zdrady i złamania paznokcia. Oczywiście wszystko na raz. Jedna zła wiadomość i będzie stracony. A dobra wiadomość z kolei spowoduje, że się zaprze i nigdy nie odpuści.
– Będzie próbował ją przywrócić do życia przed pięćdziesiąt lat?
Racimir wzruszył ramionami.
– Być może. Obierze to sobie jako cel, zaszyje się gdzieś samotnie i będzie czytał księgi, szukając odpowiedzi na pytanie, które nie istnieje.
Edith pokiwała głową, wiedząc, że znajdowali się w punkcie, który mógł nie mieć odwrotu. Podziękowała skinieniem głowy Racimirowi i przerzuciła przez ramię Christophera, jak worek ziemniaków. Ojciec zmarłej powiedział, aby spotkali się pod jego domem jutro po zmroku, aby dotrzeć do Rady. Pełna wątpliwości wampirzyca obiecała, że się zjawią i ruszyła w kierunku czekającej na nich taksówki.
Nie mogła wiedzieć, że Christopher właśnie śnił o pięknym momencie z ukochaną. Czuł, jakby była obok niego. Sen był tak realistyczny, że nie chciał się budzić. Natalia ciągle powtarzała mu, że go kocha i cokolwiek by się nie stało, będzie go kochać jeszcze mocniej. Leżeli razem na plaży na Rarotondze. Ich serca biły w zsynchronizowanym tempie, a ich miłość zdawała się rosnąć niczym kwiat.
Scena była taka realna, tak piękna i idylliczna, że mogłaby się dla Christophera nie kończyć.
– Jak sprawić, kochanie, abyś została ze mną na zawsze? – zapytał Natalii we śnie, gładząc jej złote włosy.
– Wiesz... Ja jestem martwa... Już nic nie możesz zrobić...
Christopher uważniej przyjrzał się swojej ukochanej. Niestety, jego piękna młoda kobieta była teraz zwłokami w stanie zaawansowanego rozkładu.
Mężczyzna krzyknął, ale sen za mocno trzymał go w objęciach.
_____________________________________
Ale jestem podekscytowana, że powoli kończę "książkę". Dawno nie czułam tego uczucia, bo od dawna nie miałam chwili, aby na dłużej usiąść i napisać więcej niż rozdział rocznie. Mam nadzieję, że dalej tak będzie i uda mi się skończyć chociaż 1/6 z tworów, które rozpoczełam.
Przeliczyłam już i na 96% zostało nam tylko 8 rozdziałów. Takie planowane krótsze połączyłam w większe całości (nie lubię krótkich rozdziałów). Mam nadzieję, że spodoba Wam się, co dla Was przyszykowałam :)
Do napisania,
N.B
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top